"Wyspy szczęśliwe" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Wioletty Sawickiej. Pierwsze i raczej nieplanowane. Dość skutecznie zniechęcił mnie do prozy Sawickiej tytułowy "kotek" z poprzednich powieści autorki: „Wyjdziesz za mnie, kotku?”, „Będzie dobrze, kotku” i „Jeśli się odnajdziemy, kotku". Zaryzykowałam i postanowiłam przekonać się, jak pisze Wioletta Sawicka. Kupiła mnie jedna recenzja, z której dowiedziałam się, że pisarka dość zgrabnie połączyła w tej opowieści przeszłość z teraźniejszością.
Namiętnie czytuję powieści obyczajowo-historyczne. Wierzę w dziedziczenie traum wojennych, w to, że wraz z kodem genetycznym, przekazujemy kolejnym pokoleniom lęki i najgłębiej skrywane tęsknoty. Tego spodziewałam się po "Wyspach szczęśliwych" po zapoznaniu się ze wspomnianą już recenzją i nieco się zawiodłam, że te wątki historyczne są tylko tłem, ale, ale! Czego tłem! Rozbudowanej, mocnej, psychologicznej powieści obyczajowej. Bo taką książkę w ręce czytelników oddała Wioletta Sawicka. Przyznam, że "Wyspy szczęśliwe" są dla mnie kompletnym zaskoczeniem, no bo "kotku" to się spodziewałam raczej czegoś super lekkiego, może nawet banalnego. Nie wiem, jakie treści przekazuje w swoich poprzednich powieściach Wioletta Sawicka, ale jednego jestem pewna: w "Wyspach szczęśliwych" dała się poznać jako autorka dojrzała, ambitna i wnikliwa.
Główną bohaterką "Wysp szczęśliwych" jest Joanna. Książka zaczyna się od potężnego trzęsienia ziemi. Nagle okazuje się, że świat, w jaki wierzyła Joanna, przestał istnieć, a mąż... uciekł w nieznane, zostawiając ją w ogromnych tarapatach. Kiedy komornik po raz pierwszy puka do drzwi, Joanna jest kobietą naiwną, nieco wycofaną, nieznającą realiów życia. Czytelnik obserwuje jej stopniową przemianę. W końcowej scenie mieni nam się jako silna postać, wiedząca, czego od życia chce. Smaku tej lekturze dodają obecność staruszki Marty oraz jej wojenne przeżycia. Świetna, zaangażowana proza, która pozostawia po sobie trwały ślad. Jedynym minusem jest moim zdaniem nieco niezdarnie pociągnięta akcja. Brakowało mi wprowadzenia, półsłówek, które podsyciłyby atmosferę. Dramat wydarzył się w już w pierwszym rozdziale i... nastąpiło nagłe rozleniwienie akcji. Całe szczęście, że tylko chwilowe.
"Wyspy szczęśliwe" to powieść o kobiecie postawionej w obliczu ekstremalnej sytuacji. Matce, której brakowało pieniędzy, aby wyżywić swoje dziecko i która musiała dokonać najtrudniejszych wyborów. Z lektury najnowszej książki Wioletty Sawickiej płynie ważna życiowa lekcja. W gruncie rzeczy to dość optymistyczna, mimo całego tragizmu, powieść, która pozwoli nam uwierzyć, że nawet z największych tarapatów możemy wyjść obronną ręką.
Wioletta Sawicka "Wyspy szczęśliwe"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2017
liczba stron: 560
data premiery: 23.03.2017
Super książka pieknie napisana
OdpowiedzUsuń