poniedziałek, 19 marca 2018

Maria Paszyńska "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą"




Maria Paszyńska, "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą"
Wydawnictwo Pascal, 2018
Data premiery: 31.01.2018 r.
Liczba stron: 368

Najnowsza powieść Marii Paszyńskiej pt. "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą" przykuła moją uwagę natychmiast, kiedy tylko ukazała się w zapowiedziach. Historia Jana i Antoniny Żabińskich szalenie mnie fascynuje już od dłuższego czasu, ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej z biografii założycieli warszawskiego zoo. W moje ręce nie trafiła też inna powieść inspirowana ich życiem, a filmu "Azyl" ostatecznie nie oglądałam, dlatego szalenie ucieszyłam się, kiedy dowiedziałam się, że Paszyńska napisała książkę o Żabińskich. I tutaj pojawia się problem. "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą" jest bardzo dobrą powieścią, ale to nie jest książka o Żabińskich. Zaczynałam lekturę z konkretnym nastawieniem, spodziewałam się historii życia i działalności założycieli warszawskiego zoo. Tymczasem "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą" opowiada historię Piotra, pracownika zoo, oraz Ady i Daniela. Żabińscy są tylko tłem, podczas gdy opis wydawniczy sugeruje coś innego.
Opowieść o naszych bohaterach jest poparta ogromną wiedzą i pasją autorki. Zachwyciła mnie szczegółowość i dokładność tej opowieści, przepiękne, plastyczne opisy i swego rodzaju... wrażliwość w opowiadaniu o wojnie. Paszyńska nie epatuje szokującymi, brutalnymi scenami. Niektórzy twierdzą, że każda książka jest o śmierci i o miłości, i w przypadku powieści Paszyńskiej to stwierdzenie okazuje się niezwykle trafnym określeniem. "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą" to także opowieść o ponadczasowych wartościach, o świecie, którego już nie ma, a w którym jest się wiernym ideałom do samego końca. Jak się zapewne domyślacie, to nie jest lekka historia, ale kolejne strony przewracają się same. Paszyńska skłania do refleksji, nie przynosi gotowych rozwiązań. Zostawia nas z pytaniem: czym jest człowieczeństwo? Sama opowieść zostaje w nas na dłużej, chociaż mój odbiór przyćmiły, niestety, moje oczekiwania względem treści. Szkoda, bo gdybym od początku była świadoma, że to nie jest książka o Żabińskich, wyniosłabym z niej o jeszcze więcej. To naprawdę piękna historia.

piątek, 16 marca 2018

Natasza Socha "Troje na huśtawce"







Natasza Socha "Troje na huśtawce"
Edipresse Książki, 2018
Liczba stron: 320
Data premiery: 31.01.2018 r.


Związek z dużą różnicą wieku. Czy społeczeństwo taką relację akceptuje? Na pewno dzisiaj jesteśmy bardziej tolerancyjni niż jeszcze dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Związki, w których mężczyzna jest starszy od kobiety o dwadzieścia lat, już nas tak nie szokują. A co, jeśli to ona jest starsza od niego? Koralia ma czterdzieści dwa lata, Tytus dwadzieścia cztery. Koralia próbuje się przed sobą wytłumaczyć. I przed nami, bo książka napisana jest w formie pamiętnika. Przecież to tylko liczby, odwrócone cyfry. Czyżby? A kiedy dodam, że Tytus jest synem przyjaciółki Koralii? Nadal uważacie się za tolerancyjnych? Koralia zmieniała Tytusowi pieluchy, kiedy ten był mały, a teraz z nim sypia. Zboczenie? No, też tak pomyślałam! Cała sytuacja wydała mi się mocno absurdalna. Co ta Socha wymyśliła? Ale ta książka, drodzy państwo, się broni.
Na początku był chaos. Nie tylko na początku świata. Bo u Sochy na początku też był chaos. Brak chronologii, luźne myśli, wtrącenia. A wszystko to w narracji pierwszoosobowej, za którą z zasady nie przepadam. Koralia zdradzała nam tyle, ile sama chciała powiedzieć. Snuła swą historię niespiesznie. Irytowała mnie, ale to dobrze, bo już od początku była jakaś. Nie mdła, nie nijaka, a jakaś. Wraz z rozwojem akcji moje postrzeganie tej postaci uległo zmianie. Ba! Doszło do tego, że zaczęłam pałać nienawiścią do bezmyślnej Aurelii, która nie potrafiła zrozumieć tej pięknej miłości. To, co wydawało mi się nierzeczywiste i totalnie odrealnione, nabrało zupełnie innych, bardziej pastelowych barw. Bo czy miłość może być niewłaściwa?
Ta książka jest z pewnością inna niż pozostałe powieści autorki, bardziej refleksyjna, ale nadal utrzymana w mocno ironicznym tonie. Podobały mi się trafne uwagi i komentarze na temat otaczającego Koralię świata.
Najmocniejszą stroną tej powieści zdecydowanie jest jej zakończenie. A może jego brak? Socha nie podaje czytelnikowi na tacy gotowych rozwiązań, odpowiedzi. Zostawia go z pytaniem, ale też lekkim niedowierzaniem, ukłuciem w sercu. Lubię książki, które możemy odnieść do naszego życia, sumienia. "Twoje na huśtawce" to właśnie tego typu powieść.