środa, 13 kwietnia 2016

KONKURS! Wygraj egzemplarz najnowszej powieści w klubie Kobiety to Czytają, "Pozwól jej odejść"



Przegląd czytelniczy i Wydawnictwo Prószyński i S-ka zapraszają do udziału w konkursie.
Mamy dla Was 2 egzemplarze najnowszej książki w klubie Kobiety to Czytają, powieści Dawn Barker "Pozwól jej odejść".


Nadia składa swojej siostrze zaskakującą propozycję.
Zoe nie może mieć dzieci, dlatego Nadia postanawia... urodzić jej dziecko.

A Ty?
Czy zdecydowałabyś się urodzić dziecko najbliższej Ci osobie (siostrze przyjaciółce itd.), wiedząc, że to jedyny sposób, aby spełniły się jej marzenia i została matką? Dlaczego?

Na Wasze odpowiedzi czekamy do wtorku 19 kwietnia. Zgłoszenia w komentarzach pod tym postem muszą zawierać odpowiedź na pytanie konkursowe (od 5 do 10 zdań), imię i nazwisko lub nick, a także adres mailowy.
Wyniki w środę 20 kwietnia. Autorzy dwóch najciekawszych odpowiedzi zostaną nagrodzeni egzemplarzami "Pozwól jej odejść".

19 komentarzy:

  1. Niestety nie dałabym rady, nosić pod sercem istotke, która bym pokochała od pierwszej chwili kiedy dowiedziała bym się, że jestem w ciąży, a później ja oddać siostrze czy przyjaciółce. Serce by mi pękło jakby dziecko,które ja urodziłam, wychowywała,przytulala inna osoba. Nie mówiąc o tym, że to nie do mnie mówiło by...mamo. Ale na świecie jest tyle biednych i niechcianych dzieci, że na pewno namowilam bym dana osobę do adopcji. Te dzieciaczki tez zasługują na miłość.

    Mój email
    magdalenafaltyn@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie dałabym rady, nosić pod sercem istotke, która bym pokochała od pierwszej chwili kiedy dowiedziała bym się, że jestem w ciąży, a później ja oddać siostrze czy przyjaciółce. Serce by mi pękło jakby dziecko,które ja urodziłam, wychowywała,przytulala inna osoba. Nie mówiąc o tym, że to nie do mnie mówiło by...mamo. Ale na świecie jest tyle biednych i niechcianych dzieci, że na pewno namowilam bym dana osobę do adopcji. Te dzieciaczki tez zasługują na miłość.

    Mój email
    magdalenafaltyn@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie! Dziecko, to nie zabawka. Marzenia trzeba spełniać, ale nie tak wielkim kosztem. Są pewne granice oddania i przywiązania. Konsekwencje takiej decyzji mogłyby być bardzo bolesne dla obu stron.

    Katarzyna Żarska (katarzyna-zarska@wp.pl)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie urodziła bym nigdy dziecka innej kobiecie niezależnie od tego jak bliską osobą była by dla mnie. Nie potrafiła bym nosić pod sercem małej cząstki mnie z myślą że mam oddać moje dziecko. Przecież czuła bym ruchy dziecka, słyszała bicie jego serduszka, widziała je na USG podczas badań kontrolnych a co się z tym wiąże między mną i dzieckiem zrodziła by się naturalną więz której nie potrafiła bym zignorować.Ponadto nie potrafiła bym prowadzić normalnego życia tak jakby nigdy nic się nie stało wiedząc,że świadomie i dobrowolnie porzucilam własne dziecko nigdy bym sobie tego nie wybaczyla. Jak mniemam skoro osobą dla której miałabym urodzić dziecko była by mi bliską widywala bym je i musiała pogodzić się z tym że dla tego maleństwa zawsze będę tylko ciocią.Nie potrafiła bym spojrzeć na siebie w lustrze bez uczucia pogardy dla samej siebie.Mimo wielkiego żalu i współczucia dla tej bliskiej mi kobiety nigdy nie zdecydowalabym się na taki krok.A jej samej dorafzala bym przemyślenie możliwości adopcji. W ośrodkach adopcyjnych czeka na swoją nową rodzinę tak wiele bezbronnych dzieci, które pragną miłości i ciepła które odwzajemnia swoim rodzicom z nawiązką.
    Agnieszka Kaniuk
    Mail iskierka23.23@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza myśl, którą nasuwa racjonalny w tym momencie umysł - nie. Nie, dlatego, że życie, które rozwijałoby się w moim ciele, wypełniając mnie z dnia na dzień coraz bardziej, byłoby tylko moje. Czegoś, co przez 9 miesięcy łączy pełna symbioza nie sposób rozdzielać. Instynktu macierzyńskiego nie sposób zwalczyć, można go próbować uśpić, ale prędzej czy później obudzi się z podwójną siłą.Z drugiej strony siostrzeńcza miłość jest zdolna do nieludzkich poświęceń - takich, których nie sposób oceniać przez pryzmat moralny. A więc nigdy nie mów nigdy....

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nigdy bym tego nie zrobiła. Przez dziewięć miesięcy pod sercem i w nim rozwija się mała istotka., która oddycha ze mną, je, śpi i płacze. Myśl, że miałabym ją oddać, rozerwałaby mi serce, nawet teraz, gdy o tym myślę, łza staje w oku. Przecież to tak jakby dziecko było produktem wymiany! A ono jest... cudem. Najpiękniejszym cudem. Może i cierpiałabym razem z bliską osobą, ale wspierałabym ją. Pomogłabym w adopcji, w walce z urzędami, w każdy możliwy sposób. Wiele jest cudów, które potrzebują ciepła i miłości. Wierzę, że istnieją inne sposoby.
    Dominika Dobrowolska
    dominika.dobrowolska@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie. Nie potrafiłabym żyć ze świadomością że nie jestem matką dla swojego dziecka. Może to egoistyczne. Może nieczułe, ale taka właśnie jestem. Co innego gdybym nie była w stanie opiekować się maleństwem, wtedy bym je oddała żeby zapewnić mu lepszy byt, ale tylko wtedy. Być może moja postawa jest spowodowana tym że siostry nie posiadam i nie znam tego rodzaju więzi, ale jedno wiem na pewno, jako matka nie potrafiłabym oddać swojej cząstki jaką jest dziecko.
    posredniczkaaa@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie potrafiłabym żyć z myślą, że moje dziecko wychowuje ktoś inny, nawet jeśli jest to osoba najbliższa. Kiedy zachodzi się w ciążę jest to niesamowite uczucie, matka od poczęcia dziecka się z nim jednoczy,od początku tworzy się ta niesamowita więź, która po urodzenia dziecka przybiera na sile. Wiem, że kochalabym to dziecko od początku i chyba nie zniosłabym rozstania z nim po urodzeniu. Wydaje mi się, że każda matka jest trochę zaborcza w stosunku do dzieci. Ja na pewno nie potrafiłabym patrzeć, jak moje dziecko wychowuje się gdzieś indziej niż w moim domu, tym bardziej, że siostra mieszka w innym mieście. Brakowałoby mi mojego dziecka. Z drugiej strony, byłabym się, że kiedy moje dziecko już będzie dorosłe i dowie się, że to ja jestem jego matką będzie miało do mnie pretensje, że je oddałam. Czasem nasze decyzje, nawet w dobrej wierze mogą skrzywdzić drugą osobę. Dziecko może inaczej odebrać moją dobrą wolę, może poczuje się niechciane, pomyśli, że oddałam je, bo go nie kochałam i już na zawsze je stracę, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Jest przecież tyle domów dziecka, tyle niekochanych dzieci, moja siostra spokojnie mogłaby zaadoptowac dziecko.

    Mój e-mail:Anna.lach.92@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro matką nie jest ta, która urodziła, tylko ta, która wychowała... Jestem sama, nie mam nikogo, o kogo mogłabym się troszczyć, nie mam przy boku mężczyzny, jestem sama, a ona ma marzenie, które mogę spełnić. Wchodzę w to, jednocześnie wchodząc do maszyny czasu, gdzie zasnę, nim włożą we mnie nasienie, a obudzę się, jak będzie po wszystkim, całą ciążę i poród przeleżę w maszynie, która będzie mnie podtrzymywała w niby życiu. A potem wymarzą mi pamięć, włożą tam jakąś daleką wycieczkę i wszystko wróci do normy. Zostanę matką chrzestną dziecka siostry, która tak długo na nie czekała i w końcu im się udało, cud prawdziwy. Ale czy coś takiego, jak macierzyństwo można zapomnieć? Nie, zostanie jakiś cień, niepewność, drżenie serca, tęsknota. Dlatego nie zdecydowałabym się na taki szaleńczy, samoniszczący i zadający ból mnie samej krok. Bo nie wolno spełniać marzeń, jak kogoś się rani, tej granicy nie wolno przekroczyć, nawet, jak zranieni zostaniemy my.

    katarzyna.boron@outlook.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Długo myślałam nad odpowiedzią na to pytanie. Z racji tego,że uwielbiam dzieci i chciałabym zostać mamą to potrafiłabym pomóc w ten sposób najbliżej mi osobie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić,że w moim życiu nie będzie dane mi usłyszeć śmiechu głosu czy nawet płaczu własnego dziecka. Potrzeba bycia mamą to potrzeba naturalna. Każda kobieta podświadomie bądź nie,ma lub będzie mieć taką potrzebę. Może wydawać się to dla niektórych dziwnym pomysłem ale jak dla mnie to byłby piękny,odważny i szczodry gest.
    Kadzik31@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Trudne pytanie, aczkolwiek w życiu zdarzają się takie sytuacje, że niejednokrotnie stajemy przed trudnym wyborem....i dokonujemy słusznej decyzji...Co w tym przypadku byłoby słuszne i wskazane?! Jeśli ja stanęłabym przed takim wyborem....hmmmm...TAK...urodziłabym dziecko dla siostry, wiedząc, że jest to jedyny sposób na jej szczęście...bo moja siostra, to też kawałek mnie samej, jej radości są moimi radościami, a jej smutki przeżywam i ja....Podzieliłabym się z nią moim szczęściem, aby i ona mogła być szczęśliwa....Dziecko, to najważniejsza istota w naszym życiu, kochana, wyczekiwana od momentu poczęcia...Jeśli wiedziałabym, że ja mogę mieć dzieci, a siostra nie...oddałabym jej kawałek mnie samej-DZIECKO....

    Sowka1981@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciężkie pytanie, ponieważ sama jestem na etapie leczenia aby móc w końcu zostać mamą czego bardzo pragnę a nie mogę i niestety nie wiadomo czy będę mogła mieć kiedyś swoje dziecko. Ja wiem, że sama nie bylabym w stanie tego zrobić i nie oddałabym mojego dziecka nikomu. Uważam, że siostra czy bardzo bliska mi osoba mogłaby kochać i angażować się w wychowanie mojego dzieska jak swojego i cieszyć się razem ze mną :) Ja pisze z własnego doświadczenia, ponieważ moja siostra własnie jest w 9 miesiącu ciąży i na dniach urodzi a ja co chwile do niej wydzwaniam i sie stresuje a zarazem nie mogę doczekać kiedy w końcu będzie po wszystkim. Przeglądam strony internetowe co mogłabym dla małej kupić. Wymarzyłam sobie aby Michalina miała nad łóżkiem piękny napis ze swoim imieniem i wydzwaniam i szukam kto by dla mnie coś takiego wykonał :) Można powiedzieć, że przeżywam to jakbym sama była w ciąży byłoby to moje dziecko :)
    mail: daga800@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli byłaby to ostatnia szansa to jednak tak. porównywalnie, oddajemy dla ukochanej osoby nerkę. Dajemy część siebie. W tym przypadku sytuacja jest podobna. Oczywiście należy wziąć pod uwagę swoje zdrowie. Nic na się. A najcudowniejszym podziękowaniem jest uśmiech od ucha do ucha. Grażyna Grzesiak, graz2007@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze kilka lat temu, powiedziała bym, ze oczywiscie, ze tak, ze dla mojej siostry zrobiłabym wszystko , ale teraz, gdy jestem matka, gdy małe , lepkie rączki obejmują mnie za szyje a usteczka szepczą mamo, gdy radosny śmiech i tupot nóżek rozbrzmiewa w domu, gdy mała buzia uśmiecha sie do mnie bez powodu, musze odpowiedzieć, ze Nie! Ale, ale, z kazdej sytuacji jest wyjście i była bym pierwsza osoba, ktora namawiała by siostrę, przyjaciółkę, kuzynkę do adopcji, bo macierzyństwo ma rożne wymiary i wszystkie dzieci powinny miec MAMĘ!

    OdpowiedzUsuń
  16. Może dla niektórych jest to dziwne i nieludzkie, ale ja urodziłabym dziecko siostrze bądź przyjaciółce. Oczywiście, że teraz mogę tak mówić, bo taka sytuacja się jeszcze nie zdarzyła, a jak by przyszło co do czego to inaczej bym mówiła. Ja jednak jestem pewna, że umiałabym to zrobić. Przecież chodzi o szczęście najbliższych mi osób. Kiedy bym widziała jak ona cierpi nie mogąc mieć własnych dzieci, nie umiałabym tego wytrzymać. Dlatego zdecydowałabym się na ten, może dla niektórych radykalny, krok. Umiałabym patrzeć jak moje dziecko kogoś innego uważa za mamę. A wiecie dlaczego? Bo wiem, że byłoby szczęśliwe.
    Mail: desarrii@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Miłość i nienawiść dzieli cienka granica...nie chciałabym jej przekraczać i dlatego nie urodziłabym dziecka bliskiej osobie. Nie można tak "hop siup" zajść sobie w ciążę, urodzić i całkowicie odciąć się od tego okresu w życiu. Miłość do dziecka wzrasta powoli, czasami dopiero po jego urodzeniu, gdy coraz lepiej się poznaje jego potrzeby i powstaje ta silna więź, ale nawet wówczas nie można pozostać obojętnym na to, co dzieje się w czasie ciąży. Mam na myśli pierwsze ruchy czy strach o zdrowie tej małej istotki przed każdym badaniem usg. Ciąża to wielkie poświęcenie, czasami trzeba leżeć przez 9 miesięcy, zrezygnować z dotychczasowego życia, zapomnieć o swojej intymności, gdyż wciąż trzeba wykonywać kolejne badania. Po porodzie wcale nie jest lepiej...hemoroidy, żylaki, nadprogramowe kilogramy, które tak trudno zrzucić. Wszystko to jest do zniesienia, bo nagrodą jest dzieciątko, dla którego matka jest gotowa nieba uchylić, więc szybko zapomina o bólu, poświęceniach i buncie ciała. Jeśli miałabym oddać dziecko pozostałby mi tylko ten ból i nieprzyjemne wspomnienia. Kierując się miłością do siostry mogłabym przekroczyć granicę z nienawiścią, bo jak wypełnić pustkę po tych maleńkich rączkach chwytających palec i zabawnych grymasach, którym tak miło się przyglądać, gdy bobas śpi? Nie mogłabym patrzeć na jej szczęście, czując narastającą pustkę w sobie...to nie skończyłoby się happy endem.

    obliczarozy@wp.pl

    OdpowiedzUsuń