sobota, 25 marca 2017

Anna Fryczkowska "Żony jednego męża" | Recenzja przedpremierowa



Stabilizacja zabija namiętność? Cóż, wielu mężczyzn narzeka, że ich żony po ślubie z bogiń seksu zmieniły się w marudne, niezadowolone i wiecznie zajęte matrony. A gdyby one były dwie? Jedna z nich - stateczna, zajmująca się domem i dziećmi, podtrzymująca ogień w domowym ognisku, druga -  niezależna, inicjująca seks i pragnąca bliskości. Żona i kochanka? Niekoniecznie. W tym układzie mają równe prawa. Dwie żony żyją pod jednym dachem z jednym mężem.

Jedną z najpopularniejszych Polek, która mieszkała równocześnie ze swoim mężem i przyjaciółką, była Michalina Wisłocka. Kilkadziesiąt lat później, na warszawskim Żoliborzu, pod jednym dachem zamieszkali Wojciech, Aneta i... ona. Renata zwana Tunią. To nie był przejściowy układ. Bohaterowie najnowszej powieści laureatki Róży Gali, Anny Fryczkowskiej wybrali dość niekonwencjonalny sposób na życie. Fryczkowska wnika w ich codzienne życie, jest szóstym (bo on, one plus ich dzieci) członkiem tej nietypowej rodziny. Zagląda im do łóżek, siedzi z nimi przy stole, kiedy jedzą śniadanie. Podgląda, nawet nie przez dziurkę od klucza. Jest wszędzie. W myślach i czynach głównych bohaterów, zapewniając czytelnikowi niezapomniane wrażenia. Wraz z Fryczkowską analizujemy psychikę głównych bohaterów i zastanawiamy się, co doprowadziło do założenia właśnie takiej rodziny.

Dlaczego zdradzamy? No cóż, najczęściej następuje znudzenie materiałem. Bo żona/mąż jest taki nudny, taki przewidywalny. Bo jeśli dba o dom, dzieci, kocha, troszczy się, to w łóżku już nie jest taki wspaniały. Albo odwrotnie. Bo potrafi nas zaspokoić seksualnie, ale zapomina o innych potrzebach. Wojciech, Aneta i Tunia uzyskali równowagę i idealną, mogłoby się wydawać, harmonię. Dlaczego więc ich córka postanawia zamknąć się w domu i już nigdy z niego nie wychodzić? Dlaczego jedynym, co motywuje ją do wstania z łóżka, są psychotropy? Przeczytajcie i przekonajcie się sami. "Żony jednego męża" to rewelacyjna powieść obyczajowa. Model tej rodziny wydaje się Wam dziwny? Cóż. Mnie również. Ale komuś równie dobrze mogłoby się wydawać cudaczne, że wraz z mężem wychowuje wspólnego syna i dziecko z poprzedniego związku. Normalność? A co to takiego? Normalność znaczy tyle co żyć w zgodzie z jakąś normą, ustalonymi zasadami i zwyczajami. A kto owe standardy ustala?

Każda kolejna książka Anny Fryczkowskiej jest obietnicą dobrej lektury. Tym razem również się nie zawiodłam. Bardzo dobra, zaangażowana społecznie i emocjonalnie proza. Trudne pytania, niejednoznaczne odpowiedzi. "Żony jednego męża" to mocny głos w czasach, kiedy tolerancja staje się dobrem, a nie prawem. Całość dopełniają liczne aluzje do panujących w społeczeństwie nastrojów. Rewelacja!

Anna Fryczkowska "Żony jednego męża"
Wydawnictwo Burda, 2017
data premiery: 11.04.2017

3 komentarze:

  1. Powiem szczerze, że zainteresowałaś mnie. Nie miałam jej w planach, ale chyba trzeba zmienić zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo kusząca propozycja czytelnicza, a że ja się w Annie Fryczkowskiej nie mam zamiaru opierać, tytuł zapisuję na swojej liście :) Nietypowy trójkąt, podoba mi się ten pomysł...jako temat książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aneta czy raczej Anita?

    OdpowiedzUsuń