Nieszczęścia chodzą parami? Nie tym razem! W nowej powieści Agaty Przybyłek nieszczęścia, owszem, chodzą po ludziach, ale... stadami! Za nic w świecie nie dam sobie wmówić, że to "tylko" komedia. "Nieszczęścia chodzą stadami" to niebanalna i ważna powieść obyczajowa. A że jest przy tym mnóstwo śmiechu? I bardzo dobrze!
Halinka, matka głównej bohaterki debiutanckiej powieści Agaty Przybyłek "Nie zmienił się tylko blond", Iwonki, jest zrozpaczona. Przez ostatnie miesiące córka, wraz ze swoimi dziećmi, urozmaicała nieco nudne życie starszej pani. Iwonka jednak w końcu ułożyła sobie życie, wyprowadziła się od matki, co Halinka przypłaciła stanem depresyjnym. Z marazmu ma ją wyrwać pojawienie się Martusi, dawno niewidzianej chrześnicy, która właśnie wróciła z Anglii. Halinka wspaniałomyślnie oferuje Martusi azyl w swoim domu. Kiedy jednak okazuje się, że młoda kobieta jest samotną matką nie jednego, a dwojga dzieci, a na dodatek jej synek jest czarnoskóry, Halinka zaczyna żałować swojej decyzji. Jak ona się we wsi pokaże?! Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie wpadła na genialny plan - Halinka po prostu będzie udawać, że... dziecka nie ma. Postanawia jak najszybciej pozbyć się chrześnicy z domu. W tym celu stosuje nieco niekonwencjonalne metody - głodzi karmiącą matkę, wyłącza jej prąd i znajduje tysiące sposobów, by uprzykrzyć Martusi życie.
Agata Przybyłek wraca w doskonałym stylu. Po ciepło przyjętej przez czytelniczki powieści "Nie zmienił się tylko błąd" proponuje nam nieco ironiczną, czasem wzruszającą, czasem zabawną, dojrzałą powieść. To nie jest tylko komedia. To powieść o głęboko zakorzenionych w naszej mentalności stereotypach, panicznym lęku przed innością. Pod fasadą nieco konserwatywnej, wyznającej podwójną moralność starszej pani, Agata Przybyłek ukryła trafny obraz polskiego społeczeństwa. W kapitalny, bo ironiczny sposób pisze o mieszkańcach małej wioski, w której wszyscy się znają i każdy pamięta tragiczne wydarzenia z przeszłości. "Nieszczęścia chodzą stadami" to również powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i swojego miejsca w świecie. Autorka nakreśliła wiarygodny portret zagubionego we współczesnym świecie młodego pokolenia.
To wielka sztuka - napisać zabawną, lekką i jednocześnie traktującą o ważnych problemach powieść. Agacie Przybyłek się to właśnie udało. "Nieszczęścia chodzą stadami" to książka zupełnie inna od "Nie zmienił się tylko blond". Mam wrażenie, że lepsza, bo tym razem udało się autorce zawrzeć w swojej powieści istotne przesłanie. Bohaterka jest mi bliższa, przede wszystkim wiekiem, ale też przemyśleniami i doświadczeniem. Jedyne na co, niestety (i chyba już "tradycyjnie"), będę narzekać to redakcja i korekta. Rodzice Martusi nie żyją od 20 lat, dziewczyna mieszka u ciotki i wuja, a nagle jeden z bohaterów mówi do niej: "twój ojciec przyjedzie tutaj z Andrzejem" (zamiast "twój wujek") - ten błąd powtarza się jeszcze raz. A przecinki... no cóż, mam wrażenie, że nie istniały dla korektora.
Nową książkę Agaty Przybyłek pochłonęłam błyskawicznie. Jeśli nie czytaliście jeszcze "Nie zmienił się tylko blond", śmiało możecie zacząć przygodę z twórczością Agaty Przybyłek od książki "Nieszczęścia chodzą stadami". To dwie zupełnie różne historie, a łączy je tylko postać Iwonki, która w tej części pojawia się dosłownie na chwilę. Nie jest to kontynuacja, więc czytelnicy nieznający treści "Nie zmienił się tylko blond" nie będą mieć najmniejszych problemów z odnalezieniem się w Sosenkach.
Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!
Agata Przybyłek "Nieszczęścia chodzą stadami"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016
liczba stron: 372
data premiery: 16.03.2016
Mam ogromną ochotę na książkę, przy której można się pośmiać, zatem zaczynam rozglądać się za tym tytułem! :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją wczoraj wziąć, ale wybrałam Pina, zrób coś :) ta będzie kolejna
OdpowiedzUsuń