niedziela, 8 stycznia 2017

Tarryn Fisher "Mimo naszych kłamstw" | Recenzja przedpremierowa



Nie lubię pisać o rozczarowaniach, ale czasem nie mam innego wyjścia. Mimo iż nie czytam New Adult, skusiłam się na dwie poprzednie części trylogii Tarryn Fisher i byłam raczej zadowolona z lektury. Niestety, zakończenie serii okazało się najsłabsze, a postać Caleba - przerysowana i nieprzekonująca.

Powiało nudą. O ile "Mimo twoich łez" można było nazwać udaną kontynuacją powieści "Mimo moich win, o tyle "Mimo naszych kłamstw" w mojej opinii już żadną kontynuacją nie jest. Fakt, gdzieś tam akcja leniwie toczy się dalej, jednak lwią część tej książki stanowią wspomnienia Caleba z przeszłości i opisy wydarzeń, które czytelnikowi są już doskonale znane. Przypomnijmy. Główną bohaterką pierwszej części była Olivia, narratorką drugiej - Leah. Obie były zakochane w tym samym facecie, jednak to Leah wyszła za niego za mąż. Caleb nigdy nie zapomniał o Olivii. "Mimo naszych kłamstw" jest ostatnią częścią trylogii i zakończeniem losów bohaterów.

Nie przekonuje mnie ta książka. Siłą poprzednich części były wiarygodne portrety psychologiczne postaci oraz intrygujące zwroty wydarzeń. Były kłamstwa, traumy z przeszłości, sekrety. W końcu była i zdrada, i gorzkie łzy. W "Mimo naszych kłamstw" brakuje tych emocji. Autorce udały się kreacje żeńskich postaci, jednak stworzona przez nią postać głównego męskiego bohatera irytuje i odbiera całą przyjemność z lektury. Przemyślenia Caleba są płytkie i infantylne. Całkiem możliwe, że książka obroniłaby się sama, gdyby opisywane wydarzenia okazały się na tyle frapujące, by odwrócić uwagę czytelnika od denerwującego bohatera. Niestety...

"Mimo naszych kłamstw" nie wnosi do tej historii w zasadzie nic nowego, poza zakończeniem, które może się podobać. Więcej niż połowę lektury stanowią wspomnienia z przeszłości. Wraz z Calabem wracamy do wydarzeń z pierwszej części. Zmienia się tylko punkt widzenia. W zetknięciu z irytującym bohaterem i mało porywającą akcją otrzymujemy... no cóż. Nudną książkę. "Mimo moich win" i "Mimo twoich łez" przeczytałam z zainteresowaniem, tymczasem do lektury "Mimo naszych kłamstw" musiałam się zmuszać. Początkowo myślałam, że po genialnym Mrozie nic nie jest w stanie sprostać moim oczekiwaniom, ale nie. Ta powieść po prostu jest słaba.

Polecam tylko wyjątkowo wytrwałym fanom serii. Chciałam doczytać do końca, licząc, że akcja ostatecznie nabierze rozpędu, ale, niestety, tak się nie stało. Książka na tle pozostałych części serii wypada blado.

Tarryn Fisher "Mimo naszych kłamstw"
Wydawnictwo Otwarte, 2017
data premiery: 11.01.2017

4 komentarze:

  1. Jestem w trakcie lektury, za mną jakieś 90 stron, więc na razie ciężko mi się wypowiedzieć. Tom z perspektywy Rudej był świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś zacznę czytać, mam nadzieję, że moje odczucia będą nieco bardziej pozytywne :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem tak jest, że książka rozczarowuje. Tym bardziej, ze poprzednie części były przyzwoite.

    OdpowiedzUsuń
  4. Razem z przyjaciółkami napisałyśmy własną książkę na ogólnopolski konkurs. Bardzo chciałybyśmy dostać się do następnego etapu dlatego bardzo prosimy o wsparcie naszej ciężkiej pracy! Każdy może zagłosować tylko raz pod tym linkiem:
    https://ridero.eu/pl/books/mentis/
    Będziemy niesamowicie wdzięczne :)

    OdpowiedzUsuń