niedziela, 9 kwietnia 2017

Jodi Picoult "Małe wielkie rzeczy" | Recenzja przedpremierowa



Do lektury powieści Picoult nie trzeba mnie długo namawiać, a pytana o literackie inspiracje w pierwszej kolejności wymieniam Diane Chamberlain i Jodi Picoult właśnie. Mocno zaangażowana społecznie, dotykająca dylematów natury moralnej proza obyczajowa jest tym, na co w księgarniach zwracam uwagę w pierwszej kolejności. Po lekkim rozczarowaniu, jakim była dla mnie książka "Już czas", sięgnęłam po najnowszą powieść Jodi. Czy jest to lektura na miarę takich hitów jak "To, co zostało" czy "Bez mojej zgody"?

Jodi Picoult powraca, poruszając jeden z najbardziej istotnych i najtrudniejszych tematów etycznych naszych czasów. W swojej najnowszej powieści w sposób bezkompromisowy pisze o rasizmie i stereotypach ze względu na pochodzenie etniczne. I, jak można się było spodziewać, robi to w taki sposób, iż wszystko to, co dotychczas myśleliśmy, że wiemy na temat uprzedzeń rasowych, staje się nieważne. Po lekturze najnowszej powieści Jodi Picoult każdy z nas zupełnie inaczej spojrzy na zagadnienie rasizmu. Pisarce udało się rzucić całkiem nowe światło na ten ważny i trudny temat. Chyba jeszcze nigdy biała kobieta tak wnikliwie i dogłębnie nie opisała zagadnienia uprzedzeń rasowych. Przedstawiła problem w sposób dotychczas niespotykany, stworzyła nową definicję rasizmu. Nawet jeśli dotychczas nie uważaliśmy się za rasistów, ta książka zmieni nasze wyobrażenia. Obnaży niewygodną prawdę i zmusi do refleksji, z której popłyną zaskakujące wniosku.

Dla czytelników Jodi Picoult obecność kilku narratorów nie będzie niczym nowym. Pisarka wielokrotnie stosowała ten zabieg. Tym razem do głosu dochodzą czarnoskóra położna Ruth, skrajny nacjonalista Turk oraz zdolna prawniczka Kennedy. W szpitalu, w którym pracuje Ruth, doszło do śmierci noworodka. Jego ojciec oskarża o morderstwo Ruth, a szpital staje po jego stronie i traktuje czarnoskórą pielęgniarkę jak kozła ofiarnego. Rusza głośny proces, na którym pojawiają się zarówno przedstawiciele środowisk nacjonalistycznych, jak i walczący o swoje prawa Afroamerykanie. Posiłkując się historią kilku osób, Jodi Picoult stworzyła wierny portret współczesnego społeczeństwa. Nie ma ani gramy przesady w stwierdzeniu, iż Picoult jest jedną z najlepiej piszących pisarek naszych czasów, a "Małe wielkie rzeczy" to kolejna rewelacyjna powieść spod jej pióra.

"Małe wielkie rzeczy" to może nie najlepsza, ale z pewnością jedna z najważniejszych książek Jodi Picoult. Chociaż w mojej opinii do tych największych powieści pisarki takich jak "To, co zostało", "Dziewiętnaście minut" czy "Bez mojego zgody" nadal jej trochę brakuje, to i tak mój głód na Picoult został chwilowo zaspokojony. Po nie do końca satysfakcjonującej "Już czas" wraca taka Jodi, jaką lubię najbardziej.

Jodi Picoult "Małe wielkie rzeczy"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2017
data premiery: 11.04.2017
liczba stron: 608

1 komentarz: