środa, 3 czerwca 2015

Karolina Domagalska "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro" | Recenzja



In vitro to jeden z tych tematów, które dzielą Polaków w zależności od poglądów politycznych i wyznawanej religii. Temat zawsze powracający podczas kampanii wyborczych, a potem nagle zapada cisza i nikt nie wraca do in vitro, które w Polsce wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Bohaterowie reportażu Karoliny Domagalskiej "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro" są poza tym sporem, chociaż to właśnie ich ten temat najbardziej dotyczy. Dla nich to jedyny sposób, by mieć dzieci. I dzisiaj, przy okazji tej recenzji, chciałabym zmusić was do refleksji nad pytaniem, które postawiła przede mną Karolina Domagalska. Czy ktokolwiek, czy to premier, prezydent czy ortodoksyjny katolik ma prawo decydować o tym, czy i ile drugi człowiek będzie miał dzieci?

Zazwyczaj unikam w swoich tekstach wyrażania osobistych poglądów, jednak ta książka jest na tyle specyficzna, że, recenzując ją, nie można uciec od poruszenia swojego światopoglądu. Jestem całym sercem za in vitro i kibicuję ludziom, którzy w żaden inny sposób nie mogą począć dziecka. Sama jestem matką dwóch cudownych synów i wiem, że żadna wiara czy nawet prawo nie powstrzymałyby mnie od tego, aby zostać mamą. Dlatego z takim zapałem sięgnęłam po książkę Karoliny Domagalskiej. Reportaż polskiej dziennikarki w mojej wyobraźni jawił się jako opowieść o polskich rodzinach, którzy po latach bezskutecznych prób podejmują decyzję o in vitro.

Tymczasem "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro" traktuje o in vitro w ogóle, a nie tylko o polskich rodzinach. Wątek polski stanowi tutaj zaledwie niewielką część. Nie do końca przekonuje mnie taki kształt książki, może dlatego, że spodziewałam się czegoś innego? Brakuje mi opowieści o ludziach żyjących w podobnych warunkach, jak ja, w tym samym środowisku, mieście, województwie czy kraju. "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro" jest, jak na polskie warunki, reportażem nieco, hm, egzotycznym i totalnie wyrwanym z naszego kontekstu. In vitro w związkach lesbijek i gejów, samotne matki, które lata swojej świetności mają już za sobą, partnera wciąż brak, a biologiczny zegar tyka, dawcy spermy, dzieci, które są jednocześnie dziećmi i wnukami, surogatki... Reportaż wiernie odzwierciedla rzeczywistość, ale chyba nie do końca takiej tematyki się spodziewałam. 

"Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro" to starannie opracowana, wiarygodna książka. Spodziewałam się nieco innej tematyki, ale jako reportaż spełnia doskonale swoją funkcję. Poszerza wiedzę, przedstawia różnorodne spojrzenie na prezentowaną tematykę, skłania do refleksji nad omawianą sprawą. 

Dziękuję Wydawnictwu Czarne za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Karolina Domagalska "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro"
Wydawnictwo Czarne, 2015
ilość stron: 208
data premiery: 18.02.2015

6 komentarzy:

  1. Temat jak najbardziej kontrowersyjny i w dodatku na czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że autorka nie skupiła się na polskich rodzinach, mimo to takie tematy powinno się poruszać i to jest na plus.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce i w miarę możliwości na pewno ją przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, też spodziewałam się innej treści, chyba jednak spasuję..

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przekonuję się do reportaży, ale jak lubię je czytać, nie lubię opisywać. In vitro nie jest dla mnie zbyt interesującym tematem, może kiedyś to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Temat bardzo kontrowersyjny ale jak bardzo potrzebny by go poruszać w naszych czasach

    OdpowiedzUsuń