Najpierw zobaczyłam okładkę. Przepadłam. Nie miałam pojęcia, o czym jest ta książka, ale wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Od jakiegoś czasu obserwuję rozwój Nataszy Sochy. Zmiana wydawcy wyszła jej na dobre. Jej proza dojrzała, nabrała zupełnie nowych barw. Socha "Hormonią" i "Dzieckiem last minute" udowodniła, że jest autorką uniwersalną i potrafi pisać nie tylko lekkie, zabawne historie. "Biurem przesyłek niedoręczonych" stawia symboliczną kropkę nad "i" oraz potwierdza, że w polskim obyczaju ma jeszcze dużo do powiedzenia.
Uwielbiam świąteczne klimaty. Wnioskując po listach bestsellerów, nie tylko ja. Kiedy dowiedziałam się, że Natasza Socha pisze taką właśnie zimową historię, ucieszyłam się. Wiedziałam, że to nie będzie tania komercha. Bo, no cóż, zdarza się tak, że te świąteczne opowieści przyprawiają o mdłości od nadmiaru lukru. "Biuro przesyłek niedoręczonych" jest inne, niesztampowe, a jedyne, o co przyprawia, to szybsze bicie serca. Natasza Socha stworzyła kolejną genialną historię. Uwierzcie mi, obok tej historii nie można przejść obojętnie. Miała kapitalny pomysł i w pełni go wykorzystała. Zuzanna rozpoczyna pracę w biurze przesyłek niedoręczonych. Tam trafia na ślad przepięknej historii znajomości kobiety i mężczyzny, którzy od trzydziestu ośmiu lat nie mogą się spotkać. Bierze sprawy w swoje ręce i postanawia pomóc losowi.
Ta powieść rozgrzeje wasze serca w długie, mroźne wieczory. Jedyne, czego mi brakowało w trakcie lektury, to śniegu za oknem. Wszystko inne zapewniła Natasza Socha. Oderwałam się na jeden wieczór od rzeczywistości, zatraciłam w świecie opisywanym przez autorkę. Ostatnio miałam kryzys czytelniczy, nie mogłam trafić na książkę, która w pełni by mnie usatysfakcjonowała. Socha zakończyła tę złą passę. Jej powieść jest świeża i niesztampowa, a przedstawione przez nią losy bohaterów nie tylko bawią, ale też wzruszają do łez. Moim ulubieńcem jest Stanisław - uroczy starszy pan, który każdego potencjalnego gościa wita soczystym "spierdalaj" i nie wpuszcza do swojego świata nikogo. Genialne kreacje bohaterów potwierdzają, że Socha jest w szczytowej formie. Swoją drogą - utrzymuje tę formę już od trzech książek.
Przeczytajcie "Biuro przesyłek niedoręczonych", a nie będziecie zawiedzeni. Jedyną wadą tej powieści jest to, że za szybko się kończy. Natasza Socha swoją nową książką udowadnia mocną pozycję na rynku polskiej literatury obyczajowej. To już nie jest Socha z "Maminsynka" czy "Macochy". To Socha dojrzała, która wie, czego potrzebują bardziej świadomi czytelnicy. Popieram Fabisińską - "Biuro przesyłek niedoręczonych" to mistrzostwo gatunku.
Natasza Socha, "Biuro przesyłek niedoręczonych"
Wydawnictwo Pascal, 2016
data premiery: 09.11.2016
Ooo... wpadła mi w oko ta pozycja, a Ty dodatkowo zachęcasz do jej zakupu i lektury. :)
OdpowiedzUsuń...mam jeszcze większą ochotę ją przeczytać... no i okładka faktycznie jest obłędna ☺☺☺...
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam, jaką świąteczną książkę przeczytać w tym roku. To już wiem :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to ja zdecydowanie bardziej wolę otrzymywać i wysłać normalne przesyłki. Nawet jak napisano w https://www.sendit.pl/blog/w-jaki-sposob-wyslac-paczke-za-pobraniem-cash-on-delivery-jest-bezpieczne-dla-sklepu-i-dla-klienta to ja już także wiem jak można wysłać paczkę za pobraniem.
OdpowiedzUsuń