wtorek, 7 lutego 2017

Patronat medialny: Elżbieta Rodzeń "Zimowa miłość" | Recenzja przedpremierowa



Nie czytam romansów. Nie lubię, z prostej przyczyny: takie książki mnie nudzą, są przewidywalne i sztampowe. Rozczarowuję się, kiedy powieść nie ma mi nic innego, poza wątkiem miłosnym, do zaoferowania. Tych, którzy mnie znają, z pewnością zdziwi ta recenzja na moim blogu. I jeszcze patronat medialny! Muszę to jednak głośno powiedzieć: to jest jedna z najlepszych polskich obyczajówek, jakie przeczytałam w ciągu ostatnich miesięcy.

"Kupiły" mnie te wątki medyczne. Sama przemycam do swoich książek taką tematykę, lubię też sięgać po powieści podejmujące wątki z zakresu szeroko rozumianej medycyny. Gdyby nie to, że bohaterowie poznali się na pierwszym roku studiów medycznych, a współcześnie Anna jest dyrektorem kliniki chirurgii plastycznej, a Michał - cenionym laryngologiem, z pewnością nie sięgnęłabym po tę powieść. I wiele bym straciła. To nie jest historia jak z bajki, bo już na początku dowiadujemy się, że Anna i Michał nie żyli długo i szczęśliwie, bo ona go porzuciła, łamiąc tym serce i sobie, i swojemu ukochanemu. Dlaczego? Tego dowiemy się z czasem. Tymczasem nasi bohaterowie spotykają się na konferencji i zupełnie niespodziewanie muszą spędzić kilka dni we troje: on, ona i... jego córka.

Twórczość Elżbiety Rodzeń miałam okazję poznać za sprawą debiutanckiej powieści autorki, "Noc świetlików". Już jej lektura była dla mnie sporym zaskoczeniem - nie lubię fantastyki, a tymczasem pisarce udało się przemycić ponadczasowe, uniwersalne wartości, dzięki czemu książkę przeczytałam z zapartym tchem, mimo iż treść nie odpowiadała moim zainteresowaniom i preferencjom. Byłam pewna, że "Zimowa miłość" okaże się fascynującą lekturą i nie pomyliłam się. To nie jest historia nieszczęśliwej miłości. Nie. To opowieść o poranionych przez życie chorobie, kobiecie pokiereszowanej nie tylko przez los, która żyje mechanicznie, z dnia na dzień, troszcząc się o wszystkich, tylko nie o siebie. W końcu - to historia mężczyzny, który po śmierci żony boryka się z samotnym wychowaniem córki i... wciąż nie może zapomnieć o swojej miłości sprzed lat.

To książka trudna, wstrząsająca, ale też na swój sposób - urocza i pozytywna. Najpierw brutalnie łamie serce, aby potem poskładać je na nowo. Koniecznie przeczytajcie "Zimową miłość", jeśli oczekujecie od literatury kobiecej czegoś więcej, niż tylko przyspieszonego bicia serc i westchnień pełnych miłości. To książka o życiu z ogromnym piętnem, chorobie, która odbiera człowieczeństwo i bólu, nie tylko tym psychicznym, ale też fizycznym. To też opowieść o wyborach, z gatunku tych najtrudniejszych. Przepiękna historia, która wyciśnie wiele łez, ale w końcu przywróci uśmiech na twarzy. Bo po każdej burzy wychodzi słońce.

Elżbieta Rodzeń "Zimowa miłość"
Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2017
data premiery: 13.02.2017 r.

2 komentarze:

  1. Co za jednomyślność, wiedziałam, że Ci się spodoba :) Autorka mocno mnie zaskoczyła, nie znam wczesniejszych jej książek, ale tutaj wątki medyczne były doskonałym haczykiem, skusiłam się i cóż, przepadłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń