poniedziałek, 31 marca 2014

Simone van der Vlugt "Bezpiecznie jak w domu" [Recenzja]


Człowiek to istota, dla której poczucie bezpieczeństwa jest podstawową potrzebą, co słusznie stwierdził chociażby Maslow, budując swą piramidę. Dom jest naturalnym środowiskiem ludzi, ich oazą i spokojem. Jesteśmy pewni swojego terenu, czujemy się tam raźnie i pewnie. Co wtedy, gdy na naszym terytorium pojawia się realne zagrożenie? Instynkt samozachowawczy podpowiada, iż najlepszym azylem jest dom i to w jego stronę należy uciekać. Nic bardziej mylnego. Simone van der Vlugt w swej powieści "Bezpiecznie jak w domu" zrywa ze schematem bezpiecznej przystani w zaciszu własnych czterech kątów.

"Bezpiecznie jak w domu" stała się bestsellerem w Holandii, gdzie sprzedano milion egzemplarzy powieści. Teraz książka trafia do czytelników w Polsce. Czy odniesie podobny sukces i na czym polega jej fenomen? Lisa mieszka wraz z pięcioletnią córeczką Anouk w uroczym domku w miejscu oddalonym od aglomeracji. Do ich posiadłości prowadzi wyboista droga wzdłuż kanału, a sam dom usytuowany jest raczej na poboczu. Koszmar rozpoczyna się, gdy kobieta wieszając pranie spostrzega intruza. Mężczyznę, który jak się szybko okazuje, jest zbiegłym z więzienia groźnym przestępcom. Mick Kreuger, kilkukrotny zabójca, który obrał sobie miejsce zamieszkania Lisy i Anouk za tymczasowe schronienie, a mieszkanki za zakładniczki. Lisa postanawia podjąć psychologiczną grę z mordercą, ażeby uchronić córkę przez jego gniewem. Sił dodaje jej osoba przypadkowego świadka jej dramatu i nadzieja na rychłą pomoc.

Simone van der Vlugt stworzyła mądrze skonstruowaną powieść, w której napięcie budowane jest inteligentnie już od pierwszego zdania. Fabuła toczy się dwubiegunowo, skupiając się na koszmarze Lisy i Anouk uwięzionych we własnym domy przez groźnego mężczyznę, aby po chwili przenieść się do rzeczywistości przedstawionej z perspektywy nieplanowanego widza owych wydarzeń. Wątek Senty, kobiety, która została świadkiem dramatu matki i jej córki, atrakcyjnie wpływa na stopień ciekawości całej lektury. Postać, jaka wydaje się być jedynym łącznikiem pomiędzy mieszkankami przeklętego domu a światem zewnętrznym, cały czas utrzymuje czytelnika w poddenerwowaniu, wzbudza ciekawość i każe czekać na rozwój wypadków i ten kulminacyjny moment.

To, co najlepsze w całej opowieści, to psychika poszczególnych bohaterów, przedstawiona dokładnie i momentami zaskakująca. Gdy już zawierzymy danej postaci, zdobędziemy pewność, iż poznaliśmy jej charakterystykę wnikliwie, autorka zburzy cały nasz sposób postrzegania osoby, wprowadzając zdumiewający zwrot akcji. "Bezpiecznie jak w domu" to opowieść o mrocznych ścieżkach ludzkiego umysłu i zbrodni w afekcie. Simone van der Vlugt testuje wytrzymałość poszczególnych uczestników opisywanych wydarzeń, często cofając się, aby wyjaśnić czytelnikowi, co doprowadziło jej bohaterów do miejsca, w którym znajdują się obecnie. Całe misternie zbudowane napięcie opiera się na grze psychologicznej, jaką prowadzi Lisa z Kreugerem. Przyjdzie jej zapłacić wysoką cenę za swą śmiałość, a momentami nawet bezczelność. Motorem napędzającym wszystkie działania kobiety jest miłość do córki i chęć ochrony dziecka przed bezwzględnym mordercą.  

Już po lekturze książki rozumiem i podzielam entuzjazm Holendrów, których serca podbiła książka "Bezpiecznie jak w domu". Publikacja to nie tylko dreszczyk emocji, ale w głównej mierze frapująca historia kilku osób, które przekroczyły próg swej wytrzymałości, precyzując - zostały wypchnięte przed ten próg przez ludzi szczególnie dla nich ważnych. Treść przerasta formę, język jest prosty, czasem wręcz banalny, a cała konstrukcja opiera się w głównej mierze na dialogach. Opisy nie zostały wyposażone w ciekawe, kwieciste sformułowania, sposób narracji nie należy do wyszukanych. Na przekór tym potknięciom autorki, przeczytałam powieść z największą przyjemnością i wciąż niezaspokojoną cierpliwością. Otwarte zakończenie, mimo, iż w dużym stopniu przewidywalne, pozwoliło czytelnikowi wydać swój własny osąd, usprawiedliwić bądź zganić bohaterów. "Bezpiecznie jak w domu" nie jest zwykłą, tanią masakrą, ograniczoną do czterech kątów. w których się toczy. To nietuzinkowo interesująca historia o tym, jak łatwo przekroczyć cienką linię i dokonać najgorszej z możliwych zbrodni..


Dziękuję Wydawnictwu Feeria za udostępnienie recenzenckiego egzemplarza powieści!


Simone van der Vlugt "Bezpiecznie jak w domu"
Wydawnictwo Feeria, 2014
ilość stron: 238
data premiery: 19.03.2014

2 komentarze:

  1. To na pewno jest ciekawa i warta przeczytania książka. Twoja recenzja wszystko tłumaczy i to jest fakt nie do podważenia. Ta książka musi być w moich rękach by uspokoić moje oczy i zaspokoić ciekawość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że w najbliższym czasie będę musiał sięgnąć po tę książkę :)
    Wszystko dzięki tej recenzji, która jak najbardziej mnie zachęciła :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń