czwartek, 31 lipca 2014

Edyta Świętek: "Piszę dla każdego, kto ma ochotę czytać" | Wywiad

Edyta Świętek (fot. dzięki uprzejmości autorki)

"Cienie przeszłości" pod patronatem Przeglądu czytelniczego już w księgarniach. Jak sama autorka przyznaje, do pisania podchodzi hobbystycznie, a przed nią daleka droga do celu, aby utrzymywać się ze swojej twórczości. Czy aby na pewno? "Cienie przeszłości" to doskonały popis kunsztu literackiego, a sama autorka dała mi się poznać jako perfekcjonistka. Edyta Świętek - zapamiętajcie to nazwisko!


"Cienie przeszłości" to już Twoja piąta książka. Lubisz wracać do tego, co już napisałaś, przeanalizować, wyciągnąć wnioski?

Oczywiście, chociaż nie mam na to zbyt wiele czasu. Dobrze jest jednak zastanowić się nad tym, co można byłoby zrobić lepiej, inaczej, w którym miejscu warto byłoby dopracować styl pisania. Człowiek uczy się przecież całe życie, a z każdym zdobytym doświadczeniem jest łatwiej – przynajmniej w tej dziedzinie. Myślę, że brak refleksji oraz odrobiny samokrytycyzmu jest poważnym błędem.

Z której powieści jesteś najbardziej dumna?

Zacznę od tego, że wydanie książki zawsze jest dla autora przyczyną radości i trudno jest wybrać tą jedną, która najbardziej zapadła w serce. Z każdą następną powieścią pojawia się uczucie niezwykłego szczęścia. Na chwilę obecną najbardziej cieszą mnie „Cienie przeszłości” – między innymi dlatego, że udało mi się wkomponować w treść poezję Juliana Tuwima, którego bardzo lubię.  Jeśli dowiem się, że udało mi się „zarazić” Tuwimem kogoś jeszcze – będzie to dla mnie dodatkowy powód do radości.

Dzisiaj pisarstwo w Polsce to ciężki kawałek chleba, mało który pisarz jest w stanie utrzymać się ze swoich książek. Podchodzisz do tego hobbystycznie czy masz takie marzenie, aby pisanie stało się Twoim pełnoetatowym zajęciem?

Na razie podchodzę do tego bardziej hobbystycznie. Utrzymuję się z pracy zawodowej na pełnym etacie, więc na pisanie pozostaje niewiele czasu. Oczywiście chciałabym wykonywać zawód pisarza, czyli utrzymywać się z mojej twórczości. Jestem jednak realistką i wiem, że przede mną daleka droga i podążając nią, niekoniecznie trafię do celu. Podziwiam autorów, którym udało się zyskać niezależność finansową dzięki własnej twórczości.

Opowiedz swoim czytelnikom, jak piszesz. Czy kiedy zasiadasz do pisania masz już wszystko poukładane w głowie? A może pozwalasz sobie na odrobinę luzu?

Zazwyczaj, gdy zabieram się do pisania, mam opracowany plan, którego staram się trzymać. Nie oznacza to jednak, że piszę dokładnie według pierwotnego pomysłu – zdarza mi się, że modyfikuję plan w trakcie pracy, jeśli uznam to za konieczne. Często zdarza się, że odstępstwa wnoszą w treść coś istotnego, więc warto dać sobie trochę luzu. Ostatecznie powieść, to nie opracowanie naukowe, gdzie trzeba ściśle trzymać się określonych standardów.

Gdybyś miała w kilku zdaniach opisać swoją najnowszą powieść "Cienie przeszłości", co byś o niej powiedziała?

Dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o kobiecie, która dostała drugą szansę. Nie każdemu jest to dane, mimo, że nie raz zdarza się, że człowiek marzy o tym, aby rzucić wszystko i zacząć swoje życie „od nowa”, a przynajmniej od jakiegoś punktu zwrotnego, na którym podjął błędną decyzję. W „Cieniach przeszłości” stworzyłam mojej bohaterce taką możliwość – czy z niej skorzystała w należyty sposób? To pozostawiam ocenie Czytelników.

Podejmujesz się tematu trudnego i bolesnego - amnezji. Czy podczas przygotowań spotkałaś osobę, która spotkała się z tym problemem?

Osobiście nie spotkałam takiej osoby, ale nim przystąpiłam do pisania powieści, przeczytałam mnóstwo materiałów na ten temat. Zależało mi na tym, aby historia wyglądała jak najbardziej wiarygodnie. Mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć zamierzony efekt.

Karina jest osobą charakterną, czytelnikowi sprawi nie lada problem zaklasyfikowanie jej do utartych schematów dobrych i złych bohaterów. Skąd pomysł na taką postać?

W literaturze utarło się klasyfikowanie postaci według schematu: dobry versus zły. Prawdę mówiąc, jest to dla mnie nieco męczące. W realnym świecie nic nie jest aż tak jednoznaczne. Każdy człowiek, idąc przez życie zbiera się swoją kolekcję guzów i siniaków, popełniając błędy. Osobiście nie znam ani jednej osoby, która byłaby ewidentnie dobra lub zła. Każdy ma zarówno zalety jak i wady, i od tego jak dużo jest jednych i drugich zależy postrzeganie danego człowieka. Dlaczego więc miałabym pisać o nieskazitelnej pannie idealnej, której jedynym przewinieniem jest to, że kocha niewłaściwego mężczyznę, albo wyrwie się jej nieopatrznie jakieś brzydkie słówko? Chciałam stworzyć postać niejednoznaczną, obdarzoną charakterem, wzbudzającą mieszane uczucia. Taką, która może żyć w realnym świecie – mieszkać gdzieś po sąsiedzku.

Dla kogo piszesz?

Mam nadzieję, że dla każdego, kto ma ochotę czytać. Mimo, że „Cienie przeszłości” zakwalifikowano do literatury kobiecej, uważam, że podobnie jak „Zerwane więzi” jest to powieść dla każdego dorosłego czytelnika – niezależnie od płci. Wiem, że po moje książki sięgają nie tylko kobiety i bardzo mnie to cieszy.

Opowiedz o swoich planach na przyszłość. Chodzi Ci już po głowie jakaś konkretna powieść?

Tak, zawsze mam coś do napisania – jakąś historię, która chodzi i tupie w mojej głowie. Póki nie przeniosę jej na nośnik pamięci (kiedyś mówiło się o przelewaniu tekstu na papier – dzisiaj jest to dysk J ), nie zaznam chwili spokoju. Kiedy mam w głowie włączony tryb pracy twórczej, ciężko jest się skupić na czymś, co nie jest związane z tym tematem.

Dziękuję za rozmowę!

1 komentarz:

  1. Czas sięgnąć po twórczość pani Edyty :) /Pozdrawiam, Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń