Co najmniej 60 tys. Hiszpanów zostało porwanych i sprzedanych zaraz po narodzeniu. Niektóre źródła mówią nawet o 300 tys. sprzedanych dzieci. Przez niemal 60 lat zniknęło tysiące noworodków. Początkowo procedurą kierowali zaufani współpracownicy generała Franco, potem jednak ich miejsce zajęli księża i zakonnice z personelu klinik położniczych. Tysiące matek usłyszało zaraz po porodzie, że ich dziecko zmarło. Kiedy chciały zobaczyć ciało, dowiadywały się, że lepiej będzie dla ich psychiki, kiedy unikną tego widoku. A jednak coś nie dawało im spokoju... Wiele kobiet nie dopuszczało do głosy swojej intuicji, wszak, kiedy lekarz mówi ci, że twoje dziecko nie żyje, to z pewnością nie żyje. Czy aby na pewno?
Takie przeczucie ma matka Veronici. Kiedy urodziła drugą córkę, w jej pamięci odblokował się pewien szczegół. Tuż po narodzeniu pierwszego dziecka słyszała jego płacz... A przecież lekarze przekonywali ją, iż noworodek urodził się martwy. Pewnego dnia Veronica znajduje w domu fotografię. Na zdjęciu znajduje się dziewczyna, nieco od niej starsza, ale bardzo do niej podoba. Veronica wie, że nie powinna zadawać pytań. Na odwrocie pismem mamy było zapisane jedynie imię. Laura. Ta sprawa nie daje Veronice spokoju. Kim jest Laura? Kiedy Veronica dorasta, postanawia odkryć rodzinną tajemnicę.
Uwielbiam literaturę inspirowaną faktami. Kiedy pomyślałam, że tym źródłem ma być największa afera kryminalna w historii Hiszpanii, od razu zapragnęłam przeczytać "Skradzioną". Po raz kolejny boleśnie przekonuję się, że im bardziej wyczekuję książki, tym bardziej dotkliwy może być dla mnie zawód związany z powieścią. "Skradziona" jest w dużym stopniu przegadana, naszpikowana zbędnymi wątkami i momentami, niestety, nudna. Przed jej lektura emocjonowałam się tą rodzinną tajemnicą, która swe początki ma we współczesnej historii Hiszpanii. Te emocje we mnie wygasły już po pierwszych kilkudziesięciu stronach. Przez cały czas jednak miałam nadzieję, iż akcja nabierze rozpędu, a mnie ogarnie ten przyjemny dreszczyk, towarzyszący dobrym opowieściom. Jednak taki klimat pozostał już do końca. Spodziewałam się, iż powieść inspirowana jedną z najgłośniejszych afer kryminalnych okaże się bardziej fascynująca.
Historia sama w sobie jest logiczna, poprawna, ale bez dreszczyku emocji, jakby wybrakowana. Może gdybym nie wiązała z tą lekturą jakichś wielkich nadziei, nie miałabym też dzisiaj takich odczuć. Czegoś w dużym stopniu mi zabrakło..
Czy warto przeczytać "Skradzioną"? Tak, jeśli interesuje Cię historia współczesna i chcesz spojrzeć na tę największą aferę kryminalną w dziejach Hiszpanii z innego punktu widzenia. Wtedy lektura spełni Twoje oczekiwania. Jeżeli natomiast chcesz przeżyć emocjonującą przygodę, to zdecydowanie nie ten adres.
Dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego powieści!
Clara Sanchez "Skradziona"
Wydawnictwo Znak Literanova, 2014
data premiery: 14.07.2014
ilość stron: 504
A ja mimo wszystko mam ochotę na te powieść - interesuje mnie sam problem i cała historia tej afery. A może nie będę oczekiwać jakiejś wielkiej przygody i emocji :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. Nie lubię takich nudnych książek.
OdpowiedzUsuń