niedziela, 20 marca 2016

Joanna Opiat-Bojarska "Gra pozorów" | Recenzja



W końcu i ja miałam okazję poznać najnowszą książkę Joanny Opiat-Bojarskiej, o której ostatnio jest naprawdę głośno. Wydawca reklamuje powieść jako "rasowy kryminał, napisany z matematyczną precyzją", chociaż ja uważam, że bliżej jej do thrillera niż kryminału. W czym tkwi sekret popularności "Gry pozorów"? Czy tylko w dobrej reklamie?

Minął rok od śmierci Gabriela Wilka, męża i ojca. Jego żona, Aleksandra wciąż nie może się otrząsnąć z marazmu po morderstwa, jakiego ofiarą padł mężczyzna. Policji nie udało się wykryć sprawcy zabójstwa. Mało tego, nigdy nie odnaleziono ciała Gabriela, chociaż świadkiem jego egzekucji zarejestrowanej przez ukrytą kamerę była cała Polska. Aleksandra myślała, że zabójstwo męża było najgorszym, z czym przyszło jej się zmierzyć, jednak sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy kobieta zostaje porwana i przez tydzień przetrzymywana przez nieznanego sprawcę. Po uwolnieniu Aleksandra pada ofiarą szantażu. Obawiając się o życie swoje i dzieci, postanawia sama rozwikłać zagadkę śmierci Gabriela i dowiedzieć się, kto jest nadawcą tajemniczych, otrzymywanych przez nią wiadomości.

Spodziewałam się "rasowego kryminału", jak sugerował wydawca, a dostałam thriller, dlatego czuję się zawiedziona. To nie jest zła książka, jednak ja miałam akurat wielką ochotę na dobrą, klasyczną powieść kryminalną, czego, niestety, nie otrzymałam od Joanny Opiat-Bojarskiej. Odczuwam lekki niedosyt. Może właśnie dlatego lektura nie wbiła mnie w fotel? Zakończenie rzeczywiście może zaskoczyć, jednak nie wprawiło mnie w osłupienie. Dlaczego? Chyba nie przywiązałam się na tyle do bohaterów i nie dałam ponieść się tej historii, aby wywołała we mnie wielkie emocje. Słaba redakcja, błędy stylistyczne i interpunkcyjne irytowały oraz odwracały moją uwagę od opisywanych wydarzeń. Przeczytałam, było okej, ale nie mogę powiedzieć, aby akcja porwała mnie w zawrotnym tempie i raczej nie będę podzielać zachwytów nad tą książką. Jest w porządku, ale żeby od razu genialnie?

Wielką zaletą książki jest mnogość wątków, z których każdy został, zgodnie z zapowiedziami wydawcy, pociągnięty z "matematyczną precyzją". Joanna Opiat-Bojarska prowadzi swojego czytelnika za rękę, wiernie oddaje ciąg wydarzeń, nie pozwalając, aby odbiorca poczuł się zagubiony w jej świecie. Plus za świetnie zrobione portrety psychologiczne bohaterów, chociaż muszę przyznać, że Aleksandra, główna postać kobieca jest mocno irytująca i chyba nie da się jej lubić. Cóż, zdecydowanie wolę Ankę Rogozińską, bohaterkę innych książek Joanny Opiat-Bojarskiej, "Słodkich snów, Anno" oraz "Zaufaj mi, Anno". Zachowanie Aleksandry wydawało mi się momentami nielogiczne, ale nie będę się spierać, w końcu znamy siebie na tyle, na ile nas sprawdzono. Któż wie, jak zachowałby się na miejscu bohaterki?

Nie dołączam do grona osób zachwyconych najnowsza powieścią Joanny Opiat-Bojarskiej. Jest o wiele słabiej napisana niż poprzednie książki autorki, z którymi miałam styczność, wspomniane powyżej lektury z cyklu o Ance Rogozińskiej, dziennikarce śledczej. "Gra pozorów" plasuje się gdzieś po środku, w skali od jeden do dziesięciu przyznałabym jej pięć punktów.

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Joanna Opiat-Bojarska "Gra pozorów"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016
liczba stron: 320
data premiery: 18.02.2016

2 komentarze:

  1. Nie oceniam jej tak nisko jak Ty, ale też wolę serię z Anną Rogozińską.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie "Gra" zachwyciła w każdym punkcie 😁 Szkoda tylko, że była taka krótka...

    OdpowiedzUsuń