sobota, 9 kwietnia 2016

Magdalena Witkiewicz "Cześć, co słychać?" | Recenzja przedpremierowa



Magdalena Witkiewicz, autorka bestsellerowych powieści obyczajowych dla kobiet, niedługo wejdzie w magiczny wiek. Z okazji rychłego przekroczenia czterdziestki napisała książkę, której bohaterka jest w podobnym wieku, szykuje się do zmiany "kodu" z przodu i... totalnie komplikuje swoje życie. Czy warto żyć wspomnieniami z przeszłości? A ty, co powiedziałabyś młodszej wersji samej siebie?

Zuzanna wiedzie całkiem zwyczajne życie. Ma męża, dwie córki, a każdy jej dzień przypomina kolejny. Istny "Dzień Świra". Niedługo skończy czterdzieści lat i, ku swemu ogromnemu zdziwieniu, przeżywa kryzys wieku średniego, chociaż myślała, że doświadczają go tylko mężczyźni. Zuzanna rozpamiętuje wydarzenia z przeszłości, dużo wspomina swoją pierwszą i, jej się wydaje, jedyną miłość. Pod wpływem impulsu znajduje Pawła na Facebooku i wysyła do niego wiadomość o treści "Cześć, co słychać?". Od tej pory wydarzenia w życiu Zuzanny przybierają zaskakujący bieg. Jedna niewinna wiadomość wywołuje całą lawinę zdarzeń.

Podczas lektury towarzyszyło mi odczucie, że oto Magdalena Witkiewicz powieliła schematy z "Opowieści niewiernej" i "Zamku z piasku". Do czasu, aż przeczytałam ostatnie kilkadziesiąt stron, które całkowicie zmieniły moje postrzeganie tej powieści. Magdzie rzeczywiście udało się mnie zaskoczyć. Niby prosta, lekko ckliwa historia, a poruszyła moje serce. Magdalena Witkiewicz posiada niewątpliwy talent do grania na ludzkich emocjach, wywoływania najgłębiej skrywanych tęsknot i pragnień. "Cześć, co słychać?" nie zaskakuje niczym wybitnym, a jednak podbija serca. To właśnie takich historii pragną czytelniczki. Zmęczone codziennością, może nieco znudzone, potrzebujące zmiany. Magda Witkiewicz zna ich potrzeby i wychodzi do nich z nową propozycją. "Cześć, co słychać?" na pewno odniesie podobny sukces, jak poprzednie książki autorki.

Nie lubię być złym prorokiem, ale... Autorka chwaliła się na swojej stronie na Facebooku, że skończyła pisać książkę w lutym, po czym ogłosiła, że premierę zaplanowano na 27 kwietnia. Wiele czytelniczek czeka na kolejne książki Magdaleny Witkiewicz, przez co autorka pracuje pod presją czasu, a na tym tracą opisywane przez nią historie, gdyż są niedopracowane pod względem stylistycznym. Niestety, wydawnictwo zaniedbało redakcję, robiąc ją po łebkach, korekty w ogóle tutaj nie widać. Wydaje mi się, że wszystko działo się zbyt szybko, aby mogło zostać dopracowane. W "Cześć, co słychać?" jest sporo błędów ("najwyraźniej w świecie" zamiast "najzwyczajniej w świecie") i zbyt potocznego języka. Rozumiem, że pisarka stawia na prosty język, ale zdania w stylu "a w razie czego to dasz mi widelec?" nie wyglądają dobrze w książce.

"Cześć, co słychać?" to bardzo ciekawa historia, ale sama książka została napisana słabiej niż inne spod pióra Magdy Witkiewicz. Praca pod presją czasu niekoniecznie wychodzi jej na dobre, a lepsze są powieści, które napisała jeszcze jako całkiem nieznana autorka. Czekam na Witkiewicz w dawnym stylu, z "Opowieści niewiernej", "Zamku z piasku" czy "Pierwszej na liście".

Dziękuję Wydawnictwu Filia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego książki!

Magdalena Witkiewicz "Cześć, co słychać?"
Wydawnictwo Filia, 2016
liczba stron: 320
data premiery: 27.04.2016

2 komentarze:

  1. Ja właśnie czekam na swój egzemplarz.
    I tak sobie myślę, że każdemu zdarzają się - i chwała Bogu za to - gorsze książki.

    Boję się jednak, żeby to nie był... fenomen Kasi M. - ilość a nie jakość.

    Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się tego i ja... Ale miejmy nadzieję, że to tylko chwilowe. :)

      Usuń