środa, 29 czerwca 2016

Tarryn Fisher "Mimo moich win" | Recenzja



Nie czytam literatury klasyfikowanej jako New Adult, cokolwiek miałoby to znaczyć. Przyznaję, jestem totalnym ignorantem, jeśli chodzi o Young Adult, New Adult - nie dostrzegam większej różnicy i zazwyczaj omijam te gatunki szerokim łukiem, gdyż odnoszę wrażenie, że jestem na takie lektury za stara. Jednak tej powieści towarzyszyła świetna promocja i, no cóż, tajemnicze przesyłki wysyłane do blogerów, specjalnie przygotowane przez wydawnictwo zdjęcia, list i bransoletka pobudziły moją ciekawość. I nie żałuję. 

"Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz najbardziej. Pomyśl o każdej wspólnej chwili wypełnionej rozmowami i milczeniem, o lepszych i gorszych dniach, o budzeniu się u jego boku. A teraz wyobraź sobie, że go tracisz. Ktoś wyszarpał, wydarł ukochanego z Twojego życia i zostawił pustkę. Cholernie niesprawiedliwe, prawda?
Mogłabym odpuścić, zapomnieć, wyjechać… Jednak czy zrobiłabyś to samo, gdyby w grę wchodziło odzyskanie każdego wspólnego dnia z ukochanym?
Do tej pory cierpiałam. Teraz postanowiłam zawalczyć, nawet jeśli to oznacza, że inni też będą cierpieć. Bo miłość zawsze boli i nadszedł czas, by przygotować się na rany i blizny.
A Ty, mimo moich win, nie potępisz mnie. Widzę, że już się wahasz, patrzysz w stronę ukochanego i myślisz, ile byłabyś w stanie poświęcić, by go odzyskać."

Taką wiadomość otrzymali blogerzy. Znalazła się również na stronach księgarni internetowych i wydawnictwa. I dziś musi wam to posłużyć za opis fabuły, bo nie zamierzam zdradzać absolutnie niczego. Historia znajomości Olivii i Caleba to coś więcej niż tylko romans. "Mimo twoich win" to opowieść o najgłębiej skrywanych mrocznych demonach, o strachu, który nie pozwala zbudować zdrowego związku. Jest jeszcze Leah, która w tej historii odegra nie małe znaczenie. 

Tak jak wspomniałam, nie orientuję się zbyt dobrze w literaturze typu NA czy YA, więc moja recenzja z pewnością nie będzie dobrą wskazówką dla osób zaczytujących się w książkach będących klasycznymi reprezentantami tych gatunków. No cóż, ja lubuję się w dobrych powieściach obyczajowych i muszę przyznać, że "Mimo twoich win" spełniła moje oczekiwania co do obyczajówki. Ciekawa, chwytliwa historia i ludzcy bohaterowie - nie są czarno-biali, jednoznacznie dobrzy czy źli. Ta książka to prawdziwy rollercoaster, a Olivia wzbudza w czytelniku skrajne emocje. W jednej chwili jej współczułam, by zaraz ogarnęła mnie prawdziwa wściekłość. Raz ją lubiłam, innym razem - nienawidziłam. To nie jest postać, obok której przechodzi się obojętnie.

No, i zakończenie. Przyznam, że ta historia wycisnęła łzy z moich oczu. Tarryn Fisher zrobiła coś niesamowitego - jej główna bohaterka jest postacią raczej negatywną, wszak kłamie, manipuluje, przez co może bulwersować czytelnika, a jednak... No właśnie. Po cichu kibicowałam jej i liczyłam, że wszystkie oszustwa i kombinacje doprowadzą ją do upragnionego celu. Czy tak się stało? Oczywiście, nie zdradzę tego, nie chcę wam psuć całej zabawy z lektury. Przyznam jedynie, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, a historia Olivii, Caleba i Leah poruszyła struny w mojej duszy. Kiedyś płakałam przy każdej obyczajówce, teraz już się uodporniłam i niewiele lektur jest w stanie doprowadzić mnie do łez.

Jestem zaskoczona emocjami, jakie wywołała we mnie ta powieść. Nie spodziewałam się tak dobrej historii. Wnioskując po recenzjach i wypowiedziach internautów, ta książka jest czymś zupełnie nowym i świeżym w temacie NA, może dlatego tak bardzo przypadła do gustu mnie - osobie, która raczej nie czyta tego typu literatury?

Dziękuję Wydawnictwu Otwarte za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Tarryn Fisher "Mimo twoich win"
Wydawnictwo Otwarte, 2016
liczba stron: 312
data premiery: 30.05.2016

2 komentarze:

  1. Ja też nie widzę różnicy pomiędzy YA i NA. I jakoś na tę książkę ochoty nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również nie dostrzegam różnicy pomiędzy YA i NA. Nie jestem jednak negatywnie do nich nastawiona i pewnie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń