piątek, 23 września 2016

Natasza Socha "Dziecko last minute" | Recenzja przedpremierowa




To nie koniec "hormonii", gdyż ta dopiero się zaczyna wraz z późnym macierzyństwem Kaliny. Spodziewajcie się potężnej dawki emocji, doprawionej czarnym humorem sytuacyjnym i szczyptą autoironii. Natasza Socha jest w swojej szczytowej formie, a jej powieść pochłonęłam w jeden dzień. Proza Sochy charakteryzuje się wyrazistością i soczystością, a "Dziecko last minute" jego tego najlepszym przykładem.

Cóż, wierni czytelnicy mojego bloga zapewne pamiętają, jakie zachwyty padły tutaj kilka miesięcy temu. Na rzecz "Hormonii", rzecz jasna. Niewiele postaci potrafi mnie zagotować, a Konstancji, matce Kaliny, udała się ta sztuka. Czekałam na kontynuację z rosnącym napięciem. Polubiłam to nieco inne oblicze Sochy. I wiecie co? Dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam. Miałam niesłychaną przyjemność przeczytać tę książkę przed oficjalną premierą. Rzuciłam w kąt wszystko inne i pogrążyłam się w lekturze "Dziecka last minute". Spotkałam się z dobrze znanymi bohaterami. Tym razem tematem jest późne macierzyństwo Kaliny, która w ciąże zachodzi dosłownie w ostatnim momencie, w wieku 46 lat. Chyba już wiecie, skąd to "last minute" w tytule. I jak się możecie zapewne domyśleć, to późne macierzyństwo jest dla Kaliny trudne, niepozbawione wątpliwości.

Socha otwiera się na dylematy swoich bohaterów. Ach, jakże dobrze ich rozumie! Postacie zachwycają wielobarwnymi portretami, a prowdzona mocną ręką akcja niepozbawiona jest zaskakujących zwrotów. Natasza Socha napisała powieść, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. To nie jest książka, jaką po przeczytaniu odłożycie na półkę i zapomnicie o niej, kiedy tylko sięgniecie po kolejną lekturę. Socha gwarantuje pełną gamę emocji, od rozbawienia poprzez empatię i współczucie, aż po złość i irytację. Konstancja nie zawodzi, ale nie tylko ona pokazuje rogi. Nie, nie zdradzę więcej. Musicie koniecznie przeczytać tę powieść. Wiem, wiem, na rynku pojawia się tyle świetnych książek, wartych poznania. Ja już dziś wiem, że będę miała problem, żeby wyselekcjonować dziesięć najlepszych powieści 2016 roku, ale... Nie macie innego wyjścia!

To nie jest mdła, schematyczna historia z obowiązkowym happy endem w stylu "i żyli długo i szczęśliwie". Natasza Socha jest jedną z najlepiej piszących polskich pisarek, co dowodzi swoim "Dzieckiem last minute". Swoją drogą piękne to dziecko, czyż nie?

Dziękuję autorce i Wydawnictwu Pascal za możliwość przedpremierowej lektury!

Natasza Socha "Dziecko last minut"
Wydawnictwo Pascal, 2016
data premiery: 28.09.2016

4 komentarze:

  1. Niestety po "Maminsynku" nie mam ochoty na nic więcej tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie inny poziom. :) Szkoda, bo "Maminsynek" nawet do pięt nie dorasta cyklowi "Matki, czyli córki". :)

      Usuń
  2. Póki co muszę zabrać się za pierwszą część. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesli po takiej rekoemdacji ktoś miałby wątpliwości, to chyba tylko dlatego, że nie przeczytał tego tekstu :)
    Pozwolisz, ze wykorzystam fragmencik (oczywiście podlinkowany) we wtorkowym tekście o jesiennych lekturach?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń