niedziela, 1 stycznia 2017

Diane Chamberlain "Jak gdybyś tańczyła" | Recenzja przedpremierowa



Czekałam na tę powieść, odkąd natrafiłam w sieci na informację o amerykańskiej premierze "Pretending to Dance". W międzyczasie Wydawnictwo Prószyński i S-ka wydało kilka książek Diane Chamberlain, ale mój głód dobrej prozy obyczajowej nie został zaspokojony. "Dar morza" czy "W cieniu" to powieści z początków kariery pisarki i, niestety, nie należą do najlepszych książek Chamberlain. W końcu doczekałam się polskiego wydania "Pretending to Dance", czyli "Jak gdybyś tańczyła". Warto było czekać.

Blurb brzmi całkiem niewinnie. Ot, kolejna para bezskutecznie stara się o dziecko i w końcu decyduje się na adopcję. W tle mamy tajemnicę rodzinną i wątpliwości przyszłej matki, czy będzie umiała pokochać maleństwo, które trafi do jej domu. Uwierzcie mi, że to jedynie preludium tego, co czeka czytelnika. Bo Chamberlain w tej powieści sięga po tematy z gatunku tych najtrudniejszych. Molly jest szczęśliwa ze swoim mężem, ma satysfakcjonujące życie zawodowe. Idealnego obrazka ma dopełnić dziecko, które wkrótce pojawi się w ich rodzinie. Ale to tylko fasada, pod którą kryją się niewypowiedziane słowa i wstydliwe sekrety. Molly nawet swojemu mężowi nie opowiedziała o trudnej przeszłości. O rodzinnym domu, który opuściła w wieku kilkunastu lat, a do którego nigdy już nie wróciła. O ojcu, który umarł w zupełnie innych okolicznościach, niż Molly utrzymuje. I o matce, która, wbrew temu co Molly opowiada, żyje i ma się całkiem nieźle.

W życiu każdej kobiety przychodzi taki moment, że zastanawia się, czy będzie potrafiła sprostać macierzyństwu i być dobrą matką. Kiedy dodamy do tego sumę naszych doświadczeń i wydarzeń z przeszłości, otrzymujemy mieszankę wybuchową. Ciąża nierzadko jest okresem, w którym decydujemy się wyjaśnić sprawy z przeszłości. Molly ma jeszcze trudniej - niebawem zostanie mamą adoptowanego dziecka. Diane Chamberlain zbudowała wiarygodny portret kobiety, której życie wkrótce ma się wywrócić do góry nogami. Problem polega na tym, że Molly wciąż tkwi jedną nogą w przeszłości. "Jak gdybyś tańczyła" to wysoce prawdopodobna i emocjonująca opowieść, która toczy się gdzieś pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Chamberlain nie zawodzi, pisząc o najgłębiej skrywanych tajemnicach i pragnieniach ludzkich serc.

Jedno krótkie zdanie, które pada już w prologu, wystarczy, aby podtrzymać napięcie przez całą lekturę. Wiemy już z grubsza co się stało, ale... Jak do tego doszło? Dlaczego? Jaką rolę w wydarzeniach w przeszłości odegrała Molly i jej mama? Lektura kolejnych rozdziałów nie wyjaśnia tych wątpliwości. Akcja toczy się nieco leniwie, przez co nasza niecierpliwość tylko wzrasta. Powieść obfituje w wiele niezwykle sugestywnych zwrotów akcji. Diane Chamberlain pozwala czytelnikowi uruchomić wyobraźnię i uwierzyć w swoje zakończenie historii. Potem okaże się, że, oczywiście, nie mieliśmy racji, a ostatnie rozdziały złamią nam serce i wycisną łzy z oczu. "Jak gdybyś tańczyła" to nie tylko opowieść o wątpliwościach przyszłej matki, ale także o dramacie człowieka uwięzionego w chorym ciele i to właśnie ten wątek okazał się najbardziej wzruszający i najciekawszy.

Cieszę się, że mogę zacząć ten rok mocnym akcentem i tak optymistyczną recenzją. "Jak gdybyś tańczyła" to prawdziwa gratka dla miłośników prozy Chamberlain, którzy, tak jak ja, z niecierpliwością czekali na swoją ukochaną autorkę w najlepszej formie. Jej najnowsza powieść ma ponad pięćset stron, a gwarantuję, że pochłoniecie ja błyskawicznie - krótkie rozdziały i niebanalne rozwiązanie fabularne zdecydowanie temu sprzyjają. Koniecznie przeczytajcie.

Diane Chamberlain "Jak gdybyś tańczyła"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2017
liczba stron: 504
data premiery: 12.01.2017

8 komentarzy:

  1. A mnie z kolei "Dar morza: bardzo przypadł do gustu i na pewno sięgnę jeszcze po książki pisarki. Sekrety rodzinne zawsze mnie intrygują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę zdobyć tę książkę.Uwielbiam tę autorkę.😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna okładka :) już nie mogę się jej doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy temat, intrygująca okładka. Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj w końcu zacznę ją czytać - nie mogę się powstrzymać, bo dzieła Chamberlaine uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no, zapowiada się ciekawa lektura. Mam ją na swojej liście książek styczniowych, ale czy uda mi się dorwać i pochłonąć... nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej pory nie czytałam żadnej powieści Chamberlain, ale myślę, że dobrze było zacząć od tej, ponieważ upewniłam się, że autorka potrafi pisać bardzo wzruszająco i jednocześnie brutalne. Poza tym świetnie gra na emocjach ;)
    Zapraszam do siebie na odrobinę nietypową recenzję:
    www.favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń