wtorek, 1 września 2015

Wywiad | Magdalena Wala: "Lekcja z mojej drogi - nie poddawać się, tylko pisać!"



Magdalena Wala - autorka nowej powieści w Serii z Babeczką Wydawnictwa Czwarta Strona, "Przypadki pewnej desperatki". Przekonuje nas, że historia da się lubić i wcale nie musi być nudna. Na ile tytułowa desperatka to autorka? Jak wydać debiutancką powieść? Czy "Przypadki pewnej desperatki" to książka również dla kobiet w wieku 40+?  

Na ile Julia to Magdalena Wala, a Magdalena Wala to Julia? Jak Pani osobiste doświadczenia życiowe wpłynęły na ostateczny kształt głównej bohaterki powieści „Przypadki pewnej desperatki”?

Na ile Julia to ja - coś tam ze mnie ma. Lubi historię, kocha zwiedzanie, uwielbia grzebać w starych papierach i tu podobieństwa się kończą. Jest zdecydowanie bardziej przebojowa, urocza, uparta i ma też niezły temperament. Czasami wychodzi z niej sekutnica. Ja o sobie tego nie mogę powiedzieć. Jestem spokojniejsza, bardziej opanowana - ale to pewnie wynik wieloletniej pracy w szkole. No i też nie przypalam wszystkiego co ugotuję:)

Jedna z czytelniczek w rozmowie ze mną wyraziła wahanie– czy aby na pewno Pani książka jest odpowiednia dla kobiet w wieku 40+? 

Zależy jak młodo się czuje owa przykładowa czterdziestolatka. Nie uważam, że kobiety powinny czytać wyłącznie o problemach i rzeczywistości związanych wyłącznie z babkami w ich wieku. Zresztą, kim jest kobieta w wieku 40+? Czterdziestolatki obecnie to młode jeszcze kobiety, nierzadko przebojowe, czasami też odchowały kilkoro dzieci, zmieniły męża na lepszy model - albo i nie; i żyją pełnią życia. Owszem nie będą ich dotyczyć problemy związane z pierwszą pracą. Ale mogą już ze zmianą pracy - niekoniecznie na lepszą. Ale już studia - a czemu nie? Ciąża - nadal rodzą kobiety w tym wieku, nowe związki, decyzje o małżeństwie. Poza tym fajnie jest cofnąć się trochę w czasie i popatrzeć na problemy młodych z trochę innej, dojrzalszej już perspektywy. Ja sama za niedługo będę w wieku 40+, a uczę się cały czas. Niecały rok temu skończyłam kolejne studia... wydalam książkę... cały czas kolekcjonuje nowe doświadczenia.

Historia da się lubić, a Pani udowadnia jej ludzkie oblicze. Skąd w Pani życiu fascynacja tą dziedziną? Dlaczego wybrała Pani właśnie ten kierunek studiów i na dobre związała się z przeszłością?

Tu muszę podziękować mojemu nauczycielowi historii. Już jak chodziłam do szkoły podstawowej, to lubiłam ten przedmiot, ale w liceum trafiłam, a wraz ze mną moja klasa na fantastycznego nauczyciela, który umiał zachęcić do czytania, ale przede wszystkim do myślenia. Nie tylko historycznego. Jako historyk słysząc pewne wiadomości, potrafię w pewnym stopniu przewidzieć, co będzie dalej, bo historia kołem się toczy i bardzo lubi powtarzalność. Jeśli nie odrobimy lekcji, którą właśnie daje nam historia, może dojść znów do wydarzeń, których sobie nie życzymy. Dlatego uczmy się jej i wyciągajmy z niej wnioski. Uczmy się na błędach innych. Będzie to dla nas dużo mniej bolesne. Zwłaszcza patrząc na historię Polski. Poza tym historia to ludzie – a ludzie - ich motywy, cele,  zwyczaje i w końcu to, co osiągnęli zawsze mnie fascynowało.

Zastanawia mnie tło historyczne opowieści. Na ile historia ze znalezionych przez Julkę pamiętników jest fikcyjna, a na ile prawdziwa?

Watek kryminalny był całkowicie przeze mnie wymyślony. Natomiast tło historyczne jest zupełnie prawdziwe. Bo i u księżnej Czartoryskiej mieszkały pensjonarki, mniej więcej tak wyglądał ich rozkład dnia, wydarzenia polityczne - na przykład wizyta Aleksandra I wyglądała tak jak opisywałam. Gdy pisałam książkę czytałam pamiętniki kobiet - arystokratek i szlachcianek żyjących w XIX wieku. Bardzo się starałam, by mentalność i życie codzienne Agnety i jej przyjaciółek miały odzwierciedlenie w faktach. Na przykład to smarowanie osi powozu białkami jajek. Taka Agneta mogła rzeczywiście istnieć…

Kto był pierwszym czytelnikiem Pani książki? Jaka była reakcja?

Pierwszą czytelniczką była moja siostra. Zresztą Karolina zawsze jako pierwsza czyta moje wszystkie teksty. Zachwyty są – ale umiarkowane. To na czym najbardziej mi zależy to konstruktywna krytyka, czyli co mam poprawić. I im więcej tej krytyki tym lepiej. Gdyby powiedziała mi fajne i na tym skończyła, byłabym załamana. A tak słyszę „to jest nudne – popraw to. A może byłoby lepiej gdyby brała w tym udział. Rozbuduj ten watek jest dobry, wywal to na litość boską.” Myślę, że gdyby nie ona, ta książka nigdy nie ujrzałaby światła dziennego.

Jak przebiega droga od napisania powieści do jej wydania? Może ma Pani jakieś rady dla debiutantów?

Powiem tyle od momentu napisania do wydania minęło kilkanaście lat. Książkę pisałam dla przyjemności - tak naprawdę nie spodziewałam się, że ktoś mi to wyda. Uwielbiam tworzyć nowe historie, wiec była to dla mnie przyjemność. Zwłaszcza jak kilka osób czytało i się podobało.  Raz czy dwa razy wysłałam do wydawnictwa, ot tak na próbę. Niektóre z nich odpisywały niektóre nie. Kilka razy odpowiedź była pozytywna, ale w końcu nic z tego nie wyszło. Tymczasem pisałam, krótsze teksty – opowiadania.  Rok temu zmotywowała mnie przyjaciółka. Napisałam od początku pewne sceny, pewne wywaliłam, bo tymczasem zmieniły się realia i na przykład nikt już dyskietek nie używa (swoja droga szkoda, bo usunęłam naprawdę świetna scenę) i wysłałam. Obiecałam sobie jedno – nie właduję w nią własnych pieniędzy. Jeśli żadne z wydawnictw nie będzie zainteresowane, to poproszę koleżankę o pomoc i udostępnię za darmo. Po miesiącu odpisała Czwarta Strona. Teraz wiem, że miałam olbrzymiego farta. Znaleźć wydawcę dla debiutanta, który nie publikował, nie prowadził bloga, nie pisał do czasopism jest bardzo trudne. Przede wszystkim z powodu olbrzymiego finansowego ryzyka. Lekcja z mojej drogi – nie poddawać się, tylko pisać. Jak najwięcej pisać.

Czy historia będzie obecna również w Pani następnej powieści? Nad czym pracuje obecnie autorka „Przypadków pewnej desperatki”?

Historia – jasne że tak! Dotychczas napisałam tylko jeden tekst, gdzie nie było żadnego odniesienia do historii. Swoją drogą uważam go za najsłabszy. Nawet gdy popełniłam opowiadanie z dziedziny fantastyki, moi bohaterowie cofali się w czasie. Teraz pracuję nad zupełnie nowym tekstem i według mnie zapowiada się obiecująco. Właśnie kończę cześć historyczną – będzie bardziej rozbudowana niż w Przypadkach…  i nie będzie miała formy pamiętnika. Kryminalna zagadka również będzie, a i inne niespodzianki też. Postaram się, żeby  czytelnik miał okazje do śmiechu. W końcu podobno to zdrowie. Moja bohaterka będzie też bardziej przebojowa niż Agneta. I da nieźle popalić swoim bliskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz