Trudno jest recenzować książkę taką, jak najnowsze dzieło Grażyny Jagielskiej "Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku". To najbardziej intymna spowiedź, odnoszę wrażenie, iż element terapii, który miał pomóc autorce uporać się ze swoimi stanami lękowymi. Czy mamy prawo oceniać autentyczne zapiski przedstawiające ludzi w chwilach załamania psychicznego, pod względem estetycznym czy jakościowym?
To książka z gatunku tych trudnych, taka, do której trzeba dojrzeć. Drogi Czytelniku, nie uświadczysz w niej dokładnych opisów życia w szpitalu psychiatrycznym, nie poznasz ciągów przyczynowo-skutkowych, które zaprowadzą cię z bohaterami do świata przedstawionego w powieści. Zostaniesz przez autorkę rzucony na głęboką wodę i musisz pozostać czujnym. Grażyna Jagielska zdaje się skupiać całą swoją uwagę na tym, aby pisanie pomogło jej przetrwać i przejść przez ten moment w życiu, rzadko wydaje się mieć świadomość obecności odbiorcy. Opowiada dobrze sobie znaną historię bez konieczności czynienia większych wyjaśnień. W moim odczuciu to czyni tę powieść wyjątkową, ale zdaje sobie sprawę, że mniej wymagający czytelnik odłoży publikację na regał. Akcja tak naprawdę jest znikoma, cała książka to niesamowite stadium psychologiczne człowieka na zakręcie. Człowieka nie radzącego sobie ze swoimi stanami lękowymi. Człowieka w psychiatryku.
W lekturze nie ma jednego głównego bohatera, jest za to szereg postaci współżyjących i współistniejących obok siebie przez te kilkanaście tygodni. Obecność narracji pierwszoosobowej w żadnym stopniu nie świadczy tutaj o pierwszych skrzypcach granych przez ową narratorkę. Historie ludzi przebywających z autorką w szpitalu psychiatrycznym świadczą o zawiłości ludzkiego umysłu, a utrata poczytalności to nie tylko wynik traumatycznych przeżyć, ale i zwykłego niedostosowania się do świata. Oprócz weteranów z Afganistanu i Iraku, którym autorka poświęca szczególnie dużo uwagi, spotkamy mężczyznę, który ma w zwyczaju wszystko oddawać: ukochaną, mieszkanie, pracę, i nie chce przyjąć do wiadomości, że życie miałoby polegać na bezustannym wyszarpywaniu czegoś dla siebie. Poznamy kobietę, która wciąż chciała być najlepsza w pracy, aż w końcu, pod wpływem stresu, odcięła sobie uchą. Jagielska zapozna nas z Karolinką, której wydawało się, że jest aniołem, a powieść zawdzięcza jej tytuł. Kolejno, bez owijania w bawełnę, autorka przedstawia losy swoich współtowarzyszy w psychiatryku. Ta książka boli swą szczerością i prawdziwością.
Lektura łączy w sobie elementy subtelności, jak i moc brutalnie wygłoszonego słowa. Poprzez to pominięcie wyjaśnienia, wydawałoby się, niezbędnych kwestii, autorce udaje się zachować intymność postaci i w sposób delikatny napisać o ich trudnych przeżyciach. Twórczyni powieści nie skupia się na opowiedzeniu samej historii, koncentruje się na emocjach, lękach, niewypowiedzianych słowach. Książka zdecydowanie należy do wyższej formy rozrywki, w mojej opinii wyszukanej i bardzo ciekawej.
Wydawnictwo Znak, 2014
piekne pisze pani recenzje, lekkie ma pani pioro az milo tu wchodzic, pozdrawiam cieplo!!!
OdpowiedzUsuń