Na pierwszy ogień idzie książka dla mnie świeża, gdyż skończyłam czytać ją wczoraj wieczorem.
Tytułem wstępu wspomnę tylko o moim zdziwieniu, gdy w "podziękowaniach" doczytałam, iż autorka wydała już siedemnaście pozycji, tymczasem w Polsce w szerszym gronie odbiorcy pozostaje nieznana. Nazwałabym ją twórcą "z nurtu Picoult" ze względu na liczne powiązania z autorką bestellerowych "Bez mojej zgody" czy "To, co zostało". Przede wszystkim: tematyka. Zarówno Jodi Picoult, jak i Lisa Scottoline, skupiają się na wszelkich możliwych relacjach pomiędzy matką a dzieckiem, w tle szkicując obraz wszelakich typów rodzin i nieszczęść, jakie na nie spadają. Oczywiście, oby dwie tworzą współcześnie na terenie Stanów Zjednoczonych i gołym okiem widać, iż lubują się w tematyce prawnej. Przyznam, że nigdzie nie czytałam tak dokładnych, wspaniałych i ciągnących się przez dwieście stron opisów procesów sądowych, jak u Jodi, która jest w mojej opinii niezaprzeczalnym mistrzem w tej dziedzinie. Niestety, swoje mistrzostwo prezentuje aż nazbyt często, przez co w mojej opinii bywa monotematyczna i przewidywalna, co nie przeszkadza mi pochłaniać siedemset stron jej przewidywalności w jeden dzień - totalnie ją uwielbiam! O Jodi jeszcze zapewne będzie mowa nieraz, wróćmy więc do pani Scottoline. Jej język jest zdecydowanie prostszy i uboższy, aniżeli u Picoult, do której ją porównałam, a poszczególne części książki ( mam tu na myśli rozdziały) nie tak rozbudowane i szczegółowe. Nie przeszkadza to jednak czytać jej twórczości z wypiekami na twarzy. Dotychczas zaznajomiłam się z dwoma powieściami Lisy - "Spójrz mi w oczy" i "Ocal mnie", o której będzie mowa. O ile już rozpoczęłam porównanie do Jodi Picoult, pozwolicie, że je skończę. Wspomniałam wcześniej o monotematyczności - właśnie jej brak zaskoczył mnie najbardziej. Kiedy wczoraj rano sięgałam po "Ocal mnie", spodziewałam się cudownego melodramatu ("Spójrz mi w oczy"), tymczasem miałam przed sobą.. cudowną książkę akcji!
Tematyka będzie bliska każdej matce. Przyznam szczerze, przez pierwsze 80 stron byłam wściekła na inne matki, które naskoczyły na Rose - główną bohaterkę. Wyobraźmy sobie taką sytuację.. Ty i twoje dziecko znajdujecie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Masz kilka sekund na podjęcie decyzji - czy ratować swoją córkę, i pozwolić innemu dziecku umrzeć, czy poświęcić życie swojego potomka dla córki innej matki? Kiedy myślę o swoim synku, wybór dla mnie wydaje się oczywisty. Myślę, że żadna mama nie wyobraża sobie opcji numer dwa, ale z drugiej strony - drogie Panie - spróbujmy przez chwilę pomyśleć o uczuciach tej drugiej matki... Gdy twoje dziecko walczy o życie, a ty wiesz, że była tam dorosła osoba, która mogła uratować twój największy skarb. Nie chcę zdradzać za dużo, zakończenie książki jest nieprzewidywalne i, o ile, w "Spójrz mi w oczy" można szybko domyśleć się, o co chodzi, o tyle "Ocal mnie" trzyma w napięciu do ostatnich stron.
Bardzo spodobało mi się połączenie dramatu rodzinnego z ciekawą, trzymającą w napięciu akcją. Rose w którymś momencie zmienia się w Supermamę, a w końcu pada stwierdzenie, że każda mama ma w sobie coś z bohaterki. ;) Drogie mamy, nie trzeba ścigać przestępców, żeby być Supermamą, pamiętajmy o tym! Tymczasem gorąco polecam książkę "Ocal mnie". Chociaż język i styl nie są mistrzostwem wyszukania, lektura jest bardzo wciągająca, przyjemna i daje do myślenia.
Dosyć ciekawa pozycja , lubię takie książki , na pewno kiedyś się za nią wezmę jak tylko będę mieć okazję i zapraszam do mnie http://recenzjenadine.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDodałam do obserwowanych i liczę na rewanż , skasuj kod obrazkowy w komentarzach