poniedziałek, 24 listopada 2014

Jessica Treadway "Patrz na mnie" [Recenzja]




Przez cały czas, niezmiennie próbuję dogadać się z książkami z serii "Kobieca strona thillera" Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Poświęcam czas i uwagę każdej z powieści, jaka ukazuje się w cyklu, z nadzieją, że w końcu trafię na coś, co rzuci mnie na kolana. Nie obca mi literatura kobieca, jak i takie gatunki, jak thiller czy kryminał, a jednak nie iskrzy. O co więc chodzi?

Hanna zostaje ciężko pobita, a jej mąż Joe zamordowany podczas napadu, jakiego ofiarami stają się we własnym domu. Głównym podejrzanym jest chłopak córki ofiary, Rud. Podczas śledztwa policjanci i prokuratura całkiem poważnie biorą pod uwagę również samą Dawn, córkę Hanny i Joe'go, jednak ta nigdy nie została oficjalnie oskarżona. Kiedy kilka lat później Rud wygrywa apelację, Hanna zgadza się zeznawać, czego nie zrobiła podczas pierwszego procesu. Kobieta musi odtworzyć w pamięci noc napadu. Jednocześnie do domu wraca Dawn, która wyjechała od razu po napadzie, w jakim zginął jej ojciec, a matka została brutalnie pobita. Hanna musi zmierzyć się z demonami przeszłości i znaleźć w pamięci odpowiedź na pytanie, co stało się tamtej pamiętnej nocy.

Przyznam, iż opis zaintrygował mnie na tyle, że byłam skłonna uwierzyć, że czeka mnie wyróżniająca się spośród innych lektura. Wątek kryminalny, skomplikowane relacje rodzinne, niewyjaśniona tajemnica sprzed lat - i już czułam się kupiona. A jednak, książka jest w dużym stopniu przegadana i.. wieje nudą. Akcja toczy się w ślimaczym tempie, a przynajmniej połowa książki poświęcona jest wspomnieniom i przeżyciom wewnętrznym bohaterki. W pełni rozumiem zamysł autorki, która miała zamiar przedstawić sprawę sięgając do jej źródeł, ale zrobiła to w mało ciekawy i nieożywiony sposób. Zabrakło umiejętności zbudowania napięcia, przetrzymania czytelnika w wykreowanym przez siebie świecie. Bo, no cóż, ja podczas lektury miałam ochotę uciekać jak najdalej od rzeczywistości Jessici Treadway.

"Patrz na mnie" nawet nie stała koło thillera na księgarnianej półce. Nie pierwszy raz zwracam uwagę na nietrafiony dobór lektury do serii "Kobieca strona thillera". Rozumiem, że po "babskim" thillerze nie mam co się spodziewać druzgocących scen, psychopatycznych morderców itd., ale oczekuję nieco więcej niż słaba, pozbawiona napięcia akcja, nawet jeśli jestem kobietą. Poza kiepską fabułą treść nie oferuje nam nic więcej, a dylematy moralne, o jakich wspomina wydawca w swoim opisie, rozmywają się w tle. "Patrz na mnie" nie stanowi więc atrakcyjnej literatury, zarówno jako thiller, jak i powieść obyczajowa.

Czy będę nadal próbować odnaleźć się w serii "Kobieca strona thillera"? Nie wiem. Z każdą kolejną książką tracę nadzieję. Nie wszystkie są tak słabe, jak "Patrz na mnie", poprzednia, "Gdy przejdziesz przez próg" okazała się wcale niegłupią lekturą, a w porównaniu z kolejnymi, jedna z pierwszych - "Dopóki cię nie zdobędę" okazuje się co najmniej godną uwagi pozycją. "Patrz na mnie" to jedna z najgorszych, o ile nie najgorsza powieść serii. Jestem na nie.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Jessica Treadway "Patrz na mnie"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2014
ilość stron: 448
data premiery: 20.11.2014

2 komentarze:

  1. No cóż, na mojej półce znajduję się tylko Gdy przejdziesz przez próg i jeszcze jej nie przeczytałam, więc wypowiadać się nie mogę, ale mnie trochę zmartwiłaś. No cóż... W końcu sama się przekonam jak to jest z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuje się pod Twoją opinią, niedawno skończyłam i zadałam sobie pytanie....jak to już koniec?A gdzie ta intryga i ciarki na plecach?Gdzie mroczna tajemnica, gdy wszystko już w opisie na końcu było podane jak na tacy.

    OdpowiedzUsuń