czwartek, 9 czerwca 2016

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda" | Recenzja przedpremierowa



Już "Hanka" i "Wiktoria", poprzednie części cyklu "Kobiety z ulicy Grodzkiej", podbiły moje serce, ale to właśnie "Matylda" jest moją ulubienicą. Lucyna Olejniczak urzekła mnie swoją wizją międzywojennego Krakowa, barwnymi obrazami postaci oraz ciekawym spojrzeniem na zmianę świadomości oraz sposób postrzegania kobiet w latach 30. XX wieku. "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda" to świetna powieść historyczno-obyczajowa.

Córka Wiktorii, Matylda jest kobietą bardzo wyzwoloną, jak na czasy, w których żyje. Pociąga ją teatr oraz aktorstwo i ku rozpaczy swojej matki, nie ma zamiaru kontynuować rodzinnej tradycji i prowadzić apteki na Grodzkiej. Matylda wkracza w dorosłość pewnym krokiem, kiedy Wiktoria ulega tragicznemu wypadkowi. To właśnie wówczas, zaraz po tym, jak zawalił się cały świat młodej kobiety, dowiaduje się, że tak naprawdę nie jest córką mężczyzny, którego dotychczas uważała za ojca. Matylda poznaje historię swojej matki i dopiero wtedy zaczyna rozumieć postępowanie Wiktorii. Tyle że jest już za późno. W międzyczasie na drodze Matyldy pojawia się pewien intrygujący mężczyzna, który obiecuje, że pomoże jej zrobić karierę w filmie.

Jestem zachwycona najnowszą powieścią Lucyny Olejniczak. Matylda jest mi najbliższa charakterem spośród wszystkich bohaterek cyklu i całą sobą pokochałam tę postać za cięty język, ironię oraz nowoczesne, jak na ówczesne czasy, poglądy. Życie Matyldy w pełni odpowiada moim wyobrażeniom dwudziestolecia międzywojennego - teatr, aktorzy, blichtr i splendor. Lucyna Olejniczak idealnie oddała nastroje odczuwalne w Krakowie w latach 30., kiedy gdzieś na horyzoncie zaczęły gromadzić się nad ludzkością czarne chmury. "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda" to nie tylko wciągająca opowieść o losach fascynującej młodej kobiety, ale przede wszystkim doskonałe świadectwo tamtych czasów. Nieodmiennie zadziwia mnie, jak doskonale przygotowana jest Lucyna Olejniczak do pracy nad książką.

Wierne czytelniczki Lucyny Olejniczak i jej "Kobiet z ulicy Grodzkiej" pokochają tę część. A jeśli jeszcze nie znacie historii przeklętego rodu Franciszka Bernata, koniecznie nadróbcie zaległości i z okazji premiery "Matyldy" sprawcie sobie cały cykl, począwszy od "Hanki", poprzez "Wiktorię", a na "Matyldzie" skończywszy. Wiem z zaufanego źródła, że autorka pisze czwartą część, a ja tradycyjnie już nie mogę się jej doczekać. Uwielbiam, z jaką lekkością autorka opisuje losy swoich bohaterek, zręcznie przedzierając się przez historię XIX i XX wieku. "Kobiety z ulicy Grodzkiej" to idealna propozycja dla wielbicielek dobrych powieści obyczajowo-historycznych oraz sag rodzinnych.

Przeczytałam "Matyldę" w dwa wieczory. Na dobre zatraciłam się w opisanym przez Lucynę Olejniczak świecie. Uwielbiam książki, które wiernie oddają klimat tamtych lat, a pisarka ma dla swoich czytelniczek mnóstwo smaczków i ploteczek z przedwojennego Krakowa. Tamtego świata już nie ma, ale możemy się do niego przenieść dzięki Lucynie Olejniczak.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2016
liczba stron: 368
data premiery: 14.06.2016

3 komentarze:

  1. U mnie recenzja w poniedziałek. Zakochałam się w tej książce! Nadal przede mną poprzednie tomy, ale koniecznie muszę je przeczytać, bo bez pamięci wciągnęły mnie bohaterki i ich perypetie. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Hankę". Bardzo mi się podobała. Nadszedł czas, abym przeczytała następne dwie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam Hankę i Wiktorię - bardzo mi się spodobały, zwłaszcza cała otoczka historyczno-obyczajowa. Jeszcze chwila i przeczytam Matyldę a już nie mogę się doczekać IV tomu. Gorąco polecam! :)

    OdpowiedzUsuń