Śmierć bliskiej osoby zawsze jest dla nas ciosem, kiedy jednak umiera dziecko, burzy się porządek życia. Naturalną, chociaż pełną goryczy i bólu, koleją losu jest sytuacja, gdy dzieci chowają swoich rodziców. Czasem jednak nadchodzi do najgorszej ze wszystkich możliwości - kiedy to rodzic przeżywa śmierć dziecka. "Zawsze będę Cię kochać" to świadectwo matki, która pochowała 32-letnią córkę, zaledwie po 8 miesiącach po jej ślubie.
Ałbena Grabowska napisała o tej książce, że "ta książka nie powinna była powstać, (...) bo córka nie powinna umrzeć". Ale umarła. Kilka miesięcy po swoim ślubie, Anastazja zaczyna chorować. Diagnoza jest jak wyrok: nowotwór, glejak wielopostaciowy, zostało jej maksymalnie 12 miesięcy życia. Kobieta umiera zaledwie kilka tygodni później. Jej już nie ma, nie cierpi, rozpoczyna się jednak niekończący się dramat najbliższych, w szczególności matki. Matki, która wielką miłość i tęsknotę przelewa na e-maile, pisane do córki przez kolejne miesiące po jej śmierci. E-maile, jakie wraz ze wspomnieniami męża i przyjaciół zmarłej, posłużą jako materiał do napisania tej książki.
Teresa Monika Rudzka obnaża swą duszę, przepięknie ubierając w słowa cały swój ból i tęsknotę. To najbardziej osobista książka, jaką miałam okazję czytać, ale jednocześnie pełna szacunku dla intymności i prywatności. "Zawsze będę Cię kochać" to hołd złożony przez matkę zmarłej córce, świadectwo jej życia i śmierci, ale wciąż przede wszystkim - życia. Mimo iż Rudzka pisze o zmarłej córce, ta powieść jest swego rodzaju afirmacją życia. Życia, które pozostawia ślad. Życia, które wbrew temu, że nadchodzi jego kres, trwa dalej, w pamięci i świadomości tych, co zostali.
"Zawsze będę Cię kochać" to piękna i wzruszająca historia, pełna delikatności i subtelności. Jeśli ktoś kiedyś w ogóle sportretował miłość, tą osobą z pewnością była Teresa Monika Rudzka. Bo tę miłość czuć na każdej stronie, w każdym słowie. Obawiałam się zderzenia z tą lekturą. Przyznaję, bałam się, iż żałoba matki po stracie dziecka może okazać się przytłaczająca. Nic bardziej mylnego. "Zawsze będę Cię kochać" ma zadziwiającą moc oczyszczania, uświadamia miejsce w szeregu spraw ważnych i tych mniej ważnych. Matka nie wybiela swojej osoby, szczerze opowiada również o tych ciemniejszych stronach żałoby, swoich wadach i jak nikt opisuje ludzkie charaktery.
Co bardziej wnikliwy czytelnik dostrzeże w książce postać Ałbeny Grabowskiej, znanej i lubianej polskiej pisarki. Wprawdzie występuje tu pod pseudonimem, ale nie sposób pomylić jej z kimś innym. Właśnie - pseudonimy. Jedyny zgrzyt w całości. Ja rozumiem, iż autorka uszanowała prywatność swoich bohaterów, ale dlaczego akurat James Montgomery, Remedios czy Vandela? Takie to mało realistyczne, a ja w literaturze akurat lubię stąpać mocno po ziemi...
"Zawsze będę Cię kochać" to trudna emocjonalnie, niesamowita książka. Ale i piękna, bo czy istnieje miłość piękniejsza niż ta matki do dziecka? Miłość, która nie przeminie, jedyna taka, jaka rzeczywiście będzie trwać, i trwać, i trwać, bo nie zniszczy jej nic. Również śmierć, kiedy nadejdzie zbyt wcześnie i odbierze matce ukochane dziecko. Ale nie odbierze miłości, jakiej świadectwo dała Teresa Monika Rudzka.
Dziękuję autorce i Wydawnictwu Harlequin za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!
Teresa Monika Rudzka, "Zawsze będę Cię kochać"
Wydawnictwo Mira dla Harlequin, 2014
data premiery: 10.09.2014
ilość stron: 368
Oj, nie wiem czy dałabym radę....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Szufladopółka