niedziela, 7 września 2014

Katarzyna Puzyńska: "Od początku wiem, kto i dlaczego zabijał" | Wywiad




Na rynku właśnie ukazała się druga powieść autorstwa Katarzyny Puzyńskiej, "Więcej czerwieni". Autorka zadebiutowała na początku tego roku publikacją "Motylek" i od razu zaskarbiła sobie serca miłośników kryminałów. Z udanymi debiutami czasem jest problem, gdyż stawiają poprzeczkę wysoko dla samego pisarza. Puzyńska udowodniła swój talent, gdyż pierwsi recenzenci i czytelnicy bardzo pozytywnie przyjęli "Więcej czerwieni", pojawiają się głosy, iż ta jest nawet lepsza od poprzedniej części. Czy Katarzyna Puzyńska nie boi się zaszuflatkowania, pisząc tylko o policjantach z Lipowa? Czym nas jeszcze zaskoczy? Jak pracuje? Przegląd czytelniczy postanowił dowiedzieć się u źródła.


Rozmawiamy z okazji premiery „Więcej czerwieni”, Pani drugiej powieści, której akcja toczy się w niewielkim Lipowie. Ponownie spotykamy bohaterów znanych z pierwszej części cyklu. Czy nie boi się Pani swego rodzaju zaszufladkowania jako autorki kryminałów o policjantach z Lipowa?

Nie. Powiem więcej, jestem z tej „szufladki” zadowolona :-). Sama, jako czytelnik, bardzo lubię serie wydawnicze, w których można śledzić losy tych samych bohaterów w kolejnych powieściach. Ważna jest wówczas nie tylko sprawa kryminalna, którą śledczy aktualnie prowadzą, ale też perypetie ich prywatnego życia. Długo można by wymieniać autorów, którzy piszą w ten sposób. Znajdziemy ich zwłaszcza wśród pisarzy skandynawskich, ale nie tylko. Camilla Läckberg, Åke Edwardson, Håkan Nesser, Henning Mankell, Åsa Larsson czy Jo Nesbø to przykłady z północy. W Polsce mamy Gaję Grzegorzewską, Martę Guzowską, Zygmunta Miłoszewskiego czy Katarzynę Bondę. W moich książkach przeplatają się dalsze losy bohaterów znanych z poprzednich części, ale jednocześnie pojawiają się nowe postaci, co zapewnia różnorodność. Tworzenie całych cykli książkowych umożliwia autorom budowanie powieściowego świata składającego się z wielu elementów, które z każdą kolejną pozycją możemy odkrywać na nowo.  

Co dalej? Na początku przyszłego roku wrócimy do Lipowa w powieści „Trzydziesta pierwsza”. Czy kolejna, czwarta już Pani książka również będzie częścią cyklu czy planuje Pani coś nowego?

Zarówno „Trzydziesta pierwsza”, jak i następna książka będą kontynuacją losów policjantów z Lipowa. Postanowiłam sobie, że będę pisała o Lipowie tak długo, jak długo będę miała z tego przyjemność i, jak długo Czytelnicy będą mieli ochotę poznawać dalsze losy Daniela, Klementyny i reszty. Na razie ciągle czuję niedosyt i tęsknię za moimi bohaterami, kiedy kończę pisać. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości spróbuję też czegoś innego. Kto wie.

Przepraszam bardzo za taką bezpośredniość, ale jak Pani to robi? Aby wymyślać takie niesamowite i zawiłe historie kryminalne, trzeba mieć głowę mocno na karku!

Dziękuję bardzo za komplement! Proces tworzenia historii kryminalnej bywa długotrwały i, rzeczywiście, potrzeba tu dużej dozy cierpliwości i sumienności. Oczywiście nie obędzie się też bez zrobienia dokładnego researchu i pracy nad redagowaniem tekstu. Zaczynam od pomysłu, który potem rozbudowuję. Czasem inspiruje mnie prawdziwa sprawa kryminalna, którą gdzieś wynajdę, a czasem coś zupełnie ze zbrodnią niezwiązanego. Na przykład „Więcej czerwieni” zaczęło się od rozmowy o włosach, co chyba nie wydaje się zbyt mroczne.

Do której ze swoich postaci jest Pani najbardziej przywiązana?

Tak naprawdę jestem bardzo przywiązana do wszystkich moich postaci. Pisząc, w pewnym sensie staję się moimi bohaterami. Tym bardziej, że moje powieści stworzone są z kalejdoskopu wielu perspektyw. Trudno później wyjść z tej roli, oderwać się od postaci. Tym bardziej, że często pożyczam bohaterom swoje cechy. Nie tylko te dobre. Szczególnie bliscy są mi na pewno Klementyna, Daniel, Marek i pewna policjantka, którą Czytelnicy poznają dopiero w „Trzydziestej pierwszej”, więc więcej teraz na jej temat nie zdradzę.

Ile czasu zajęło Pani napisanie „Motylka” i „Więcej czerwieni”?

Trudno mi w tej chwili powiedzieć dokładnie. Tym bardziej, że, jak już wcześniej wspomniałam, pisanie to nie tylko faktyczne siedzenie przed komputerem i tworzenie, ale również wymyślanie całej historii i robienie researchu :-).

Czy jest Pani osobą systematyczną? Jak Pani pracuje? Czy kiedy zasiada Pani do pisania, jest już gotowy cały plan, czy pozwala Pani swoim postaciom ewoluować?

Staram się pisać codziennie, kiedy tylko znajdę chwilę. Jednocześnie pracuję jako nauczyciel akademicki, więc czas muszę dzielić pomiędzy przygotowywanie zajęć dla studentów i pisanie. Kiedy zaczynam pisać, wiem od początku, kto i dlaczego zabijał. Bywa, że poszczególne postaci ewaluują i zmieniam nieco koncepcję, ale szkielet, wokół którego powstaje cała intryga, musi być ustalony od początku. W przypadku powieści kryminalnych jest to szczególnie ważne.

W jakim stopniu Pani wykształcenie ma wpływ na Pani twórczość?

Jestem z wykształcenia psychologiem. Zdecydowanie pomaga mi to w tworzeniu portretów psychologicznych moich postaci. Czytelnicy bardzo to doceniają. Jeżeli o to chodzi, myślę, że każdy pisarz, bez względu na wykształcenie, musi być dobrym obserwatorem. Podglądaczem niemalże. Tylko w ten sposób może stworzyć wiarygodnych i ciekawych bohaterów. Trzeba ciągle mieć uszy i oczy szeroko otwarte, wyłapywać szczegóły. ;-)

Muszę zapytać o coś, co w moim odczuciu w dużym stopniu charakteryzuje Pani twórczość, ja akurat to lubię, ale wiem, że część czytelników to zdecydowanie drażni. Dlaczego Daniel, aby wyjść z domu musi być „młodszym aspirantem Danielem Podgórskim”, zamiast po prostu „Danielem”?

Traktuję to jako swoisty pisarski odcisk linii papilarnych ;-).  

Pani żyje blisko swoich czytelników, nie trudno skontaktować się z Panią, chociażby przez facebooka, zapytać o intrygujące kwestie, obejrzeć zdjęcia, przeczytać o Pani życiu. Czy nie boi się Pani o swoją prywatność?

Rzeczywiście jestem osobą dość otwartą i dzielę się z Czytelnikami swoją prywatnością. Nie mam z tym problemu. W pewnym sensie, po przeczytaniu książek, i tak Czytelnicy już do pewnego stopnia mnie znają. W dzisiejszych czasach media społecznościowe ułatwiają kontakt. Staram się to wykorzystać, mimo że nie jestem asem w sprawach technicznych ;-). Bardzo lubię utrzymywać taki bliski kontakt. Czytelnicy poznają mnie, a ja ich. Zwłaszcza tych, którzy są aktywni na moim fanpage’u i na profilu na Instagramie. Wymieniamy się opiniami dotyczącymi różnych kwestii, nie tylko moich książek, czy czytania. Bardzo się cieszę, że w ten sposób mogę się z Czytelnikami „spotykać”. Ich wsparcie jest bardzo ważne i motywuje mnie do dalszego pisania.

Czym jeszcze zaskoczy nas Katarzyna Puzyńska w „Trzydziestej pierwszej”?

Z oczywistych przyczyn nie mogę zdradzić za wiele. Powiem tylko tyle, że każda z moich książek jest trochę inna. Na przykład, „Więcej czerwieni” w stosunku do „Motylka”, chociaż nadal trzyma się reguł kryminału, jest bardziej sensacyjne. „Trzydziesta pierwsza” będzie nieco inna. Chciałabym, żeby Czytelnicy, sięgając po moje książki, z jednej strony wiedzieli, że mogą spodziewać się porządnego klasycznego kryminału z rozbudowanym wątkiem obyczajowym, a z drugiej strony, żeby byli za każdym razem pozytywnie zaskoczeni w jaką formę ten kryminał opakowałam i zaciekawieni, co pokażę im następnym razem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz