Tegoroczny Mundial rozpocznie się w Brazylii 12 czerwca, tymczasem Wydawnictwo Replika dzień wcześniej odda w ręce czytelniczek powieść, jaka umili czas paniom, które za piłką nożną raczej nie przepadają, podczas gdy ich mężowie z zapartym tchem będą śledzić sytuację na południowoamerykańskich stadionach. Aby jednak nie rozminąć się zbytnio podczas dzielenia się wrażeniami, Replika zadbała o jeden wspólny mianownik - Brazylię.
Rzecz dzieje się w Noczniku, małej wiosce oddalonej kilka kilometrów od miasta, o którym jakiś czas temu było w Polsce - Świebodzinie. Dwudziestoletnia Edyta pracuje jako kelnerka w barze i po cichu marzy o tym, iż na jej drodze pojawi się przystojny Latynos. Bo Edyta jest zafascynowana kulturą Brazylii. Tak bardzo, że nie zauważa zakochanego w niej, uczynnego, aczkolwiek prostego i skromnego chłopaka z sąsiedztwa, Piotrka.
Ku zaskoczeniu Edyty, okazuje się, że syn jej szefa związał się z Brazylijką. Kiedy młody Rafał Tokarz przyjeżdża ze swoją ukochaną do Nocznika by wziąć ślub w rodzinnej wiosce, Edyta szybko zaprzyjaźnia się z Edwiges. Wieś przeżywa prawdziwy najazd Brazylijczyków, a dwudziestolatka jest w siódmym niebie. Poznaje Marka, który ma swoje korzenie w Ameryce Południowej i szybko nawiązuje się między nimi nić sympatii. W tym samym czasie w Noczniku pojawia się César, kuzyn panny młodej, prosto z gorącej Brazylii. Mężczyzna jest ucieleśnieniem wszystkich marzeń Edyty, a na dodatek wykazuje spore zainteresowanie jej osobą. Nocznik za sprawą obecności Brazylijczyków zmienia się w ośrodek rekreacyjno-turystyczny. Jak w nowej rzeczywistości odnajdzie się Edyta? Czy César okaże się stereotypowym Latynosem czy może pomiędzy nim a dziewczyną zrodzi się prawdziwe, wierne uczucie? A może Edyta wybierze Marka? I jak w tym wszystkim odnajdzie się zakochany w kobiecie Piotrek?
Po książkę sięgnęłam z pełną świadomością jej przewidywalności, więc niesprawiedliwością byłoby teraz na tę cechę narzekać. "Kochaj i jedz, Brazyliszku" to lekka, łatwa w odbiorze i odprężająca powieść kobieca. Ma na celu przede wszystkim oderwać czytelniczkę od rzeczywistości, rozluźnić i przenieść do nieskomplikowanego, przyjemnego świata bohaterów. To wymarzona lektura na urlop! Jestem pewna, iż znajdzie wiele zwolenniczek, w czym nie zaszkodzi jej prostota i przewidywalność. Michalina Kłosińska-Moeda regularnie już wydaje w Replice swoje lekkie, kobiece, niezłożone powieści i zdążyła zgromadzić grono wielbicielek swojej rozrywkowej twórczości. Tą książką z pewnością nie rozczaruje entuzjastów swojej twórczości. "Kochaj i jedz, Brazyliszku" to idealna lektura dla kobiet, które od literatury wymagają przede wszystkim relaksu. Wysokiej kultury tutaj nie uświadczymy, jednakże przyjemnie jest czasem odpocząć przy niewymagającej lekturze.
Niewątpliwym atutem "Kochaj i jedz, Brazyliszku" jest obecność wątków pobocznych, takich jak funckjonowanie w wielonarodowym związku małżeńskim, zderzenie dwóch wydawałoby się zupełnie obcych kultur w małym Noczniku. Książka obrazuje życie małej miejscowości, zależności jej mieszkańców, nie pomijając aspektu plotki, którą żyją miejscowi. Sam wątek miłosny został wzbogacony, przez co powieść traci pozory monotonności, której nadaje historii Edyta i jej perypetie miłosne.
No właśnie.. Edyta. Główna bohaterka jest zarazem największą wadą powieści. Bezpłciowa, byle jaka, nagminnie powtarzająca to swoje "jaa-cie". Czy autorka naprawdę wierzy, że dwudziestoletnie dziewczyny jako okrzyk zdziwienia wydają z siebie "jaa-cie"? Nie podważam wartości tej postaci, dawno nie spotkałam się w twórczości z dziewicą w jej wieku, wszechobecny seks raczej nie wpływa korzystnie na taki wizerunek kobiety w literaturze, ale ona przy tym jest tak pretensjonalna, tak nudna i irytująca, że psuje swoją osobą całą historię. Będąc przy temacie seksu, bardzo dobrze, że tego tematu tutaj nie ma. Ile można? I naprawdę, podoba mi się sam pomysł na doniosłość i znaczenie faktu bycia dziewicą dla bohaterki, ale litości.. Edyta jest tak nijaka, że jej cnotliwość i "tak, będę z tobą chodzić" nie dodają tej postaci animuszu.
Nie rozumiem też zamysłu autorki na spolszczenie imienia Brazylijki. Dziewczyna ma na imię Edwiges i tak powinna być nazywa! Tymczasem Kłosińska-Moeda robi z niej "Jadzię", czym strzela sobie w kolano. Jak bohaterka ma być autentyczna, skoro pochodzi z Ameryki Południowej i jednocześnie jest Jadwigą? Zakrawa mi to pod śmieszność, a autorka powieści nie chciała chyba uzyskać takiego efektu. Cały czas głowię się i troję, co to miało znaczyć.. Czy chciała dodać postaci trochę, hm, swojskości? Wyszło nie za ciekawie.
Pomimo tych dwóch poważnych błędów, powieść Michaliny Kłosińska-Meoda czytało mi się łatwo, szybko i przyjemnie. Ot, miła i niezobowiązująca lektura. Kiedy wasi mężowie odpłyną przed telewizorami w świat piłkarskich emocji, skorzystajcie z zaproszenia Michaliny Kłosińska-Meoda i przenieście się do małej miejscowości, która zacznie bić w rytm brazylijskiej samby.
Dziękuję Wydawnictwu Replika za przedpremierowe udostępnienie egzemplarza powieści!
Michalina Kłosińska-Moeda "Kochaj i jedz, Brazyliszku"
Wydawnictwo Replika, 2014
data premiery: 11.06.2014
Miałem przyjemność przedpremierowego zrecenzowania ,,Kota lubi szanuje", więc tę książkę z chęcią przeczytam. Nawet jeżeli powieść kierowana jest głównie do pań :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, nie spodziewałam się wśród odbiorców książek tej autorki mężczyzny.. dobrze, dobrze! :)
UsuńO! Jadwiga to akurat jedno z moich ulubionych imion a mam koleżankę, której synek jest mulatem i ma na imię Józef, i to jest niezły szpan, a nadal mimo imienia jest tym kim jest, i jest to straaaaszliwie fajne.Edwiga nie wiedzieć czemu kojarzy mi się z Harrym Potterem w sensie z Hedwigą, albo z niemieckimi uchodźcami do Ameryki Południowej, więc dla mnie Jadźka jest super! Gorzej z tym dziewictwem... ale może się uda mi rozdziewiczyć tego Brazyliszka z powodzeniem ;). Fajna recenzja.
OdpowiedzUsuń