"Im dłużej zastanawiam się nad życiem, tym częściej dochodzę do wniosku,że wszystko, co nas spotyka, to poszukiwanie stanu, który nigdy nie jest możliwy do osiągnięcia. I kiedy postanowiłam to sobie rozebrać na kawałeczki, doszłam do wniosku, że są trzy rozwiązania: pogodzić się z porażką, zabić się lub szukać dalej bez nadziei na sukces. I chyba należę do tych ludzi, którzy wraz z obudzoną świadomością nie potrafią nie wybrać."*
Ach, jak zazdroszczę wszystkim potencjalnym czytelnikom debiutu Olgierda Świerzewskiego! Chciałabym wam skraść możliwość odkrywania tego dzieła, ponownie poznawać je od pierwszego znaku do napełniającego rozczarowaniem, krótkiego słowa "koniec" na siedemset trzydziestej pierwszej stronie. Bo, choć objętość jest rzeczywiście imponująca, powieść "Zapach miasta po burzy" kończy się stanowczo za szybko. Dobre tyle, że bohaterowie z nami pozostają..
Kiedy radziecki komunizm chylił się ku upadkowi, bohaterowie książki Olgierda Świerzewskiego zaczynali kochać, osiągać sukcesy, porażki, zdobywać szczyty i boleśnie z nich spadać. W 1979 roku Anatolij stał u progu międzynarodowej kariery szachisty, talent wyniósł go o krok przed sam szczyt. Oleg dopiero rozpoczynał tę drogę, popędzany marzeniami. Przez lata, kiedy upadało imperium i na jego podwalinach powstawała Rosja, z obojętnych sobie ludzi doszli do etapu wrogości i rywalizacji, nie tylko przy stole szachowym, ale i w życiu. Ich losy na dobre połączyła zjawiskowa kobieta. "Zapach miasta po burzy" to historia fascynującej miłości, trzymających w napięciu pojedynków dwóch mistrzów oraz życiu w radzieckiej rzeczywistości. To opowieść o konsekwentnym spadaniu w dół utrzymana w klimatach późnego socjalizmu.
Czy będę nazbyt pompatyczna, jeśli zdradzę, iż lekturę czyta się jak dzieła wielkich klasyków literatury rosyjskiej, a proza Świerzewskiego przyczyniła się do tego, że z nostalgią wspomniałam dzieła Tołstoja, który w swej literaturze zawarł najpiękniejsze obrazy rosyjskiego społeczeństwa? Na kartach powieści "Zapach miasta po burzy" spotkamy Wielką Historię i bohaterów poprzez datę narodzin i przynależność narodową mocno z nią związanych. Mamy tu najważniejsze wydarzenia w latach 1975-2000 wplecione w życie bohaterów. Będziemy świadkami działania radzieckiej propagandy, zestrzelenia przez Sowietów koreańskiego samolotu pasażerskiego, kryzysu w Afganistanie, puczu moskiewskiego, a w końcu obalenia komunizmu po ponad 70 latach panowania i wielu, wielu innych. Poznamy zapach miasta po burzy w postradzieckiej rzeczywistości.
"Zapach miasta po burzy" to kapitalny debiut, którego wyniosłość i potęga zaskakują na każdym kroku. To powieść przemyślana w najmniejszym szczególne, dopracowana na wszystkich płaszczyznach, a to, co uderza to język. Kwiecisty i dostojny, jak zresztą całe dzieło Świerzewskiego. Powieść bywa i bezczelna, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że autor jest nowicjuszem! Lekkość, z jaką pogrywa sobie z historią, romansem oraz skomplikowanymi regułami szachów już dziś czynią z niego literata. Trzeba niebywałej odwagi, aby uderzyć w tak niebezpieczny teren, Świerzewski podąża po omacku, kieruje się intuicją i wygrywa.
Wielka Historia spotyka się na kartach powieści z Wielką Literaturą. Autor szczyci się swoimi inspiracjami, brawurowo umieszczając je pomiędzy pozostałymi wierszami swego dzieła. Wraca do swej młodości, gdy spacerował ulicami Moskwy, chodził z wierszami Majakowskiego w kieszeni, docierały do niego sygnały z pojedynku szachowego Karpowa z Kasparowem i urzeka czytelnika klimatem, który wiernie oddaje czytelnikowi "Zapachu miasta po burzy". Natchnieniem było życie tamtych czasów, przez co prawda przenika przez kolejne strony książki.
"Zapach miasta po burzy" pokazuje, jak cienka jest granica pomiędzy szczytem a przepaścią. Jak łatwo można wspiąć się na samą górę i dać ponieść się zuchwałości związanej z osiągnięciem maksimum. Jak bolesny bywa potem upadek..
Moje jedyne zastrzeżenie związane jest z przypisami. Rozumiem, iż wyjaśnienia licznych nawiązań mają służyć większej przejrzystości dzieła, ale czyż nie przyjemniej jest odkrywać, poszukiwać samemu? Autor wykazuje się znajomością nie tylko samej literatury, ale sztuki w pojęciu ogólnym. Rzuca wyzwanie swojemu czytelnikowi, kusi, aby narzucić umysłowi trening, ale nie zdążymy się nawet dobrze rozgrzać, gdy dostrzeżemy, że wszystko mamy podane na tacy. To rozleniwia.
Z całym przekonaniem i pewnością - o tej książce będzie głośno i grzechem byłoby jej nie przeczytać zaraz po premierze. To prawdziwy artyzm i zaspokojenie dla wymagających zmysłów estetycznych. Olgierd Świerzewski stworzył przenikliwą i ogłuszającą ze wszystkich stron powieść. Tutaj literatura spotyka się z historią, miłością, muzyką i szachami. Kibicuję i mocno trzymam kciuku. Przeczytajcie koniecznie!
* Świerzewski O., Zapach miasta po burzy, Warszawa: Wydawnictwo MUZA SA, 2014, s. 553
Dziękuję Wydawnictwu MUZA SA za udostępnienie recenzenckiego egzemplarza powieści!
Olgierd Świerzewski "Zapach miasta po burzy"
Wydawnictwo MUZA SA, 2014
ilość stron: 736
data premiery: 30.04.2014
Woooow... Zgoda vol. 3 :))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, choć jak wiesz, nie zgodzę się z Tobą, co do przypisów - mi bardzo ułatwiały odbiór książki, nigdy bym się np. nie dokopała do historii ucieczki radzieckiego aktora w USA.
Mi natomiast najbardziej przeszkadzała okładka.
Ale cała książka jest... totalna.
Ok, historii aktora też bym pewnie nie dokopała, zwracam honor. ;) Ale większość przypisów jest niepotrzebna, jak np przy licznych nawiązaniach do "Mistrza i Małgorzaty". Dobrze jest przeczytać znajome imię, cytat, anegdotę i zastanowić się "skąd ja to znam?".
UsuńJasne, masz rację. Ale z tego, co pamiętam, to dotyczyło tylko tytułów części, za to było milion informacji typu aktor, zatopiony statek, zestrzelony samolot... Ech, niezależnie od wszystkiego, niesamowite osadzenie w historii. Dla mnie szczególne znaczenie miał wątek Czarnobyla.
UsuńTrochę przeraża mnie ilość stron, ale to już kolejna tak pozytywna recenzja... Chyba będę musiała ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńFabuła ciekawa, ogólnie to zamierzam ją przeczytać, bo te pozytywne recenzje tylko kuszą i kuszą. Ale okładka jest... wstrętna. Zdecydowanie bardziej widziałabym jakieś zdjęcie uliczki wieczorną porą po deszczu. Taki tam np. Gdańsk nocą, albo ujęcia charakterystyczne w filmach Woody'ego Allena ;)
OdpowiedzUsuń