środa, 3 września 2014

Dominika Stec "Mniejsza połowa" [Recenzja]




Są takie książki, przez które, mimo najszczerszych chęci, nie potrafię przebrnąć. Niby poprawne, utrzymane w przyjemnym klimacie, napisane w dobrym stylu. A jednak pierwszych pięćdziesiąt, sto stron nie wciąga na tyle, abym czekała z niecierpliwością na więcej. Jedną z takich powieści okazała się książka, która zapowiadała się bardzo dobrze, a jednak między nami nie zaiskrzyło - "Mniejsza połowa" autorstwa Dominiki Stec.

Późne lata 70. XX wieku, schyłek epoki gierkowskiej. W Koninie mieszkają dwie siostry bliźniaczki - Julia i Majka Małeckie. Kiedy Majka nie wraca z dyskoteki, Julka nie zdaje sobie sprawy, iż to zdarzenie na zawsze zmieni jej życie. Mijają godziny, a coraz bardziej zaniepokojona dziewczyna w końcu dochodzi do wniosku, iż coś złego stało się drugiej z sióstr. Sprawą zajmuje się młody milicjant, który zdążył się już przekonać, iż we współczesnych mu czasach najdalej zachodzi ten, kto nie wychodzi przed szereg. Tymczasem ślady prowadzą do psychopaty, który zdążył zostać miejscową legendą. Dochodzenie staje się coraz bardziej zagmatwane, a do gry wkracza wielka polityka.

Zdecydowanie na "plus" przemawia niepowtarzalny klimat tamtych lat, który udało się oddać autorce na kartach powieści. Roman Zdun, prowadzący dochodzenie milicjant, jest typową, stereotypową wręcz postacią PRL-u. To najbardziej barwny bohater książki, gdyż sama Julia Małecka, wokół której toczy się akcja, jest personą w moim odczuciu niesamowicie irytującą i nie przemawia do mnie kompletnie. Podobało mi się natomiast przedstawienie losów bohaterów właściwie od początku, mam tutaj na myśli głównie młodego policjanta. Dzięki takiej kreacji postaci, doskonale rozumiemy powody jego postępowania, otrzymujemy pełen obraz sytuacji. Odnoszę natomiast wrażenie, iż portret Julii jest niekompletny, co w naturalny sposób uzupełniałoby tytuł powieści, jednak w tym wypadku zdecydowanie nie działa na korzyść.

PRL PRL-em, jednak to nie jedyny powód, dla którego zainteresowałam się powieścią. Uwielbiam zagadki kryminalne! Co stało się z Majką? Jak zaginęła? Czy żyje? Spodziewałam się, iż te pytania spędzą mi sen z powiek.. Niestety, dla mnie powieść jest po prostu monotonna i.. nudna. Nie wyczekiwałam rozwiązania zagadki, nie czytałam z wypiekami na twarzy. Podejrzewam, iż gdyby nie chęć dokonania oceny pełnego dzieła, nie przebrnęłabym nawet przez połowę. "Mniejsza połowa" to jedna z tych powieści, w której trudno doszukać się błędów, a pomimo tego nie iskrzy.

Miało być "wow", a jest mocno przeciętnie. Sama tematyka i klimat odpowiadają moim zainteresowaniom, jednak nie pozwoliło to na zachowanie wysokiej oceny w moich oczach. Nie czuję, aby ta powieść była w jakimś stopniu atrakcyjna, wyjątkowa. Nie przykuła mojej uwagi i jestem pewna, że za chwilę o niej zapomnę.


Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego!

Dominika Stec "Mniejsza połowa"
Wydawnictwo Prószyński Media, 2014
ilość stron: 408
data premiery: 14.08.2014

4 komentarze:

  1. Podoba mi się okładka, ale z pewnością ją sobie odpuszczę. Irytujący bohaterowie potrafią zepsuć książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, jeszcze nie przeczytałaś, a już wiesz, że bohaterowie są irytujący?
    Mniejsza o to, czy są irytujący, czy nie.
    Tak jak w życiu - jedni wku... bardziej, inni mniej, a jeszcze inni wcale. Jeśli to miałoby mnie odciągnąć od książki, to powinno również odciągnąć od życia, a na razie nie mam myśli samobójczych ;)
    Przeczytałem tę książkę z uwagą i stąd wiem, że bohaterowie są barwni i zróżnicowani. Wiem, że akcja toczy się w Koninie, a nie w Kielcach i jest bardzo wciągająca, wiem, że siostry poznajemy niemal od narodzin, wiemy nawet jaka różnica wieku je dzieli (tu małe pytanie do autorki bloga, czy wie, jaka to różnica).
    W powieści jest mnóstwo zwrotów akcji i bogactwo wątków. Jedne wzruszają, inne rozśmieszają, a jeszcze inne intrygują nie pozwalając nawet na chwilę oderwać się od czytania.
    Zasadnicza różnica między mną, a moją ulubioną blogerką jest taka, że ja byłem wyspany i nie traktowałem czytania jak blogerskiego "obowiązku".
    Pewnie dlatego nie wertowałem po 25 stron na raz, więc nic mi nie umknęło, nawet to, że na samym końcu Julka została pomylona z Majką :)
    Na ogół czytam blogi z recenzjami przed przeczytaniem książki, tym razem było inaczej i całe szczęście, bo gdybym zaufał "autorytetowi" mogłaby ominąć mnie czytelnicza gratka.
    Jak zwykle nie zawiodłem się na autorce powieści, czego nie mogę powiedzieć tym razem o mojej ulubionej blogerce.

    P.S.: Do pracy jednak warto podchodzić wypoczętym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, w recenzji jest błąd merytoryczny - chodzi o Konin, a nie o Kielce, już poprawiam ten błąd.
      Nigdy nie traktuję czytania jako "obowiązku", zwłaszcza że nie dostaję za to wynagrodzenia, robię to czysto hobbystycznie, z pasji, nie jest to moja praca.
      Napisałam przecież, że przeczytałam książkę całą, aby mieć pełen obraz. Mnie nudziła, podczas czytania odbiegałam myślami daaaaleko, fabuła mnie potrafiła mnie zainteresować, zaintrygować, naprawdę nie byłam ciekawa tego, co stanie się później. Chyba mam prawo do swojego zdania?

      P.S. Różnica wieku między siostrami wynosi 20 minut.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Aha, i prosiłabym na przyszłość o niezdradzanie szczegółów zakończenia powieści w komentarzach na moim blogu, bo wiem, jakie to potrafi być irytujące dla kogoś, kto jeszcze książki nie czytał.

    OdpowiedzUsuń