Katarzyna Kołczewska powraca ze swoją trzecią powieścią. Po ciepło przyjętych "Kto, jak nie ja?" i "Idealnym życiu" przyszła pora na "Wbrew sobie". Sama autorka mówi: "Nie czytaj 'Wbrew sobie', jeżeli oczekujesz historii o uroczej i zagubionej trzydziestolatce". Bo o bohaterach Kołczewskiej wiele można powiedzieć, ale na pewno nie to, że są uroczy. Katarzynę Kołczewską czytają kobiety mądre życiowo i dzielne. A jaka jest sama autorka?
Jest Pani kolejną, po Małgorzacie
Wardzie, polską autorką w klubie „Kobiety to czytają”. Czy jest to dla Pani
wyróżnienie?
Oczywiście, że tak i to duże.
Czy zapoznała się już może Pani z
innymi klubowymi propozycjami? Która z klubowych autorek interesuje Panią
szczególnie?
Pani Małgorzata, „Miasto lodu”
leży na mojej półce do przeczytania już od pewnego czasu, a konkretnie od czasu
Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach we wrześniu ubiegłego roku. Jeszcze
tylko jedna pozycja do przeczytania i nadejdzie pora na „Miasto lodu”.
Gdyby miała Pani w kilku zdaniach
zachęcić czytelnika do przeczytania „Wbrew sobie”, opowiedzieć, o czym ta
książka jest, co by Pani powiedziała?
Nie czytaj „Wbrew sobie”, jeżeli
oczekujesz historii o uroczej i zagubionej trzydziestolatce. Nie polecam dla
osób unikających refleksji. Nie czytaj jeżeli nie chcesz czytać o życiu takim
jakie ono jest, i o ludziach takich jakimi są naprawdę, bez koloryzowania, bez
zbędnych sympatii czy antypatii. Nie spotkasz w tej książce lepszej wersji samej
siebie ani mnie ani nikogo innego. Jest to książka o życiu, takim jakie ono
jest, bez koloryzowania, w jakąkolwiek stronę.
„Kto, jak nie ja?”, „Idealne
życie” czy „Wbrew sobie” – która z Pani powieści w odczuciu autorki jest
najważniejsza i dlaczego?
„Kto jak nie ja”. Zdecydowanie.
Bo pierwsza.
Pisze Pani o tematach trudnych i
bolesnych. Utrata dziecka, odpowiedzialność za siebie i innych, śmierć
najbliższych. Dlaczego? Czy nie odczuwa Pani teraz potrzeby, aby napisać coś
lekkiego?
Nie, nie odczuwam, obawiam się,
że jeszcze nie czas dla mnie na pisanie czegoś lekkiego. Lekkie mi nie
wychodzi.
Dla kogo Pani pisze? Porównajmy
wyobrażenia autorki z rzeczywistością. Kto czyta Kołczewską? Jakie sygnały Pani
odbiera?
Czytają głównie kobiety. Kobiety
wymagające, oczekujące od książki niebanalności, oczekujące emocji, głębszej
myśli. Kobiety mądre życiowo i dzielne. Wyobrażam sobie je jako osoby w ogóle
dużo czytające, w wieku powyżej 30 lat. Oczywiście to tylko moje wyobrażenia.
Co jest najtrudniejsze w pracy
nad powieścią?
Znalezienie czasu i poprawianie.
Nie mam kłopotu, że nie wiem co pisać, że siadam przed komputerem z pustką w
głowie. Ten problem mnie nie dotyczy. Mam kłopot, żeby w ogóle usiąść przed
komputerem do tekstu. Ale jak już to zrobię, to wtedy pochłania mnie zupełnie.
Świat zewnętrzny nie istnieje, jestem tylko ja, historia którą piszę i
bohaterowie w nią uwikłani. To są piękne chwile.
Czy prace nad następną książką
zostały już rozpoczęte? Ile trwa proces tworzenia?
I tak i nie, wolałabym o tym nie
mówić, bo jeszcze nie wiem czy to będzie kolejną książką. Proces tworzenia trwa
kilka, kilkanaście miesięcy, potem jest czas na poprawianie. Wielokrotne
czytanie, analizowanie każdego zdania, akapitu, wątku na wiele sposobów. Muszę
przyznać, że nadal korzystam z opinii i rad mojego mentora i nauczyciela
pisania Jakuba Winiarskiego. Ciągle poprawiam warsztat, uczę się i dowiaduję.
Pomimo trzech wydanych powieści nadal uważam, że jest dużo do poprawienia. Z
każdą kolejną powieścią dojrzewam jako pisarz, każda jest kolejnym wyzwaniem
pisarskim i z fabularnego i z warsztatowego punktu widzenia. Mam nadzieję, że
to wszystko będzie na korzyść moich powieści i będą się coraz bardziej podobały
Czytelnikom.
Dziękuję za ten wywiad. Pani Kołczewska pisze świetne, mądre książki. Oprócz pozycji lekkich, potrzebne są właśnie takie, które dają do myślenia, zmuszają do refleksji, przyjrzenia się życiowym priorytetom i zadania sobie samemu kilku ważnych pytań.
OdpowiedzUsuńNiedawno w serwisie Biblionetka [http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=948972&aid=951205] zapoczątkowałam dyskusję na temat książek o nieplanowanych, przysposobionych dzieciach (napisałam także na swoim blogu opinię o książce "Kto, jak nie ja?"). Jest na polskim rynku kilka takich pozycji, jedna w lekkiej chicklitowej konwencji, druga poważniejsza, ale przyznam, że "Kto, jak nie ja?" wywarła na mnie ogromne wrażenie.
Pozdrawiam serdecznie panią Katarzynę i ciekawa jestem najnowszej książki!