"Trzeba dziś znowu młodzież nauczyć, iż pierwszą i najważniejszą rzeczą jest życie, a potem dopiero wygoda."
"Musimy uczyć w szkołach, w przedszkolach, na uniwersytetach, że zło jest złem, że nienawiść jest złem i że miłość jest obowiązkiem."
Marek Edelman "I była miłość w getcie"
Jak żyć, kiedy wokół rozprzestrzenia się zło, a śmierć czyha na kolejnym zakręcie? Jak zaufać drugiemu człowiekowi, gdy "ludzie ludziom zgotowali ten los"? Jak znaleźć w sobie miłość, kiedy odebrano wszystko, upodlono i zezwierzęcono? Jak kochać? Marek Edelman przynosi odpowiedź na te pytania. Okazuje się, iż miłość nie była niczym niezwykłym w żydowskim getcie. Zdarzała się każdego dnia, można ją było dostrzec w pojedynczych gestach, codziennym życiu, a także w heroicznych decyzjach podejmowanych pod wpływem uczucia do ukochanej, do matki czy do dziecka. Miłość była obowiązkiem, sposobem na przetrwanie i zachowanie człowieczeństwa.
Krótka, aczkolwiek treściwa publikacja autorstwa Marka Edelmana i Paula Sawicka podsuwa nam pojedyncze obrazy z życia mieszkańców getta. Przed lekturą zastanawiałam się, jak kochali ludzie w tamtych czasach, czym była dla nich miłość. Dzisiaj już wiem, że moje rozmyślania były całkowicie bezpodstawne, gdyż miłość mieszkańców getta w niczym nie różniła się od miłości ludzi żyjących współcześnie. Z jednym tylko wyjątkiem. Każda miłość była również lękiem. Lękiem o jutro. Mam wrażenie, że dzisiaj nie bylibyśmy skłonni do tamtych poświęceń. Marek Edelman uderza w sedno - trzeba przypomnieć współczesnej młodzieży, że na pierwszym miejscu jest życie, a dopiero później komfort i wygoda życia. "I była miłość w getcie" to przepiękna opowieść, która przypomina nam, dlaczego winniśmy stawiać na pierwszym miejscu życie. Życie w miłości. Bo ta miłość jest naszym obowiązkiem, czynnikiem niezbędnym, aby żyć. Żyć prawdziwie.
Dziękuję Wydawnictwu Czarne za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!
Marek Edelman, Paula Sawicka "I była miłość w getcie"
Wydawnictwo Czarne, 2015
liczba stron: 184
data premiery: 4.11.2015 (wydanie 3)
Wydaje mi się, że miłość w czasach wojny i współczesną różni jeszcze jedna rzecz - wówczas była bardziej doceniana, cieszono się każdym przeżytym dniem. To wynikało z lęku, bo jutra można było nie doczekać, ale właśnie dlatego to uczucie wydaje się inne.
OdpowiedzUsuń1. Piękna recenzja.
OdpowiedzUsuń2. Nie wiedziałam, że za kolejne wydanie odpowiada Wydawnictwo Czarne... a to wydawnictwo na którego pozycje poluję już od dłuższego czasu będąc przekonana o ich wielkiej wartości. Nawet nie wyobrażasz sobie mojego szczęścia, że posiadam tą książkę na swojej półce... choć jeszcze w wydaniu Świata Książki.
3. W końcu najważniejsze... od dawna chcę ją przeczytać, a teraz jestem już przekonana, że zrobię to już niebawem... Może nawet do końca tego tygodnia? Dziękuję za przekonanie do tego :)
Ta książka to nie jest "Krótka, aczkolwiek treściwa publikacja". Ta książka jest pewnego rodzaju przełamaniem tabu. O miłości w getcie nie napisano wiele. Ta publikacja to przede wszystkim ważny punkt w sposobie postrzegania Zagłady. Przeważa pogląd, że należy pisać o ofiarności i śmierci, ponieważ na miłość w kontekście Zagłady nie ma miejsca. Marek Edelman od lat chciał doprowadzić do powstania filmu o miłości w getcie, niestety nikt nie odważył się podjąć zadania. Z tej książki płynie też refleksja, że człowiek nie chce i nie potrafi być sam. Bycie z kimś ( czy też różne formy miłości) dają istocie ludzkiej pewien punkt odniesienia, rodzaj oparcia, czy nawet lepszą śmierć.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam o istnieniu tej książki, ale teraz moja chęć jej przeczytania wzbiła się niemal pod niebiosa. Mi się wydaje że miłość w tamtych czasach dawała nadziej i to ogromną.
OdpowiedzUsuń