Natasza Socha - mistrzyni ciętego humoru oraz Magdalena Witkiewicz - specjalistka od happy endów. Co powstaje z tego iście wybuchowego połączenia? Skrząca się humorem, błyskotliwa komedia o dwóch tymczasowo samotnych ojcach, zmuszonych ogarnąć dzieci i dom, a przy okazji zadbać o to, aby całe towarzystwo nie umarło z głodu, ewentualnie nie zachorowało od nadmiaru McDonalda i KFC. Co by się nie działo, i tak muszą dać radę! No cóż, nie mają innego wyjścia.
Wszystko zaczęło się od kota. Sierściuch wybiegł pod koła kierowcy autobusu, którym zupełnie przypadkiem podróżowały wspólnie Justyna i Ewelina. Bliskie spotkanie autobusu z kotem kończy się wezwaniem karetki pogotowania i odtransportowaniem dwóch spanikowanych kobiet na oddział chirurgii urazowej. Spanikowanych bynajmniej nie swoim stanem zdrowia, a koniecznością pozostawiania dzieci pod opieką mężów, którzy nie do końca rozróżniają suszarkę od pralki. Mateusz i Sebastian muszą zmierzyć się nie tylko z perspektywą nastawienia prania i przygotowania obiadu. Co tam obiad, kiedy nie mają pojęcia, do jakich szkół chodzą ich dzieci, no i pod jakim adresem zlokalizowane jest przedszkole najmłodszej latorośli? Z pomocą dwóm dotychczas zupełnie obcym sobie mężczyzną przyjdzie Dżesika - ekscentryczna prostytutka, która jak każda kobieta potrafi też wysprzątać mieszkanie i ugotować obiad.
"Awaria małżeńska" to przede wszystkim kapitalny humor. Nawet jeśli nie lubicie obyczajówek, a historie miłosne wywołują u was alergiczną wysypkę, musicie przeczytać tę książkę dla fenomenalnych żartów sytuacyjnych oraz błyskotliwych, zabawnych dialogów. Socha i Witkiewicz udowadniają, że granice absurdu nie istnieją, a ich bohaterowie, chociaż mocno stereotypowi i nieco przerysowani, wzbudzają ciepłe uczucia pomimo świadomości wszystkich ich wad. Autorki w genialny sposób opisały awarię małżeńską i domową, jaka wkradała się w życie Mateusza i Sebastiana. Zarówno Natasza Socha, jak i Magdalena Witkiewicz są doskonałymi obserwatorkami i potrafią przedstawić spostrzeżenia w krzywym zwierciadle, wprawiając czytelnika w doskonały humor.
Jeszcze przed rozpoczęciem lektury obawiałam się przesłania tej książki - bo niby wszyscy faceci są źli i przerasta ich odwiezienie dzieci do szkoły czy do przedszkola? Już się chciałam kłócić, przecież sama mam w domu faceta, który zawozi syna do przedszkola, gotuje stokroć lepsze obiady ode mnie, a do tego bawi się z dziećmi. Ale nie, Socha i Witkiewicz wcale nie są zatwardziałymi feministkami i potrafią docenić swoich męskich bohaterów. Zakończenie książki wcale nie jest banalne, a autorkom udało się połączyć doskonałą komedię z niegłupim wcale przesłaniem i mądrą lekcją dla wszystkich kobiet. Nie zdradzę wiele, aby nie zepsuć wam frajdy z lektury, ale zapewniam, że duet Socha i Witkiewicz zachęci was do tego, abyście... spojrzały mniej krytycznie na swoich mężczyzn!
Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz prywatnie są przyjaciółkami. Dzięki świetnej relacji, jaka ich łączy, udało im się napisać w duecie bardzo dobrą komedię i żadna z pań nie zepchnęła z piedestału tej drugiej. W "Awarii małżeńskiej" widać zarówno typowe cechy prozy Magdaleny Witkiewicz, jak i humor oraz cięty język Nataszy Sochy. Polecam na długie, mroźne wieczory, kapitalna rozrywka.
Dziękuję Wydawnictwu Filia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!
Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha "Awaria małżeńska"
Wydawnictwo Filia, 2016
liczba stron: 376
data premiery: 20.01.2016
Zgadzam się z Twoją opinią w 100%!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak się pisze książkę w duecie - jeden rozdział ty, drugi ja? Czy jedna wymyśla, druga osoba ubiera pomysły w słowa? Przecież nie można siedzieć cały czas w kawiarni i dyskutować nad każdym akapitem.
OdpowiedzUsuńEfektu jestem bardzo ciekawa.
Przeczytałam dostępy w internecie fragment i po prostu się zakochałam. :D Muszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńHistoria spod pióra takiego duetu nie mogła być zwykła czy przeciętna
OdpowiedzUsuńMężczyznom...
OdpowiedzUsuń