sobota, 24 stycznia 2015

Lisa Scottoline "Cicho sza" [Recenzja]



Dotychczas w Polsce nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka wydano pięć powieści Lisy Scottoline: "Ocal mnie", "Spójrz mi w oczy", "Nie odchodź", "Wracajmy do domu" oraz najnowszą "Cicho sza". Książki autorki od jakiegoś już czasu ukazują się pod skrzydłami klubu dyskusyjnego Kobiety to czytają. Czytałam wszystkie wyżej wymienione publikacje i muszę przyznać, iż, chociaż Lisa Scottoline nie należy do moich ulubionych autorek, "Cicho sza" jest najlepszą z dotychczasowych powieści pisarki, co nie znaczy, że nie można jej nic zarzucić. Jak zawsze, Scottoline jest jakby odrealniona.

Jake Buckman nie może pochwalić się dobrymi kontaktami ze swym nastoletnim synem, Ryanem. Od dłuższego czasu próbuje nawiązać utraconą więź z dzieckiem. Pragnie być dla niego "fajnym tatą", dlatego kiedy Ryan podczas powrotu z kina prosi ojca, aby ten pozwolił mu poprowadzić samochód, Jake, mimo wielu początkowych wątpliwości, zgadza się. Ta decyzja na zawsze zmieni życie rodziny Buckmanów. Dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego ginie człowiek. Jake w jednej sekundzie musi dokonać wyboru. Postanawia za wszelką cenę chronić swojego syna. Już następnego dnia wie, że popełnił błąd, ale jest za późno, aby się wycofać. Ojciec i syn zbliżają się do siebie, ale nie w taki sposób, jakiego życzyłby sobie Jake. Łączy ich tajemnica, która może zniszczyć życie całej rodziny.

Lisa Scottoline zadaje mądre i dojrzałe pytania, jej powieści są doskonałym materiałem do dyskusji, dlatego nie dziwi mnie wybór tej akurat pisarki na autorkę klubu dyskusyjnego Kobiety to czytają. Scottoline porusza ważne kwestie, ekstremalnie sprawdza swych bohaterów, wystawia ich na ciężką próbę. "Cicho sza" to wyrzut sumienia Jake'a i Ryana Buckmanów. Ojciec, który w jednej chwili podejmuje decyzję, przekracza granice, aby chronić swojego syna. Punkt wyjścia Scottoline to zawsze zawiły, niegłupi problem, ale odnoszę wrażenie, iż podczas rozwoju akcji autorka zatraca gdzieś swoją wiarygodność. Dotyczy to jej wszystkich lektur, nie tylko "Cicho sza". Wątki sensacyjne Scottoline są mało prawdopodobne, a zakończenie "Cicho sza" okazuje się być niezbyt wiarygodne. Czyta się przyjemnie, łatwo i szybko, lektura skłania do refleksji "a co ja bym zrobił/zrobiła na miejscu Jake'a?", a chyba o to tutaj chodzi. Jednak nie potrafię w pełni przekonać się do prozy Lisy Scottoline, właśnie dlatego, że jest odrealniona i często traci kontakt z rzeczywistością. Na wstępie zaznaczyłam, iż "Cicho sza" jest najlepszą z dotychczasowych publikacji autorki, z uwagi na to, że tym razem Scottoline pilnuje się jakby bardziej. Pozwolę sobie na chwilę wrócić do "Wracajmy w domu". Tam wątek sensacyjny był tak słaby i nieprawdziwy, że czytelnik łapał się w pewnym momencie na myśli "ale jak to? zabili go i uciekł?". W "Cicho sza" ten temat został potraktowany po macoszemu, całe szczęście. Scottoline wyszłoby na dobre, gdyby z tej sensacji w ogóle zrezygnowała, gdyż, no cóż, nie wychodzi jej to zbyt dobrze. Na to się jednak nie zapowiada, więc muszę zadowolić się faktem, iż w swej najnowszej książce 90% uwagi poświęciła wątkom obyczajowym. Sensacyjnie jest na sam koniec. Zakończenie jest zdecydowanie najsłabszym punktem powieści. Mało wiarygodne, naciągnięte na siłę tak, aby wszystko skończyło się happy endem.

"Cicho sza" to książka nie tylko dla rodziców. Myślę, iż to doskonała propozycja również dla nastolatków, którym tak trudno zrozumieć matkę i ojca. Powieść Lisy Scottoline przybliża wiele dylematów współczesnych rodziców i młodzieży. Pozwala znaleźć kontakt ze swym nastoletnim dzieckiem. Punkt dla Scottoline za poświęcenie uwagi emocjom i przeżyciom wewnętrznym dojrzewającego człowieka. "Cicho sza" to dokładna wiwiseksja relacji ojca z synem, z uwzględnieniem miejsca matki w tej więzi. Przyznam, iż jako mama wyniosłam z lektury coś więcej. Scottoline skłoniła mnie do refleksji na temat stosunków dziecka z ojcem oraz wpływu matki, jaki ta nierzadko wywiera na swoim partnerze i potomku. "Cicho sza" to rzetelny obraz rodziny oraz walki, jaką warto stoczyć, aby jej nie stracić.

Kiedyś, po lekturze "Wracajmy do domu", obiecałam sobie, że to już koniec ze Scottoline, a autorka irytuje mnie za bardzo, aby dogadać się z jej twórczością. A jednak coś cały czas mnie ciągnie do książek Lisy Scottoline. Nie żałuję, że przeczytałam "Cicho sza" i mam nadzieję, że ten stosunek wątków obyczajowych do sensacyjnych cały czas będzie rósł. "Cicho sza" to ciekawa, niezła powieść obyczajowa, która sporo traci ze swej wiarygodności dosłownie przez ostatnie 30 stron. 




Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Lisa Scottoline, "Cicho sza"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2015
ilość stron: 416
data premiery: 13.01.2015

2 komentarze:

  1. Cicho sza -po przeczytaniu recenzji ,opini ,jestem pewna ,ze porwie za soba czytelnków .Jak dużo osób ma problemy w porozumieniu sie z dziecmi ,nastolatkami .Książka ta ,wszystko nam przybliża .
    jolantamurawska8@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematyka ciekawa, więc może i przeczytam. Szkoda, że końcówka mało wiarygodna..

    OdpowiedzUsuń