sobota, 17 grudnia 2016

Anna Fryczkowska | Święty Mikołaj nie istnieje

Rys. Adela Fryczkowska

Tegoroczny cykl świąteczny obfituje w oryginalne, nieszablonowe teksty. Tym razem Anna Fryczkowska, autorka świetnej powieści "Sześć kobiet w śniegu (nie licząc suki)", wylicza powody, dla których... nigdy nie wierzyła w świętego Mikołaja! Przeczytajcie koniecznie.


- Mamo, cudów nie ma, on musiał zostawić jakieś ślady! – krzyczy synek przyjaciółki w mikołajkowy poranek.
Wiary w istnienie Świętego Mikołaja chłopiec nie kwestionuje, wiarę w brak śladów nieodrodny syn czytelniczki kryminałów poddaje w wątpliwość od razu.
Pamiętam też jak inna moja przyjaciółka zrobiła awanturę w przedszkolu. Inne dzieci bowiem uświadamiały jej córkę, że Świętego Mikołaja nie ma, a prezenty tak naprawdę kupują rodzice. Moja przyjaciółka sobie natomiast nie życzyła, by ktokolwiek niszczył w jej córce dziecięcą wiarę w cuda.
To właśnie ja byłam takim dzieckiem w przedszkolu. Uświadamiałam.
- No i co? I może moja mama kłamie? - słyszałam w odpowiedzi. - I sama kupuje prezenty, a mnie tylko mówi, że to od Mikołaja?
No właśnie, zawsze było mi trudno zrozumieć, po co to komu. Po co rodzicom potrzebne podtrzymywanie tych opowieści, których brak logiki zrozumie średnio rozgarnięty sześciolatek. I zaraz zada pytanie, jakim cudem jeden facet obskakuje tyle domów w jedną noc. A wtedy rodzice zaczynają się wić, kreują byty dodatkowe, czyli elfy i śnieżynki, tłumaczą rzecz jakimiś nadprzyrodzonymi mocami, świętością na przykład.
A dzieci dalej bombardują pytaniami:
Co Mikołaj robi przez resztę roku?
Dlaczego nie może rozłożyć sobie pracy bardziej równomiernie?
Dlaczego w jednej galerii handlowej można zobaczyć jednocześnie kilku Mikołajów i który z nich jest prawdziwy?
Dlaczego musi sam wszystko wozić, przecież są kurierzy?
Kiedy on się urodził, a skoro tak dawno, to jakim cudem ma lepszą kondycję niż dziadek?
Czy Śnieżynka jest żoną świętego Mikołaja? I kim w tej rodzinie są elfy?

Mnie mama wytłumaczyła, że z jakichś powodów dorośli lubią udawać, że Święty Mikołaj istnieje. Bogatsza o tę wiedzę z wyrozumiałym uśmiechem znosiłam wygłupy mojego wujka Marcina, gdy w Wigilię doczepiał sobie brodę z waty i mówił natchnionym basem, a nie swoim zwykłym tenorem. To było naprawdę zabawne. Ale wierzyć w to?
Z tych wszystkich prezentów najbardziej lubię, gdy jesteśmy razem i śnieg pada. Cicho i dużymi płatami. Facet w czerwonych gatkach natomiast w niczym mi do tej atmosfery nie jest potrzebny. Niech zostanie z kumplami w galerii handlowej. Żaden nie jest prawdziwy.

Anna Fryczkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz