Sabina Waszut zaczyna swój felieton słowami "Nie opowiem Wam o tym jak spędzam Święta". Takiego tekstu na w cyklu świątecznym jeszcze nie było. Autorka ("Bar na starym osiedlu", "Rozdroża") opowiada o Świętach, z jakimi spotyka się w pracy w muzeum etnograficznym. O Świętach sprzed lat.
Nie
opowiem Wam o tym jak spędzam Święta. Takich opowieści słyszeliście już wiele.
Każda trochę do siebie podobna. Współczesne Święta to choinka ubierana czasem
dopiero w Wigilijny poranek a czasem wiele dni wcześniej, to stół, przy którym
gromadzą się najbliżsi i prezenty, które w zależności od regionu przynosi nam
Mikołaj, Aniołek albo Dzieciątko. Współczesne Święta, to też szaleństwo zakupów
i czasem odrobina nostalgii i żalu, że być może w tym pędzie coś pogubiliśmy.
Dziś
chciałabym abyście posłuchali opowieści o Świętach sprzed wielu lat, takich z
jakimi na co dzień spotykam się w mojej pracy w muzeum etnograficznym i o
jakich opowiadam dzieciom na zajęciach bożonarodzeniowych.
Wyobraźmy
sobie, że nagle znikają świąteczne reklamy i kolędy grane już od listopada w
radio. Oczywiście pozbywamy się też samego radia i telewizora, a przy okazji
również prądu.
Na
choince, żywej i pachnącej jeszcze lasem, którą przyozdobiliśmy jabłuszkami,
piernikami i orzechami, zapalamy świece.
Światło rozjaśnia wnętrze, możemy rozejrzeć się wokół. W rogu izby stoi
snopek żyta, jest też Betlejka (stajenka), bez której tu na Śląsku długo nie
wyobrażono sobie „Godów” i wieniec adwentowy, płoną na nim już wszystkie
świece.
Stół
ugina się od potraw. Święta muszą być bowiem „bogate”. Na stole stoi misa z siemieniotką (zupą z siemienia
lnianego) oraz moczką (piernikową zupą z bakaliami i śliwkami). Potrawy
wigilijne przygotowywane są z tego co na polu i w sadzie wyrosło, są więc
warzywa, owoce, orzechy i miód. Wśród potraw nie znajdziecie karpia, ani nawet śledzi,
one pojawiły się na wigilijnych stołach dużo później.
Oczywiście nie może zabraknąć dodatkowego nakrycia, nie
tylko dla zbłąkanego wędrowcy, ale i dla tych wszystkich, którzy w mijającym
roku zmarli. Mówi się, że tego wieczoru, oni również zasiadają z nami do
Wigilii.
Po wieczerzy nikt się nie rozchodzi, nikt nie włącza
telewizora ani nie zaczyna odpisywać na SMS-owe życzenia.
Ludzie
wierzą, że w tą jedyną noc w roku, można przepowiedzieć przyszłość, można
dowiedzieć się co będzie czekało bliskich w nadchodzącym, nowym roku. Wróżby są
przeróżne: z źdźbła siana wyciągniętego spod obrusu (jeśli jest jeszcze
zielone, wróżba jest pomyślna, jeśli zupełnie suche, niedobra), z orzechów, z
jabłek. Należy też sprawdzić, czy zakwitła gałązka wiśni, ścięta w pierwszą
niedzielę adwentu bądź według innych tradycji, w dzień Świętej Łucji.
Późnym
wieczorem cała rodzina kolęduje przy Betlejce, dzieci odpakowują prezenty od Dzieciątka,
któremu, jeszcze przed wieczerzą nasypały na parapet odrobinę cukru, aby na
pewno do nich trafił.
I
tak aż do Pasterki, na którą wyruszają wszyscy, ciesząc się z Bożego
Narodzenia, które nadeszło.
Choć
takich Wigilii już nie ma. Choć nie możemy przenieść się w czasie. Życzę Wam
Świąt pełnych dobrych wspomnień. Nie
zapominajmy o tradycji, w której wyrośliśmy, nawet gdy tegoroczne Boże
Narodzenie spędzimy już zupełnie inaczej.
Sabina Waszut
Zupa piernikowa działa na wyobraźnię ☺
OdpowiedzUsuń