Symbol Świąt? Z pewnością dla wielu osób jest nim choinka. Nie inaczej jest w przypadku Joanny Marat, autorki takich powieści jak "Jedenaście tysięcy dziewic" i "Madonny z ulicy Polanki". Jak sama mówi, myśl o otwarciu pudła z choinkowymi ozdobami "dodaje jej otuchy w ciemne grudniowe dni".
Zapraszam na kolejny wpis w świątecznym, pełnym magii cyklu.
Pamiętam z dawnych lat kilka jej upadków.
Z trzaskiem i bolesnych w dodatku. A wszystko przez te bombki. Takie piękne
przecież. Kolorowe, delikatne i zupełnie nieprzystające do topornej
peerelowskiej rzeczywistości. Czasem w ponury późnojesienny dzień, nie mogąc
doczekać się ich premiery, otwierałam magiczne pudło z burej tektury pełne
migotliwych skarbów, które przenosiły mnie do innego, lepszego świata. Liczyłam
je, katalogowałam w myślach. A potem, gdy bohaterka świąt była już ubrana, a
właściwie wystrojona jak choinka, wystarczyło, że trąciła ją jakaś zaplątana
kocia łapka czy psia morda albo po prostu silniejszy podmuch wiatru i już
leciała z nóg. Mdlała jak eteryczna dama. Rozbijała się o podłogę niczym
figurka z porcelany. A potem, gdy już było po wszystkim, odnotowywałam bolesne
straty. I opłakiwałam je po cichu. Bo przecież nie wypadało się mazgaić z tak
błahego powodu.
Mimo to, a może właśnie dlatego, ze
wszystkich świątecznych tradycji najbardziej lubię to kolorowe drzewko.
Mrugające białymi i niebieskimi światełkami. Upstrzone bombkami - Mikołajami albo jakimiś cudacznymi
bombkowymi ludzikami czy zwierzakami. Czekam na ten moment, gdy słoneczne
promienie podświetlą którąś z moich ulubionych choinkowych zabawek – Mikołaja
Grubasa zwanego Mykołą Kagiebistą, a potem Mikołaja Chudzielca, co siedzi
okrakiem na ziemskim globie zupełnie jakby był specjalnym wysłannikiem jakiegoś
potężnego mocarstwa, by wreszcie popieścić nieco orientalnego Mikołaja w
niebieskiej szacie. Co roku dokupuję na jarmarku świątecznym nowe zabawne
świecidełko i cieszę się tą zdobyczą jak dziecko. Trzymam moje choinkowe
cymelia w eleganckim tekturowym pudle w różyczki. Niedługo znowu je otworzę. Ta
myśl dodaje mi otuchy w ciemne grudniowe dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz