poniedziałek, 21 grudnia 2015

Susan Jane Gilman "Królowa lodów z Orchard Street" | Recenzja




"Królowa lodów z Orchard Street" to jedna z tych powieści, którymi rozkoszujemy się stopniowo, niczym przepysznym rożkiem o smaku truskawkowym. Susan Jane Gilman stworzyła kapitalny, na długo zapadający w pamięć portret głównej bohaterki. To właśnie postać Lillian Dunkle, która z biednej córki rosyjskich imigrantów stała się właścicielką lodowej fortuny, sprawia, iż powieść mieni się w wielu kolorach tęczy.

1913 rok. Malka Treynovsky przybywa z rodziną do Ameryki, która ma im przynieść dostatnie życie i godne warunki. Niestety, na miejscu okazuje się, iż podobnych do rodziny Treynovskych, teraz już Bialystoker, jest w Nowym Świecie więcej, a amerykański sen spełnia się tylko u nielicznych. Niedługo po przyjeździe do Ameryki Malka ulega groźnemu wypadkowi, który na trwałe czyni z niej kalekę. Rodzina porzuca chorą dziewczynę z powodu jej kalectwa - Malka nie może pracować, a koszty utrzymania rodziny są ogromne. Dziecko przygarnia włoska rodzina producentów lodów, państwo Dinello. Malka z żydowskiej dziewczyny staje się ochrzczoną w kościele katolickim Lillian Dinello. Kiedy dorasta poznaje przystojnego Alberta. Wkrótce państwo Dinello umierają, a ich potomkowie z najbliższej rodziny stają się wrogami Lillian. Lillian Dunkle ze swoim świeżo poślubionym mężem wyrusza w podróż po Ameryce furgonetką z lodami, nie spodziewając się, iż oto tworzy historię.

"Królowa lodów z Orchard Street" to wielowymiarowa, zachwycająca swoim rozmachem opowieść o nieugiętej, nieco wyrafinowanej kobiecie, która zbudowała lodowe imperium. Obserwujemy wewnętrzną przemianę porzuconej córki rosyjskich imigrantów w inteligentną, pomysłową bizneswoman, jaka stanęła na czele wartej miliony dolarów firmy produkującej lody. Lillian Dunkle jest człowiekiem z krwi i kości, ma swoje wady oraz zalety, a jej urok tkwi właśnie w jej niedoskonałościach. Susan Jane Gilman zadbała o drobiazgowe przedstawienie historii Lillian, pozwoliła, by czytelnik uwierzył i zrozumiał, że postępowanie tej nieco ekscentrycznej kobiety nie jest przypadkowe, a emocje, jakimi kieruje się w życiu i w pracy, wywołane zostały przez traumatyczne zdarzenia z przeszłości. Wraz z Lillian przeżywamy jej wzloty i upadki, mocno trzymamy kciuki, kiedy przystępuje do kolejnego interesu i wydajemy jęk zawody, gdy ponosi klęskę. "Królowa lodów z Orchard Street" to jedna z tych powieści, jakie zostają z nami na dłużej.

Powieść autorstwa Susan Jane Gilman to obraz człowieka, który stanął oko w oko z Wielką Historią. Mamy wrażenie, iż to, co dzieje się w świecie nas nie dotyczy, ale... wszystko do czasu. Główna bohaterka "Królowej lodów z Orchard Street" jest najlepszym przykładem, że historia odciska piętno na każdym człowieku. Życie składa się z definiujących je momentów. Jak potoczyłyby się Malki Treynovsky, gdyby jej ojciec w tajemnicy przed żoną nie zamienił biletów do Afryki na miejsce na statku do Ameryki? Kim zostałaby dziewczynka, gdyby nie uległa wypadkowi i nie trafiła do rodziny producentów lodów? Czy zostałaby właścicielką lodowego imperium, gdyby Dinello nie odwrócili się od niej plecami? "Królowa lodów z Orchard Street" pokazuje, jaki wpływ na nasze życie mają poszczególne, pojedyncze zdarzenia. Czasem wzruszająca, czasem zabawna powieść jest doskonałym sposobem na spędzenie kilku długich, zimowych wieczorów. To niezwykle wartościowa i cudowna literatura.

To nie jest książka, którą przeczytacie jednym tchem. "Królowa lodów z Orchard Street" otwiera się powoli, stopniowo wtajemnicza czytelnika. Susan Jane Gilman zastosowała kapitalne rozwiązanie, klucząc pomiędzy teraźniejszością a przeszłością głównej bohaterki. Do naszej wyobraźni przemawiają przede wszystkim pojedyncze, mocne obrazy. Prawdziwa perełka.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Susan Jane Gilman "Królowa lodów z Orchard Street"
Wydawnictwo Czarna Owca, 2015
liczba stron: 608
data premiery: 04.11.2015

3 komentarze:

  1. Jedna z dłużej czytanych przeze mnie powieści w ostatnim czasie :-) Miejscami się dłużyła, oj, i to bardzo :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, zapowiada się MUST READ :) Mam nadzieję, że wpadnie w moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi świetnie! Zapisuję sobie jako "do przeczytania". W nowym roku poszukam jej w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń