W ubiegłym roku na blogu pojawił się cykl świąteczny, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem czytelników.
Dziś śmiało mogę powiedzieć - te pełne magii, wyjątkowe, grudniowe wpisy napisane specjalnie dla Was przez Wasze ulubione autorki i autorów będą pojawiać się każdego roku.
Grudzień jest wyjątkowym okresem, czasem oczekiwania, kupowania prezentów, przygotowywania kolacji wigilijnej, ubierania choinki oraz... świątecznych wpisów na blogu Przegląd czytelniczy! :)
Nie mogłam się już doczekać, kiedy oddam głos pierwszej spośród autorek, które w tym roku będą pisać dla Was o swoich świętach, a więc...
Powitajcie ciepło Joannę Sykat!
Kiedy myślę o Świętach Bożego Narodzenia, żałuję, że nie da się cofnąć czasu… Bo te najcudowniejsze, najbardziej pachnące wspomnieniami święta to czas mojego dzieciństwa. Tego, czego w tym okresie brakuje mi obecnie najbardziej, to oczekiwanie, nie skracane udekorowanymi już marketami, które przekonują, że święta już w zasadzie są. Wiszą choinki, Mikołaje… Wszystko dostępne jak odtwarzany w dowolnej chwili serial.
Dawniej było właśnie to oczekiwanie, a właściwie wyczekiwanie, które zaczynało się już od listopada. W domu robiło się generalne porządki, a ja produkowałam niezliczone ilości ozdób na choinkę. Były łańcuchy, pawie oczka i nieudolne gwiazdki. I czekanie na śnieg, który właściwie pojawiał się już w listopadzie. I wielokrotne dotykanie palcem smukłych butelek Pepsi, które smakowało tak… że brak słów. Podobnie szynka czy pomarańcze. Towary deficytowe, na które można sobie było pozwolić ze dwa razy w roku. To była magia. Wyjątkowość, której teraz nie da się uświadczyć. Nie mówiąc już o tym, że pisało się list do Mikołaja i potem czekało na wielką łapę w rękawiczce, która ten list zagarniała z parapetu. Nie mówiąc o choince, na której musiały wisieć ukochane, tradycyjne ozdoby. I wreszcie, nie wspominając o całej atmosferze. O tym, że przy stole wigilijnym byli obecni wszyscy członkowie rodziny, a człowiek miał błogie poczucie bezpieczeństwa. Powtarzalności świąt. Co roku takich samych.
Teraz jest inaczej. Z myślą, że to być może ostatnie święta w komplecie i tak już opustoszałego stołu. Z myślą, że wreszcie się odpocznie po przedświątecznej bieganinie. W ferworze tego pośpiechu, sprzątania i zakupów teraz gubią się dla mnie i resztki magii, które przytrzymuję ze względu na syna. Co roku zamawiamy w kwiaciarni wieniec adwentowy i odliczamy niedziele pozostałe do świąt. Razem piszemy list do Mikołaja, obserwujemy, jak święty go zabiera. Wspólnie ubieramy choinkę i potem zaglądamy do szopek w kościołach. Nie przyspieszamy świąt. Ignorujemy wytyczne, którymi bombarduje nas kalendarz… marketowy.
Myślę, że tak samo rodzice i dziadkowie budowli świat moich wspomnień jak ja teraz pomagam gromadzić je Leonowi. Niech więc tradycja trwa!
Z życzeniami cudownych, magicznych, refleksyjnych i białych Świat Bożego Narodzenia,
Joanna Sykat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz