Dzisiaj ze swoim świątecznym felietonem w cyklu świątecznym pojawia się Joanna Opiat-Bojarska, autorka znanych i lubianych przez polskich czytelników kryminałów. Wspólnie z autorką zastanówmy się... kto zabija ducha Świąt Bożego Narodzenia?
Jak co roku świąteczne dekoracje na wystawach sklepowych: zielone choinki, kolorowe bombki i wszechobecne Gwiazdory (zwane także przez ludzi spoza Poznania Mikojałami) każą uświadomić sobie fakt, że wielkimi krokami zbliża się Boże Narodzenie.
- Musimy przygotować się do świąt – w pewnym momencie oznajmia kobieta z uśmiechem na twarzy i zerka na swojego mężczyznę.
Mężczyzna nawet na chwilę nie odrywa wzroku od telewizora (książki czy talerza). Oczywiście, dociera do niego komunikat informujący o rozpoczęciu świątecznego Armagedonu. Dociera, chociaż wolałby mieć problemy ze słuchem. Ze słuchem i z pamięcią. Nie pamiętałby wtedy zeszłorocznej masakry… przepełnionych parkingów, paraliżu komunikacyjnego, długiej listy zakupów, przymusowego krojenia tony cebuli , wciągania odkurzaczem niewidocznego kurzu i chowania kabli od kina domowego.
- A może w tym roku podejdziemy do świąt minimalistycznie? – najdelikatniej jak tylko potrafi składa propozycję, uważnie obserwując twarz swojej kobiety.
Tak naprawdę zależałoby mu na całkowitym wyeliminowaniu wszelkich przygotowań. Po co sprzątać, jak po wyjściu gości i tak zostanie bałagan? Po co lepić pierogi, skoro można je kupić? Po co się spinać?
Ale nie, pamięta przecież, że dla kobiety święta są bardzo ważne, dlatego też proponuje kompromis – ograniczenie przygotowań… Jest gotów nawet zrezygnować z prezentu.
- Minimalistycznie? – Kobieta wykrzywia twarz i przyjmuje pozę boksera gotowego do walki. Przecież nie może podejść do Bożego Narodzenia bardziej minimalistycznie niż w zeszłym roku.
Mężczyzna zagryza usta usiłując poradzić sobie z narastającą agresją, a kobieta już wie, że świąteczny nastrój przepadł. Jak zwykle.
- Z której z dwunastu wigilijnych potraw chciałbyś zrezygnować?
Mężczyzna wie, że takie pytanie zawiera w sobie bombę, nie odpowiada więc, tylko wzrusza ramionami.
Wolałby widzieć kobietę: uśmiechniętą i wypoczętą zwłaszcza podczas Wigilii. Nawet gdyby miało to oznaczać, że usiądą do stołu na którym postawią tylko jedną potrawę. No dobra! Dwie. Karp dla niego, a dla niej groch z kapustą.
- Co chciałabyś dostać od Gwiazdora? – mężczyzna próbuje złagodzić klimat.
- Cholera, jeszcze prezenty! Znowu muszę pomyśleć o prezentach dla wszystkich, bo na ciebie nie ma co liczyć. Ojcu kupię skarpetki, matce jakąś książkę, a naszemu dziecku….
No właśnie, dziecko.
Podczas gdy rodzice próbują, jak co roku, zaplanować idealne święta dziecko siedzi w swoim pokoju i korzystając z tego, że jest samo zagląda do kalendarza adwentowego. Za dziesięć dni będzie mogło w końcu otworzyć największe okienko z napisem „24”. Spodziewa się w nim znaleźć największą czekoladkę. Może uda mu się dziś podejrzeć jaki będzie miała kształt?
Dziecko czeka na 24 grudnia nie tylko z dowodu czekoladki. Dobrze wie, że tego dnia w domu pojawią się goście w odświętnych nastrojach. Wszyscy będą wypatrywać pierwszej gwiazdki, krzywić się podczas picia okropnego kompotu z suszu, śmiać się, śpiewać kolędy, a później rozpakują prezenty i pójdą na pasterkę. Wszyscy RAZEM. Magiczne są te święta, prawda?
Drodzy czytelnicy bloga „Przegląd czytelniczy” życzę Wam, żebyście nie zabijali ducha świąt Bożego Narodzenia. Postarajcie się w tym roku zapomnieć o tych wszystkich pełnych nerwowości przygotowaniach, wyścigu szczurów i dążeniu do idealności. Odszukajcie w sobie dziecko i cieszcie się tym co Was otacza.
Ze świątecznymi pozdrowieniami,
Joanna Opiat-Bojarska
To racja! Wszyscy jesteśmy tacy zabiegani i zdenerwowani, że wspaniała tradycja staje się niemal obowiązkiem, a na samą myśl o Bożym Narodzeniu w głowie kreśli się lista osób, którym trzeba kupić prezenty i powstają myśli niezbyt pochlebne. Nie róbmy niczego z przymusu! Odnajdźmy w sobie dziecko, jak pisze autorka felietonu :)
OdpowiedzUsuń