Olga Rudnicka zawstydza wszystkich tych, którzy realizację swoich planów i marzeń odkładają na "później". Bo ona osiąga to, co sobie zamierzyła, już teraz, dzisiaj. W wieku 26 lat właśnie wydaje swoją.. dziewiątą książkę. "Fartowny pech" nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka w księgarniach od 10 czerwca.
Posterunkowy Filip Nadziany staje się obiektem drwin i kpin. Jedna z jego licznych kochanek w akcie zemsty postanowiła przypiąć niewiernego mężczyznę kajdankami do łóżka, przystroić kokardą tu i ówdzie, a niezapomniany widok uwiecznić na fotografii. A potem, rzecz jasna, przedstawić swoje dzieło szerszemu gronu odbiorców. Jak powszechnie wiadomo, najlepszy do tego celu będzie Internet. Do tego dochodzą problemy z mamusią, której Nadziany musi się tłumaczyć, iż jest na tyle dorosły, że tłumaczyć już się nie musi. Filip ma dość. Załatwia sobie przeniesienie do niewielkiego komisariatu, a sam zamieszkuje na wsi, o której nikt nawet nie pamięta. W podobnej sytuacji jest posterunkowy Krystian Dziany, który co prawda nie padł ofiarą mściwej kochanki, ale też ma w życiu pecha. Kiedy zostaje pobity przez 12-letnią dziewczynkę dochodzi do wniosku, że praca w policji to jednak nie to. Postanawia zostać prywatnym detektywem.
W tym samym czasie w kraju pojawia się legenda półświatka, gangster Gianni. Po latach nieobecności w Polsce i ku swemu niezadowoleniu, zmuszony jest podjąć się zlecenia w ojczyźnie. Nie jest mu to na rękę, wszak obiecał sobie kiedyś, że w kraju zachowa czystą kartę, aby móc kiedyś wrócić i w spokoju przejść na gangsterską emeryturę. Wspomniany już świeżo upieczony prywatny detektyw Krystian Dziany w wyniku fartu, a może pecha, dostaje pierwsze zlecenie. Jego klientem zostaje dobry znajomy Gianniego, gangster Padlina. Były policjant nieświadomy "zawodu" swego petenta, angażuje się w sprawę. A to dopiero początek.. Zaraz Padlina wywoła wojnę gangów, w sam środek której zostaje wplątanych dwóch młodych (po części już byłych) posterunkowych. Istny galimatias!
"Fartowny pech" to powieść gangsterska w krzywym zwierciadle. Idealnie wyważona, z zachowaniem odpowiednich proporcji. Czytelnika ze śmiechu boli brzuch, jednak przy tak wysokiej częstotliwości występowania elementów groteskowych i komediowych, autorka wykazała się zdrowym rozsądkiem. Humor nie przyćmiewa całej historii, nie jest głośniejszy od przesłania, jakie płynie z powieści. Przez cały czas pozostaje ważnym aspektem, element ironii i śmieszności nie zanika, ale co najważniejsze - jest lekkostrawny i nie aspiruje do bycia najważniejszym puzzlem całej układanki, jaką jest książka.
Największą zaletą "Fartownego pecha" są bohaterowie, którzy swoją tylko obecnością wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Momentami przerysowani, czasem stereotypowi, innym razem nieprawdopodobni, by za chwilę stać się zwykłymi ludźmi, zakradną się nawet do najbardziej niedostępnych serc. Świadomie, bądź też nie, stają się uczestnikami walki na śmierć i życie, walki przecież tak pompatycznej, a my ani przez chwilę nie potrafimy być poważni. Wielu źródeł tej historii możemy upatrywać się w codziennym życiu. Wprawdzie nie każdy z nas został bądź zostanie choć raz w życiu wplątany w sam środek porachunków gangsterskich, to jednak zdecydowana większość dialogów, sytuacji mogła mieć miejsce naprawdę. I właśnie to nas tak bawi! Nie trudno nam wyobrazić sobie choćby poważnego posterunkowego po trzydziestce, który tłumaczy się mamusi ze swojego życia czy gangstera, który bez wahania strzela do ludzi patrząc im w oczy, jednak córeczka jest świętością i na pierwszym miejscu jest zorganizowanie wypadku córeńki tatuńka na zakupy do Mediolanu. Takie elementy są siłą książki Rudnickiej. Autorka jest doskonałym obserwatorem, a to co widzi, wyśmiewa w kapitalnym stylu na kartach swojej powieści.
"Fartowny pech" to nie tylko krzywe zwierciadło. To również ciekawie wykreowany wątek kryminalny. Olga Rudnicka wprawdzie nie jest mistrzynią suspensu, jednak muszę przyznać, że i mnie w pewnym momencie zaskoczyła. W samym środku groteskowych wydarzeń spodziewajcie się zwrotu akcji. I pamiętajcie o tym, że nawet najtwardsi gangsterzy mają zdecydowanie zbyt miękkie serce dla kobiet.
Po lekturze "Fartownego pechu" mój podziw dla autorki wzrasta. Styl Olgi Rudnickiej wykrystalizował się już chyba na dobre, a jej cięty język z powieści na powieść wyrabia się coraz bardziej. Koniecznie przeczytajcie najnowszą propozycję młodziutkiej pisarki. Sami przekonajcie się co jest fartem, a co pechem. A może, tak jak i w tytule, wszystko jest wynikiem fartownego pecha?
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za przedpremierowe udostępnienie recenzyjnego egzemplarza!
Olga Rudnicka, "Fartowny pech"
Wydawnictwo Prószyński Media, 2014
data premiery: 10.06.2014
ilość stron: 304
Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością p. Olgi ale chyba najwyższy czas to nadrobić! :) Już sam opis książki wywołuje uśmiech na twarzy. Nic tylko czekać jak pojawi się w księgarniach! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki tej autorki, które bardzo się od siebie różniły. Ale obie mnie zachwyciły i zdążyłam pokochać autorkę. Koniecznie muszę się zabrać za słynne "Natalii 5", a i na tę - najnowszą - książkę ostrzę sobie pazurki. Chociaż zarys fabuły tak nie do końca mnie przekonuje...
OdpowiedzUsuńMam za sobą wszystkie do tej pory wydane książki Olgi Rudnickiej i wiem, że "Fartowny pech" również przeczytam, nie ma innej opcji:)
OdpowiedzUsuńO Oldze Rudnickiej słyszę po raz pierwszy, ale mam nadzieję, że już w najbliższym czasie będę mógł zapoznać się z wszystkimi książkami tej pani. Na ,,Fartowny pech" mam wielką ochotę ;)
OdpowiedzUsuńMam słabość do powieści Olgi Rudnickiej i na pewno nie przejdę obojętnie obok najnowszego tytułu :)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł, fabuła również. O "Fartownym pechu" będę pamiętać ; )
OdpowiedzUsuńO matko, zapowiada się dobre czytanie!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją ;)
OdpowiedzUsuń