"Podła dzielnica" to prawdziwa gratka dla wielbicieli mrocznych klimatów. Dawno nie czytałam powieści tak bardzo pogrążonej w mroku, i chociaż nie należy do kryminałów genialnych, warto ją przeczytać chociażby ze względu na tę niepowtarzalną atmosferę.
Waszyngton, koniec lat dziewięćdziesiątych. Sully Carter jest dziennikarzem "The Washington Post" i zbyt często zagląda do kieliszka. Próbuje uporać się z wciąż bolesną stratą ukochanej kobiety oraz z przeszłością korespondenta wojennego, która zostawiła ślady zarówno na jego psychice, jak i na ciele.
Ofiarą zabójstwa pada córka sędziego federalnego. Z uwagi na pozycję, jaką ojciec dziewczyny zajmuje w mieście, sprawa zostaje postawiona jasno: policja jak najszybciej musi schwytać mordercę. Kiedy trzech czarnych chłopców zostaje oskarżonych o zabójstwo, Sully jest przekonany, że policja jest w błędzie. Dziennikarz wysnuwa odważną tezę i łączy śmierć nastolatki z tajemniczymi zniknięciami młodych kobiet w okolicy.
Mamy wszystkie składniki niezbędne, aby otrzymać naprawdę genialny kryminał: pełnego wad, ale błyskotliwego śledczego, niekompetentną policję, zawiłą intrygę, kluczenie oraz aferę na wysokich szczeblach. Niestety, ale zabrakło najważniejszego chyba w powieści kryminalnej elementu: napięcia. I nawet emocjonujące, szokujące zakończenie nie jest w stanie zrekompensować nam tych braków z pierwszej połowy lektury. "Podła dzielnica" jest powieścią dobrą, ale kryminałem przeciętnym. Chociaż cała sprawa, którą stara się rozwikłać Sully Carter, to zapowiedź mocnych wrażeń, emocje nadchodzą zbyt późno i niesmak pozostaje.
Najmocniejszą stroną książki jest bez wątpienia atmosfera, w jaką wprowadza nas Neely Tucker. Choć tłumaczenie tytułu powieści ma niewiele wspólnego z jej oryginałem (ang. "The Ways of the Dead"), to idealnie obrazuje treść "Podłej dzielnicy". Bo takie właśnie jest tło tej opowieści. Podłe, mroczne. Autor opisuje brutalne prawa, jakie żądzą takimi rejonami, jak ta część Waszyngtonu, w której toczy się narracja lektury. Gdyby nie sprawa córki sędziego federalnego, czy zaginione kobiety wzbudziłyby czyjeś zainteresowanie?
Powieść została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, nazywanymi "morderstwami z Princeton Place", a Neely Tucker jest przede wszystkim dziennikarzem, a nie pisarzem. Podaję te fakty równocześnie, bo moim zdaniem mają olbrzymie znaczenie w kwestii odbioru książki. Tucker wyróżnia się stylem przede wszystkim dziennikarskim, a ten ma za zadanie w pierwszej kolejności służyć informacją, dopiero później możemy mówić o jakichkolwiek cechach tego stylu w ogóle. "Podła dzielnica" jest swego rodzaju zapisem, dlatego jestem w stanie wybaczyć autorowi brak tego napięcia charakterystycznego dla powieści kryminalnych.
Bo w ogólnym rozrachunku "Podła dzielnica" nie jest powieścią złą. Fakt, że przy pierwszej połowie trochę się pomęczyłam, ale później już czytało mi się dobrze i szybko. Plus za takie tematy, jak uprzedzenia rasowe czy funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości - wzbogacają treść powieści. Fani klasycznego kryminału mogą być nieco rozczarowani, zwłaszcza jeśli wyznacznikiem jest dla nich przede wszystkim napięcie, którego tutaj brakuje. Decyzję pozostawiam wam, ja tymczasem oceniam książkę jako "dobrą" i nawet oczka wyżej.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie recenzyjnego egzemplarza powieści!
Neelu Tucker "Podła dzielnica"
Wydawnictwo Prószyński Media, 2014
ilość stron: 368
data premiery: 17.06.2014
Wymieniałaś trochę minusów, ale coś mnie do tej książki ciągnie, może sentyment do dziennikarstwa :) Początek Twojej recenzji sprawił, że skojarzyła mi się z Domofonem Miłoszewskiego, ale to nie te klimaty mimo wszystko - aczkolwiek nie wykluczone, że książkę przeczytam - a wtedy na pewno dam ci znać i podzielę się wrażeniami :) /Pozdrawiam, Szufladopółka
OdpowiedzUsuń