wtorek, 24 czerwca 2014

Recenzja przedpremierowa. Iwona J. Walczak "Dom zludzeń. Iga"



Konsumpcjonizm, choroba XXI wieku. Byle mieć, byle wydać, byle kupić... Życie ponad stan nie dziwi już nikogo. Nabywanie luksusowych towarów za nie swoje pieniądze to domena ekonomii we współczesnym wydaniu. Co wtedy, gdy ten domek z kart runie? 

Iga jest obrzydliwie bogatą, rozpieszczaną przez męża, nieco bezmyślną kobietą. Nie liczy tysięcy, które wydaje ot tak, bez mrugnięcia okiem. Przed laty opuściła pierwszego małżonka i małą córkę, teraz, choć została matką po raz drugi, nadal niewiele wie o wychowaniu dzieci. Stasiem zajmują się opiekunka i rodzina, a Iga podbija świat. Minorka, egzotyczne wycieczki, luksusowe zakupy. Wszystko do czasu. Mąż odchodzi, a komornicy dobijają się do drzwi. Iga jest bankrutem, a na dodatek dwukrotną rozwódką. Kobieta podejmuje walkę o ocalenie części majątku, w tym tytułowego domu złudzeń. Domu pełnego wspomnień z dzieciństwa.

Opowieść toczy się dwutorowo, tu i teraz, a także tu, ale wtedy. Iga wspomina swoje dzieciństwo, śmierć rodziców, a także niezwykłą rolę, jaką odegrał w jej życiu dziadek. Wraz z narracją toczącą się współcześnie, otrzymujemy historię dorastania młodej kobiety, jej pierwsze miłości, wybory. Dojrzewamy wraz z bohaterką. Obserwujemy jej drogę, jaką pokonała, aby znaleźć się w tym konkretnym miejscu. Dostrzegamy przemianę, jaka zachodzi w głównej bohaterce. Jesteśmy świadkami, jak z zapatrzonej w siebie osoby staje się skromną, prawdziwą kobietą.

"Dom złudzeń. Iga" to lekcja pokory. Autorka odpowiada na potrzeby czytelniczek, które mają dość opisów luksusowych rezydencji i życia, z którym to prawdziwe nie ma nic wspólnego. Potrzebujemy takich historii. Literatura Iwony Walczak odpowiada realiom dzisiejszego świata. Pisarka pokazuje, jak bolesny jest upadek z samego szczytu. Niepewność wpisana jest w czasy, w jakich przyszło nam żyć i Walczak doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Iga, która początkowo żyje ponad tym, potulnie godzi się na to, co przynosi jej życie. Wyjątkowość bohaterki polega na tym, jak pojętną jest uczennicą.

Co mogę zarzucić tej powieści? Zbyt mało akcji. Kiedy patrzymy na książkę przez pryzmat początku i końca, dostrzegamy różnicę. Jednak brakuje napięcia, które winno towarzyszyć tym wszystkim wydarzeniom, które nastąpiły pomiędzy. W moim odczuciu powieść jest zbyt spokojna, czasami wręcz monotonna. Dostrzegam te wszystkie zmiany, jakie zaszły w bohaterce i jej życiu, ale czytelnik nie emocjonuje się podczas tych zwrotów akcji. Brakuje mi elementu suspensu, lubię publikacje, które potrafią mnie zaskoczyć, w których naprawdę dużo się dzieje. 

"Dom złudzeń. Iga" to lekka, ale nie bezmyślna powieść. Walczak ciekawie podchodzi do tematu, a największą siłą książki są kreacje głównych bohaterów, w szczególności tytułowej Igi. Droga, jaką przebyła kobieta, daje nam wiarę w to, iż każdy z nas może przewartościować priorytety, zmienić swoje życie tak, aby nabrało wartości. Czytało się przyjemnie, jednak zabrakło tego "czegoś", abym zapamiętała tę powieść na dłużej. Tym "czymś" jest akcja.


Dziękuję Wydawnictwu Replika za udostępnienie recenzyjnego egzemplarza powieści!


Iwona W. Walczak "Dom złudzeń. Iga"
Wydawnictwo Replika, 2014
ilość stron: 408
data premiery: 16.07.2014

1 komentarz:

  1. Zniechęca mnie trochę brak tempa akcji, o czym wspominałaś, ale ogólnie całość prezentuje się dosyć ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń