poniedziałek, 12 maja 2014

Przedpremierowo: Katarzyna Bonda "Pochłaniacz"



Zygmunt Miłoszewski okrzyknął Katarzynę Bondę królową polskiego kryminału. Nie trzeba było tego dwa razy powtarzać mnie, zapalonej miłośniczce tego gatunku. "Pochłaniacz" stał się najmocniej przeze mnie wyczekiwanym wydarzeniem maja. Kiedy już książka trafiła w moje ręce, ucieszyła mnie jej objętość. Sześćset siedemdziesiąt dwie strony autorstwa królowej kryminału - to nie może być czas stracony!

1993 rok. Kilku dzieciaków zostaje brutalnie wplątanych w świat dorosłych, nie do końca legalny. Sieć gangsterów, paru policjantów walczących po oby dwóch stronach barykady, nie do końca przekonanych, po której z nich winni się opowiedzieć i rodzeństwo, które ginie tego samego dnia w niewyjaśnionych okolicznościach. Sprawa zostaje umorzona, a zgony młodych ludzi zakwalifikowane jako nieszczęśliwe wypadki.

2013 rok. Sasza Załuska przerywa studia doktoranckie na Międzynarodowym Centrum Badań Psychologii Śledczej na Uniwersytecie Huddersfield i po siedmiu latach wraca do Trójmiasta. Ma zamiar dokończyć badanie życiowych narracji przestępców i podjąć pracę w dziale HR w jednym z banków. Otrzymuje zlecenie, klient potrzebuje komercyjnej analizy. Profilerka niechętnie zgadza się podjąć zadania. Kiedy ginie wspólnik zleceniodawcy Saszy, a jedna z pracownic cudem uchodzi z życiem, kobieta rozpoczyna współpracę z policją. Ze zdumieniem odkrywa, że mężczyzna, który zlecił jej analizę wcale nie jest właścicielem klubu, za którego się podawał. Odpowiedź na pytanie "kto zabił?" staje się mniej istotna niż "kto jeszcze za tym stoi?".

Katarzyna Bonda zastosowała kilka nowatorskich technik w polskim kryminale. W "Pochłaniaczu" opisała sposób badań zapachu, które budzą sporo kontrowersji także pośród tych, którzy wykorzystują je na co dzień w swojej pracy. Osmologia przez wielu policjantów jest wciąż postrzegana na równi z jasnowidztwem, a jej dokonania pozostają niejasne i dyskusyjne.  Nie chcąc zdradzić zakończenia powieści, nie będę rozwodzić się nad znaczeniem analiz w fabule "Pochłaniacza", nadmienię tylko, iż Bonda jako pierwsza w polskiej literaturze wykorzystała tę metodę do rozwikłania zagadki.

Autorka wprowadziła również na polską scenę postać profilera. Zadebiutował on jako Hubert Meyer w książce "Sprawa Niny Frank". Również tym razem Katarzyna Bonda na głównego bohatera powieści wybrała kryminologa wykorzystującego wiedzę psychologiczną do chwytania przestępców. A konkretnie panią kryminolog, Saszę Załuską. Autorka budując postać oraz jej poglądy oparła się na tezie, iż każde działanie jest wynikiem charakteru sprawcy i na podstawie tego przekonania bohaterka tworzy profil psychologiczny sprawcy. W tym miejscu należą się pisarce brawa. Przede wszystkim, za doskonałe przygotowanie merytoryczne. Autorka w sposób drobiazgowy opisuje metody pracy śledczych. Nie błądzi po omacku, relacja pracy postaci jest wierna i szczegółowa, a przede wszystkim - autentyczna, niepozostawiająca już nic do życzenia. 

Nagrodzić oklaskami Bondę wypada również z innego powodu. Sasza Załuska. Dopracowana w najmniejszym szczególe, prawdziwa i przywiązująca do siebie czytelnika bohaterka. Zazwyczaj w kryminałach mamy do czynienia z dobrymi detektywami, którzy nie radzą sobie ze swoim życiem prywatnym. W "Pochłaniaczu" nie jest inaczej, ale charakterystykę dodatkowo uatrakcyjnia fakt, iż Sasza jest kobietą. Zazwyczaj to mężczyźni są tymi "złymi" glinami, tymczasem bohaterka powieści Bondy jest alkoholiczką w stanie uśpienia, wychowuje samotnie córkę, a nikt spośród rodziny i przyjaciół nie wie, kto jest ojcem Karoliny. 

"Pochłaniacz" to nie tylko historia jednego mordercy. To opowieść, która sięga dwadzieścia lat wstecz i niezwykle szeroko. Podczas jej trwania przekonamy się, iż dotyczy wielu osób, a tylko nieliczni spośród nich to półświatek gangsterski, skorumpowani policjanci, ksiądz i gwiazda jednej piosenki. Katarzyna Bonda napisała powieść wielopłaszczyznową, poruszyła sporo wątków. W "Pochłaniaczu" znajdziemy elementy kryminału, powieści obyczajowej, psychologicznej, jak i sensacyjnej. Lektura wymaga bezustannej uwagi od czytelnika. Książka żąda takiej a nie innej objętości, aby pozwolić autorce wszystkie te tematy dopiąć i zamknąć. Momentami odnosi się wrażenie, iż tych wątków rzeczywiście jest za dużo, a ich ilość zaczyna otępiać. W powieści nie ma jednak nic "na siłę", wszystkie podejmowane myśli mają swoje uzasadnienie i, choć czasem czytelnik może czuć się zagubiony, Bonda wszystko wyjaśnia w zakończeniu. W zakończeniu, które jest jednym z najmocniejszych aspektów książki i daje ochotę na więcej. Bo Sasza powróci w drugiej części "Czterech żywiołów Saszy Załuskiej"!

Dawno nie czytałam tak potężnej powieści kryminalnej. Tak, potężnej - to przymiotnik najlepiej określający najnowszą książkę Katarzyny Bondy. Potężnej pod każdym względem. "Pochłaniacz" to doskonale opracowana merytorycznie publikacja, która mogłaby posłużyć studentom kryminalistyki za kompendium wiedzy. To również wielka fabuła z szeroko zakrojoną intrygą, ogromny zasięg zbrodni oraz zamieszanych w nią osób. Powieść nowatorska na polskim rynku wydawniczym. Nie zawiodłam się, a tytuł "królowej kryminału" wcale nie jest określeniem na wyrost.


Dziękuję Wydawnictwu MUZA SA za udostępnienie recenzenckiego egzemplarza powieści!


Katarzyna Bonda "Pochłaniacz"
Wydawnictwo MUZA SA, 2014
ilość stron: 672
data premiery: 21.05.2014

1 komentarz: