niedziela, 26 marca 2017

Gabriela Gargaś "Taka jak ty" | Recenzja przedpremierowa



Gabriela Gargaś pisze prostym językiem o sprawach, jakie dotyczą każdej kobiety, i właśnie dlatego jej książki są tak popularne. Realistyczne fabuły i płynąca z kart powieści Gargaś mądrość życiowa sprawiają, iż po lekturze my, kobiety, czujemy się podbudowane i dowartościowane. Z przyjemnością sięgnęłam więc po "Taką jak ty", najnowszą propozycję Gabrieli Gargaś. Jak wypadło to literackie spotkanie?

"Taka jak ty" podbiła moje serce, bo... bohaterki rzeczywiście są takie jak ja. Szczególnie bliska jest mi Mariona, która wychowuje dwóch synów i pracuje w domu. Zupełnie jak ja. Jej rozterki były mi więc nieobce. Ta powieść jest dla mnie ważna również z innego powodu. Gabriela Gargaś przeniosła mnie do lat mojego dzieciństwa. Z nostalgią i ze łzą wzruszenia w oku wróciłam do tych cudownych czasów, kiedy biegaliśmy całymi dniami po dworze, huśtaliśmy się "od dechy do dechy", a w aptece prosiliśmy rodziców o vibovit w proszku. Do czasów bez tabletów i smartfonów. Wydaje mi się, że byliśmy zdrowsi, szczęśliwsi. Wtedy żyło się łatwiej. Z podekscytowaniem towarzyszyliśmy naszym rodzicom w "dorosłych" imprezach i nikt nie stawiał nikomu zarzutów za to, że pozwolił sobie na kilka kropel alkoholu w obecności dzieci. Tamte czasy już minęły i nie wrócą. Gabrieli Gargaś udało się jednak bezbłędnie oddać klimat lat naszego dzieciństwa. Łezka mi się w oku zakręciła.

"Taka jak ty" to historia dwóch przyjaciółek: Mariony i Karoliny. Opowieść o ich zmaganiach z codziennymi problemami z pewnością podbije serca kolejnych czytelniczek. Sekret popularności Gabrieli Gargaś tkwi w tym, że pisze ona o sprawach bliskich każdej kobiecie. Wywraca do góry nogami świat swoich bohaterek po to, aby przekonać czytelniczki, iż po każdej, nawet najgorszej burzy, wychodzi słońce. "Taka jak ty" przywraca nadzieję, pozwala uwierzyć we własną wyjątkowość. Nawet jeśli tworzone przez Gargaś fabuły są przewidywalne i mało skomplikowane, mnie to absolutnie nie przeszkadza. Uwielbiam po ciężkim dniu zatopić się w lekkiej i przyjemnej lekturze. Nic nie relaksuje tak jak książki Gabrieli Gargaś. Jednym, moim zdaniem, mankamentem "Takiej jak ty" jest powtarzalność. Tak się złożyło, że ostatnie dwie książki pisarki, jakie czytałam, to "Jutra może nie być" i "W plątaninie uczuć". W każdej z tych powieści pojawia się schemat: mąż, żona i kochanka, ewentualnie kochanek. Motyw zdrady małżeńskiej powtarza się w niemal każdej powieści Gargaś.

Reasumując: "Taka jak ty" to kolejna szalenie realistyczna, ujmująca za serce powieść lubianej przez polskie czytelniczki pisarki. Jestem przekonana, że miłośniczki stylu i fabuł tworzonych przez Gabrielę Gargaś będą w pełni usatysfakcjonowane. Jeśli jeszcze nie znacie tej autorki, a przepadacie za lekkimi, kobiecymi powieściami obyczajowymi, zdecydowanie musicie zacząć swą przygodę z twórczością pisarki. Może właśnie od "Takiej jak ty"?

Gabriela Gargaś "Taka jak ty"
Wydawnictwo Filia, 2017
liczba stron: 448
data premiery: 29.03.2017

sobota, 25 marca 2017

Anna Fryczkowska "Żony jednego męża" | Recenzja przedpremierowa



Stabilizacja zabija namiętność? Cóż, wielu mężczyzn narzeka, że ich żony po ślubie z bogiń seksu zmieniły się w marudne, niezadowolone i wiecznie zajęte matrony. A gdyby one były dwie? Jedna z nich - stateczna, zajmująca się domem i dziećmi, podtrzymująca ogień w domowym ognisku, druga -  niezależna, inicjująca seks i pragnąca bliskości. Żona i kochanka? Niekoniecznie. W tym układzie mają równe prawa. Dwie żony żyją pod jednym dachem z jednym mężem.

Jedną z najpopularniejszych Polek, która mieszkała równocześnie ze swoim mężem i przyjaciółką, była Michalina Wisłocka. Kilkadziesiąt lat później, na warszawskim Żoliborzu, pod jednym dachem zamieszkali Wojciech, Aneta i... ona. Renata zwana Tunią. To nie był przejściowy układ. Bohaterowie najnowszej powieści laureatki Róży Gali, Anny Fryczkowskiej wybrali dość niekonwencjonalny sposób na życie. Fryczkowska wnika w ich codzienne życie, jest szóstym (bo on, one plus ich dzieci) członkiem tej nietypowej rodziny. Zagląda im do łóżek, siedzi z nimi przy stole, kiedy jedzą śniadanie. Podgląda, nawet nie przez dziurkę od klucza. Jest wszędzie. W myślach i czynach głównych bohaterów, zapewniając czytelnikowi niezapomniane wrażenia. Wraz z Fryczkowską analizujemy psychikę głównych bohaterów i zastanawiamy się, co doprowadziło do założenia właśnie takiej rodziny.

Dlaczego zdradzamy? No cóż, najczęściej następuje znudzenie materiałem. Bo żona/mąż jest taki nudny, taki przewidywalny. Bo jeśli dba o dom, dzieci, kocha, troszczy się, to w łóżku już nie jest taki wspaniały. Albo odwrotnie. Bo potrafi nas zaspokoić seksualnie, ale zapomina o innych potrzebach. Wojciech, Aneta i Tunia uzyskali równowagę i idealną, mogłoby się wydawać, harmonię. Dlaczego więc ich córka postanawia zamknąć się w domu i już nigdy z niego nie wychodzić? Dlaczego jedynym, co motywuje ją do wstania z łóżka, są psychotropy? Przeczytajcie i przekonajcie się sami. "Żony jednego męża" to rewelacyjna powieść obyczajowa. Model tej rodziny wydaje się Wam dziwny? Cóż. Mnie również. Ale komuś równie dobrze mogłoby się wydawać cudaczne, że wraz z mężem wychowuje wspólnego syna i dziecko z poprzedniego związku. Normalność? A co to takiego? Normalność znaczy tyle co żyć w zgodzie z jakąś normą, ustalonymi zasadami i zwyczajami. A kto owe standardy ustala?

Każda kolejna książka Anny Fryczkowskiej jest obietnicą dobrej lektury. Tym razem również się nie zawiodłam. Bardzo dobra, zaangażowana społecznie i emocjonalnie proza. Trudne pytania, niejednoznaczne odpowiedzi. "Żony jednego męża" to mocny głos w czasach, kiedy tolerancja staje się dobrem, a nie prawem. Całość dopełniają liczne aluzje do panujących w społeczeństwie nastrojów. Rewelacja!

Anna Fryczkowska "Żony jednego męża"
Wydawnictwo Burda, 2017
data premiery: 11.04.2017

czwartek, 23 marca 2017

Zyskowska-Ignaciak&Chmielarz "Koma" | Recenzja




Jestem zaskoczona tą książką. Nie spodziewałam się takiej powieści w ofercie Wydawnictwa Filia, które rzadko ryzykuje i zazwyczaj stawia na lekką, nieskomplikowaną i uwielbianą przez czytelniczki literaturę obyczajową. Kiedy więc zobaczyłam tę zapowiedź, wiedziałam, że muszę przeczytać "Komę", aby przekonać się, jak Zyskowskiej-Ignaciak, Chmielarzowi i, oczywiście, Filii wyszedł ten eksperyment.

Konwencja, w jakiej utrzymana jest ta powieść, sprawia, że po "Komę" z pewnością nie powinni sięgać czytelnicy, którzy w literaturze wybierają raczej proste, sprawdzone klimaty. Zyskowska-Ignaciak, zapraszając do literackiego duetu Wojciecha Chmielarza, zwiedziła całkiem nowe, nieznane sobie dotychczas tereny. W swojej najnowszej powieści flirtuje z kryminałem. To już jest literatura piękna, dzieło formą i treścią przewyższające te książki Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak, które miałam okazję przeczytać, jak choćby "Niebieskie migdały". "Koma" to historia zakazanej miłości dojrzałej kobiety i młodego maturzysty. Wielka miłość czy pożądanie? Cóż, jedno jest pewne: stąd już niedaleko do zbrodni.

Akcja toczy się leniwie, czasem czytelnika przytłaczają zbyt długie opisy (przyznaję, część z nich przeleciałam wzrokiem, na przykład dokładny opis utrzymanego w klimacie barokowym pomieszczenia), aż tu nagle... boom! Kiedy w bagażniku samochodu Ewy policja odnajduje ślady krwi, sprawy przybierają zupełnie nieoczekiwany kierunek. Wszystko wydaje się jasne, a jednak w tej książce nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Właśnie za to pokochałam "Komę" - za niejednoznaczność, nieoczywistość, które sprawiły, że przymknęłam oko na drobne niedoskonałości takie jak spowalniające akcję opisy czy nieco rozczarowujące zakończenie. Rozczarowujące, bo mimo iż może zaskoczyć, to jednak jest takie... zbyt proste jak na tę powieść.

"Koma" Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak i Wojciecha Chmielarza to niebanalna książka, będąca ciekawym połączeniem romansu i kryminału. Na uwagę zasługują również wątki społeczno-obyczajowe i atmosfera małomiasteczkowości. Ta historia mogłaby się wydarzyć w każdym niewielkim mieście. Jest uniwersalna i - w tym przypadku - niestety skłania do wielu refleksji. Niekoniecznie tych wesołych.

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Wojciech Chmielarz, "Koma"
Wydawnictwo Filia, 2017
data premiery: 15.03.2017
liczba stron: 336

poniedziałek, 20 marca 2017

Colleen Faulkner "Julia i jej córki" | Recenzja



Jestem wzrokowcem, dlatego kiedy tylko zobaczyłam w zapowiedziach powieść Colleen Faulkner, stwierdziłam, że warto ją przeczytać, choćby dla pięknej, wymownej okładki. Spodziewałam się dynamicznego dramatu rodzinnego z optymistycznym, mimo tragedii, jaka spotkała bohaterów, wydźwiękiem. Moja intuicja nie zawiodła mnie także tym razem.

Mocne, sugestywne wejście, nieco przydługawy wstęp, podróż samochodem przez całe Stany i świetne zakończenie, chociaż nie każdy w tej książce kończy dobrze - tak w skrócie można streścić tę powieść. Już w pierwszym rozdziale dowiadujemy się o trzęsieniu ziemi, jakie spotkało rodzinę Maxtonów. Pomysł Faulkner, przyznaję, genialny - Julia traci córkę w wyniku wypadku samochodowego, który spowodowała... jej druga córka. Jak można się zapewne domyślić, Haley, sprawczyni drogowego zdarzenia, nie może dojść do siebie, a sprawy nie ułatwia wrogość, jaką podświadomie okazuje jej matka. Dziewczyna całą złość kieruje w swoją stronę, uciekając się do autodestrukcyjnych zachowań. Najmłodsza z córek Maxtonów, Izzy, z kolei uparcie ignoruje Haley. W tej sytuacji Julia musi ratować swoją rodzinę. Postanawia wybrać się z dziećmi w podróż przez Stany, licząc, że zamknięta w samochodzie przez kilka dni, na nowo odnajdzie się z córkami.

Momentami irytująca, ale koniec końców - niezwykle wartościowa i przepiękna opowieść o silniejszej od wszelkich przeciwności, więzi matki i córek. "Julia i jej córki" skłania do refleksji i zostaje w czytelniku na dłużej. Tę powieść powinna przeczytać każda matka i każda córka. Colleen Faulkner wykazuje się dużą wrażliwością i zrozumieniem dla potrzeb swoich bohaterek. Pozwala im pogodzić się z nieuniknionym, zaakceptować przeszłość i pójść do przodu. "Julia i jej córki" to wzruszająca powieść obyczajowa o odnajdywaniu w sobie siły na walkę z przeciwnościami losu. Mimo podejmowanego tematu, przywraca nadzieję i pozwala dostrzec wyjście z nawet najbardziej dramatycznych sytuacji.

"Julia i jej córki" to kolejna propozycja klubu "Kobiety to czytają". Nie dziwi mnie wybór tej powieści do oferty tej konkretnej serii, gdyż to właśnie skomplikowane relacje i międzypokoleniowe więzi stały się znakiem rozpoznawczym cyklu. Jeśli spodobały wam się poprzednie książki w klubie, koniecznie przeczytajcie i tę.

Colleen Faulkner "Julia i jej córki"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2017
liczba stron: 384
data premiery: 07.03.2017

sobota, 18 marca 2017

Anna Klejzerowicz "Królowa Śniegu" | Recenzja



Nie od dziś wiadomo, że Anna Klejzerowicz inspiracji szuka w historii, sztuce, architekturze, a od niedawna również w klasyce literatury dziecięcej. Nie bez powodu "Królowa śniegu" wywołuje skojarzenia z jedną z najpopularniejszych baśni Andersena. W tej powieści Klejzerowicz sięga jeszcze głębiej i, oprócz oczywistych nawiązań do opowieści o Kaju, Gerdzie i Królowej Śniegu, odwołuje się do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej psychiki.

Anna Klejzerowicz z pewnością zaskoczy swoich najwierniejszych czytelników. "Królowa Śniegu" jest inna chociażby od popularnej i lubianej serii o Emilu Żądle. Bardziej mroczna. Powieści wychodzi to zdecydowanie na dobre, a rozbudowane portrety psychologiczne bohaterów dodają tej historii głębi i pozwalają dostrzec drugie dno. Co tym razem przygotowała pisarka dla swoich czytelników? Z kart tej powieści wieje chłodem. W przenośni i dosłownie, gdyż akcja toczy się wśród śniegu, mroźną zimą. Seria przypadkowych zamarznięć początkowo nie wzbudza niczyjego zainteresowania. Wprawdzie starsi mieszkańcy szeptają o klątwie, jednak kiedy dziennikarka i rzeczniczka prasowa urzędu gminy, Felicja Stefańska, zaczyna drążyć, nabierają wody w usta.

Anna Klejzerowicz bardzo sprawnie wplotła baśń o Królowej Śniegu do współczesnego, małomiasteczkowego kryminału. To najbardziej rozbudowana pod względem psychologicznym powieść pisarki, ale miłośnicy poprzednich książek Klejzerowicz nie będą zawiedzeni. "Królowa Śniegu" to nadal "stara, dobra" Klejzerowicz. Intryga sięga lat głębokiego PRL-u, i to właśnie krzywdy z przeszłości staną się bezpośrednim impulsem do zbrodni. Klimat małego miasteczka dodaje tylko tajemniczości, a liczne niedomówienia sprawiają, że tę powieść nie sposób odłożyć na półkę. Jedyne, co mi przeszkadzało, to nieuzasadnione, moim zdaniem, zmiany w narracji, ale jest to na tyle niewielki mankament, że nie psuje ogólnego wydźwięku.

Najnowszą powieść Anny Klejzerowicz polecam przede wszystkim miłośnikom dobrze napisanych, rozbudowanych pod kątem psychologicznym, utrzymanych w lekkiej konwencji powieści kryminalnych. Po raz kolejny nie zawiodłam się na tej autorce i z pewnością sięgnę po każdą kolejną jej powieść.

Anna Klejzerowicz "Królowa Śniegu"
Wydawnictwo Filia, 2017
liczba stron: 280
data premiery: 15.02.2017

sobota, 4 marca 2017

Patronat medialny: Małgorzata Rogala "Ważka"



Niewielu czytelników wie, że Małgorzata Rogala ma za sobą flirt z powieścią obyczajową, ale to właśnie kryminał jest tym, co autorce wychodzi najlepiej. Po doskonale przyjętej przez szerokie grono czytelników "Dobrej matce" pisarka wraca ze swoją "Ważką". Jak Rogala wypadła tym razem?

Jeśli lubicie kryminały mocno zaangażowane społecznie, doskonale trafiliście, gdyż "Ważka" jest wymarzoną lekturą właśnie dla was. Tym razem starsza aspirant Agata Górska i komisarz Sławek Tomczyk prowadzą śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza redagującego gazetę internetową. Lista osób, które pragnęły jego śmierci, jest długa. Mężczyzna naraził się wielu ludziom, gdyż w pogoni za sensacją posuwał się do nieetycznych rozwiązań, niszcząc życie swoich "ofiar". Równocześnie Agata próbuje rozwikłać zagadkę śmierci swojej dawnej przyjaciółki, Leny. Jedynym tropem, jaki posiada, jest gustowna broszka w kształcie ważki. Czy to wystarczy, aby odkryć prawdę?

W tej części motywem przewodnim jest internetowy hejt - zjawisko, niestety, dość popularne w naszych czasach. Dziennikarze wietrzą sensację, a anonimowi internauci nakręcają spiralę nienawiści. Koło się zamyka. Małgorzata Rogala jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości, potrafi wyciągać mądre wnioski i sprawnie wplatać je gdzieś pomiędzy intrygi kryminalne, co udowodniła już w "Dobrej matce". "Ważka" jest potwierdzeniem wysokiej formy pisarki. Rogala nie spoczywa na laurach i proponuje swoim czytelnikom kolejną świetną powieść.

W swojej najnowszej powieści Małgorzata Rogala podsuwa nam wiele fałszywych tropów. Czytelnik na własną rękę próbuje rozstrzygnąć, kto i dlaczego zabija (bo trupów - to chyba mogę wam zdradzić - będzie więcej...). Atmosferę budują liczne niedopowiedzenia i urwane w połowie zdania myśli. Małgorzata Rogala nie pisze w sposób brutalny, obcesowy. Nie szokuje i nie wbija w fotel, co ostatnio jest bardzo modne wśród polskich kryminalistów, a mimo to potrafi przyciągnąć uwagę i zmusić czytelnika, aby wstrzymał oddech do zaskakującego finału. Rogala nie powiela utartych schematów, sama na własne potrzeby tworzy kategorię lekkiej powieści kryminalnej z mocno zaakcentowanymi wątkami obyczajowymi, a nawet... romantycznymi.

"Ważka" to powieść, którą przeczytacie w jeden, maksymalnie dwa wieczory. Odnoszę wrażenie, iż spodoba się zarówno miłośnikom klasycznych kryminałów, jak i zwolennikom powieści obyczajowych. Jako że zaczytuję się przede wszystkim właśnie w kryminałach i obyczajach, jestem wysoce usatysfakcjonowana i lekturę, oczywiście, polecam.

Małgorzata Rogala, "Ważka"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2017
data premiery: 15.02.2017
liczba stron: 369