Pokazywanie postów oznaczonych etykietą katarzyna zyskowska-ignaciak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą katarzyna zyskowska-ignaciak. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 marca 2017

Zyskowska-Ignaciak&Chmielarz "Koma" | Recenzja




Jestem zaskoczona tą książką. Nie spodziewałam się takiej powieści w ofercie Wydawnictwa Filia, które rzadko ryzykuje i zazwyczaj stawia na lekką, nieskomplikowaną i uwielbianą przez czytelniczki literaturę obyczajową. Kiedy więc zobaczyłam tę zapowiedź, wiedziałam, że muszę przeczytać "Komę", aby przekonać się, jak Zyskowskiej-Ignaciak, Chmielarzowi i, oczywiście, Filii wyszedł ten eksperyment.

Konwencja, w jakiej utrzymana jest ta powieść, sprawia, że po "Komę" z pewnością nie powinni sięgać czytelnicy, którzy w literaturze wybierają raczej proste, sprawdzone klimaty. Zyskowska-Ignaciak, zapraszając do literackiego duetu Wojciecha Chmielarza, zwiedziła całkiem nowe, nieznane sobie dotychczas tereny. W swojej najnowszej powieści flirtuje z kryminałem. To już jest literatura piękna, dzieło formą i treścią przewyższające te książki Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak, które miałam okazję przeczytać, jak choćby "Niebieskie migdały". "Koma" to historia zakazanej miłości dojrzałej kobiety i młodego maturzysty. Wielka miłość czy pożądanie? Cóż, jedno jest pewne: stąd już niedaleko do zbrodni.

Akcja toczy się leniwie, czasem czytelnika przytłaczają zbyt długie opisy (przyznaję, część z nich przeleciałam wzrokiem, na przykład dokładny opis utrzymanego w klimacie barokowym pomieszczenia), aż tu nagle... boom! Kiedy w bagażniku samochodu Ewy policja odnajduje ślady krwi, sprawy przybierają zupełnie nieoczekiwany kierunek. Wszystko wydaje się jasne, a jednak w tej książce nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Właśnie za to pokochałam "Komę" - za niejednoznaczność, nieoczywistość, które sprawiły, że przymknęłam oko na drobne niedoskonałości takie jak spowalniające akcję opisy czy nieco rozczarowujące zakończenie. Rozczarowujące, bo mimo iż może zaskoczyć, to jednak jest takie... zbyt proste jak na tę powieść.

"Koma" Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak i Wojciecha Chmielarza to niebanalna książka, będąca ciekawym połączeniem romansu i kryminału. Na uwagę zasługują również wątki społeczno-obyczajowe i atmosfera małomiasteczkowości. Ta historia mogłaby się wydarzyć w każdym niewielkim mieście. Jest uniwersalna i - w tym przypadku - niestety skłania do wielu refleksji. Niekoniecznie tych wesołych.

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Wojciech Chmielarz, "Koma"
Wydawnictwo Filia, 2017
data premiery: 15.03.2017
liczba stron: 336

piątek, 1 lipca 2016

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Niebieskie migdały" | Recenzja



"Niebieskie migdały" to moje drugie spotkanie z twórczością Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak. Zachwyciłam się prozą autorki podczas lektury "Ty jesteś moje imię". Byłam ciekawa, jak autorka wypadła w nieco lżejszym wydaniu, dlatego na lekturę powieści wznowionej właśnie w Wydawnictwie Filia miałam ochotę, odkąd tylko zobaczyłam zapowiedź na stronie wydawcy. Jak przebiegało to spotkanie?

Balbina, nazywana przez bliskich Iną, jest samotną matką małego Kajtusia. No cóż, życie nie ułożyło się tak, jak planowała, a ojciec dziecka zniknął, kiedy tylko dowiedział się, że wkrótce zostanie tatusiem. Scenariusz z życia wzięty. Ina jednak nie zamierza się poddawać. Planuje również już nigdy się nie zakochać. W końcu miłość to płacz, zgrzytanie zębami i ból podczas porodu. Ina próbuje poukładać swoje życie, czego nie ułatwiają jej przyjaciele i najbliżsi, którzy za wszelką cenę starają się wyswatać Inę z interesującym mężczyzną, na każdym kroku podsyłając jej swoich kandydatów.

"Niebieskie migdały" to napisana w lekkim stylu historia młodej matki i jej zmagań z codziennością. Myślę, że ta opowieść spodoba się przede wszystkim kobietom, które same są mamami, gdyż znajdziemy tutaj wiele zabawnych uwag i anegdotek, jakie są elementami naszej codzienności. Ale spokojnie, również bezdzietne panie znajdą tutaj coś dla siebie, gdyż Karolina Zyskowska-Ignaciak daleka jest od serwowania swoim czytelniczkom przesłodzonych, pełnych lukru opowieści o zalewającej serce i umysł miłości do potomka. Ina jest matką i kobietą niedoskonałą, a jej historia jest jakby z życia wzięta, dzięki czemu zyskuje przy bliższym poznaniu. 

"Niebieskie migdały" to książka, którą pochłoniecie w jeden, maksymalnie dwa wieczory. Doskonała lektura na lato, pozwala odprężyć się i zapomnieć o codzienności, jednocześnie proponując nam coś więcej niż tylko zmagania nowoczesnej singielki z mężczyznami. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak napisała powieść, która jest łatwa, lekka i przyjemna, ale nie pozbawiona większego sensu i głębi. Autorka zaprasza na spotkanie z przesympatyczną bohaterką, której po prostu nie da się nie polubić. Perypetie Iny z pewnością przypadną do gustu miłośniczkom kobiecej literatury rozrywkowej.

Nie jest to książka wybitna, nie zmieni niczego w waszym życiu, ale z pewnością przyjemnie jest ją przeczytać. Ja spędziłam z lekturą miłe chwile. Odczuwałam przyjemność z kontaktu z książką, jednocześnie nie irytując się wątpliwymi walorami historii, co ostatnio zdarza mi się coraz częściej przy lekkich obyczajówkach. Polecam w ramach relaksu po ciężkim dniu.

Dziękuję Wydawnictwu Filia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Niebieskie migdały"
Wydawnictwo Filia, 2016
liczba stron: 335
data premiery: 15.06.2016

czwartek, 7 sierpnia 2014

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Ty jesteś moje imię" [Recenzja]



Dzisiaj wszystko odkładamy na później. Wszak zdążymy jeszcze pokochać, założyć rodzinę, mieć dzieci.. Pokolenie Krzysztofa i Basi Baczyńskich wiedziało, iż tego czasu może zabraknąć. Po co czekać? Aż Niemcy odejdą? A jeśli nie odejdą? I właśnie - paradoksalnie - dlatego to pokolenie kochało mocniej, pewniej, bardziej. W najtrudniejszych dla człowieka czasach potrafili kochać miłością tak piękną, jaka nam się nawet nie śniła. Poznajcie historię niezwykłej miłości, osadzoną w murach bombardowanej Warszawy. Poznajcie Krzysztofa i Basię Baczyńskich.

W samym środku wojennej zawieruchy krzyżują się losy młodego poety, Krzysztofa Baczyńskiego i dziewiętnastoletniej Barbary Drapczyńskiej. Wystarczy jedno spojrzenie, uścisk dłoni.. Miłość wybucha z niewyobrażalną siłą. Cztery dni po pierwszym spotkaniu Baczyński oświadcza się ukochanej i zostaje przyjęty. Rodziny zakochanych sceptycznie podchodzą do tak wczesnych deklaracji młodych. Radzą poczekać na koniec wojny. Przyszli państwo Baczyńscy wiedzą jednak, iż tej wojny mogą nie przeżyć. Miłość, jaka połączyła zakochanych, rozkwita w czasach wszechobecnej śmierci i okrucieństwa. Baczyńscy są jednym.

"Piękna" to słowo, które w najmniejszym stopniu nie oddaje charakteru tej powieści. Tak jak Basia zastanawiała się, czy istnieje stopień wyższy od słowa "najszczęśliwsza", tak ja rozważam istnieje przymiotnika wyższego, aniżeli "najpiękniejsza". "Ty jesteś moje imię" wycisnęła łzy z moich oczu, dotknęła głębi mojej duszy po to, aby na dobre wpisać się w kanonie najcudowniejszych lektur. Tak, jak parającemu się słowem Baczyńskiemu zabrakło jasności umysłu, kiedy grom z jasnego nieba spadł na niego, gdy spotkał Basię, tak i mnie brakuje dziś słów, by opisać tę wyjątkową opowieść, którą z tak wielką dbałością o słowo spisała Katarzyna Zyskowska-Ignaciak. Najpiękniejsze historie pisze życie, lecz tylko wielcy autorzy potrafią uczynić z nich wielką powieść. Do ich grona bez wątpienia dołącza dziś Katarzyna Zyskowska-Ignaciak i jej "Ty jesteś moje imię".

Nie żałuję żadnego przeczytanego słowa, każdy znak (!) w tej powieści jest jakby dostojny. Zachwyca język, wprost literacki, a prozę w naturalny, harmonijny sposób wzbogaca poezja w najpiękniejszym wydaniu. Wiersze Baczyńskiego są najwierniejszym świadectwem miłości, a również poglądów, jakie dzieli ze sobą Barbara i Krzysztof. Ci, którzy znali młodych Baczyńskich, zgodnie twierdzili, że są jednością. I właśnie tę jedność udało się autorce oddać na kartach powieści w taki sposób, iż każdy z czytelników.. zamarzy o niej.

Opowieść zaczyna się, kiedy ciężarna Basia ukrywa się wraz z rodzicami w piwnicy jednej z warszawskich kamiennicy. Wokół odgłosy powstańczych walk, tymczasem kobieta prawie od miesiąca nie ma wiadomości od swojego męża. Jeszcze nie wie, iż ten zginął czwartego dnia powstania... Potem wraz z autorką przenosimy się w czasie do zimowych dni czterdziestego pierwszego roku. To wtedy skrzyżowały się drogi Krzysztofa i Basi. Cała powieść podzielona jest na cztery rozdziały, które poprzedzają zapisy wydarzeń z sierpnia 1944, kiedy Barbara czekała na jakąkolwiek wiadomość od Krzysztofa.

"Ty jesteś moje imię" to powieść, która zasługuje na najwyższą z możliwych not. Dzieło wspaniałe, ważne i potrzebne. Książka, na którą czeka się miesiącami, a może i latami. Przepadniesz, tak jak i ja. Będziesz miał złamane serce, ale wyniesiesz z tej publikacji o wiele, wiele więcej niż możesz przypuszczać.


Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Ty jesteś moje imię"
Wydawnictwo Filia, 2014
ilość stron: 424
data wydania: 23.07.2014