Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść obyczajowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść obyczajowa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 listopada 2018

Agata Kołakowska "Pokrewne dusze"






Agata Kołakowska, "Pokrewne dusze"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2018
Data premiery: 06.11.2018 r.
Liczba stron: 496

Milena i Marta. Terapeutka i klientka. Milena jest psychologiem z wieloletnim doświadczeniem, postacią wzbudzającą skrajne emocje, tak w swoim otoczeniu, jak i w czytelniku. Marta nie może się otrząsnąć po śmierci siostry. Wciąż się obwinia, czuje, że nie zrobiła wszystkiego, aby uratować Klarę. Wycofuje się z życia, zaszywa w pensjonacie na wyspie, który odziedziczyła po zmarłych rodzicach. W gabinecie Mileny czuje, że żyje. Potrzebuje obecność terapeutki w swoim życiu. W tle wiele barwnych postaci. Dagmara, Karol, Krzysztof, Filip, Inga, Robert... Bo charakterystyczną cechą prozy Kołakowskiej jest wielowątkowość. Uwielbiam tę jej dbałość o szczegóły. W "Pokrewnych duszach" nawet drugoplanowe postacie zostały starannie naszkicowane, utkane z wad i zalet. Ale prawdziwym majstersztykiem są główne bohaterki. Milena i Marta to postaci niejednoznaczne. Trudno je polubić, jeszcze trudniej zrozumieć. Obydwie kluczą, kłamią, mieszają. Czytelnik przez długi czas nie jest w stanie określić, kto w tej dziwnej relacji jest ofiarą, a kto oprawcą. A może to nie tak? Może obie są tylko ofiarami? Albo oprawczyniami? Albo jednym, i drugim? Odpowiedzi na te pytania przychodzą dopiero wraz z lekturą ostatniego rozdziału. Atmosfera tajemniczości i liczne sekrety sprawiają, że świat wykreowany przez Kołakowską okazuje się o wiele ciekawszy od tego rzeczywistego. Odkładamy wszystkie obowiązki na bok, żeby tylko poznać rozwiązanie. Pisarce udało się zaskoczyć czytelnika w finale. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale jednocześnie zakończenie nie jest nielogiczne. Pokazuje, jak wiele mrocznych zakamarków skrywa ludzka psychika. To jest wspaniała lektura. Wielowymiarowa, wymagająca, angażująca. Przeszłość bohaterów okazuje się kluczowa do rozwiązania zagadki, czym Kołakowska raz jeszcze podkreśla ogromny wpływ naszego dzieciństwa i dorastania na dorosłość. To powieść o trudnych relacjach w rodzinie, które wywierają wpływ na dalsze poczynania człowieka. Czyta się błyskawicznie, mimo iż ma prawie 500 stron. Polecam.

wtorek, 18 września 2018

Diane Chamberlain "Skradzione małżeństwo"



Diane Chamberlain, "Skradzione małżeństwo"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2018
Seria: Kobiety To Czytają
Liczba stron: 568
Data premiery: 18.09.2018 r.


Właśnie dzisiaj w księgarniach ukazała się najnowsza powieść cenionej przeze mnie amerykańskiej pisarki Diane Chamberlain. Moja fascynacja książkami tej autorki zaczęła się od "Zatoki o północy", śmiało można więc powiedzieć, że trwa już od 5 lat. Za co cenię powieści Chamberlain? Przede wszystkim za rozbudowane tło społeczne i umiejętność budowania suspensu, co po raz kolejny udowodniła w "Skradzionym małżeństwie".
Dlaczego Tess nagle zerwała zaręczyny i porzuciła swoje dotychczasowe życie? Co ją skłoniło do tego, aby wyjść za obcego mężczyznę? Jeśli znacie już twórczość Diane Chamberlain, ta książka nie będzie dla Was zaskoczeniem. Jesteście przygotowani na świetną lekturę i właśnie taką otrzymacie. Jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę z książkami Chamberlain (uważajcie! uzależniają!), na "dzień dobry" czeka Was mocne uderzenie, bo to jedna z lepszych powieści tej autorki. Wiem, co mówię. Przeczytałam czternaście książek Chamberlain. To wspaniałe, że pisarka nadal potrafi mnie zaskoczyć. Za każdym razem obiera nowy kierunek, nie podąża utartymi ścieżkami. Wprawdzie w każdej jej książce są tajemnice i jest rodzina, ale to jedyne, co łączy te powieści. W "Skradzionym małżeństwie" podobał mi się wątek epidemii polio, która wybuchła na południu Stanów Zjednoczonych w latach 40. Chamberlain przemyca do fabuły intrygujące wątki, sprawia, że za każdym razem czytelnik może dowiedzieć się czegoś nowego. A przy tym ma zapewnioną doskonałą rozrywkę.

piątek, 17 sierpnia 2018

Danuta Noszczyńska "Jesteś tylko dla mnie"







Danuta Noszczyńska, "Jesteś tylko dla mnie"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2018
Data premiery: 14.06.2018 r.
Liczba stron: 360

To już czwarta powieść z serii "Siedem grzechów głównych". Kolej na zazdrość. Byłam ciekawa, w jaką stronę pójdzie autorka. Poprzednie trzy książki z cyklu rozbudziły mój apetyt na więcej i utwierdziły w przekonaniu, że Danuta Noszczyńska jest mistrzynią powieści obyczajowo-psychologicznych. To nie jest chick lit, o której zapominamy po przeczytaniu ostatniej strony, a dobra literatura środka. Ale, ale! Po kolei.
Jak już wspomniałam, to książka o czwartym z siedmiu grzechu głównych. Zazdrość w powieści Danuty Noszczyńskiej jest opisana w sposób co najmniej zaskakujący i niekonwencjonalny. Początkowo wydaje nam się, że to opowieść, jakich wiele. On i dwie one. Dwie siostry, jednak zmarła. Wiecie już, w którą stronę podąży fabuła? Nie, nie wiecie. Bo Noszczyńska trzyma asa w rękawie do samego końca. Kluczy, bawi się z czytelnikiem, naprowadza go na fałszywe tropy. W tej powieści nic nie jest takie, jakim się wydaje. Odczuwałam szaloną przyjemność płynącą nawet nie z samej lektury, ale z tego niespiesznego odkrywania się przed czytelnikiem, szukania łączeń pomiędzy poszczególnymi puzzlami.
Lubię książki wydawane przez Wyd. Prószyński i S-ka ze względu na dużą dokładność w przygotowaniu tekstu do druku. W czasach, kiedy wydaje się za szybko, to duży plus i ukłon w stronę czytelnika.

czwartek, 24 maja 2018

Agata Kołakowska "Wyrok na miłość"




Agata Kołakowska, "Wyrok na miłość"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2018
Liczba stron: 628
Data premiery: 03.04.2018 r.


"Wilda wody, Wilda wody..." – podśpiewuję pod nosem od tygodnia, wciąż nie mogąc wyjść z podziwu nad rozmachem najnowszego projektu Agaty Kołakowskiej. Celowo piszę "projektu", a nie "książki", bo "Wyrok na miłość" to nie jest tylko książka. Kołakowska z ludzkich emocji utkała prawdziwe performens, gdzie słowo łączy się z muzyką, a jedno bez drugiego nie istnieje. Tym razem pisarka poszła o krok dalej i stworzyła nie tylko powieść. Zaprosiła do współpracy muzyków i nagrała dwie wspaniałe piosenki, a płyta z nimi została dołączona do książki. "Wilda wody" i "Wyrok na miłość" w wykonaniu Ewy Szlempo zapadają w pamięć równie mocno, co kolejna już kapitalna powieść obyczajowa Agaty Kołakowskiej.


Na deskach cieszącego się sławą i szacunkiem wśród wrocławian teatru Variétés zostaje wystawione dzieło debiutanta. Krok po kroku poznajemy kolejne zaangażowane w projekt osoby – zdradzonego przez żonę aktora, przekonaną o własnej doskonałości gwiazdę teatru, zniszczoną przez toksyczny związek kobietę i nieliczącego się z bliskimi dyrektora placówki. Kołakowska doskonale opisuje ludzkie pragnienia, żądze, namiętności. Wnika w psychikę swoich bohaterów głęboko, obnaża ich niedoskonałości i najgłębiej skrywane tajemnice. Nie umoralnia, nie podsuwa gotowych rozwiązań, ale skłania do przemyśleń. Czy rzeczywiście tylko sztuka jest wieczna? Czy można ją przedłożyć nad miłość, przyjaźń i relacje z drugim człowiekiem? Intrygująca powieść, wykraczająca daleko poza sztywne ramy obyczaju. Brak tutaj sztampy i schematu, brak podrzuconych kobiet kupujących domek na wsi i rozpoczynających nowe życie, i chwała Kołakowskiej za to. Mamy tutaj wielowymiarową powieść, co do której nie mamy najmniejszego pojęcia, w którą stronę podąży akcja. Każdy rozdział jest zaskoczeniem, a pisarka odkrywa karty niespiesznie, bawiąc się z czytelnikiem ciekawą grą słów i nieoczywistymi rozwiązaniami. To proza dla wymagającego czytelnika, który pragnie, aby lektura zmusiła do poszukiwań, wzbogaciła nasze wnętrze, otworzyła na sztukę. Bo ta książka jest sztuką właśnie. O niewielu współczesnych powieściach można to powiedzieć, ale w tym przypadku nie mam najmniejszych wątpliwości. To jedna z najlepszych powieści psychologiczno-obyczajowych, jakie przeczytałam w ciągu ostatnich miesięcy.

sobota, 9 grudnia 2017

Natasza Socha "Dwanaście niedokończonych snów"







Natasza Socha "Dwanaście niedokończonych snów"
Wydawnictwo PASCAL, 2017
Liczba stron: 304
Data premiery: 25.10.2017 r.


Natasza Socha jest znana czytelnikom dzięki takim powieściom jak "Rosół z kury domowej", "Hormonia", "Dziecko last minute" czy "Biuro przesyłek niedoręczonych". Ta ostatnia była niekwestionowanym hitem ubiegłorocznych świąt. W tym roku Socha powróciła z nową książką świąteczną, w której magii jest jeszcze więcej niż w jej największym bestsellerze. Magii w sensie dosłownym. Bo Momo, główna bohaterka książki, doświadcza rzeczy absolutnie wyjątkowych. W grudniu, kiedy cały świat przygotowuje się do świąt, w życiu Momo pojawiają się... sny. Ale nie takie zwykłe sny. Bo te sny wyznaczają Momo kolejne zadania. Nie kończą się po przebudzeniu, a nasza bohaterka z rosnącym niedowierzaniem odkrywa, że te sny wcale nie są takie nierzeczywiste. Na kogo czeka Momo? Wigilia coraz bliżej, a jej uporządkowane życie coraz bardziej się komplikuje...
Socha wprawdzie udowodniła już, że ma wiele literackich twarzy, ale i tak udało jej się zaskoczyć mnie tą powieścią. Nie spodziewałam się niczego aż tak baśniowego, metafizycznego. W tym roku mamy prawdziwy wysyp świątecznych powieści. Wszystkie są na swój sposób do siebie podobne. "Dwanaście niedokończonych snów" mocno wyróżnia się na tym tle. To oryginalna, magiczna powieść, wykraczająca daleko poza konwencję klasycznej świątecznej obyczajówki. Socha ma głowę pełną świeżych pomysłów, tworzy pełnowymiarowe, niepowtarzalne postacie. Na szczególną uwagę zasługują dwie bohaterki - ekscentryczna ciotka głównej bohaterki, Rebeka, która wnosi do powieści spory powiew czarnego humoru, i Pati, czyli matka Momo i tanatokosmetolog w jednej osobie. Wszystko to sprawia, że "Dwanaście niedokończonych snów" to mieszanka iście wybuchowa. Lektura na zimowe wieczory dla wymagającego czytelnika.

sobota, 2 grudnia 2017

Joanna Szarańska "Cztery płatki śniegu"






Joanna Szarańska "Cztery płatki śniegu"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2017
Liczba stron: 334
Data premiery: 08.11.2017 r.


PATRONAT MEDIALNY PRZEGLĄDU CZYTELNICZEGO


W tym roku mamy prawdziwy urodzaj powieści świątecznych. Nie wszystkie trafiają do mojego gustu, ale "Cztery płatki śniegu" Joanny Szarańskiej to jedna z tych powieści, na które od razu miałam szczególną chrapkę. I wcale nie dlatego, że znam pisarkę osobiście. Często powtarzam, że potrafią mnie rozbawić tylko trzej autorzy, a właściwie trzy autorki: Rudnicka, Pietrzyk i Szarańska właśnie. Jeśli więc szukacie komedii świątecznej, przy której będziecie turlać się ze śmiechu, trafiliście idealnie. Ale nie tylko. Bo tym razem Szarańska idzie o krok dalej i sprawia, że po lekturze jej książki człowiekowi robi się cieplej na sercu. Pisarka wychodzi poza konwencję komedii, zarażając nas tą magią świąteczną, tym oczekiwaniem na kilka grudniowych, wyjątkowych dni. Pokazuje, że potrafi nie tylko bawić, ale również wzruszyć, skłonić do refleksji. "Cztery płatki śniegu" to historia mieszkańców pewnej kalwaryjskiej kamienicy. Historia, a właściwie kilka historii. Punktem kulminacyjnym, jak to zwykle w tego typu opowieściach bywa, jest Wigilia, do której przygotowują się nasi bohaterowie. Niestety, w tym roku przygotowania nie przebiegają tak, jak życzyliby sobie mieszkańcy. Zamiast lepić pierogi Zuzanna biega po mieście próbując uwieść swojego (nie)wiernego męża, Monika podejmuje bezskuteczne próby pozbycia się teściowej z domu, a Kajetan zamierza ukryć przed ciekawskim wzrokiem domowników świerszczyki swojego przyjaciela. Absurd goni absurd, a czytelnik ma ubaw po pachy. W tym całym ambarasie bohaterowie zapominają o tym, co w świętach jest najważniejsze. Ale jest jedna osoba, która zamierza im o tym przypomnieć... Zdecydowanie polecam, jedna z lepszych świątecznych powieści, jakie czytałam.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Danuta Noszczyńska "Nieświęta rodzina"




Danuta Noszczyńska "Nieświęta rodzina"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2017
Data premiery: 16.11.2017 r.
Liczba stron: 360


Pierwsze wspomnienie z dzieciństwa Agi? Matka kotłująca się w pościeli z obcym mężczyzną. W jej rodzinie dość lekko pochodziło się do spraw związanych z cielesnością i seksualnością. Od pokoleń wierność małżeńska była dość swobodnie traktowana. Nic więc dziwnego, że i Aga ma mylne pojęcie na temat seksu i miłości. Czy można nauczyć się kochać? Danuta Noszczyńska stworzyła zapadającą w pamięć, ważną powieść o tym, jak ogromny wpływ na nasze dorosłe życie mają wspomnienia i doświadczenia z dzieciństwa. Snuje swą opowieść niespiesznie, czasem wręcz leniwie. W prozie Noszczyńskiej nie doświadczycie niespodziewanych zwrotów akcji, szaleńczego tempa, a jednak jej książki trzymają w napięciu. Z niecierpliwością przewracamy kolejne strony, poszukując odpowiedzi. W "Nieświętej rodzinie", podobnie jak w poprzednich książkach autorki, dużo treści zostało ukryte między wierszami. To nie jest oczywista powieść. Wiele pozostawia wyobraźni. Mogłoby się wydawać, że zakończenie tej książki jest bajkowe, mało realne, a jednak w wyjątkowy sposób uzupełnia treść, przywraca nadzieję. "Nieświęta rodzina", tak jak poprzednie powieści autorki, podbiła moje serce i z niecierpliwością czekam na czwartą książkę z serii "Siedem grzechów głównych". Czas na nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.

niedziela, 26 listopada 2017

Joanna Sykat "Na ścieżkach złudzeń"




Joanna Sykat "Na ścieżkach złudzeń"
Wydawnictwo Replika, 2017
Liczba stron: 288
Data premiery: 21.11.2017 r.


Joanna Sykat przyzwyczaiła swoich czytelników do prozy nieoczywistej, wielowymiarowej. Pisarka jest oszczędna w słowach, tworzy krótkie, ale zapadające w pamięć historie. "Na ścieżkach złudzeń" to zimowa odsłona jej twórczości. Nastrojowa, niezwykle klimatyczna. Można by rzecz, że to "stara dobra Sykat", ale tą książką pisarka może zaskoczyć nawet swoich najwierniejszych czytelników. Tradycyjnie już skłania nas do refleksji, zmusza, abyśmy się zatrzymali i raz jeszcze przewartościowali nasze życie, jednak tym razem zgrabnie wplotła elementy humoru i absurdu. Na szczególną uwagę zasługuje postać szefa Aldony i Wioli. Mimo iż jest to postać drugoplanowa, nadaje tej powieści lekkości i świeżości. Świat "apek" i "korpo" jest czymś zupełnie nowym w powieściach Sykat, ale płynnie przenika się z rzeczywistością, do jakiej przyzwyczaiła nas autorka. "Na ścieżkach złudzeń" to powieść o małżeństwie i rodzicielstwie. O tym, że inni zawsze mają lepiej, a przynajmniej tak nam się wydaje. Karmimy się złudzeniami, nie zastanawiając się, co naprawdę ukrywa się pod ich fasadą. Sykat niespiesznie zdziera maski swoim bohaterom, obdziera ich ze złudzeń, nakazując konfrontację z rzeczywistością. To książka dla ambitnego czytelnika, który potrafi czytać między wierszami. "Na ścieżkach złudzeń" nie przynosi gotowych odpowiedzi, zostawia czytelnika z tym lekkim niedosytem, ale ja właśnie takie powieści lubię najbardziej. Nie giną zapomniane między setkami książek o tej samej tematyce. Zostają w głowie i w sercu.

sobota, 4 listopada 2017

Magdalena Wala "Rozalia"



Magdalena Wala "Rozalia"
Wydawnictwo Czwarta Strona
Data premiery: 25.10.2017 r.
Liczba stron: 372


PATRONAT MEDIALNY


Czego szukacie w książkach? Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią, czego ja oczekuję. Szukałam, eksperymentowałam, zaliczałam mniej lub bardziej udane flirty. W końcu doszłam do wniosku, że najważniejsza jest dla mnie pasja. Pasja autora. To niebywale trudne zadanie - przekazać na kartach powieści swą pasję, zarazić nią czytelnika. Magdalena Wala należy do grupy tych pisarzy, którym się to udaje. "Rozalia" to kolejna z jej kapitalnych powieści obyczajowo-historycznych, w której na kolejnych stronach pasja autora jest wręcz namacalna. Pasja do historii, pasja do książek. Już sama dedykacja - "Żyjącym książkami" - jest swoistą obietnicą niesamowitej przygody literackiej. W "Rozalii" dopracowane są każdy szczegół, każde słowo. Po "Mariannie" podniosłam autorce poprzeczkę naprawdę wysoko. To naturalne, że po lekturze "Rozalii" pojawiają się porównania. Rozalia jest siostrą Marianny. Magdalena Wala zresztą przygotowała niespodziankę dla swoich wiernych czytelników - w kilku scenach pojawia się Marianna, dowiadujemy się, co słychać u naszej starej znajomej, ale pierwsze skrzypce gra tutaj Rozalia, która nie zamierza dać się wydać za Moskala. Schronienie znajduje w majątku w Czarnowcu. Na miejscu okazuje się, że w posiadłości dzieją się dziwne rzeczy. Rozalia podejrzewa, że w pobliskich ruinach ukrywa się spiskowiec, poszukiwany przez austriackie władze. Rozalia, jako prawdziwa patriotka, zamierza ostrzec mężczyznę. Nie zdradzę wam, oczywiście, jak kończy się ta historia. Możecie być jednak pewni, że czeka was spora dawka humoru, tajemnic i... miłości. Czytałam wiele powieści historycznych, ale tylko Magdalena Wala potrafi w tak lekki i przyjemny sposób przekazać nam wiedzę. Jestem przekonana, że nawet ci, którzy za historią nigdy nie przepadali, odnajdą się w świecie Rozalii. Historia w wydaniu Wali to nie daty, bitwy czy drzewa genealogiczne polskich królów. To ludzie, tacy sami jak my.
Wracając do porównań, które nasuwają się po lekturze "Rozalii". Myślałam, że to niemożliwe, ale "Rozalia" wydaje się jeszcze bardziej dopracowana niż "Marianna". Widać ogrom pracy, jaki pisarka włożyła w stworzenie dzieła. Chapeau bas!

piątek, 15 września 2017

Agnieszka Walczak-Chojecka "Nie czas na pożegnanie"






Agnieszka Walczak-Chojecka autorka "Nie czas na pożegnanie"
Wydawnictwo Filia, 2017
Data premiery: 20.09.2017
Liczba stron: 380


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA


Wbrew temu, co sugeruje tytuł, przyszedł czas na pożegnanie. Pożegnanie z bohaterami sagi bałkańskiej. W tej książce po raz ostatnio spotykamy się z Jasminą, Draganem, Oliją, Katarzyną i innymi. Trochę bałam się tej lektury. Dlaczego? Cóż, zakończenie drugiego tomu było takie, że w skrycie ducha zastanawiałam się, co w temacie można jeszcze napisać. Przyznaję: bałam się, że trzeci tom będzie odgrzewanym kotletem, jak w przypadku wielu kilkutomowych serii. Nic bardziej mylnego. Cała saga bałkańska trzyma bardzo wysoki poziom, a jej zakończenie jest bardzo mocne. "Nie czas na pożegnanie" to doprawdy godne pożegnanie, domknięcie wszystkich wątków. I właściwie do samego końca nie wiemy, czy bohaterowie po tym, co przeszli, będą w stanie wyjść z mroku i pójść przed siebie razem, trzymając się za rękę, nawet jeśli nie w tym samym, to chociaż w podobnym kierunku. Na co postawią: na miłość, na zapomnienie, a może na pożegnanie? Ta część obfituje w liczne zwroty akcji, wielokrotnie miałam podczas lektury wrażenie, że autorka odkryła już wszystkie karty i niczym nie jest w stanie mnie już zaskoczyć, aby po chwili odkryć, że byłam w błędzie. Mnóstwo emocji, przełomowych, wyciskających łzy z oczu decyzji, a przede wszystkim istota człowieczeństwa - to wszystko czeka na Was w powieści "Nie czas na pożegnanie". Jeśli jeszcze nie znacie tej sagi, koniecznie nadróbcie zaległości. W innym przypadku nawet nie muszę namawiać go do lektury. Polecam. Jestem ciekawa, co Agnieszka Walczak-Chojecka przygotuje dla swoich czytelników po tak udanej sadze.

niedziela, 3 września 2017

Krystyna Mirek "Słodkie życie"







Krystyna Mirek - strona autorska "Słodkie życie"
Wydawnictwo FILIA
Liczba stron: 444
Data premiery: 30.08.2017


Krystyna Mirek jest poczytną autorką kobiecych powieści obyczajowych. Czytelniczki pokochały tworzone przez nią książki przede wszystkim za życiowe obserwacje, lekkość wypowiedzi oraz nietuzinkowe fabuły. Krystyna Mirek w swoich powieściach przekonuje, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a po każdej burzy zaświeci słońce. Jej najnowsza książka pt. "Słodkie życie" jest utrzymana właśnie w takiej konwencji lekkiej obyczajówki. Spodoba się przede wszystkim tym czytelniczkom, które w literaturze obyczajowej poszukują wytchnienia, oderwania od codzienności i swego rodzaju drogowskazu. Główną bohaterką "Słodkiego życia" jest 30-letnia Kornelia, która nadal mieszka z rodzicami i nie ma kontroli nad własnym życiem. Biernie poddaje się temu, co przynosi los, a raczej matka, a wszystkie smutki zagryza czekoladą i innymi przysmakami. Pewnie już stworzyliście w swojej głowie zakończenie tej historii, gdyż przewidywalność jest w pewnym stopniu charakterystyczną cechą tego rodzaju książek. Ale "Słodkie życie" może zaskoczyć. W trakcie lektury okazuje się, że nic nie jest takie, jak nam się na początku wydawało, a bohaterowie zmieniają się wraz z postępem akcji. Czytelniczki rozkoszują się każdym słowem, w każdym rozdziale szukają cennych wskazówek, obserwacji i znajdują je. "Słodkie życie" czyta się bardzo szybko, podczas lektury mamy wrażenie, że kolejne strony przewracają się same. Jedyne zastrzeżenie mam do kilku błędów merytorycznych, których nie udało się wyeliminować na etapie redakcji. Chodzi mi tutaj o badania i zabiegi, jakim zostaje poddana Kornelia, kiedy się okazuje, że ma problemy zdrowotne. Mimo tego niewielkiego zgrzytu, książkę polecam fanom autorki i miłośnikom lekkiej prozy obyczajowej. Spodoba się wam.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Natasza Socha "Apteka marzeń"








Natasza Socha "Apteka marzeń"
Wydawnictwo PASCAL
Liczba stron: 400
Data premiery: 13.09.2017 r.


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA


Natasza Socha jest jedną z tych autorek, którym obce są sztywne ramy i schematy. Nigdy nie możemy być pewni, czym zaskoczy nas w kolejnej powieści. Balansuje pomiędzy gatunkami i tematami, serwując wybuchową mieszankę obyczaju, komedii i psychologii. Jedno jest pewne - cokolwiek napisze, będzie utrzymane w mocno sarkastycznym tonie. Kiedy dowiedziałam się, że Natasza Socha wydaje książkę o chorym dziecku, bałam się, że straci swój pazur. No, bo jak można pisać o raku, śmierci, oddziale onkologii dziecięcej, heroicznej walce rodziców o życie dziecka w sposób choćby tylko odrobinę ironiczny? Cóż, można i nie przekracza to granic dobrego smaku. Socha swoją "Apteką marzeń", owszem, wyciśnie łzy z oczu, ale jednocześnie obłaskawi śmierć i chorobę. Przekona, że rak to nie jest koniec świata, nawet jeśli tak nam się wydaje. Bo ten świat będzie kręcić się dalej. Opisując codzienność rodziców chorego dziecka, Socha obdziera raka z tabu. Co ważne, ta historia zdarzyła się naprawdę. "Apteka marzeń" jest zapisem walki Magdy i Olka, którą stoczyli o życie Oli. Dziewczynka zachorowała w wieku dwóch lat. Jest jeszcze Karolina, chociaż ona jest postacią fikcyjną. Mądrości życiowej od tej piętnastolatki mógłby się nauczyć niejeden dorosły. To nie tak, że bohaterowie "Apteki marzeń" się nie boją. Oni po prostu są silniejsi od ich strachu. Przepiękna, emocjonująca powieść, która pochłonęła mnie bez reszty. Tej książki nie da się przeczytać inaczej, niż wciągnąć na raz, dlatego zarezerwujcie sobie dużo wolnego czasu. Socha nie jest pierwszą autorką, która pisze o raku, ale zdecydowanie pierwszą, która pisze o chorobie w taki sposób, że nie sposób się przy tej lekturze nie uśmiechnąć.

sobota, 26 sierpnia 2017

Danuta Awolusi "Nie proszę o miłość"






Danuta Awolusi "Nie proszę o miłość"
Wydawnictwo PASCAL
Data premiery: 17.08.2017 r.
Liczba stron: 384


Ewa i Hania - dwie zupełnie różne osobowości, dwa zupełnie odmienne temperamenty, dwie zupełnie inne historie. Łączy je jedno - potrzeba miłości, chociaż jeszcze nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Zasadniczo omijam szerokim łukiem książki o szalonych, poszukujących męża, około trzydziestoletnich singielkach, bo wszystkie te historie są do siebie bardzo podobne, nie wyróżniają się niczym nowym, a mnie, no cóż, nie do końca kręci ten temat, a jednak ta książka miała w sobie to tajemnicze "coś", co wyczułam na kilometr i co mnie do niej przyciągnęło. Intuicja i tym razem mnie nie zawiodła. Danuta Awolusi zaskakuje czytelników dojrzałą, niesztampową powieścią. Zadziwia świeżym spojrzeniem na problem. Wydawałoby się, że w temacie potrzeby kochania i bycia kochanym nie można już nic nowego napisać, a tymczasem Danuta Awolusi odnalazła nową, jeszcze niesplądrowaną ścieżkę. Postawiła na zderzenie wulgarności i delikatności. Na sprzeczności. Na niemy krzyk wydobywający się z wnętrz głównych bohaterek. Powieść "Nie proszę o miłość" nie porywie was wartką akcją czy ciepłym humorem, jak inne obyczajówki. Ta książka wyróżnia się przede wszystkim życiowymi obserwacjami, dlatego jest taka ważna i nie można przejść obok niej obojętnie. Początkowo irytowała mnie narracja, nie mogłam się przestawić, ale po pierwszych trzydziestu, może czterdziestu stronach już mocno przeżywałam lekturę i nie odłożyłam książki na półkę aż do samego zakończenia, które stanowi kwintesencję tej powieści. Najbardziej soczysty kąsek z całości. Jest takie, jak lubię - niedopowiedziane, pozostawiające czytelnika z mnóstwem pytań i refleksji. Polecam.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Elżbieta Rodzeń "Przyszłość ma twoje imię"







Elżbieta Rodzeń "Przyszłość ma twoje imię"
Wydawnictwo Zysk i S-ka Wydawnictwo
Liczba stron: 544
Data premiery: 17.07.2017 r.


Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że nie czytam i nie rozróżniam popularnych wśród młodych kobiet gatunków New Adult i Young Adult, o czym zresztą nieraz wspominałam na blogu. Nie interesują mnie problemy studentek dopiero wkraczających w dorosłość, bo sama znajduje się na innym etapie swojego życia. Elżbieta Rodzeń jest jednak jedną z tych autorek, po które sięgam w ciemno. Podbiła moje serce swoim autorskim debiutem, czyli powieścią fantasy "Noc Świetlików", a fantasy przecież nie czytam. Ta kobieta jednak tak pięknie pisze o uczuciach, że kupuje mnie swoim każdym wcieleniem. Byłam pewna, że tak samo będzie w przypadku powieści "Przyszłość ma twoje imię" i nie pomyliłam się. To przepiękna, napisana z dużym rozmachem i wielką empatią opowieść o dwojgu młodych, pogubionych ludzi. Wielokrotnie podczas lektury miałam łzy w oczach. W swojej najnowszej książce Elżbieta Rodzeń zwraca uwagę na istotny problem społeczny. Pisze o rodzinach dysfunkcyjnych, skłaniając swojego czytelnika do refleksji i przekonując go, że nie zawsze wszystko jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. A właściwie bardzo rzadko tak jest. "Przyszłość ma twoje imię" to nie tylko romans. To bardzo dojrzała, mocno emocjonalna proza, która pozostawia w sercu czytelnika trwały ślad. Historia uczucia, jakie rodzi się między Blanką a Mateuszem, powinna być punktem wyjścia do dyskusji na temat tego, co możemy zrobić dla dzieci i nastolatków z nizin społecznych. Otwiera szerzej oczy i nie pozwala zasnąć. Jeszcze długo po tej lekturze w mojej głowie kłębiły się setki pytań. Zdecydowanie polecam.

wtorek, 15 sierpnia 2017

Agata Kołakowska "Pięć minut Raisy"




Agata Kołakowska - autorka "Pięć minut Raisy"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Liczba stron: 520
Data premiery: 24.08.2017 r.


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA


Od jakiegoś czasu z rosnącą sympatią obserwuję rozwój Agaty Kołakowskiej, która, mimo iż każdą kolejną powieścią podnosi sobie poprzeczkę naprawdę wysoko, za każdym razem potrafi sprostać rodzącym się wobec niej oczekiwaniom. Obawiałam się trochę, z jaką książką powróci po kapitalnej powieści "Kolejny rozdział", ale już wiem, że moje obawy okazały się bezpodstawne. "Pięć minut Raisy" jest przede wszystkim inna od poprzedniej książki Kołakowskiej, tych dwóch utworów w żaden sposób nie da się porównać. Kiedy już wydaje nam się, że Agata Kołakowska już niczym w zasadzie zaskoczyć nas nie może, ona wyskakuje z najdojrzalszą powieścią w swoim dorobku. "Pięć minut Raisy" to przede wszystkim afirmacja życia. Agata Kołakowska poprzez kreacje bohaterów nietuzinkowych i rzadko spotykanych w polskich powieściach obyczajowych, przypomina czytelnikowi, co jest w życiu ważne. Tworząc opowieść o najbardziej pechowej kobiecie na świecie wyciska z życia to, co najlepsze, opisuje najbardziej soczyste kąski, z których składa się codzienność każdego z nas. Początkowo nieco przerażał mnie pomysł na fabułę, a raczej rok, w którym rozgrywa się większość z prezentowanych wydarzeń (2051), ale szybko przekonałam się, że Kołakowska wszystko potrafi przemienić w złoto. To nie jest science fiction, a dojrzała proza obyczajowa w najlepszym wydaniu. Pisarka inteligentnie nawiązuje do bieżących wydarzeń w Polsce i w Europie, czyniąc niezwykle sugestywne aluzje co do tego, jak się to wszystko może potoczyć. Jej wizja wcale nie wydaje się wyssana z palca. Ale wróćmy do głównego przesłania, bo jestem pewna, że ta historia pozostanie we mnie na dłużej. Agata Kołakowska nie pozostawia czytelnika z gotowymi rozwiązaniami. Nie. Ona delikatnie sugeruje, naprowadza, ale pewne sprawy pozostawia niedopowiedziane. I to właśnie lubię w literaturze, której zadaniem jest skłaniać do refleksji, a nie - jak się dzisiaj wielu mylnie wydaje - prowadzić drogą na skróty.

poniedziałek, 10 lipca 2017

Magdalena Wala "Rzymskie odcienie miłości"






Magdalena Wala "Rzymskie odcienie miłości"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2017
Liczba stron: 378
Data premiery: 05.07.2017 r.


Kiedyś przemknęła mi przez głowę myśl, aby studiować historię. To był jeden z moich ulubionych przedmiotów w szkole. Dlaczego więc zrezygnowałam z tego zamysłu? Cóż, zniechęciła mnie konieczność dogłębnej analizy starożytności. Nigdy nie przepadałam za tą epoką, ale zachwyciła mnie "Marianna", poprzednia powieść historyczna Magdaleny Wali, dlatego dałam też szansę "Rzymskim odcieniom miłości". I co? Jestem zachwycona. Nie mówię, że książki Magdy osadzone we współczesności są złe, ale... te historyczne są genialne. Wprost fenomenalne. Podczas lektury "Rzymskich odcieni miłości" bawiłam się wybornie. Lekki styl, cięty język i charakterna główna bohaterka decydują o sukcesie tej powieści. Trochę to komedia, trochę romans, trochę obyczaj. A na dokładkę mamy wątek kryminalny. Usilne starania młodziutkiej Felicji, aby... nie wyjść za mąż, rozpalają w czytelniku ciekawość, jak się ta cała historia skończy. Tę książkę broni ogromna wiedza Magdaleny Wali, która z wykształcenia - i zawodu - jest historykiem. Liczne wtrącenia, anegdoty i opisy życia Rzymian sprawiają, że... starożytność da się lubić. Dotychczas uważałam Rzymian za ludzi z... innej epoki po prostu. Tak odkrywczo. Dzisiaj wiem, że to ludzie tacy sami jak my. Magdalena Wala odczarowała mi tę starożytność i z niecierpliwością czekam na jej kolejną powieść osadzoną w przeszłości. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że "Rzymskie odcienie miłości" to powieść nie w moim guście, a jednak przeżyłam bardzo przyjemne zaskoczenie.

wtorek, 4 lipca 2017

Katarzyna Kołczewska "Odzyskać utracone"




Katarzyna Kołczewska "Odzyskać utracone"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, seria Kobiety To Czytają
Data premiery: 04.07.2017 r.
Liczba stron: 448


Katarzyna Kołczewska na swoją nową książkę kazała czekać długie dwa lata. Teraz już rozumiem, dlaczego. Pisarka wraca z powieścią dopracowaną, która wymagała od niej mnóstwo pracy i zaangażowania. Jeśli liczycie na lekturę, która, tak jak poprzednie książki Kołczewskiej, czyta się sama, możecie się przeliczyć. "Odzyskać utracone" to powieść o wiele bardziej surowa, wymagająca od czytelnika maksymalnego skupienia. Kraków, Warszawa - nawet jeśli nie uważaliśmy na lekcjach historii, wiemy, jak wyglądała wojna w tych miastach. Z książek, filmów. A zapomniany Białystok? Katarzyna Kołczewska niespiesznie snuje opowieść osadzoną w mieście, gdzie po pojawieniu się Niemców zapadła radość. Jak to możliwe? Czego mieszkańcy doświadczyli pod okupacją sowiecką? Tego wszystkiego dowiecie się z lektury powieści "Odzyskać utracone". To opowiedziana z ogromnym rozmachem historia dwóch kobiet - matki i córki, które zostały rozdzielone przez wojnę. Zesłana na daleką Syberię Miranda wraca po 10 latach do domu, ale już nic nie jest takie samo. Niedopowiedzenia, przesiąknięta chłodem atmosfera i wzajemne pretensje tworzą klimat tej powieści. Ogromną wadą książki jest brak przypisów. Lwia część dialogów została napisana w języku rosyjskim, którego nigdy się nie uczyłam i którego nie rozumiem. Brak przypisów psuje radość z obcowania z tą książką.

środa, 28 czerwca 2017

Kasia Bulicz-Kasprzak "Pójdę do jedynej"






Kasia Bulicz-Kasprzak "Pójdę do jedynej"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Data premiery: 20.06.2017 r.
Liczba stron: 376


Lata 70. poprzedniego stulecia. Życiowe ścieżki Karola i Pawła krzyżują się w wojsku. Oboje wybrali karierę zawodowego żołnierza, chociaż różnią się diametralnie. Karol jest synem milicjanta, bywa lekkomyślny i nienawidzi ojca. To mieszanka wybuchowa. Paweł natomiast pochodzi z tradycyjnej, wiejskiej rodziny. Jego decyzja o wstąpieniu do wojska podyktowana jest chęcią poprawy bytu swojego i ukochanej. W tle trzy kobiety: Krysia, Beata i Jadzia, których ścieżki przeplatają się z losami głównych bohaterów. Wojskowy dryl, trudne decyzje, życiowe wybory i potrzeba bycia kochanym - to wszystko przygotowała dla swych czytelników Kasia Bulicz-Kasprzak. Już sam tytuł przyciąga uwagę. Jest przepiękny. Stanowi obietnicę wartościowej, ambitnej literatury. I tak właśnie jest. Ta książka ma wszystko to, czego wymagam od dobrego obyczaju - prawdziwych, mieniących się w czarno-białych kolorach bohaterów, nieprzewidywalną fabułę oraz otwarte, niedopowiedziane zakończenie. Zapewne czytelniczki będą prosić o kontynuację, ale ja mam nadzieję, że drugiej części nie będzie. Dalsze losy odebrałyby temu zakończeniu magię, wyjątkowość.
Kasia Bulicz-Kasprzak oddała w ręce czytelników powieść dopracowaną, przemyślaną w każdym szczególe. Wierzy, że odbiorca jest osobą inteligentną, doświadczoną, która potrafi wyciągnąć właściwe wnioski, dlatego nie podsuwa gotowych rozwiązań i odpowiedzi. Nie podaje wszystkiego na tacy, pozostawia uchyloną furtkę, dzięki czemu każdy z czytelników odbierze tę powieść inaczej. I to jest w literaturze wyjątkowe. Świetna powieść, gorąco polecam.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Danuta Noszczyńska "Futra, perły i łzy jak piołun gorzkie"






Danuta Noszczyńska "Futra, perły i łzy jak piołun gorzkie"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Data premiery: 06.06.2017 r.
Liczba stron: 320


Literatura kobieca. Z czym Wam się kojarzy? Z lekkimi, wręcz ckliwymi historyjkami o miłości, o tym, że on kochał ją, ona kochała jego, ale złośliwy los i/lub drugi on czy druga ona skutecznie wchodzą zakochanym w paradę? Niekoniecznie. W Polsce mamy mnóstwo niezwykłe utalentowanych pisarek, które w swojej twórczości zrywają z mitem literatury kobiecej. Jedną z nich jest Danuta Noszczyńska. "Futra, perły i łzy jak piołun gorzkie" to druga powieść z cyklu "Siedem grzechów głównych". Jak się zapewne domyślacie, głównym tematem tej książki jest chciwość. Danuta Noszczyńska zagląda w sumienia swoich bohaterów i wychodzi jej to fenomenalnie. Główna bohaterka, Sandra, wydaje się zbyt naiwna, ale koniec końców i tak ją rozumiemy. Niechętnie dostrzegamy w naszych najbliższych to, co najgorsze. Sandra próbuje tłumaczyć zachowanie wuja i ciotki, ale w końcu i ona musi spojrzeć prawdzie w oczy. Danuta Noszczyńska w kapitalny sposób zobrazowała ciemną stronę ludzkiej natury. Akcja rozkręca się powoli, przez co początkowo możecie mieć niewielki kłopot w zaaklimatyzowaniu się w świecie przedstawionym, ale kiedy już się to uda, gwarantuję, że nie oderwiecie się od lektury. Z wywiadu, jaki przeprowadziłam z Danutą Noszczyńską, dowiedziałam się, że powieść o trzecim grzechu głównym, czyli rozwiązłości, zostanie wydane po wakacjach, a ja już nie mogę się doczekać.

Link do wywiadu: Nie znam pojęcia nudy, ale znam pojęcie niemocy

czwartek, 22 czerwca 2017

Diane Chamberlain "Światło nie może zgasnąć"




Diane Chamberlain "Światło nie może zgasnąć"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, seria Kobiety To Czytają
Data premiery: 08.06.2017
Liczba stron: 584

Granica między miłością a obsesją jest bardzo cienka, o czym przekonują się bohaterowie powieści "Światło nie może zgasnąć" autorstwa Diane Chamberlain. Pisarka ponownie stawia czytelnika w ogniu pytań. Skłania do wielu refleksji. Przekonuje, że często pod pozorami idealnego życia skrywają się ludzkie dramaty. Czy naprawdę znamy człowieka, z którym dzielimy życie? Lubię książki Diane Chamberlain, bo nie pozostawiają czytelnika z gotowymi rozwiązaniami, a raczej skłaniają do poszukiwań. W powieści "Światło nie może zgasnąć" pisarka ponownie porusza ważne i trudne tematy związane nie tylko z małżeństwem, ale też wychowywaniem dzieci. Pokazuje, jak duży wpływ na dzieci mają przeszłość i dzieciństwo ich rodziców. Chamberlain pozwala co wnikliwszemu czytelnikowi wyciągnąć właściwe wnioski z wydarzeń, które wstrząsnęły nie jedną, a dwoma rodzinami. To świetna, wielowątkowa powieść obyczajowo-psychologiczna. Rozpoczyna się od mocnego uderzenia, później akcja na moment zwalnia, aby w końcu wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń i nie dać mu wytchnąć do nieprzewidywalnego finału.