Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remigiusz mróz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remigiusz mróz. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 kwietnia 2017

Remigiusz Mróz "Deniwelacja" | Recenzja przedpremierowa



Czynnik obiektywny w ocenie twórczości Remigiusza Mroza w moim przypadku już dawno zawiódł. Mroza albo się kocha albo nienawidzi, a ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Postaram się jednak choć na chwilę ściągnąć różowe okulary i rzetelnie opowiedzieć o moich wrażeniach z lektury czwartej części trylogii (bo przecież tym z zamysłu miał być ten cykl) o Wiktorze Forście, czyli "Deniwelacji".

Trzeci tom, czyli "Trawers", skończył się w rozbudzający wyobraźnię sposób. Forst przepadł bez wieści. W moim odczuciu było to idealne zakończenie cyklu, gdyż bohaterowie mogli żyć dalej w wyobraźni czytelników, którzy jednak, jak przypuszczam, domagali się kolejnych części. Cóż, czytelnicy nie lubią niedopowiedzeń, które z kolei uwielbiają autorzy. Przynajmniej niektórzy. No, ale nie o tym miałam pisać. Naturalnym pytaniem, pojawiając się po lekturze "Trawersu" jest "Gdzie jest Wiktor Forst?". I ta kwestia właśnie jest punktem wyjściowym w "Deniwelacji". Obecność byłego już komisarza mogłaby okazać się przydatna w Zakopanem, gdzie ponownie dochodzi do serii brutalnych morderstw. Śledczy nie mają wątpliwości, że na Podhalu grasuje kolejny seryjny zabójca. Niestety, ślady zdają się prowadzić do Forsta...

Czekałem na tę powieść z niecierpliwością i w zasadzie nie zawiodłam się na niej, ale... No właśnie. W zasadzie. Podczas lektury przeszkadzało mi to, na co narzekają przeciwnicy prozy Mroza, a co można by określić jako radosną twórczość autora. Forst już w poprzednich cyklach tracił momentami kontakt z rzeczywistością, a teraz zdaje się zatracił go na dobre. Nieco irytowały mnie te fragmenty w stylu "zabili go i uciekł" rodem z amerykańskich filmów sensacyjnych. Ale kiedy już Forst wrócił z miejsca, w którym przebywał (nie chcę za dużo zdradzać z treści), wszystko wróciło do normy, a realia zaczęły przypominać te panujące w prawdziwym życiu. Odetchnęłam z ulgą. Za takim Forstem tęskniłam. Plusem jest sposób poprowadzenia fabuły. Mróz wprawdzie pisze o rozwiązaniu sprawy Bestii z Giewontu, ale robi to w taki sposób, że czytelnik, który nie zna poprzednich części, spokojnie może zacząć od "Deniwelacji", a potem wrócić do innych książek z Wiktorem Forstem.

No, to zakładam z powrotem różowe okulary. Rzeczywiście, ten brak realizmu chwilami może przeszkadzać, ale jeśli potraktujemy tę powieść tak, jak ma zostać potraktowana, czyli jako literaturę rozrywkową, możemy przymknąć na to oko. Mróz nadrabia błyskotliwymi dialogami, zaskakującymi zwrotami akcji oraz charakternymi postaciami.

Remigiusz Mróz "Deniwelacja"
Wydawnictwo Filia, 2017
liczba stron: 496
data premiery: 10.05.2017

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Remigiusz Mróz "Wotum nieufności" | Recenzja przedpremierowa




"Wotum nieufności" to otwarcie kolejnej serii Remigiusz Mroza - obecnie jednego z najgorętszych nazwisk polskiej sceny wydawniczej. Tym razem autor przygotował dla nas cykl "W kręgach władzy", a wydawca sugeruje nam, niestety (nie znoszę takich działań marketingowych!), że to "polskie House od Cards". Tutaj jednak kończą się wady tej powieści. "Wotum nieufności" na pewno nie jest "polskim House od Cards", tylko - po prostu - kolejną miażdżącą książką Mroza. I tyle w temacie.

Czego się Mróz nie chwyci, zamienia to w złoto. Tak było, między innymi, z thrillerem prawniczym i osadzonym w groźnej scenerii Tatr cyklem kryminalnym, tak jest również z serią political fiction. Tym razem Remigiusz Mróz napisał powieść o zagrożeniach płynących z żądzy władzy - to tak w potężnym skrócie. Mamy tutaj marszałek sejmu Darię Seydę, której wkrótce przyjdzie zmierzyć się z nieco inną rolą w państwie, oraz posła ultrakonserwatywnej partii prawicowej, Patryka Hauera. To dwie główne postacie. Oprócz Darii i Patryka, mamy, oczywiście, innych członków partii rządzącej i opozycyjnej oraz... ogromną manipulację, jakiej ofiarą pada nie tylko marszałek sejmu, ale też pozostałe wysoko postawione persony świata politycznego.

Przeczytałam "Wotum nieufności" w jeden dzień. W jeden dzień. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że książka liczy ponad 600 stron, to całkiem niezły wynik, lecz w najmniejszym stopniu nie jest to moją zasługą. To po prostu kolejna powieść Mroza, od której nie mogłam się oderwać. Od dłuższego czasu próbuję znaleźć sekret sukcesu tego autora i, co zadziwiające, przy każdej powieści odkrywam go na nowo. To, czym Remigiusz Mróz wyróżnia się w "Wotum nieufności", to przede wszystkim wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza. Wiedza ta bynajmniej nie jest wynikiem researchu poczynionego do książki. Nie tylko. Ta powieść jest naszpikowana nawiązaniami kulturowymi, politycznymi, historycznymi i wieloma innymi. Owe wtrącenia sprawiają wrażenie przypadkowych i przychodzą autorowi z niezwykłą wręcz lekkością. Mróz tę wiedzę posiada w jednym palcu. Jest oczytanym i inteligentnym facetem, który na tematy związane z polityką ma zdecydowanie większe pojęcie niż przeciętny Kowalski, dlatego napisanie "Wotum nieufności" nie stworzyło mu większych problemów.

Ale "Wotum nieufności" to nie tylko wiedza i oczytanie. To także rozwinięty zmysł obserwacji i umiejętność wyciągania trafnych wniosków z tego, co dzieje się w otoczeniu autora. Oczywiście, ta książka jest fikcją literacką, ale doskonale oddaje nastroje panujące w europejskich społeczeństwach. Mróz (zresztą już po raz kolejny) sięga po tak ważne współczesne tematy jak kryzys migracyjny, działania Państwa Islamskiego czy korupcja w polityce. Co istotne, udało mu się poruszyć tę tematykę bez krytykowania którejś ze stron. Uważam za genialne zagranie, aby głównymi bohaterami uczynić przedstawicieli dwóch wrogich obozów. Mróz przedstawia rację swoich postaci, nie szczędzi gorzkich słów pod ich adresem, jednak padają one z ust bohaterów, dzięki czemu autor zachowuje neutralność, a "Wotum nieufności" trafi do tych, którzy stoją po prawej, w centrum, a także po lewej stronie sceny politycznej.

Wszystko to nie miałoby większego znaczenia bez frapującej fabuły i rozbudowanej intrygi, które ostatecznie wciągają czytelnika w wykreowany przez Mroza świat. Remigiusz Mróz po raz kolejny (nie liczę już, który) nie zawodzi. Nie trafiają do mnie głosy przeciwników autora, który twierdzą, że zaczął pisać na akord. Mam wrażenie, że zazdroszczą Mrozowi sukcesu, bo... rzeczywiście jest czego. Nawet jeśli Mróz pisze na akord, nadal robi to rewelacyjnie, więc przechodzę obojętnie obok takich głosów, wzruszam ramionami i zazdroszczę wszystkim, którzy tę ekscytującą lekturę mają jeszcze przed sobą. Ja już, niestety, jestem po i wolę przez kilka najbliższych dni nie sięgać po inną książkę, aby nie przeżyć bolesnego rozczarowania. To chyba ten słynny kac książkowy?

Remigiusz Mróz "Wotum nieufności"
Wydawnictwo Filia, 2017
data premiery: 11.01.2017
liczba stron: 624

poniedziałek, 14 listopada 2016

Remigiusz Mróz "Behawiorysta" | Recenzja




Zazwyczaj Mróz mnie nie zawodzi. Wiem, że część blogerów kręciła nosem na "W cieniu prawa" i niektórzy czytelnicy uważają, że autor miewa lepsza i gorsze chwile, ale ja, na szczęście, trafiam na same dobre powieści jego autorstwa. Tym razem jednak Mróz mnie zaskoczył. Spodziewałam się, że "Behawiorysta" będzie dobry, ale nie przypuszczałam, że zmiażdży wszystkie inne publikacje pisarza.

Jako blogerka rozpływam się w zachwytach nad twórczością Mroza. Jako autorka zazdroszczę czasu na pisanie i szybkości, z jaką produkuje kolejne powieści. Zawistni pewnie stwierdzą, że to za szybko, że za dużo. W środowisku słyszy się, że można napisać jedną, maksymalnie dwie dobre książki rocznie. Inaczej będą niedopracowane. Bzdura. Mróz nie traci na jakości, a "Behawiorysta" jest najlepszą jego książką. Napisał coś, czego jeszcze rzeczywiście w Polsce nie było. Zaangażował czytelnika w swoją książkę w pełnym tego słowa znaczeniu. Pozwolił uwierzyć odbiorcy, że ma wpływ na opisywane wydarzenia. To wystarczy, aby wciągnąć się na tyle, aby nie móc odłożyć lektury na półkę. "Behawiorysta" ma ponad 500 stron, a przeczytałam go w jeden wieczór i jeden poranek. Nie wiem, jak zareaguje na to wyznanie mój mąż, ale kocham Mroza.

Już rozpoczęcie wbija w fotel. Zamachowiec zamknął się z dzieciakami i nauczycielkami w przedszkolu i grozi, że zabije zakładników. Prokuratura prosi o pomoc swojego byłego pracownika, kontrowersyjnego Gerarda Edlinga, który specjalizuje się w komunikacji niewerbalnej. To dopiero początek. Służby są bezsilne. A Mróz zagląda głęboko w psychikę nie tylko ściganego, ale i ścigającego. Genialna powieść psychologiczna, której akcja pędzi w zawrotnym tempie. Skończyłam czytać ją dwa dni temu, a wciąż nie mogę się pozbierać. Mróz sporo zaryzykował zakończeniem. Wielu czytelników może mieć do autora pretensje, pytać "dlaczego?", ale ja uważam, że nie mógł napisać lepszego zakończenia tej historii. Cóż, ci, co znają Mroza, wiedzą, że nie zawsze wszystko dobrze się kończy.

"Behawiorysta" to petarda. Ogłusza już na pierwszej stronie, nie pozwala odetchnąć i nabrać dystansu. Mróz świetnie wypada nie tylko w seriach (Chyłka, Forst), ale także w powieściach, które stanowią odrębną historię. W moim odczuciu to najlepsza powieść Remigiusza Mroza. Oczywiście, polecam i niecierpliwie czekam na kolejne wcielenia autora.

Remigiusz Mróz, "Behawiorysta"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016
liczba stron: 500
data premiery: 26.10.2016

niedziela, 4 września 2016

Remigiusz Mróz "Immunitet" | Recenzja


Mam małe zaległości w blogowaniu, a na zrecenzowanie czekają trzy przeczytane powieści. I choć "Immunitet" z zamysłu miał cierpliwie poczekać w kolejce, gdyż został przeczytany jako ostatni, to jednak pozostałe dwie muszą mi wybaczyć, gdyż to właśnie nowa książka Remigiusza Mroza wywarła na mnie największe wrażenie i o niej postanowiłam dziś opowiedzieć. W czasach gdy kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego jest na ustach niemal wszystkich Polaków, Mróz wydaje powieść o najmłodszym w historii TK sędzim, który zostaje oskarżony o zabójstwo.

Seria z charyzmatyczną Joanną Chyłką i aplikantem Kordianem Oryńskim w rolach głównych jest, obok cyklu Katarzyny Puzyńskiej o policjantach z Lipowa, moją ulubioną. Z nieukrywaną radością przyjęłam więc informację o premierze czwartej części. Tym razem Chyłce i Oryńskiemu przyjdzie zmierzyć się ze sprawą o politycznym wymiarze. Jeden z sędzi Trybunału Konstytucyjnego jest oskarżony o morderstwo sprzed lat, tymczasem on sam utrzymuje, że nigdy nie spotkał ofiary. Kłamie? A może padł ofiarą spisku lub zemsty? Jedno jest pewne - Remigiusz Mróz ponownie was zaskoczy. Autor nie rozczarował mnie. Atmosfera jeszcze bardziej gęstnieje, o ile to w ogóle było możliwe, a Chyłka i Zordon są w swojej najlepszej formie. Cięte, inteligentne riposty Chyłki, które stały się znakiem rozpoznawczym serii, podnoszą temperaturę, a i Oryński szybko uczy się od mistrzyni. Uwielbiam ten duet. Są przegenialni.

Są autorzy, którzy idąc na ilość tracą na jakości, ale są też autorzy, którzy piszą książkę za książką, a każda utrzymana jest na bardzo wysokim poziomie. Dyskutowało się już o tym, że aby mieć czas na dopracowanie powieści, nie powinno się wydawać więcej niż jedna, maksymalnie dwie książki rocznie, gdyż w przeciwnym wypadku publikacje będą słabe. Bzdura. Remigiusz Mróz zalicza się zdecydowanie do tej drugiej grupy autorów. Mam wrażenie, że w jego przypadku liczy się zarówno jakość, jak i ilość. Swoją nową powieścią z pewnością nie rozczaruje swoich wiernych czytelników. "Immunitet" to nie tylko zawiła intryga, akcja pędząca w zawrotnym tempie i świetnie wykreowane postacie, ale także dojrzały warsztat i kapitalnie opisana rzeczywistość. Czytelnik "widzi" sceny, jakie buduje Mróz, a dialogi nie są papierowe i nijakie.

"Immunitet" to kolejna świetna powieść z serii. Przeczytałam ją w dwa popołudnia i jeden wieczór. Tej książki po prostu nie można tak łatwo i szybko odłożyć na półkę. Ma jeden minus - zakończenie. Jak Mróz mógł tak złamać serce biednemu Oryńskiemu?! Ale ciii... Dla tych, którzy znają Mroza, nie będzie zaskoczeniem, kiedy zdradzę, że happy endu nie będzie.

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Remigiusz Mróz "Immunitet"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016
liczba stron: 648
data premiery: 31.08.2016

poniedziałek, 16 maja 2016

Remigiusz Mróz "Trawers" | Recenzja przedpremierowa



Przyszedł czas pożegnania z komisarzem Forstem. Mam wrażenie, że to, co najlepsze Remigiusz Mróz zostawił na sam koniec. Nie zwykłam wylewać morza łez podczas ckliwych romansów, tymczasem uroniłam łzę, czytając ostatni rozdział "Trawersu". To nie tylko bardzo dobry kryminał czy thriller, to przede wszystkim rewelacyjna powieść.

W Kościelisku pojawia się grupa syryjskich uchodźców. Chwilę później na prowadzącym na Czerwone Wierchy szlaku zostaje odnaleziony zamordowany mężczyzna, a w jego ustach umieszczono syryjską monetę. Podejrzenie pada na grupę imigrantów, jednak również inna wersja nie wydaje się śledczym nieprawdopodobna, a prowadząca dochodzenie prokurator Dominika Wardyś-Hansen bierze pod uwagę, że Bestia z Giewontu powróciła. Niestety, prokurator sama wsadziła na dwadzieścia pięć lat do więzienia jedynego człowieka, który mógłby schwytać Bestię. Tymczasem komisarz Forst stara się przetrwać każdy kolejny dzień w więziennym środowisku, podczas gdy na wolności ktoś wciąż czeka na jego ratunek.

Ostatnia część trylogii z (byłym już) komisarzem Wiktorem Forstem zaczyna się od mocnego akcentu. Poznajemy brutalny, więzienny świat, w który Forst zdążył wsiąknąć już na dobre, aby chwilę później przenieść się na górskie szlaki, gdzie został zamordowany turysta. Potem jest już tylko lepiej (gorzej). "Trawers" to najlepsza część serii. Remigiusz Mróz stworzył nie tylko kapitalny kryminał, ale również powieść o bogatym tle społeczno-obyczajowym. Nie obce są mu problemy, z którymi boryka się współcześnie cała Europa. Mróz w szczery i bezkompromisowy sposób rozprawia się z mitami, jakie narosły wokół kryzysu imigracyjnego. Jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości. Zapewniając swoim czytelnikom niebanalną rozrywkę i czystą przyjemność z obcowania z charyzmatycznym komisarzem Forstem, otwiera nasze oczy na ważne problemy współczesnego świata.

Remigiusz Mróz udowadnia, że nie bez powodu jest jednym z najchętniej czytanych polskich pisarzy młodego pokolenia. Jeśli kiedykolwiek zastanawiał was fenomen tego faceta, przeczytajcie "Trawers". Nikt tak jak on nie potrafi kluczyć i tworzyć tak genialnych, inteligentnych, a jednocześnie mocno ironicznych, a momentami bezczelnych śledczych. I nikt tak jak on nie potrafi budować napięcia przez trzy kolejne tomy. A wszystko to po to, by wbić czytelnika w fotel i zmasakrować zakończeniem. Pochłonęłam "Trawers" w dwa wieczory, a potem długo nie mogłam spać. Smaku tej lekturze dodaje... pojawienie się Joanny Chyłki, uwielbianej przez czytelników bohaterki innej serii pióra młodego pisarza. Chyłka i Forst na kartach jednej powieści? Musicie to przeczytać!

Czy zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się z bohaterami waszych ulubionych książek, kiedy pisarz już opuści ich i pozwoli podążać dalej swoimi ścieżkami? Uwielbiam otwarte zakończenia. "Trawers" nie odkrywa wszystkich kart, bo zawsze jest jakiejś "dalej". Po raz pierwszy beczałam podczas lektury kryminału. Chyba nie muszę nic więcej dodawać. "Trawers" wyzwala przeróżne emocje.


piątek, 13 maja 2016

Kto powinien zagrać w ekranizacji trylogii o komisarzu Forście?


To już fakt - prawa do ekranizacji trylogii o komisarzu Forście zostały sprzedane. Zanim przejdę do recenzji trzeciej części (tak! mam!), skorzystam z zaproszenia, jakie otrzymałam od Wydawnictwa Filia. Otóż zostałam poproszona o stworzenie listy aktorów, którzy, moim skromnym zdaniem, powinni zagrać w ekranizacji. Oto mój dreamcasting.




Piotr Stramowski jako Forst

Kapitalny Janek "Majami" Fabiańczyk z nowego "Pitbulla". Wahałam się między Stramowskim a Dorocińskim, ale Dorociński jest postacią tak znaną i kojarzącą się jednoznacznie z określoną rolą, że Stramowski wydaje mi się lepszym kandydatem. Tylko błagam, niech Forst chodzi po tych szlakach bez koszulki.



Emilia Komarnicka jako Olga Szrebska

Podczas lektury widziałam właśnie jej twarz. Moim zdaniem jest idealną kandydatką na odtwórczynię roli książkowej Szrebskiej. Młoda, zdolna i utalentowana i jeszcze nie tak bardzo popularna, a mam wrażenie, że postać Olgi mogłaby zostać jej "rolą życia".



Dorota Landowska jako prokurator Wadryś-Hansen

Tutaj chyba odezwał się we mnie sentyment do znakomitego serialu sprzed kilkunastu lat, "Kryminalnych", gdzie Dorota Landowska wcieliła się w postać pani prokurator, ściśle współpracującej z komisarzem Zawadą. Chętnie zobaczyłabym Landowską raz jeszcze w roli prokurator.



Janusz Gajos jako Osica

Gajos byłby idealnym odtwórcą roli Osicy. To uniwersalny aktor, który potrafi zagrać zarówno policjanta, jak i gangstera, a w roli opiekuńczego ojca i tego "dobrego" gliny byłby wprost znakomity.



Antoni Pawlicki jako Bestia

W swoim spojrzeniu Pawlicki ma coś, co... niepokoi. Uważam, że idealnie sprawdziłby się w roli Bestii z Giewontu, mordercy, za którym bezskutecznie podąża Forst. Pawlicki był już obsadzany w roli amantów, doskonale sprawdza się jako policjant, idealnie wpasowuje się także w czasy wojennej zawieruchy. Może przyszedł już czas na rolę Bestii?

A Wy, kogo obsadzilibyście w głównych rolach?

poniedziałek, 28 marca 2016

Remigiusz Mróz "Rewizja" | Recenzja przedpremierowa



Chyłka i Zordon, bohaterowie doskonale przyjętych przez czytelników thrillerów prawniczych, "Kasacji" i "Zaginięcia", powracają. Ale, ale! Spodziewajcie się niemałego zaskoczenia, tym razem charyzmatyczna Joanna Chyłka i młody prawnik, Kordian Oryński staną po przeciwnych stronach barykady. Stawką jest milion złotych, jednak gra toczy się o znacznie więcej.  Czy w zepsutym świecie korupcji i nadużyć finansowych można postąpić w zgodzie z własnym sumieniem?

Kobieta i jej nastoletnia córka padają ofiarą brutalnego gwałtu i morderstwa. Pogrążony w żałobie mąż i ojciec, mężczyzna pochodzenia romskiego składa wniosek o wypłatę ich polisy na życie, jednak ubezpieczyciel odmawia. Rodzą się wątpliwości - jak to się stało, że biedną romską rodzinę było stać na opłatę wysokich składek? Wkrótce później mężczyzna zostaje oskarżony o zabójstwo. Jego obrońcą zostaje gasnąca gwiazda, była pracowniczka kancelarii Żelazny&McVay, Joanna Chyłka. Tymczasem to właśnie prawnicy z Żelaznego&McVaya reprezentują interesy firmy ubezpieczeniowej, która odmówiła wypłaty w kwocie miliona złotych. Kordian Oryński, niegdysiejszy bliski współpracownik i podopieczny Chyłki, ma za zadanie przygotować się na sądową batalię. Kto wyjdzie z tego starcia cało - mistrzyni czy jej uczeń?

Z każdą kolejną książką z cyklu, uwielbiam Chyłkę i Zordona jeszcze bardziej. Największymi zaletami tej powieści są mistrzowsko napisane, inteligentne dialogi oraz sami zainteresowani, czyli Joanna Chyłka i Kordian Oryński. W "Rewizji" nie obowiązuje pojęcia dobra i zła, i właśnie to jest w tej książce najciekawsze. Bohaterowie nie są czarno-biali, potrafią zaskoczyć czytelnika w najmniej oczekiwanym momencie. A zakończenie... wielu z was może poczuć się rozczarowanym, Remigiusz Mróz maksymalnie skomplikował życie swoich postaci, ale uwierzcie, to zakończenie to prawdziwy majstersztyk. Kiedy skończyłam czytać "Zaginięcie", pomyślałem "o kurde, bardziej spektakularnego finału to już chyba nie mógł wymyślić". Pomyliłam się. Mógł. Mógł i zrobił to w "Rewizji".

Zazdroszczę Remigiuszowi Mrozowi naturalnej lekkości pióra (no, i czasu!!! napisał "Rewizję" w TRZY TYGODNIE! W trzy tygodnie, podczas gdy ja... no dobra, on nie ma dzieci:)). Z powieści na powieść rozwija swój warsztat, doskonali styl i baaardzo podoba mi się kierunek, w jakim zmierza. Kapitalne, oryginalne pomysły to jedno, ale trzeba to jeszcze umieć dobrze opisać, w odpowiednim momencie podkręcić atmosferę, uchylić rąbka tajemnicy, ale w żadnym wypadku nie pozwolić czytelnikowi rozgryźć intrygi. Mróz to potrafi. Komplikuje życie swoich bohaterów, nie zawsze stawia ich w korzystnym położeniu, ale właśnie dzięki temu wygrywa. Jego nieidealni bohaterowie zdobyli serca nieidealnych czytelników, którzy wciąż czekają na więcej. Kariera czy uczciwość? Pieniądze czy wierność własnym przekonaniom? No, kto z was nigdy nie miał takich dylematów?

Cykl z Chyłką i Zordonem w rolach głównych nie przestaje mnie zaskakiwać. No, bo przecież z zasady pierwsza część jest zawsze najlepsza, a kontynuacje są tylko marnymi substytutami. Czy rzeczywiście? Nie tym razem. Każda kolejna powieść w cyklu jest lepsza od poprzedniej, a ja... aż się boję, co będzie w kolejnej!

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Remigiusz Mróz, "Rewizja"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016
liczba stron: 624
data premiery: 30.03.2016

wtorek, 19 stycznia 2016

Remigiusz Mróz "Przewieszenie" | Recenzja



Tatry jeszcze nigdy nie były tak groźne i... tak piękne! Jak Mróz to robi, że nawet kiedy z zimną krwią morduje niczego nieświadomych turystów na szlakach, zachwyca zapierającymi dech w piersi krajobrazach i kapitalnymi portretami głównych bohaterów? Ironia, cięte riposty, gęste trupy i zaskakujący finał - to u Mroza lubię najbardziej.

Na górskich szlakach giną ludzie. Początkowo domniemane wypadki nie budzą zainteresowania policji, tym bardziej, że w każdym przypadku na miejscu zdarzenia byli świadkowie. Szybko jednak okazuje się, że seria nieszczęśliwych zdarzeń tak naprawdę jest wynikiem działania mordercy, który dopiero się rozkręca. Dochodzeniem zajmuje się komisarz Wiktor Forst. Odkrywa związek pomiędzy serią zabójstw w Tatrach i sprawą, nad jaką pracował z Olgą Szrebską. Forst rusza tropem mordercy, nie podejrzewając nawet, że niebawem znajdzie się po drugiej stronie barykady, a ze ścigającego stanie się ściganym. Morderca nie jest jego jedynym wrogiem.

Ta książka stała się bestsellerem na długo przed premierą, tak jak i wszystkie inne powieści Remigiusza Mroza. To jest zdecydowanie jego czas. Nie dziwi mnie to. Twórczość Mroza charakteryzuje rzadko spotykana lekkość pióra, swego rodzaju naturalność, z jaką przychodzi mu tworzenie historii. Odnoszę niepokojące wrażenie, że on nie wymyśla tych opowieści, dlatego z niepokojem przejrzałam portal informacyjny w poszukiwaniu wzmianki o morderstwach na szlakach. Bo... czy można być aż tak genialnym? Każdą swoją kolejną książką Mróz udowadnia, że owszem, można. Jego powieści wciągają od pierwszej strony i nie puszczają do zaskakującego zakończenia. "Przewieszenie" nie jest wyjątkiem.

Remigiusz Mróz stworzył fenomenalny portret głównego bohatera. Uwielbiam podszyte wcale nie taką lekką ironią dialogi pomiędzy Forstem a Edmundem Osicą, jego przełożonym. A wszystko to w siejącej grozę scenerii najwyższych polskich szczytów i najbardziej niebezpiecznych górskich szlaków. Nie można sobie było wymarzyć lepszego miejsca do przedstawionych wydarzeń. Tatry są niemym, ale jakże ważnym bohaterem tej książki. Mróz kocha góry i zaraża czytelnika swoją pasją. Nawet ja, totalna ignorantka, dostrzegłam w jego opisach coś pięknego i wyjątkowego.

Cokolwiek bym nie napisała o "Przewieszeniu", i tak ją przeczytacie. Nie chciałam się powtarzać, pisać o skomplikowanych intrygach, genialnych detektywach, wielowątkowych śledztwach, dlatego skupiłam się na tych niuansach, które dodają całości smaku. Przeczytałam jednym tchem i gorąco polecam waszej uwadze nową książkę Mroza. No, i oczywiście czekam na trzeci tom!

Dziękuję Wydawnictwu Filia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Remigiusz Mróz, "Przewieszenie"
Wydawnictwo Filia, 2016
liczba stron: 464
data premiery: 13.01.2016

poniedziałek, 2 listopada 2015

Wywiad | Remigiusz Mróz: "Nie mam wielkiego wyboru, siedzę od rana do wieczora, stukając w klawiaturę"



Remigiusz Mróz należy do grona najpoczytniejszych polskich pisarzy młodego pokolenia, a nie skończył jeszcze nawet 30 lat. Autor między innymi rewelacyjnej serii thrillerów prawniczych jest uwielbiany przez recenzentów, blogerów i czytelników. Jego najnowsza powieść ukazała się w październiku pod patronatem Przeglądu czytelniczego. Poznajcie autora bestsellerowych powieści - Remigiusza Mroza.

Cóż za tempo! Kolejne książki spod pióra Mroza ukazują się na rynku wydawniczym kilka razy w roku. Jak długo w Pana przypadku oczywiście, uśredniając trwa proces tworzenia?

Samo pisanie zajmuje około miesiąca – kiedy wpadam w pisarski cug, nie wychodzę z niego, dopóki nie skończę książki. Zazwyczaj nie jest to swobodnie podjęta decyzja, a konieczność – historia nie daje mi spokoju, bohaterowie domagają się uwagi, a fabuła chce iść dalej. Nie mam wielkiego wyboru, więc siedzę z przerwami od rana do wieczora, stukając w klawiaturę.
Co dzieje się potem? To zależy, ile czasu minie od sporządzania pierwszego draftu. Jeśli niewiele, to i zmian jest jak na lekarstwo. Ich liczba rośnie jednak wykładniczo w stosunku do czasu, jaki upłynął od zakończenia pracy. Autoredakcja zajmuje mi około dwóch tygodni, a potem zaczynam pracę z redaktorem, zazwyczaj jeszcze dwukrotnie mieląc cały tekst.

Który z Pana bohaterów jest tym najważniejszym, ulubionym?

Ulubionych jest całe mrowie – i ci najbardziej charakterni z pewnością w jakimkolwiek zestawieniu będą przodować. A najważniejszym jest pewnie jeden z tych, którzy pojawili się jako pierwsi – może Christian Leitner z Parabellum? Opisywanie tej postaci było ciekawym przeżyciem, bo nie miałem gotowego szkieletu charakterologicznego. Leitner powstawał zupełnie niezależnie ode mnie, litera po literze, zdanie po zdaniu. A potem… nagle zabrakło prądu. I całego Leitnera szlag trafił. Dla początkującego pisarza był to moment grozy i od razu pojawiło się pytanie „co, jeśli zapomnę, co napisałem?”. Mając w świadomości najgorsze możliwe scenariusze, wziąłem kartkę, długopis i świeczkę, a potem zacząłem spisywać to i owo.
Kiedy skończyła się przerwa w dostawie prądu, nawet nie zerknąłem na tę kartkę. Wszystko napisałem od początku z głowy – i to pokazuje, jak ten proces w istocie wygląda. To nie tworzenie bohaterów, a opisywanie już gdzieś istniejących postaci. Trudno zapomnieć, jacy są, kiedy stoją tuż obok.

Joanna Chyłka, bohaterka Kasacji i najnowszego Zaginięcia jest postacią niezwykle charyzmatyczną. Zastanawiam się, czy istnieje jej pierwowzór?

Żaden z moich bohaterów nie ma pierwowzoru, bo każdy jest samodzielnym tworem. Pewnie przenikają do nich cechy znajomych, rodziny, a także moje, ale trudno powiedzieć, żebym w jakimkolwiek przypadku wzorował się na kimś konkretnym.

Czy rozpoczynając pracę nad kolejną książką od razu wie Pan, jak ona się skończy? A może akcja ewoluuje w miarę jej rozwoju?

Nie mam bladego pojęcia, co będzie kilka stron dalej. Na tym polega cała ta niesamowita przyjemność płynąca z pisania. Wiem, że są autorzy, którzy twierdzą, że im bardziej pisarz się męczy, tym lepsze dzieło stworzy – ale ja jestem wieloletnim wyznawcą konstatacji pisarskich Stephena Kinga. A on podkreśla, że nawet najgorsza godzina spędzona przy pisaniu była jedną z najlepszych godzin spędzonych w życiu. Dlaczego? Bowiem to nieprawdopodobna frajda, o której trudno byłoby mówić, gdyby wiedziało się, co będzie dalej. Im mniej wie autor, tym lepiej. Im bardziej zaskoczą go postacie, tym większe prawdopodobieństwo, że zaskoczą potem czytelnika.
Czasem pod koniec książki wiem już, jaki będzie koniec. Innym razem widzę tylko możliwości… a czasem robię wszystko, by skończyło się po mojemu – i nic z tego nie wychodzi. Podczas pisania kilku ostatnich podrozdziałów Ekspozycji byłem gotów przestawić się w poprzek, by książka skończyła się inaczej, ostatecznie jednak nie miałem nic do gadania.

Proszę opowiedzieć o swoich literackich początkach. Skąd w ogóle wziął się pomysł, aby pisać?

Chyba z ogólnej tendencji do tworzenia. Zaczęło się w trzeciej klasie podstawówki właśnie od „książki” – a właściwie tekstu pisanego w PowerPoincie i szumnie nazywanego w taki sposób. Potem była kolejna próba, jeszcze jedna… a w międzyczasie setka wierszy, prowadzenie magazynu internetowego, pisanie artykułów i szukanie środków wyrazu. Ostatecznie wydaje mi się to absolutnie naturalne – każdy z nas chce tworzyć, a książki są do tego najlepszą sposobnością.

Co czyta Mróz po godzinach? Jaką lekturę mógłby Pan polecić swoim czytelnikom, kiedy już skończą kolejną część przygód Chyłki i Oryńskiego?

Wszystko, co się nawinie. Im szersze spektrum czytelnicze, tym lepszy warsztat pisarski. Ostatnio coraz trudniej mi wyrwać się z kryminałów, ale staram się choćby od czasu do czasu przemycić sobie inną lekturę (jak niedawno Ślepowidzenie Wattsa). Dla zachowania zdrowego warsztatu (i dla czystej przyjemności) czytam też regularnie Kinga – szczęśliwie napisał tyle, że powinno wystarczyć mi jeszcze na kilka lat.
A po jaki tytuł sięgnąć po skończonym Zaginięciu? Nie mam pojęcia. Jeśli ktoś chciałby pozostać w klimatach prawniczych, polecam Kolor prawa Marka Gimeneza lub Apelację Grishama. Jeśli nie, to cały cykl z Harrym Hole spod pióra Jo Nesbø – silnie uzależnia, nawet nie w sferze kryminalnej, a osobistej. Håkan Nesser i jego inspektor Barbarotti nie zawiodą nikogo, kto lubi skandynawskie kryminały.

Proszę uchylić rąbka tajemnicy, jak potoczą się dalsze losu bohaterów Kasacji i Zaginięcia. Czy będzie happy end?

Trudno powiedzieć, bo sam tego nie wiem. Mogę za to zdradzić co nieco z trzeciego tomu – poznamy przeszłość Chyłki i dowiemy się, dlaczego jest taka, jaka jest. Sama będzie miała nieco problemów z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości, a w dodatku sprawa, którą będzie się zajmowała, okaże się prawdziwym koszmarem. Relacja z Oryńskim nabierze zupełnie nowego wymiaru… ale czy dobrego, czy złego, o tym będzie okazja przekonać się w przyszłym roku.

środa, 21 października 2015

Patronat medialny: Remigiusz Mróz "Zaginięcie" | Premiera



"Kasacja" rzuciła mnie na kolana. Nie wierzyłam, że Remigiusz Mróz może napisać jeszcze lepszy thriller prawniczy. Myliłam się! "Zaginięcie" jest doprawdy godną kontynuacją. Zaskakujące zwroty akcji, wciągająca fabuła, gęsta atmosfera - to przepis na sukces Mroza. Charyzmatyczna Joanna Chyłka wraca w najlepszym stylu!

Z letniej posiadłości bogatego małżeństwa bez śladu znika ich trzyletnia córeczka. Przez całą noc był włączony alarm antywłamaniowy, a wszystkie okna oraz drzwi starannie zamknięte. Policja podejrzewa, że dziecko nie żyje. Podejrzenie pada na rodziców dziewczynki. Prawnicy z kancelarii Żelazny & McVay - Joanna Chyłka oraz jej podopieczny Kordian Oryński podejmują się obrony małżeństwa, chociaż sprawa wydaje się być oczywista i z góry przegrana. Proces jest mocno poszlakowy, nie ma wystarczających dowodów, aby udowodnić rodzicom winę, ale nie można też z całą pewnością założyć, że są niewinni. Oskarżyciel kieruje się logiką, która każe przypuszczać, że to właśnie matka i ojciec popełnili zarzucany im czyn. Czy można w inny sposób wytłumaczyć zniknięcie dziewczynki? Joanna Chyłka stara się przekonać sąd, że "Kto oskarża, powinien mieć dowód". Czy jej się to uda?

"Zaginięcie" to kolejna powieść Remigiusza Mroza, która z pewnością stanie się bestsellerem. Nie ma w tym absolutnie nic dziwnego. To doskonale napisany, emocjonujący thriller prawniczy. Trzyma w  napięciu od pierwszej strony do ostatniego znaku. Miłośnicy mocnych wrażeń mogą w ciemno kupować Mroza i z pewnością nie będą zawiedzeni. Rozpoczynając lekturę możemy być pewni, iż porwie nas w szybką literacką podróż bez trzymanki. Tej książki nie da się tak po prostu odłożyć na półkę. Kiedy już zaczniemy, nie zaśniemy, aż nie dowiemy się, co tak naprawdę stało się w niewielkiej wsi nieopodal Augustowa. Remigiusz Mróz tworze najciekawsze opisy batalii sądowych polskiej literatury współczesnej. Tytuł doktor prawa z pewnością przydaje się w pracy nad kolejnymi książkami, jednak to naturalny talent narracyjny Mroza stanowi jego największy atut.

Joanna Chyłka powraca w doskonałej formie. Kontrowersyjna i przebojowa pani prawnik, pędząca za kierownicą swojej iks piątki zyskała rzesze fanów podczas swojego debiutanckiego występu w "Kasacji". Chyłka nie straciła nic ze swojej zgryźliwości. Nadal błyska intelektem i inteligentnymi ripostami. W "Zaginięciu" atmosferę pomiędzy Chyłką a Kordianem Oryńskim można kroić nożem. Remigiusz Mróz stworzył fenomenalnych, zapadających w pamięci głównych bohaterów. Chyłka i Oryński nie pozwolą o sobie zapomnieć! "Zaginięcie" to charyzmatyczne postacie, błyskotliwe dialogi i niewartka akcja. A wszystko - jak to u Mroza - opisane w niezwykle sugestywny sposób. Gwarantuję, że nie sami nie dojdziecie do tego, co tak naprawdę stało się z zaginioną dziewczyną, dopóki Remigiusz Mróz nie zechce was o tym poinformować!

Remigiusz Mróz napisał kolejny kapitalny thriller prawniczy. Zastanawiam się, skąd czerpie nieskończone pokłady inspiracji? Gdzie znajduje pomysły? Prawda jest taka, że skądkolwiek nie bierze swoich historii, są one genialnie napisana i doskonale zrobione. Mróz znów jest w kapitalnej formie.

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Remigiusz Mróz "Zaginięcie"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2015
ilość stron: 509
data premiery: 21.10.2015

sobota, 28 marca 2015

Remigiusz Mróz "Kasacja" [Recenzja]




Od dłuższego czasu miałam ochotę na coś "mocnego", jednak spotykał mnie wyjątkowy pech - nie mogłam trafić na thriller, który powali mnie na kolana i wywoła drżenie kolan oraz serca. I oto jest - polski thriller prawniczy na światowym poziomie. Książka, którą pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Jest moc! Remigiusz Mróz trzyma w napięciu i nie odpuszcza aż do zaskakującego finału. To trzeba przeczytać.

Piotr Langer, syn szanowanego biznesmena, zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Langer przez 10 dni przebywał zamknięty w swoim mieszkaniu z ciałami ofiar, na narzędziach zbrodni zabezpieczono odciski palców mężczyzny, sprawa wydaje się więc być przesądzona. Obrony Langera podejmuje się Joanna Chyłka, surowa adwokat pracująca dla znanej warszawskiej kancelarii. Chyłka, znana w prawniczym świecie ze swojej zawziętości i bezkompromisowości, zrobi wszystko, aby odnieść zwycięstwo na sali sądowej. W sprawie Langera pomaga jej Kordian Oryński, młody aplikant, który właśnie rozpoczyna karierę. Sprawa Langera jest o tyle trudna, o ile sam oskarżony nie wykazuje chęci współpracy ze swoimi adwokatami, opłaconymi przez Langera seniora. Piotr prowadzi z prawnikami dziwną grę. Z jednej strony nie przyznaje się do winy, z drugiej - wydaje się być niewzruszony i nieprzejęty swoim trudnym położeniem.

Remigiusz Mróz udowadnia, że Polacy potrafią tworzyć literaturę na światowym poziomie. Trzymająca w napięciu, starannie skonstruowana powieść stanowi nie lada gratkę dla fanów mocnych wrażeń. Autor zasiał we mnie ziarnko niepokoju tak głęboko, iż długo nie mogłam otrząsnąć się z wrażenia po lekturze zaskakującego zakończenia. Mróz kluczy po mistrzowsku, wyprowadza czytelnika w szereg ślepych zaułków, podsuwa tropy, zarówno te prawdziwe, jak i fałszywe, a już twoja w tym głowa, aby dojść do tego, co jest rzeczywistością, a co fikcją.. Mission impossible. Gwarantuję, że, nawet jeżeli będziecie pewni rozwiązania zagadki, zakończenie sprawi wam niespodziankę. Remigiusz Mróz nie zwalnia tempa nawet na chwilę. Przez cały czas mamy wrażenie, iż oto uczestniczymy w szaleńczej przejażdżce rozpędzonym rollercoasterem, który zaraz może się wykoleić. Chyłka i Oryński zaliczają niepowodzenie za niepowodzeniem, sprawa - już od początku pozornie niemożliwa do wygrania - komplikuje się jeszcze bardziej. I ta niepewność - czy to Langer zabił? Mnóstwo niewiadomych, niewiarygodne tempo, rozbudowana intryga - taka właśnie jest "Kasacja".

"Kasacja" to również dowód doskonałego przygotowania Remigiusz Mroza. Z lektury dowiedziałam się więcej o funkcjonowaniu i niuansach polskiego wymiaru sprawiedliwości niż z wszystkich pseudoprawniczych książek i seriali. Mróz przedstawia prawniczy świat w pigułce, w sposób przystępny i zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Wszystko wyjaśnia, przy czym robi to tak naturalnie, że nawet się nie zorientowałam, kiedy mój ubogi poziom wiedzy gwałtownie wzrósł. "Kasacja" to lektura doprawdy fascynująca. Niegłupia, a przy tym trzymająca w napięciu ukazuje niedoskonałości systemu sprawiedliwości. Na uwagę zasługuje również kreacja głównych bohaterów. Mam wielką nadzieję na ponowne spotkanie z Chyłką i Oryńskim. Duet prawników podbił moje serce totalnym niedopasowaniem i - paradoksalnie - perfekcyjną współpracą.

Cóż więcej mogę powiedzieć na temat "Kasacji"? Rozprawiać mogłabym długo, zachwycając się nad zaletami powieści. Nie sposób jednak przekazać najistotniejszego, aby nie zahaczyć o spoilery, zamilknę więc, odsyłając was do lektury najnowszej powieści Remigiusza Mroza, gdyż zdecydowanie, bezzwłocznie WARTO.

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Remigiusz Mróz "Kasacja"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2015
ilość stron: 496
data premiery: 18.02.2015