poniedziałek, 30 marca 2015

Louisa Young "Wciąż czekam" | Recenzja



Podpisanie rozejmu w wagonie kolejowym w Compiègne zakończyło wielki konflikt zbrojny, który w historii zapisał się jako I wojna światowa, jednak koszmar powracających z frontu żołnierzy dopiero się rozpoczynał. Po zawieszeniu broni już nigdy nic nie miało być takie, jak wcześniej. Louisa Young w swojej najnowszej powieści "Wciąż czekam" z wnikliwością obserwuje nieodwracalne zmiany, jakie zachodzą w psychice powracającego z wojny żołnierza oraz wpływ Wielkiej Wojny na życie całych rodzin.

1919 rok. Świat próbuje odrodzić się na nowo po wojennej zawierusze. Nadine i Riley przetrwali wojnę. Riley został ciężko ranny na froncie, a jego cała twarz pokryta jest licznymi bliznami. Wraz ze swoją świeżo poślubioną żoną Nadine wyjeżdża do Francji na miesiąc miodowy. Fizyczne okaleczenie Rileya rodzi pomiędzy małżonkami dziwne napięcie, strach przed zbliżeniem. Ich związek zostaje wystawiony na ciężką próbę. Cień na ich życiu wciąż kładzie Wielka Wojna... Peter, który służył z Rileyem w wojsku, nie został ranny, jednak psychicznie jest wrakiem człowieka. Peter dręczony wyrzutami sumienia szuka ukojenia w alkoholu. Z dnia na dzień coraz bardziej oddala się od żony, aż ta w końcu decyduje się spakować walizki i wyjechać. 

Czy dla Petera i Julii jest jeszcze jakaś przyszłość? Czy Nadine i Riley odnajdą siebie w powojennej rzeczywistości? Jak uporać się z demonami wojny? Na te i inne pytania odpowiedzi poszukuje Louisa Young w pięknej i wzruszającej powieści "Wciąż czekam". "Wciąż czekam" zachwyca niebanalnym, delikatnym, szlachetnym wręcz językiem i wnikliwymi obserwacjami autorki. Problem został przedstawiony wyczerpująco z każdej strony. Louisa Young opisuje zarówno rany fizyczne, jak i psychiczne. Pokusiła się również o wprowadzenie postaci ze środowiska medycznego zainteresowanej sytuacją żołnierzy powracających z frontu. Tło społeczne idealnie uzupełnia prezentowane treści. "Wciąż czekam" to prawdziwa i wysoce prawdopodobna powieść o wojennych ranach, które potrzebują lat, by mogły się zabliźnić. W książce występują liczne nawiązania do twórczości Homera, a Peter Locke namiętnie wczytuje się w historię powracającego do domu Odyseusza. Bohaterowie powieści "Wciąż czekam" także poszukują swojej Itaki.

"Wciąż czekam" to świetna powieść historyczna-obyczajowa utrzymana w klimatach przebudzenia się z wojennego letargu. To również niebanalny obraz psychiki młodego człowieka, któremu dano do ręki karabin i kazano zabijać w imię wolności oraz bezpieczeństwa cywilizacji. Autorka wyczerpująco opisuje problem, próbując pomóc bohaterom w poszukiwaniu ich drogi do własnego "ja". Niełatwo jest wrócić z wojny, gdzie panowało przyzwolenie na zabijanie i przypomnieć sobie reguły życia w społeczeństwie. Liczne nawiązania literackie, prawdziwi bohaterowie, niebanalna treść oraz wyrazisty język - oto niekwestionowane zalety powieści "Wciąż czekam". Powieści, którą przeczytałam z najwyższą przyjemnością płynącą z mądrego słowa. To jedna z tych książek, które poszerzają horyzonty, o których miło dyskutować. Wyjątkowa powieść dla wyjątkowego czytelnika.

Fabuła "Wciąż czekam" toczy się niespełna 100 lat temu, a jednak treści, które przekazuje Louisa Young wciąż nie tracą na wartości. To mądra książka o zachowaniu człowieczeństwa w czasach, kiedy człowieczeństwo było jedną z najwyższych wartości. Ale to nie tylko powieść o wojnie i żołnierzach. To również opowieść o kobietach, całych rodzinach, pokoleniach. Świadectwo życia ludzi, których dotkliwie doświadczyła Wielka Historia oraz Wielka Wojna. Książka o ludzkich charakterach i uczuciach. Nie wszystkim z bohaterów się udaje, bo "Wciąż czekam" to nie cukierkowata literatura z happy endem. To coś więcej. 

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Louisa Young "Wciąż czekam"
Wydawnictwo Prószyński Media, 2015
ilość stron: 408
data premiery: 02.04.2015

sobota, 28 marca 2015

Remigiusz Mróz "Kasacja" [Recenzja]




Od dłuższego czasu miałam ochotę na coś "mocnego", jednak spotykał mnie wyjątkowy pech - nie mogłam trafić na thriller, który powali mnie na kolana i wywoła drżenie kolan oraz serca. I oto jest - polski thriller prawniczy na światowym poziomie. Książka, którą pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Jest moc! Remigiusz Mróz trzyma w napięciu i nie odpuszcza aż do zaskakującego finału. To trzeba przeczytać.

Piotr Langer, syn szanowanego biznesmena, zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Langer przez 10 dni przebywał zamknięty w swoim mieszkaniu z ciałami ofiar, na narzędziach zbrodni zabezpieczono odciski palców mężczyzny, sprawa wydaje się więc być przesądzona. Obrony Langera podejmuje się Joanna Chyłka, surowa adwokat pracująca dla znanej warszawskiej kancelarii. Chyłka, znana w prawniczym świecie ze swojej zawziętości i bezkompromisowości, zrobi wszystko, aby odnieść zwycięstwo na sali sądowej. W sprawie Langera pomaga jej Kordian Oryński, młody aplikant, który właśnie rozpoczyna karierę. Sprawa Langera jest o tyle trudna, o ile sam oskarżony nie wykazuje chęci współpracy ze swoimi adwokatami, opłaconymi przez Langera seniora. Piotr prowadzi z prawnikami dziwną grę. Z jednej strony nie przyznaje się do winy, z drugiej - wydaje się być niewzruszony i nieprzejęty swoim trudnym położeniem.

Remigiusz Mróz udowadnia, że Polacy potrafią tworzyć literaturę na światowym poziomie. Trzymająca w napięciu, starannie skonstruowana powieść stanowi nie lada gratkę dla fanów mocnych wrażeń. Autor zasiał we mnie ziarnko niepokoju tak głęboko, iż długo nie mogłam otrząsnąć się z wrażenia po lekturze zaskakującego zakończenia. Mróz kluczy po mistrzowsku, wyprowadza czytelnika w szereg ślepych zaułków, podsuwa tropy, zarówno te prawdziwe, jak i fałszywe, a już twoja w tym głowa, aby dojść do tego, co jest rzeczywistością, a co fikcją.. Mission impossible. Gwarantuję, że, nawet jeżeli będziecie pewni rozwiązania zagadki, zakończenie sprawi wam niespodziankę. Remigiusz Mróz nie zwalnia tempa nawet na chwilę. Przez cały czas mamy wrażenie, iż oto uczestniczymy w szaleńczej przejażdżce rozpędzonym rollercoasterem, który zaraz może się wykoleić. Chyłka i Oryński zaliczają niepowodzenie za niepowodzeniem, sprawa - już od początku pozornie niemożliwa do wygrania - komplikuje się jeszcze bardziej. I ta niepewność - czy to Langer zabił? Mnóstwo niewiadomych, niewiarygodne tempo, rozbudowana intryga - taka właśnie jest "Kasacja".

"Kasacja" to również dowód doskonałego przygotowania Remigiusz Mroza. Z lektury dowiedziałam się więcej o funkcjonowaniu i niuansach polskiego wymiaru sprawiedliwości niż z wszystkich pseudoprawniczych książek i seriali. Mróz przedstawia prawniczy świat w pigułce, w sposób przystępny i zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Wszystko wyjaśnia, przy czym robi to tak naturalnie, że nawet się nie zorientowałam, kiedy mój ubogi poziom wiedzy gwałtownie wzrósł. "Kasacja" to lektura doprawdy fascynująca. Niegłupia, a przy tym trzymająca w napięciu ukazuje niedoskonałości systemu sprawiedliwości. Na uwagę zasługuje również kreacja głównych bohaterów. Mam wielką nadzieję na ponowne spotkanie z Chyłką i Oryńskim. Duet prawników podbił moje serce totalnym niedopasowaniem i - paradoksalnie - perfekcyjną współpracą.

Cóż więcej mogę powiedzieć na temat "Kasacji"? Rozprawiać mogłabym długo, zachwycając się nad zaletami powieści. Nie sposób jednak przekazać najistotniejszego, aby nie zahaczyć o spoilery, zamilknę więc, odsyłając was do lektury najnowszej powieści Remigiusza Mroza, gdyż zdecydowanie, bezzwłocznie WARTO.

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Remigiusz Mróz "Kasacja"
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2015
ilość stron: 496
data premiery: 18.02.2015

piątek, 27 marca 2015

Katarzyna Michalik-Jaworska "Blizny" [Recenzja]



W ubiegłym roku Katarzyna Michalik-Jaworska zachwyciła mnie swoją niebanalną i prawdziwą powieścią "Pomyślę o tym jutro". Autorski debiut Michalik-Jaworskiej urzekł mnie mądrością oraz szczerością wypowiedzi. Nakładem Wydawnictwa Dobra Literatura ukazała się właśnie druga książka autorki - "Blizny". "Blizny" to kapitalna powieść o tym, jak łatwo wpadamy w schematy, co do których składamy sobie obietnice "ja nigdy tak nie postąpię". Uciekając od tego, jacy byli nasi rodzice, sami stajemy się ich kalką.

Mira nosi w sobie blizny z dzieciństwa. To ona znalazła ciało ojca, który popełnił samobójstwa. Matka szybko ponownie wyszła za mąż i w pełni poświęciła się nowej rodzinie, pozostawiając tylko chłód dla dzieci z poprzedniego małżeństwa. Ojczym bił i znęcał się nad Mirą i jej bratem Mariuszem. Już jako dorosła kobieta Mira jest przekonana, że to wszystko zostało daleko za nią. Okazuje się, iż jest inaczej, a blizny odcisną piętno na teraźniejszym życiu kobiety. W rzeczywistości Mira nigdy nie uporała się z traumami przeszłości, które wywierają wpływ nie tylko na samą Mirę, ale też jej męża i córkę.

"Blizny" to próba uporania się z bolesną przeszłością. Katarzyna Michalik-Jaworska porusza problem DDA (dorosłe dzieci alkoholików), szczerze pisze o bliznach, jakie w środku nosi wielu z nas. Jestem przekonana, że każdy z czytelników odnajdzie w tej książce coś dla siebie. Zrozumienie, pomoc, prawdę, mądrość oraz.. zimny prysznic. Sekret prozy Michalik-Jaworskiej polega na prostym języku, sposobie wypowiedzi. Autorka zwraca się do czytelnika w świeży i pozytywnie nieskomplikowany sposób. Prosty przekaz trafia do każdego. Jednocześnie jest coś wyjątkowego w tym, jak pisze Katarzyna Michalik-Jaworska. Niby tak zwyczajnie, a jednak jej książki są niezwykłe. Pełne życiowych obserwacji, niebanalnych treści i szczerości.

Powieść Katarzyny Michalik-Jaworskiej jest do bólu prawdziwa i życiowa. Zamknięty krąg pułapek, w jakie wpada Mira, staje się udziałem wielu osób, co czyni "Blizny" książką uniwersalną. Odnajdą się w niej starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, dzieci oraz rodzice. To obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy wciąż, uciekając przed zamkniętymi schematami, wpadają w niezniszczalny system powielanych wzorców. Michalik-Jaworska przekonuje, iż wołanie o pomoc nie wiąże się z porażką, a jest wynikiem dojrzałości i świadomości człowieka. To niewiarygodne - autorka na zaledwie 192 stronach zawarła całą mądrość życia po trudnych przejściach, życia z niewygojonymi bliznami z przeszłości. "Blizny" są zdecydowanie lekturą dla osób świadomych własnych porażek. Dla osób, które bez lęku potrafią spojrzeć w lustro.

"Blizny" to pełna życiowych obserwacji, ambitna literatura dla wymagającego czytelnika. Po raz drugi autorka zaserwowała mi niebanalną treść w połączeniu z prawdą, a to wszystko w szczerym, pozbawionym lukru wydaniu. Polecam, zarówno "Blizny", jak i wydaną w ubiegłym roku powieść "Pomyślę o tym jutro". To naprawdę dobra literatura.

Dziękuję Wydawnictwu Dobra Literatura za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Katarzyna Michalik-Jaworska "Blizny"
Wydawnictwo Dobra Literatura, 2015
ilość stron: 192
data premiery: 16.02.2015

poniedziałek, 23 marca 2015

Anna Klejzerowicz "Medalion z bursztynem" [Recenzja]



Anna Klejzerowicz podbiła moje serce powieścią "List z powstania". Od tej pory zdążyłam przeczytać absolutnie wszystko, co wyszło spod pióra autorki, ale, chociaż wszystkie bardzo dobre, żadna książka nie mogła równać się z fenomenalnym "Listem z powstania". Przeczuwałam, iż właśnie "Medalion z bursztynem" może namieszać w moim osobistym rankingu. Kiedy tylko otrzymałam swój egzemplarz, z niecierpliwością przystąpiłam do lektury. Pozwoliłam sobie na niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni w towarzystwie Ewy, bohaterki "Medalionu z bursztynem".

W odziedziczonym po babce mieszkaniu Ewa znajduje ukrytą kopertę, a niej tajemniczy list oraz stary, przepiękny medalion z bursztynem. Przed Ewą uchylają się drzwi do mrocznej przeszłości jej rodziny. Kobieta rozpoczyna prywatne śledztwo wraz ze znajomym dziennikarzem. Okazuje się, że odkrycie prawdy może być trudniejsze niż mogłaby przypuszczać, gdyż cały czas ktoś usiłuje pokrzyżować Ewie plany. W grę wchodzi nie tylko rodzinny sekret, ale również makabryczna zbrodnia sprzed lat.. Niebezpieczeństwo narasta, po latach milczenia powracają dziwne pogróżki. Ktoś nie chce, by tajemnica z dalekiej przeszłości ujrzała światło dzienne. Jest gotów na wszystko, aby zatuszować prawdę.

"Medalion z bursztynem" to mistrzowskie połączenie kryminału, historii oraz niebanalnych wątków obyczajowych. Anna Klejzerowicz stworzyła skomplikowaną, zawiłą intrygę łączącą odległą przeszłość z teraźniejszością. Początki opowieści sięgają II wojny światowej. Podczas władzy komunistów w Polsce medalion i związane z nim tajemnice przykrył kurz. Przypadkiem odnaleziony w czasach współczesnych list wywołał lawinę zdarzeń... Wraz z bohaterami dążymy do odkrycia prawdy, która okazuje się zaskakująca i nieprzewidywalna. Autorka trzyma nas w napięciu aż do ostatnich stron, kiedy w końcu zdecydowała się wyjaśnić zagadkę sprzed lat. Wytłumaczenie okazuje się logiczne i oczywiste, a jednak.. przez cały czas trwania opowieści nawet przez chwilę nie domyślałam się, co tak naprawdę wydarzyło się w rodzinie Ewy. "Medalion z bursztynem" to rewelacyjna powieść będąca dowodem na to, iż Anna Klejzerowicz jest w świetnej formie. Literacki Olimp osiągnęła już w "Liście z powstania", a "Medalion z bursztynem" w niczym nie ustępuje poprzedniej fenomenalnej powieści pisarki. Utrzymany w podobnym klimacie, jestem przekonana, iż trafi do gustów wszystkich tych, których zachwycił "List z powstania".

Gdańsk posiada olbrzymi potencjał - przez wieki był miastem łączącym wiele kultur i narodów. Anna Klejzerowicz w swoich powieściach potrafi oddać niezwykły klimat tego czarującego miejsca. To miasto, w którym historia nadal żyje i ma się dobrze. Autorka wyróżnia się talentem do umieszczania swoich opowieści w miejscu i czasie. "Medalion z bursztynem" jest tego najlepszym dowodem. Tło okazuje się być integralną częścią całej historii, kolejnym z bohaterów. Region i jego przeszłość stanowią ostatni z elementów układanki. Anna Klejzerowicz oddając magiczną atmosferę, czynnie zachęca do zgłębiania tajemnic. I, chociaż sama przyznaje, że wszystkie zdarzenia i osoby występująca w książce są fikcyjne, jestem przekonana, iż autorka, zanim zaczęła pisać "Medalion z bursztynem", spotkała się z wieloma osobami, wysłuchała ciekawych opowieści, poznała niezliczoną ilość interesujących historii, zobaczyła niemało, aby w końcu stworzyć niezwykłą historię. Bo takie właśnie są książki Anny Klejzerowicz. Inspirowane życiem, naszpikowane przeszłością i mrocznymi zagadkami.

"Medalion z bursztynem" to doskonała lektura dla ambitnego czytelnika. Tutaj przeszłość flirtuje z teraźniejszością, prawda miesza się z fałszem, a rozwiązanie zagadki nie przybliża się samo wraz z rozwojem śledztwa. Koniecznie wybierzcie się w niezwykłą podróż, w jaką przeniesie was Anna Klejzerowicz i jej "Medalion z bursztynem". Wyjątkowa powieść, gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Filia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Anna Klejzerowicz "Medalion z bursztynem"
Wydawnictwo Filia, 2015
ilość stron: 320
data premiery: 18.03.2015

sobota, 21 marca 2015

Allie Larkin "Zrządzenie losu" | Recenzja przedpremierowa



Oto kolejna bardzo dobra powieść obyczajowa w ofercie Wydawnictwa Prószyński i S-ka, które jest moim osobistym numerem 1 w kategorii wydawanych obyczajów. Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować książkę, której - przyznaję - nieco się obawiałam i długo zastanawiałam się, czy w ogóle chcą ją przeczytać. Allie Larkin "Zrządzenie losu", bo o niej mowa, okazała się doskonałym wyborem. Dlaczego?

Wieloletni partner Jenny Shaw, z którym Jenny wiązała nadzieje na przyszłość, oświadcza, iż nie widzi dalszego sensu ich związku, zostawia ją samą na lotnisku i odjeżdża w siną dal z jej walizką w bagażniku. Jenny wybiera się do Seattle na służbową konferencję. Kiedy w hotelowym holu słyszy za sobą wołanie "Jessie!", odwraca się zaciekawiona. Ta chwila zmieni jej życie na zawsze. Okazuje się, iż Jenny jest łudząco podobna do Jessie Morgan - nieobecnej uczestniczki zjazdu absolwentów liceum, który właśnie odbywa się w hotelu. Przyjaciółka Jessie jest przekonana, iż właśnie ma przed sobą dawno niewidzianą koleżankę ze szkolnych lat, a Jenny.. nie zaprzecza. Zawsze była poukładana, a jednak tym razem coś każe jej na moment wcielić się w skórę innej kobiety. Samotna i opuszczona Jenny zyskuje nowych przyjaciół i, sama nie wierząc w to, co robi, nawiązuje romans z mężczyzną, który w czasach szkolnych był szaleńczo zakochany w Jessie Morgan. Jenny, zagłębiając przeszłość Jessie, postanawia rozwikłać zagadkę jej tajemniczego zniknięcia 13 lat temu.

To nie jest książka o kolejnej kobiecie opuszczonej przez mężczyznę, która, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienia swoje życie. Zakończenie wieloletniego związku jest jedynie impulsem do działania, ale problem jest zakorzeniony głęboko w psychice Jenny. "Zrządzenie losu" ukazuje skomplikowane relacje z rodzicami, którzy - zamiast wychowywać - sami stanowią źródło trosk swoich dzieci. Powieść porusza problem alkoholizmu w rodzinie, zdrady oraz dysfunkcyjnego rodzica. Rozpoczynając lekturę nie spodziewałam się, iż okaże się tak fascynującą i wielowątkową opowieścią. Sądziłam, iż będzie to coś lekkiego, nieskomplikowanego i, chociaż "Zrządzenie losu" należy raczej do tych łatwo przyswajalnych książek, zdziwiłam się, kiedy okazało się, iż porusza trudne, często bolesne tematy. Allie Larkin wyczerpująco wyjaśnia, dlaczego Jenny podszywa się pod inną osobę. Opisuje jej relacje z rodzicami i rówieśnikami, przywołuje wspomnienia z rodzinnego domu.

"Zrządzenie losu" jest mądrą powieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości. Allie Larkin stworzyła urzekających bohaterów, ludzi z krwi i kości, z którymi mamy ochotę pozostać na dłużej. Książka została napisana w lekkim i przyjemnym stylu, dzięki czemu z łatwością mkniemy przez jej treść. Krótkie rozdziały umożliwiają lekturę nawet najbardziej zapracowanym osobom, a "Zrządzenie losu" stanowi doskonały przerywnik w napiętym harmonogramie dnia. To świetna rozrywka, gdyż oprócz lekkiej historii otrzymujemy również niebanalną treść i ważne przesłanie. Autorce udało się połączyć w całość wszystkie te trzy składniki, tworząc wspaniałą powieść obyczajową. "Zrządzenie losu" z pewnością jest książką, na którą warto zwrócić uwagę na półce z nowościami wydawniczymi. Prezentowana historia ma drugie dno, co czyni powieść - wbrew temu, co mogłoby się wydawać - wyjątkową i oryginalną.

Czasem jest tak, że po książce spodziewamy się wiele, tymczasem lektura przynosi rozczarowanie. Innym razem zdarza się, że nie mamy wygórowanych oczekiwań, a powieść okazuje się być miłą niespodzianką. Tak było w przypadku "Zrządzenia losu". Lektura baaardzo przyjemnie mnie zaskoczyła, gdyż okazała się być wartościową, niebanalną i ciekawą propozycją. Przeczytałam jednym tchem.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Allie Larkin "Zrządzenie losu"
Wydawnictwo Prószyński Media, 2015
ilość stron: 26.03.2015
data premiery: 26.03.2015

piątek, 20 marca 2015

Konkurs dla blogerów książkowych! | "Niespodzianka na 6 liter"



Konkurs dla blogerów książkowych!

Zrecenzuj "Niespodziankę na 6 liter" i wygraj pakiet nowości Wydawnictwa Zysk i S-ka!


W pierwszym etapie konkursu wybierzemy 5 osób, które otrzymają egzemplarz "Niespodzianki na 6 liter" Barbary Spychalskiej-Granica.
Aby wziąć udział w konkursie należy do 30.03.2015 r. włącznie wysłać zgłoszenie na przegladczytelniczy@interia.pl które będzie zawierać:

1. adres bloga
2. krótką charakterystykę autora bloga wraz z odpowiedzią na pytanie:

"Dlaczego to właśnie Ty powinieneś/powinnaś otrzymać egzemplarz 'Niespodzianki na 6 liter'?"

Lista 5 laureatów zostanie ogłoszona 31.03.2015 r. na fanpage'u bloga Przegląd czytelniczy.
Dodatkowo każdy z laureatów zostanie poinformowany o wygranej drogą mailową. Do każdego z laureatów niezwłocznie zostanie przesłany egzemplarz powieści "Niespodzianka na 6 liter".

Drugi etap konkursu potrwa do 26.04.2015 r. Tego dnia minie termin nadesłania linków z recenzjami "Niespodzianki na 6 liter". Na adres mailowy przegladczytelniczy@interia.pl należy wysłać bezpośredni link do postu z recenzją.
Autor najciekawszej recenzji otrzyma pakiet nowości Wydawnictwa Zysk i S-ka ufundowany przez Wydawnictwo:  "Piękny drań" Christina Lauren, "Opowieści niepokojące" Joseph Conrad oraz "Wytwórnia smakowitych lodów Vivien" Abby Clements. 
Ogłoszenie wyników drugiego etapu konkursu 30.04.2015 r.

Powodzenia!

Warunkiem udziału w konkursie jest polubienie strony Zysk i S-ka oraz Przegląd czytelniczy

czwartek, 19 marca 2015

Izabela Pietrzyk "Rodzinny park atrakcji" [Recenzja]



Śmiech to zdrowie - w myśl tej zasady polecę Wam dziś najnowszą powieść Izabeli Pietrzyk "Rodzinny park atrakcji". Autorka dba o zdrowie swoich czytelników i na każdej stronie częstuje nas niezapomnianymi tekstami i bezbłędnym humorem sytuacyjnym. A więc.. czy chcecie być zdrowsi? Jeśli tak, koniecznie sięgnijcie po "Rodzinny park atrakcji". Uwaga! Grozi niekontrolowanymi wybuchami śmiechu.

Bohaterowie są znani z poprzedniej powieści Izabeli Pietrzyk, "Histerii rodzinnych". Wiktoria, ku niezadowoleniu swej matki, jest niespełna 40-letnią panną, że nie posunę się do tego niegrzecznego stwierdzenia i nie dodam: starą panną. Wiktoria stanowi dla swojej mamy źródło nieustających trosk. Nie to co Amelia, siostra Wiktorii. Janina zdaje się nie zauważać, iż jej ukochany zięć Sławek ma zadatki na tyrana, a Amelia sukcesywnie oddala się od rodziny. Na wyraźne życzenie małżonka zerwała kontakty z synem Mirkiem, a jej relacje z córką Emilką dalekie są od ideału. Janina wyznaje zasadę, że mąż - nieważne jaki, byleby był. Wszystko wskazuje jednak na to, iż Wiktoria nie spełni szybko marzenia swojej matki. Jej sprawy uczuciowe są, delikatnie mówiąc, skomplikowane. 

Uwielbiam humor Izabeli Pietrzyk! Bezbłędnie opisuje relacje międzyludzkie, przedstawiając je w krzywym zwierciadle. "Rodzinny park atrakcji" to arcyzabawna powieść o pewnej nieidealnej rodzinie, w której nic nie działa tak, jak powinno. Bohaterowie to mniej lub bardziej stereotypowe matki, siostry, ciotki, żony, mężowie, ojcowie i dziadkowie. A pierwsza klasa, w której wychowawcą jest Wiktoria.. przeurocze dzieciaki! Izabela Pietrzyk ma dystans do siebie i świata, co udowadnia swoją najnowszą książką. "Rodzinny park atrakcji" dostarcza wielu radości. Autorka pisze o tym, co doświadcza każdy z nas, ale.. wstydzi się głośno do tego przyznać. Izabela Pietrzyk obnaża słabości i zmusza do szerokiego uśmiechu. Rewelacyjna komedia! Jestem pełna podziwu dla pisarki, gdyż udało jej się przemycić humor dosłownie na każdą stronę powieści. "Rodzinny park atrakcji" aż kipi dobrą energią i niebanalnym dowcipem.

Tajemnica sukcesu tkwi w genialnej kreacji bohaterów. Ludzi pełnych wad, nieidealnych, wściekających się na siebie, błądzących i.. uroczych w całym swoim braku perfekcji. Od czasów "Histerii rodzinnych" nie czytałam książki, w której autor jednocześnie tak bezbłędnie i zabawnie kreśli ludzkie charakteru. A przy tym potrafi przekazać coś istotnego. "Rodzinny park atrakcji" to powieść o sile rodziny, mądra i ciepła opowieść o ludziach, którzy w najtrudniejszych chwilach mogą liczyć na siebie nawzajem. W końcu są BFF (best friend forever - jedna z bohaterek, nastoletnia Emilka, specjalizuje się w czymś, co jej ciotka Wiktoria nazywa "polgielskim")! ;) Jeśli jesteśmy przy temacie Emilki - muszę w tym miejscu ukłonić się przed autorką bardzo nisko, zachwycona sposobem, w jaki ewoluuje postać. Izabela Pietrzyk również w rozwydrzonej nastolatce, która słynie z dezaktywowania hejtera i własnego brata nazywa "nolajfem", potrafi dostrzec coś niezwykłego.

Powieści Izabeli Pietrzyk to najlepszy sposób na chandrę. Obdarzona ponadprzeciętnym talentem narratorskim autorka zachwyca mnie swoimi skrzącymi się dobrym humorem, niebanalnymi książkami. "Rodzinny park atrakcji" to doskonała rozrywka, która wciąga od pierwszej strony aż do ostatniego zdania. Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Izabela Pietrzyk "Rodzinny park atrakcji"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2014
ilość stron: 504
data premiery: 03.03.2015

środa, 18 marca 2015

Dorota Gąsiorowska "Obietnica Łucji" [Recenzja]



"Obietnica Łucji" z pewnością stanie się jednym z największych hitów polskiej literatury kobiecej 2015 roku, gdyż ma ku temu predyspozycje: chwytliwa historia, pełna ciepła, czarująca główna bohaterka, dobra promocja, w świetle której Dorota Gąsiorowska to "nowa mistrzyni literatury obyczajowej". Postanowiłam poznać ten fenomen, na który Wydawnictwo Znak daje gwarancję satysfakcji. Czy rzeczywiście satysfakcja gwarantowana?

Łucja porzuca swoje wrocławskie życie i postanawia przenieść się do Różanego Gaju - niewielkiego miasteczka, gdzie obejmuje posadę nauczycielki historii. Jej szczególną uwagę przyciąga jedna z uczennic - Ania. Ania budzi w Łucji najgłębiej skrywane tęsknoty i wspomnienia z okresu dzieciństwa. Łucja zbliża się do dziewczynki i okazuje się, że smutek Ani wiąże się ze śmiertelną chorobą matki. Ewa przed śmiercią zdąży jednak zaprzyjaźnić się z Łucją i wymusić na niej niezwykłą obietnicę. Łucja zobowiązuje się, iż odnajdzie ojca Ani, który zniknął przed laty bez śladu. Jednocześnie w życiu Łucji pojawia się tajemniczy, przystojny muzyk Tomasz oraz jego zimna, wyrachowana partnerka Adela. Łucja przekonuje się, iż życie może obrać najmniej przewidywalny scenariusz.

"Obietnica Łucji" wyróżnia się ciekawą i chwytliwą historią. Zapowiada się mało oryginalnie: kobieta opuszcza wielkie miasto i trafia do niewielkiego, urokliwego miasteczka, gdzie odnajduje swoje miejsce oraz sens życia. Opowieść, jakich wiele, a jednak Dorocie Gąsiorowskiej udało się stworzyć coś nowego, wyróżniającego się. "Obietnica Łucji" zmierza w zupełnie innym kierunku, niż wszystkie inne wydane na przestrzeni ostatnich lat powieści literatury kobiecej. To nie jest kolejna historia kobiety, która po nieudanym związku wyjeżdża na wieś, buduje dom, poznaje mężczyznę i na tym kończy się jej rola. "Obietnica Łucji" to ciekawe studium emocji głównych bohaterów, opis skomplikowanych relacji międzyludzkich. Książka aż kipi od wiele mówiącej symboliki, która odegra ogromną rolę w całej historii. Warto zwrócić uwagę na szczegóły, niuanse ukryte gdzieś głęboko, gdyż one stanowią klucz do rozgryzienia całości.

"Obietnica Łucji" to literacki debiut Doroty Gąsiorowskiej. Debiut bardzo udany, chociaż nie perfekcyjny. Podczas lektury irytowała mnie sztuczność dialogów. Poprzez rozmowy bohaterów przebija się ich brak naturalności, swego rodzaju wymuszenie reakcji i emocji. Co bardziej wnikliwy czytelnik odczuje ten fałsz na własnej skórze. Nie wszystkie poruszone wątki zostały pociągnięte do końca, część z nich urywa się gdzieś w połowie i nie wiemy, co stało się z danym bohaterem, jaką rolę odegrał w całości. Jak na debiutancką powieść - jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, chociaż nie bez wad, dlatego uważam, iż miano "nowej mistrzyni literatury obyczajowej" zostało nadane stanowczo na wyrost. Dorota Gąsiorowska to autorka, którą warto obserwować, śledzić kierunek, w jakim się rozwija, jednak nazywanie jej już dzisiaj "mistrzynią" nie znajduje uzasadnienia w rzeczywistości.

Jak już wspomniałam, jestem przekonana, iż "Obietnica Łucji" okaże się jednym z największych hitów polskiej literatury kobiecej w tym roku. Bo książka naprawdę może się podobać i podoba się, a jak. To historia, która zostaje z czytelnikiem na dłużej i wciąga w swój świat, nie pozwalając odłożyć lektury na półkę. Nie bez wad, ale warto przeczytać, jeśli powieści obyczajowe znajdują się w waszej strefie zainteresowań.

Dziękuję Wydawnictwu Znak Między Słowami za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Dorota Gąsiorowska "Obietnica Łucji"
Grupa Wydawnicza Znak, Wyd. Między Słowami, 2015
ilość stron: 430
data premiery: 02.03.2015

wtorek, 17 marca 2015

Lydia Netzer "W blasku gwiazd" [Recenzja]



Każdy z nas inny, choć z pozoru tacy sami... Powieść Lydii Netzer "W blasku gwiazd" jest szczerą i bezkompromisową próbą pogodzenia się z własną indywidualnością, kiedy człowiek usilnie pragnie wtopić się w tłum. Nie jest łatwo zaakceptować swoją inność, o czym boleśnie przekonała się Sunny, bohaterka "W blasku gwiazd". W końcu postanawia przestać okłamywać samą siebie i zawalczyć o własne "ja".

Sunny urodziła się łysa i taka była przez całe życie, aż zaczęła nosić perukę. Rzadka, nieuleczalna choroba była skrzętnie ukrywaną tajemnicą, o której wiedzieli tylko najbliżsi. Do czasu. Sunny, wracając ze swoim synem do domu, ma wypadek samochodowy. Całkiem niegroźny, nikt nie odniósł obrażeń, jednak w wyniku uderzenia z głowy Sunny spada peruka. Znajomi i sąsiedzi, którzy pojawili się na miejscu wypadku, po raz pierwszy widzą Sunny taką, jaka jest naprawdę - łysa. I wtedy Sunny postanawia zmienić swoje życie. Wyrzuca perukę do rzeki i obiecuje sobie już nigdy jej nie założyć. Ale poradzenie sobie ze swoją innością to nie jedyne wyzwanie, jakie czeka na Sunny. Mąż Sunny pracuje dla NASA i właśnie wyleciał w kosmos z ważną misją. Sunny, która jest w drugiej ciąży, musi sama poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami i opieką nad autystycznym synem.

"W blasku gwiazd" to książka wyjątkowa. Niezwykle mądra i przemyślana historia o dojrzewaniu do prawdy o swojej inności. Stawia przed czytelnikiem szereg pytań, skłania do refleksji, dostarcza wielu wzruszeń oraz radości. To powieść uniwersalna, w której każdy znajdzie coś dla siebie, bo czyż każdy z nas nie jest na swój sposób inny? Jak zaakceptować siebie, znaleźć swoje miejsce w świecie? Z tymi pytaniami boryka się wiele osób, a odpowiedzi na nie poszukuje również bohaterka książki "W blasku gwiazd", Sunny. Narracja toczy się dwutorowo: poznajemy historię życia Sunny, jej przeszłość oraz teraźniejszość. Lydia Netzer zapewniła czytelnikowi kompletny obraz sytuacji, sięgając do początków, aby umożliwić czytelnikowi dogłębną analizę problemu. "W blasku gwiazd" to powieść przesycona emocjami, niebanalna, pełna mądrości, ponadczasowa.

To powieść o ludzkich charakterach, ale i też o miłości, jednak nie ma nic wspólnego z tradycyjnym romansem. Fabuła przywodzi na myśl projekty kina niezależnego. "W blasku gwiazd" to idealna pozycja dla czytelnika ambitnego, poszukującego dojrzałej, skłaniającej do przemyśleń literatury. Nie wyróżnia się wartką akcją, a wspaniałymi bohaterami i oryginalną treścią. Nie pochłonęłam jej jednym tchem. Bo "W blasku gwiazd" miło jest się delektować. Czerpać po kawałku, niczym z nieustającego źródła. Ta książka dowartościowuje. Lydia Netzer zbudowała piękny świat, w którym miłość jest silniejsza od niedoskonałości. 

Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na niebanalną, wartościową lekturę. Pierwsze skrzypce grają uczucia, fabuła poniekąd schodzi na dalszy plan przy przeżyciach wewnętrznych i decyzjach, jakie podejmuje Sunny. Mądra i wyjątkowa historia, dostarcza wiele wzruszeń. Ja przepadłam.

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Lydia Netzer "W blasku gwiazd"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
data premiery: 12.02.2015
ilość stron: 344

poniedziałek, 16 marca 2015

Virginia C. Andrews "Bramy raju" [Recenzja]



"Bramy raju" to kontynuacja serii o rodzinie Casteel. Bohaterką poprzednich tomów, "Rodzina Casteel", "Mroczny anioł" oraz "Upadłe serca", była Heaven Casteel. "Bramy raju" to pożegnanie z Heaven i jej mężem Loganem, którzy giną w wypadku samochodowego. Jedyną ocalałą jest Annie, córka Heaven oraz Logana i to właśnie ona staje się główną bohaterką najnowszej części bestsellerowej serii.

Annie traci oboje rodziców w wypadku samochodowym. Opiekę nad dziewczyną przejmuje Tony Tatterton, bajecznie bogaty mąż zmarłej prababki Annie. Annie przykuta do wózka inwalidzkiego zjawia się w Farthy - miejscu, z którego niegdyś uciekła jej matka, Heaven. Heaven obiecała Annie, iż kiedyś wyjawi jej rodzinne tajemnice, jakie pozostawiła za sobą opuszczając Farthy, jednak przedwczesna tragiczna śmierć uniemożliwiła matce opowiedzieć dziewczynie historię jej rodziny. Annie nie wie więc, jak mroczne są sekrety Tony'ego Tattertona i jego posiadłości... Dziewczyna, zdominowana i zamkniętego przez Tony'ego w Farthy, tęskni za rodziną, a w szczególności za swoim przyrodnim bratem Lukiem, z którym - wbrew rozsądkowi - połączyło ją niezwykłe uczucie. Annie powoli staje na własne nogi i odkrywa ukryty za ogrodowym labiryntem domek, w którym wszystko się zaczęło.

Śmierć Heaven i pojawienie się Annie wywołały powiew świeżości. Nowa bohaterka ożywiła historię, która umierała już powoli śmiercią naturalną. Nie wyobrażałam sobie dalszej części cyklu o rodzinie Casteel bez istotnej zmiany kierunku narracji i, całe szczęście, wyłoniła się Annie. Z jednej strony - postać bardzo podobna do swojej matki, z drugiej - młoda, nieco naiwna, nieświadoma ciemnych tajemnic z przeszłości. Mam ambiwalentne odczucia co do samej bohaterki, jak i całej historii. Cieszę się, że pojawiła się zupełnie inna postać, gdyż życie doświadczyło Heaven już zbyt dotkliwie, wywołując tym samym odrealnienie całej opowieści. Historia Heaven zatoczyła koło co najmniej dwukrotnie podczas poprzednich trzech tomów. Bardziej skomplikować sytuacji się już chyba nie dało.. Dopóki nie pojawiła się Annie.

W mojej głowie dzisiaj, po lekturze czwartej części pojawiają się skojarzenia z "Modą na sukces". Za dużo kombinowania, dziwne relacje, nierealne opowieści, kazirodcze związki, każdy z każdym, bo co w rodzinie, to nie zginie... "Bramy raju" są przerysowane. Gdzieś po drodze zgubił się genialny klimat z pierwszej części. "Rodzinę Casteel" czytałam ze szczęką gdzieś na wysokości podłogi, pozostałe dwa tomy wzbudziły moje zainteresowanie, chociaż nie mogę powiedzieć, aby były równie dobre, co książka wprowadzająca nas w świat rodziny Casteel. "Bramy raju" to już, no cóż, nieco odgrzane kotlety. Przeczytałam, nieco z sentymentu do Casteelów, ale nie mogę powiedzieć, abym była w pełni usatysfakcjonowana. Jest bardzo przeciętnie.

Czy chciałabym przeczytać kolejną część? Nie, raczej nie. Zakończę swoją przygodę z Casteelami, pamiętając rewelacyjną pierwszą część, dobre kolejne i nie najgorszą, chociaż przerysowaną i przeciętną część czwartą. Polecam tylko zadeklarowanym miłośnikom sagi o rodzinie Casteel.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Virginia C. Andres "Bramy raju"
Wydawnictwo Prószyński Media, 2015
ilość stron: 504
data premiery: 17.02.2015

sobota, 14 marca 2015

Patronat medialny | Barbara Spychalska - Granica "Niespodzianka na 6 liter". Recenzja przedpremierowa



Historia, jakich wiele – samotna kobieta po rozwodzie, niebędąca w stanie zaufać żadnemu mężczyźnie na tyle, aby wpuścić go do swojego życia, a jednocześnie pełna marzeń, że może i w końcu do niej uśmiechnie się los.. Banalnie? Skąd! Powieść Barbary Spychalskiej-Granica to szczere i bezkompromisowe rozliczenie się z bolesną przeszłością.

Magdalena Zięba ma ustabilizowaną sytuację zawodową, samochód oraz mieszkanie, które dzieli z ukochaną suczką rasy bokser. Kilka lat temu rozwiodła się z niepoprawnym, notorycznym kobieciarzem i od tej pory nie może ułożyć sobie życia. Kiedy na spacerze z psem dosłownie wpada na przystojnego blondyna w czerwonej czapce, zdaje się nie dostrzegać rosnącego zainteresowania mężczyzny. Jednocześnie zmieniają się relacje Magdy z wieloletnim przyjacielem, niegdyś młodzieńczą miłością kobiety. Zanim jednak do Magdaleny uśmiechnie się szczęście, ona sama musi mu pozwolić zapukać do jej drzwi. Czy kobieta da sobie jeszcze prawo do szczęścia? Czy w związku liczy się miłość, a może stabilizacja?

Książka jest słodko-gorzką, pełną ciepła, uniwersalną opowieścią o poszukiwaniu szczęścia, a przede wszystkim – o przyzwoleniu na nie. Wraz z bohaterką poszukujemy odpowiedzi na najważniejsze w naszym życiu pytania, aby dostrzec, co w życiu jest najważniejsze. Autorka rozbiera na czynniki pierwsze wszelkie relacje międzyludzkie, począwszy od związku, małżeństwa, poprzez przyjaźń, romans, aż na rodzicielstwie kończąc. Magdalena, obserwując swoich znajomych, przyjaciół, rodzinę, jednocześnie wierzy i poddaje w wątpliwość istnienie uniwersalnych relacji, silniejszych niż upływ czasu i rutyna. "Niespodzianka na 6 liter" to doskonała lektura dla osób poszukujących nietuzinkowych rozwiązań i niebanalnych odpowiedzi.

Podczas lektury doświadczamy zarówno radości, jak i nadziei, a nawet smutku. Ta książka jest niczym życie – prawdziwa, momentami bolesna, czasem wręcz groteskowa. Autorka doskonale operuje humorem sytuacyjnym, nie boi się ośmieszać swojej bohaterki, gdyż wie, że ta jest tylko człowiekiem. Nie waha się również przed postawieniem postaci w sytuacji trudnej, pełnej bólu. Nie doświadczamy tutaj fałszu, gdyż cała historia jest przede wszystkim prawdziwa i realna. Autorce udało się zbudować urzekający portret głównej bohaterki, oparty przede wszystkim na emocjach, przez co lekturę czyta się wprost doskonale. To bardzo dobra powieść obyczajowa, pełna niewiadomych, niesztampowych rozwiązań i nietuzinkowych postaci.

Cały urok powieści Barbary Spychalskiej-Granica polega na cieple, z jakim autorka opowiada swoją historię, oraz poczuciu, iż główna bohaterka jest naszą „dziewczyną z sąsiedztwa”. Całkiem zwyczajni ludzie okazują się niezwyczajni, a najciekawsze historie to te powszechnie znane. Bo właśnie z takich historii składa się nasze życie. 

Dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Barbara Spychalska-Granica "Niespodzianka na 6 liter"
Wydawnictwo Zysk, 2015
data premiery: 16.03.2015

piątek, 13 marca 2015

Ałbena Grabowska "Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli" [Recenzja]



Już po lekturze pierwszego tomu sagi o rodzinie Winnych wiedziałam, że będzie to jedna z moich ulubionych opowieści. Ałbena Grabowska perfekcyjnie wręcz opisała losy rodu Winnych na tle wydarzeń pierwszej połowy XX wieku. Pierwsza część zakończyła się na chwilę przed wybuchem II wojny światowej. Podczas gdy Hitler zbroił się za naszą zachodnią granicą i przygotowywał się do inwazji na Polskę, Winni kochali, nienawidzili, cieszyli się, cierpieli. Przeżyli, a ja mogłam cieszyć się ponownym spotkaniem z Winnymi. Tymi, którzy walczyli.

1 września 1939 roku w rodzinie Winnych na świat przychodzą kolejne bliźniaczki - Kasia i Basia. Wszystko wskazuje na to, iż Mania tego dnia została nie tylko matką, ale i wdową. Paweł przepadł bez wieści w dzień wybuchy wojny. Ten dzień zabrał Winnym również ukochanego dziadka Antoniego, a babcia Bronia w skutek doznanego szoku zaniemówiła na długie lata. Odpowiedzialność za całą rodzinę spada na siostrę bliźniaczkę Mani, Anię. Ania, która po ślubie zamieszkała z mężem w Warszawie, jest zmuszona uciekać ze stolicy, kiedy kule dosięgają również jej małżonka Kazimierza. Wraca do Brwinowa z Ewą, którą wszystkim przedstawia jako swoją córkę. II wojna światowa dotkliwie doświadcza Winnych. Kiedy nadchodzi jej kres, dla Winnych szybko staje się jasne, że nowa rzeczywistość nie ma nic wspólnego z upragnioną wolnością. 

Dla nikogo chyba nie będzie zaskoczeniem moja opinia. Tom drugi jest równie dobry, jak i pierwszy, a książkę pochłonęłam jednym tchem, walcząc z niewyspaniem i zmęczeniem, ale po prostu MUSIAŁAM wiedzieć, dokąd Ałbena Grabowska zaprowadzi rodzinę Winnych. Po raz kolejny autorka zachwyca doskonałym przygotowaniem merytorycznym oraz perfekcyjnym wręcz umiejscowieniem historii w miejscu i czasie. "Stulecie Winnych" to rewelacyjna powieść, która dbałością o szczegóły nie ustępuje dobrej literaturze faktu. Ałbena Grabowska opisuje wydarzenia, jakby sama była ich uczestnikiem. Każdy z bohaterów posługuje się językiem charakterystycznym dla czasów, w jakich żył, dodatkowo wyróżniając się indywidualnym dialektem. W tle losów rodziny Winnych dostrzegamy osoby znane nam z kultury, historii. Czytelnik odnosi wrażenie, jakoby Winni faktycznie żyli i walczyli w latach 1939-1968, a ich drogi krzyżowały się z losami prawdziwych postaci.

Ałbena Grabowska wraca do bohaterów znanych nam z tomu I oraz przedstawia całkiem nowe osoby. Stopniowo wprowadza do gry nowe pokolenie Winnych, które w kulminacyjnym momencie stanie w centrum wydarzeń. "Stulecie Winnych" to porywająca saga o rodzinie, która zawsze może na siebie liczyć. Książka o ludzkich charakterach, pragnieniach, namiętnościach i poczuciu jedności z najbliższymi. A w tle - wspaniale opisana, epicka wręcz opowieść o krwawym wieku XX i historii Polski w tym trudnym okresie. Powieść, która w przyszłości ma szansę uchodzić za klasykę polskiej literatury początku XXI wieku. To książka, obok której nie można przejść obojętnie, a ja sama nie znam osoby, która oceniłaby sagę na mniej niż "bardzo dobry". Nawet najbardziej wymagający czytelnik znajdzie w prozie Ałbeny Grabowskiej coś dla siebie.

W kolejnej części na Winnych czekają zrywy niepodległościowe, pierwsze wolne wybory i nowa, postkomunistyczna rzeczywistość. Jak odnajdą się w wolnej Polsce? Jedno jest pewne - "Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli" zakończy coś wyjątkowego w polskiej literaturze. Niezwykłą sagę, która zapada w pamięci na długo. Jeśli jeszcze nie czytaliście żadnej z części, koniecznie sięgnijcie po "Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli", aby zakochać się w tej niecodziennej historii. Jeżeli lekturę pierwszego tomu macie już za sobą i zastanawiacie się, czy drugi dorównuje pierwszemu, odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Jestem zachwycona i z niecierpliwością oczekuję na kolejne spotkanie z Winnymi.

Dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Zwierciadło za udostępnienie egzemplarza do recenzji!

Ałbena Grabowska, "Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli"
Wydawnictwo Zwierciadło, 2015
ilość stron: 304
data premiery: 28.01.2015

piątek, 6 marca 2015

Agnieszka Bednarska "Płaczący chłopiec" [Recenzja]



Agnieszka Bednarska w swojej najnowszej powieści przenosi nas sprawnie w czasoprzestrzeni. Historia rozgrywa się współcześnie w Anglii oraz w latach 60. i 70. na wyspie Lanzarote w Hiszpanii. Ta granica jest również granicą dwóch światów. Tego rzeczywistego, jak i tego odrealnionego, nieco magicznego... Dzisiaj przedstawię Wam książkę niezwykłą. Tak bardzo inną od wszystkich, które czytałam.

 Z portretem małego, płaczącego chłopca wiąże się legenda. Wiele osób wierzy, iż na obrazie ciąży klątwa. Niezależnie, czy uznamy to za fatum, czy za dzieło przypadku, fakty mówią same za siebie - wszystkie domy, w których pojawił się obraz, spłonęły, a z pożarów ocalał tylko on - "Płaczący chłopiec". Kiedy los po raz drugi krzyżuje ścieżki Carla i "Płaczącego chłopca", Carl ma zamiar zniszczyć obraz, aby ten już nigdy nie przyczynił się do śmierci bliskiej komuś osoby. Jego przyjaciółka Danielle, realistka do bólu, wywozi obraz i pragnie poznać prawdę. Rozpoczyna własne śledztwo, jakie prowadzi ją do Susan Sparks, angielskiej arystokratki, która nie może sobie wybaczyć, że kiedyś zawiodła nadzieje i porzuciła małego chłopca. Danielle, poznając losy małego Dominika, odkrywa wiele mrocznych tajemnic i dowiaduje się wiele także o samej sobie.

Powieść Agnieszki Bednarskiej jest absolutnie wyjątkowa, niepowtarzalna i unikatowa. Cała historia jest niezwykle oryginalna, świeża, dotychczas nieopowiedziana. "Płaczący chłopiec" to powieść, którą czyta się jak najlepszy kryminał. Pochłania się ją garściami. Agnieszka Bednarska stworzyła urzekający, jedyny w swoim rodzaju klimat, historię jednocześnie mocno autentyczną, jak i zaczarowaną, trochę odrealnioną. Jeszcze nigdy nie czytałam książki, która tak zgrabnie łączy w sobie elementy mistyki (której przecież nie lubię!) i obyczaju. "Płaczącego chłopca" nie można jednoznacznie zaklasyfikować, zamknąć w utartych schematach, gdyż jest to powieść zbyt niezwykła, aby mówić o niej w kategorii tego, co już zostało sprecyzowane. To zupełna nowość na polskim rynku wydawniczym, książka, której siłą jest niezwykły i niecodzienny klimat. Atmosfera, jakiej nie spotyka się w innych powieściach.

Pozostaję pod ogromnym wrażeniem powieści Agnieszki Bednarskiej. "Płaczący chłopiec" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, trudno mi więc oceniać w kontekście całości, ale ten pierwszy kontakt przebiegł w atmosferze totalnego zauroczenia. To po trosze obyczaj, kryminał, znajdziemy też tutaj elementy magiczne. Agnieszka Bednarska jest doskonałą obserwatorką ludzkich charakterów, autorką, która obnaża ludzkie pragnienia i tęsknoty. "Płaczący chłopiec" to wzruszający obraz dziecka, które szuka drogi do domu. Dziecka opuszczonego, skrzywdzonego przez los. Jego fascynująca historia kontrastuje z opowieścią o dorosłych. O dorosłych, którzy także poszukują. Poszukiwania i tęsknota za czymś upragnionym, niedoścignionym są motywem przewodnim tej lektury. A w tle trzymające w napięciu prywatne śledztwo kobiety, która pragnie poznać historię dziecka i raz na zawsze rozwikłać tajemnicę portretu, który nie płonie.

Nie mogłam oderwać się od lektury "Płaczącego chłopca". To lektura wybitna, a Agnieszka Bednarska jest autorką, której ścieżki zamierzam od dziś obserwować. "Płaczący chłopiec" jest dowodem niebywałego talentu pisarskiego, świadectwem niesamowitej wyobraźni, jaką dysponuje autorka. Niezwykła historia! Gwarantuję, że różni się od wszystkich innych książek, jakie przeczytaliście.

Dziękuję Wydawnictwu Black Publishing za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego powieści!

Agnieszka Bednarska "Płaczący chłopiec"
Wydawnictwo Black Publishing, 2015
ilość stron: 312
data premiery: 18.02.2015

czwartek, 5 marca 2015

Premierowy konkurs! | Dawn Barker "Pęknięte odbicie"



Premierowy konkurs z Wydawnictwem Prószyński i S-ka oraz powieścią Dawn Barker "Pęknięte odbicie".

Zdobądź jeden z egzemplarzy powieści i dowiedz się, jakie spustoszenie w umyśle świeżo upieczonej matki sieje depresja poporodowa..

Z okazji premiery powieści Dawn Barker "Pęknięte odbicie", Przegląd czytelniczy we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka, zaprasza na konkurs, w którym można wygrać 1 z 3 egzemplarzy książki.

Aby wziąć udział w konkursie należy w terminie do 10.03.2015 r. do godz. 23:59 włącznie wysłać zgłoszenie na adres mailowy przegladczytelniczy@interia.pl w tytule maila wpisując "Pęknięte odbicie", a w treści udzielając odpowiedzi na pytanie konkursowe:

"Czy łatwiej jest wybaczyć komuś, kto w chwili popełnienia okrutnego czynu nie działał w pełni sił umysłowych? Uzasadnij."

Autorzy trzech najciekawszych wypowiedzi zostaną nagrodzeni egzemplarzami powieści.
Laureaci zostaną powiadomieni drogą mailową, a dodatkowo wyniki zostaną ogłoszone na fanpage'u bloga.

Uwaga! Proszę o podpisanie maila imieniem i nazwiskiem bądź nickiem, pod którym wypowiedź będzie mogła zostać opublikowana na fanpage'u.

Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest polubienie na Facebooku strony organizatora Przegląd czytelniczy oraz sponsora nagród Prószyński i S-ka.

Wyniki zostaną ogłoszone 11.03.2015 r.

Powodzenia!

środa, 4 marca 2015

Dawn Barker "Pęknięte odbicie" [Recenzja]




Wiele młodych matek boryka się z poczuciem własnej niedoskonałości. Miało być tak pięknie, bobas miał być szczęśliwy, niczym w reklamie telewizyjnej, tymczasem noworodek nie śpi, płacze, a mama słania się ze zmęczenia. "Dlaczego płacze? Na pewno nie umiem się nim zająć tak, jak powinnam" - takie myśli pojawiają się w głowach debiutujących matek. Czasem wszystko idzie zgodnie z planem, ale niestety, nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Niespełnione marzenia o naturalnym, w zgodzie ze swoją i dziecka fizjologią porodzie, nieudane początki karmienia piersią, komplikacje i wciąż powracające poczucie winy. W taką pułapkę wpadła bohaterka najnowszej powieści w klubie "Kobiety to czytają", Anna.

Tony z niepokojem obserwuje zachowanie swojej żony, Anny. Od kiedy Anna została mamą, nie jest sobą. Nie radzi sobie z własnymi uczuciami i opieką nad nowonarodzonym synkiem Jackiem. Absolutnie nie przyjmuje żadnej pomocy z zewnątrz, tłumacząc, że nikt nie jest w stanie zająć się Jackiem tak, jak ona. Anna bardzo pragnęła dziecka, kiedy w końcu po wielu miesiącach starań udało się jej zajść w ciążę, nie posiadała się ze szczęścia. Jednak od momentu, kiedy Anna i Tony wrócili do domu z Jackiem, z Anną dzieje się coś niepokojącego. Kiedy pewnego dnia Anna i Jack nagle znikają z domu, Tony już wie, że musiało stać się coś bardzo, bardzo złego. 

"Pęknięte odbicie" to przerażający obraz konsekwencji, do jakich może doprowadzić nieleczona depresja poporodowa. Temat, o którym mówi się już nieco głośniej, niż jeszcze kilka lat temu, ale wciąż za mało i zbyt nieśmiało. Macierzyństwo kojarzone jest ze słodkim zapachem noworodka, rozmowami o niemowlęcych kupkach czy długimi spacerami w słoneczną pogodę. "Pęknięte odbicie" porusza ciemną stronę macierzyństwa. Autorka przekonuje, iż warto szukać pomocy, rozmawiać o swoich odczuciach. Zmęczenie, płaczliwość, niejasne uczucia wobec nowonarodzonego dziecka - kobiety powinny o tym głośno mówić. Dawn Barker stworzyła prawdopodobny, wstrząsający obraz spustoszenia, jakie w umyśle kobiety sieje depresja poporodowa. W "Pękniętym odbiciu" wyczerpująco i rzetelnie omówiła ten trudny temat, nie szczędząc czytelnikowi drastycznych scen i opisów tego, co działo się w życiu i w głowie Anny. 

Narracja rozpoczyna się w TYM dniu. Dniu, kiedy Anna i Jack znikają z domu. Później już biegnie dwutorowo - poznajemy wydarzenia sprzed, jak i po tragicznych wydarzeniach. Dzięki temu autorce udało się zbudować napięcie już na starcie. Taka konstrukcja powieści nie pozwala oderwać się od lektury. Naszą przygodę z "Pękniętym odbiciem" rozpoczynamy w momencie, kiedy świat Anny i Tony'ego legł w gruzach. Dawn Barker poprowadziła narrację w tym kierunku, aby już na wstępie chwycić czytelnika za gardło, a jednocześnie nie zdradzić dokładnego przebiegu wydarzeń. Fabuła więc prowadzi nas równocześnie w dwa miejsca - od porodu Anny, który miał miejsce 6 tygodni temu do dnia, kiedy rozegrała się tragedia oraz od momentu zniknięcia Anny i Jacka aż po faktyczne zakończenie historii. Poznajemy dramat wszystkich uczestników - zarówno Anny i Tony'ego, jak i dalszej rodziny - matki, teściów oraz przyjaciół. "Pęknięte odbicie" zawiera pełen obraz. To niepozbawiona współczucia i empatii historia kobiety, która dokonała czynu niewybaczalnego. Bo przecież takich rzeczy się nie wybacza. Dawn Barker skłania nas jednak do refleksji. Oddaje w nasze ręce niezwykły opis choroby psychicznej, dramat matki zapędzonej w pułapkę własnego umysłu. "Pęknięte odbicie" chwyta za serce.

"Pęknięte odbicie" to literacki debiut Dawn Barker i, choć styl autorki nie jest jeszcze do końca wykrystalizowany i można by doszukać się kilku błędów merytorycznych, książkę należy zaliczyć do debiutów niezwykle udanych. Powieść porusza czytelnika, wstrząsa i nie pozostawia obojętnym. To zdecydowanie mocna, wyrazista literatura. Warto poznać historię kobiety, która na własnej skórze doświadczyła ciemnej strony macierzyństwa.

Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Dawn Barker "Pęknięte odbicie"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2015
ilość stron: 504
data premiery: 05.03.2015

niedziela, 1 marca 2015

Recenzja przedpremierowa | Natasza Socha "Maminsynek"



Natasza Socha bierze pod lupę relacje na linii On - Ona i.. jego Matka. Relacje, o której każda ze stron, a już z pewnością Ona i jego Matka, mogłyby naprawdę wiele powiedzieć. Temat teściowej i synowej jest chyba najczęściej poruszany w bardziej lub mniej zabawnych kawałach opowiadanych po kilku głębszych kieliszkach szlachetnego napoju. Odwieczny spór - kto i czy w ogóle ma rację? Poznajcie historię Leandra, Amelii i jego matki, której zaraz po porodzie, w tylnej części mózgu wyrosła.. druga macica. 

Leander jest atrakcyjnym, przystojnym, zabawnym, szarmanckim, seksownym i dowcipnym mężczyzną. Ideał. No, prawie. Dobija już do czterdziestki i nadal mieszka z Matką. Bo tak przecież wygodniej i żadna kobieta nie zadba o niego tak, jak Matka. Był w kilku mniej lub bardziej ważnych związkach, jednak wszystkie kończyły się, kiedy na scenę wkraczała Ona. Matka. Matka jest tylko jedna, a partnerkę zawsze można zmienić. Aż pewnego dnia pojawia się Amelia i z miejsca podbija serce mężczyzny. Jednak droga do szczęścia usłana jest kolcami. Amelia szybko zdaje sobie sprawę, iż problemem dla matki Leandra nie są jej pryszcze, brak umiejętności gotowania, nieposprzątana lodówka. Problemem jest sama Amelia. Żadna kobieta nie jest godna ukochanego Mamisynka!

Natasza Socha wyróżnia się rewelacyjnym poczuciem humoru, co udowodniła już w poprzedniej powieści "Macocha". Autorka jest świetnym obserwatorem, a swoje spostrzeżenia przedstawia w krzywym zwierciadle. Rozbiera na czynniki pierwsze relacje międzyludzkie, doprawiając całość ogromną łychą dobrego humoru. "Maminsynek" rozbawia do łez! Chyba żadna inna autorka nie potrafiłaby użyć wielu tak różnych, trafnych i przezabawnych określeń, spośród których prym wiedzie moja ulubiona "Cykada". Za każdym razem, kiedy bohaterka określała tym mianem swoją przyszłą teściową, uśmiechałam się od ucha do ucha. Genialna komedia! Ale nie tylko. Bo "Maminsynek" to opowieść słodko-gorzka, a humor nie jest jej jedyną zaletą. "Maminsynek" bawi jako książka, ale w życiu.. może być mniej zabawnie, kiedy spotkamy na swojej drodze tytułowego Maminsynka. Chyba każda matka syna ma w sobie coś z Cykady, a każda potencjalna synowa - coś z Amelii. ;) Dzięki temu książkę czyta się rewelacyjnie - pozwala spojrzeć na siebie z dystansem i uśmiechnąć się pod nosem.

"Maminsynek" to doskonała literatura kobieca. Lekka, perfekcyjnie napisana, zabawna, z dystansem. Natasza Socha stworzyła powieść, którą wspaniale czyta się w ramach wieczornego relaksu po ciężkim dniu. Pozwala odpłynąć i uśmiechnąć się naprawdę szeroko. Jako mama dwóch chłopców z niepokojem obserwowałam obraz Cykady przez swój pryzmat. Czy i ja będę stereotypową teściową? Cykada jest nieco przerysowana, ale przez to urocza i przezabawna. Każdy z bohaterów jest trochę wyolbrzymiony, przedstawiony w krzywym zwierciadle, ale wyszło to książce na dobre. Nie można oderwać się od lektury, a sposób zaprezentowania poszczególnych postaci znacząco wpływa na pozytywny odbiór powieści.

Polecam "Maminsynka" wszystkim, którzy mają ochotę na relaks w najdoskonalszym wydaniu. Z dobrym humorem, niebanalną treścią i życiowymi obserwacjami. Jestem przekonana, iż książka spodoba się wielbicielom twórczości Nataszy Sochy i pozwoli trafić autorce do szerszego grona odbiorcy. Brawa, doprawdy udana powieść!

Dziękuję Wydawnictwu Filia za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Natasza Socha "Maminsynek"
Wydawnictwo Filia, 2015
ilość stron: 384
data premiery: 04.03.2015