Natasza Socha "Dwanaście niedokończonych snów"
Wydawnictwo PASCAL, 2017
Liczba stron: 304
Data premiery: 25.10.2017 r.
Natasza Socha jest znana czytelnikom dzięki takim powieściom jak "Rosół z kury domowej", "Hormonia", "Dziecko last minute" czy "Biuro przesyłek niedoręczonych". Ta ostatnia była niekwestionowanym hitem ubiegłorocznych świąt. W tym roku Socha powróciła z nową książką świąteczną, w której magii jest jeszcze więcej niż w jej największym bestsellerze. Magii w sensie dosłownym. Bo Momo, główna bohaterka książki, doświadcza rzeczy absolutnie wyjątkowych. W grudniu, kiedy cały świat przygotowuje się do świąt, w życiu Momo pojawiają się... sny. Ale nie takie zwykłe sny. Bo te sny wyznaczają Momo kolejne zadania. Nie kończą się po przebudzeniu, a nasza bohaterka z rosnącym niedowierzaniem odkrywa, że te sny wcale nie są takie nierzeczywiste. Na kogo czeka Momo? Wigilia coraz bliżej, a jej uporządkowane życie coraz bardziej się komplikuje...
Socha wprawdzie udowodniła już, że ma wiele literackich twarzy, ale i tak udało jej się zaskoczyć mnie tą powieścią. Nie spodziewałam się niczego aż tak baśniowego, metafizycznego. W tym roku mamy prawdziwy wysyp świątecznych powieści. Wszystkie są na swój sposób do siebie podobne. "Dwanaście niedokończonych snów" mocno wyróżnia się na tym tle. To oryginalna, magiczna powieść, wykraczająca daleko poza konwencję klasycznej świątecznej obyczajówki. Socha ma głowę pełną świeżych pomysłów, tworzy pełnowymiarowe, niepowtarzalne postacie. Na szczególną uwagę zasługują dwie bohaterki - ekscentryczna ciotka głównej bohaterki, Rebeka, która wnosi do powieści spory powiew czarnego humoru, i Pati, czyli matka Momo i tanatokosmetolog w jednej osobie. Wszystko to sprawia, że "Dwanaście niedokończonych snów" to mieszanka iście wybuchowa. Lektura na zimowe wieczory dla wymagającego czytelnika.