Pokazywanie postów oznaczonych etykietą konkurs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą konkurs. Pokaż wszystkie posty

piątek, 17 czerwca 2016

KONKURS DLA BLOGERÓW KSIĄŻKOWYCH | Joanna Sykat "Cztery strony miłości"



Konkurs dla blogerów książkowych!
Poznaj twórczość Joanny Sykat!

Wydawnictwo Replika oraz patron medialny najnowszej powieści Joanny Sykat, blog Przegląd czytelniczy zapraszają wszystkich blogerów książkowych do udziału w konkursie.

W I etapie zostanie wyłonionych pięć blogów, których autorzy otrzymają egzemplarz powieści "Cztery strony miłości".
Zwycięzca II etapu otrzyma nagrodę główną: pakiet 3 nowości wydawniczych Wydawnictwa Replika.

Aby zgłosić się do udziału w konkursie, należy do 28 czerwca 2016 r. włącznie wysłać maila na adres przegladczytelniczy@interia.pl w temacie wpisując "Konkurs dla blogerów". W treści maila proszę podać link do swojego bloga, adres do wysyłki książki oraz odpowiedź na zadanie konkursowe:

"Co sprawiło, że zacząłeś/aś prowadzić bloga?."

29 czerwca 2016 r. zostanie ogłoszona lista blogerów, którzy zakwalifikowali się do II etapu. 

Blogerzy na przeczytanie i zrecenzowanie książki mają czas do 24 lipca 2016 r. Do tego dnia na adres przegladczytelniczy@interia.pl należy przesłać link do recenzji zamieszczonej na swoim blogu.
27 lipca 2016 r. zostaną podane wyniki II etapu. 
Zwycięzca otrzyma pakiet 3 książek z oferty Wydawnictwa Replika (nowości).

Powodzenia!

środa, 15 czerwca 2016

Wywiad czytelników z Karoliną Wilczyńską i wyniki konkursu




1. W swoich książkach pisze Pani o rzeczach zwyczajnych, prozaicznych, o naszej zwykłej codzienności, ale robi to Pani z niezwykłym wyczuciem, empatią i wrażliwością. Potrafi Pani zrobić to w niezwykle ciepły sposób, pokazując nam jednocześnie ważne życiowe wartości. Mnie ciekawi, jak Pani to robi, jaka jest recepta na to, że czytając Pani książki czujemy się jak we własnym przytulnym domu, we wspaniałej rodzinnej atmosferze? 
Pozdrawiam :)
iza.81

To bardzo trudne pytanie. Nie robię nic szczególnego. Po prostu piszę tak, jak czuję, jak widzę świat i jak go rozumiem. Wygląda więc na to, że to wszystko, o czym Pani pisze, mam w sobie. Choć ten wniosek dla mnie samej jest nieco zaskakujący (i miły przy okazji), ale chyba innego wyjaśnienia nie ma. 

2. Witam Pani Karolino :)Proszę odpowiedzieć, kto tak naprawdę wpłynął na Panią by zaszczepić miłość do literatury, chęć i potrzebę czytania książek oraz jaką receptę wypisze Pani dla młodych ludzi aby przekonać ich do sięgnięcia po książkę? Pozdrawiam :)
kotun3

W moim rodzinnym domu zawsze było mnóstwo książek. Rodzice dużo czytali. Książka od zawsze była dla mnie czymś bardzo naturalnym, a czytanie stałą częścią życia, jak mycie czy jedzenie.  Chciałam czytać, więc bardzo szybko opanowałam tę umiejętność (już w wieku czterech lat) i zaczęłam lekturę wszystkiego, co wpadło mi w ręce. I tak zostało.  Myślę, że właśnie to codzienne obcowanie z książkami, widok innych czytających i rozmawiających o lekturze ludzi jest impulsem, który zaszczepia miłość do książek.

3. Jakie wydarzenia z pani życia wpłynęły na to, że akurat pisać pani zaczęła? Czy było to podyktowane głosem serca, weną czy czystym przypadkiem?
toskaniau

Pisać chciałam zawsze. Jednak długo brakowało mi odwagi. Czułam, że nie dorównam moim pisarskim mistrzom. Tę pokorę mam zresztą w sobie do dziś. No, ale wiadomo, czasami człowiek musi, inaczej się udusi ;) Nadeszła chwila, kiedy zdecydowałam się spróbować. I udało się. Z czego niezmiernie się cieszę.

4. Właśnie skończyłam czytać Marzenia szyte na miarę. Jestem w powieści, w tej scenerii. Przeszłam na drugą stronę. Chciałam zapytać, skąd czerpie Pani inspiracje do budowania opowieści i opisu pięknych miejsc? Pozdrawiam! 
masma13

Nie jest tajemnicą, że Jagodno i Borowa istnieją naprawdę. Jagodno to Zagnańsk – gminna miejscowość niedaleko Kielc, a Borowa, to Borowa Góra – wieś obok Zagnańska, gdzie od wielu lat spędzam każdą wolną chwilę. Nie muszę więc nic wymyślać. Tam tak jest naprawdę – pięknie, malowniczo, spokojnie. Tak samo jak w moim rodzinnym mieście – Kielcach.

5. Jeśli miałaby Pani iść na kolację ze znana osoba/ mężczyzną/ to proszę wybrać spośród poniższych nazwisk: Robert Lewandowski, Donald Trump, Artur Andrus. Proszę o krótkie uzasadnienie. Najlepiej na wesoło Pozdrawiam, Grażyna Grzesiak 
graz2007

Z Robertem Lewandowskim nie poszłabym, bo chociaż udaje mi się pojąć wiele rzeczy, to tajniki tzw. spalonego są dla mnie nie do ogarnięcia ;)  Donald Trump jest dla mnie zbyt. Pod każdym względem. Zbyt bogaty, zbyt pewny siebie, zbyt arogancki i zbyt stary. I w sumie zbyt nudny ;) Natomiast z Arturem Andrusem – bardzo chętnie. Myślę, że wiedziałby co dobrego zamówić do zjedzenia, ale przede wszystkim sądzę, że z tak inteligentnym mężczyzną nie nudziłabym się ani chwili. A poczucie humoru i intelekt to cechy, które bardzo w mężczyznach cenię. Zatem zwycięzcą jest… Artur Andrus. Chociaż tak naprawdę, w głębi duszy, chciałabym iść na kolację zupełnie z kimś innym :)

6. W moim życiu bywają momenty, w których tęsknię za dzieciństwem. Żeby choć na krótką chwilę powrócić do tych wspaniałych czasów, sięgam po książki z "dziecinnych" lat. "Dzieci z Bullerbyn'', "Ania z Zielonego Wzgórza", "Karolcia", "Tajemniczy ogród", "Plastusiowy pamiętnik", "Kubuś Puchatek", "Kajtkowe przygody", "Pies, który jeździł koleją...”. Byłam i jestem zakochana w baśniach Braci Grimm i Hansa Christiana Andersena. Do tej pory uwielbiam czytać "Jasia i Małgosię", "Śpiącą Królewnę", "Księżniczkę na ziarnku grochu", czy "Królową Śniegu". Mam ogromny sentyment do bajek i baśni. Kiedy sięgam po książki z dzieciństwa, ze wzruszeniem i radością przypominam sobie te cudowne czasy, które były najpiękniejszą bajką. Każdy z nas jest pisarzem własnego losu i główną postacią swojej bajki. Czy Pani - podobnie jak ja - sięga i powraca do książek z dziecięcych lat, i czy zgadza się Pani z twierdzeniem, że w każdym człowieku skrywa się małe, bezbronne dziecko spragnione beztroskich chwil?
Aneta Kasza

Książki z dziecinnych lat czytam bardzo rzadko, ale mam do nich wielki sentyment. Zdarzyło mi się kilka razy kupić w antykwariacie wydania dokładnie takie, jakie miałam w dzieciństwie. Natomiast w zupełności zgadzam się ze stwierdzeniem, że w każdym człowieku jest dziecko. I ja o to swoje staram się bardzo dbać. Pocieszam je, gdy jest smutne, daję mu prawo do bycia bezbronnym i staram się zapewnić mu jak najwięcej radości i zabawy. Myślę, że tak dziecięca cząstka nas jest ważna i potrzebna – to ona pozwala nam naprawdę i głęboko czuć. 

7. Pani Karolino, jak Pani się czyje, gdy kończy Pani swoją powieść i stawia ostatnią kropkę, czy jest to tylko i aż radość, że zakończyła Pani pracę nad daną książką i wreszcie będą mogli ją przeczytać czytelnicy, czy też jest Pani troszkę przykro rozstawać się z bohaterami, ich relacjami i emocjami z którymi w trakcie pisania na pewno się Pani zżyła? I czy kończąc każdą kolejną książkę odczuwa Pani to samo? Pozdrawiam serdecznie!
Kasia Piwoda

Kiedy kończę pisać towarzyszy mi wiele emocji. Radość z przekazania opowieści czytelnikom, niepewność jak ją przyjmą i czasami lekki żal, że to już koniec. Moi bohaterowie są dla mnie jak znajomi – jednych lubię bardziej, innych mniej, ale cieszę się, że są. Koniec opowieści nie oznacza pożegnania z nimi, bo przecież każdemu daję cząstkę siebie. Są więc we mnie, pozostają na zawsze. 

8. Co zrobiłaby Pani jakby wygrała w toto lotka? pozdrawiam, Natalia :)
nk1986

Robiłabym na pewno to samo, co robię teraz. Bo lubię swoje życie i swoje zajęcia. Niewątpliwie plusem wygranej byłoby to, że nie musiałabym martwić się o stan konta. Ale żadnych spektakularnych szaleństw nie przewiduję. Bo ja i bez wygranej staram się realizować swoje marzenia. No dobrze, pewnie natychmiast kupiłabym sobie dużo bielizny, butów i zrobiłabym kolejny tatuaż. To moje słabości ;)

9. Jakie trzy przedmioty zabrałaby Pani ze sobą na bezludną wyspę i dlaczego? Pozdrawiam serdecznie :)
cynamonowa_wanilia

Zabrałabym trzy książki: 1. „Jak przetrwać na bezludnej wyspie. Poradnik dla żółtodziobów”. 2. „Jak wydostać się z bezludnej wyspy. Poradnik nie tylko dla orłów” 3. „Jak odnaleźć się znowu w normalnym świecie. Opanuj w weekend” ;) Chyba nie ma potrzeby uzasadniania dlaczego ;) 

10. Dzień dobry! Serię o Jagodnie można by też nazwać "krawiecką" :) Gdy już udało się Pani wyprostować zaplątaną miłość, wziąć idealną miarę marzeń i dojść po nitce do szczęścia, pewnie zostało trochę nici do haftowania :) Co przedstawiałby obraz, który ma pokazywać pełnię Pani szczęścia? Pozdrawiam!
Oblicza Rozy

Może nie do końca „krawiecką”, raczej bardziej ogólnie „robótkową” ;) A mój obraz szczęścia? Na pewno bardzo kolorowy, z przewagą fioletu rzecz jasna ;) I zapewne byłby abstrakcją. Bo szczęście to emocje, a ich nie sposób ubrać w konkretne kształty.

11. Jest Pani bacznym obserwatorem relacji międzyludzkich. Gdzie - według Pani - ludzie popełniają największy błąd, zaplątując się w swoich uczuciach, gubiąc kierunek i tracąc nadzieję na rozwiązanie problemów? Pozdrawiam serdecznie :)
edyta.cha

Nie ma chyba jednej odpowiedzi na to pytanie, tak jak nie ma takich samych osób. Każdy z nas ma własne życie, swój niepowtarzalny scenariusz i każdy popełnia swoje błędy. Myślę, że największe popełniamy wtedy, gdy przestajemy słuchać głosu serca. Bo wierzę, że każdy ma w sobie odpowiedź na wszystkie pytania, tylko czasami brakuje nam odwagi, żeby się w siebie wsłuchać i pójść za tym głosem. 

Autorka zdecydowała się nagrodzić czytelniczkę o nicku cynamonowa_wanilia. Proszę o kontakt w wiadomości prywatnej na fanpage'u lub na adres mailowy magdalenamajcher@poczta.fm.
Gratuluję!

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Zadaj pytanie Karolinie Wilczyńskiej i wygraj "Po nitce do szczęścia"




We współpracy z autorką powieści "Po nitce do szczęścia", Karoliną Wilczyńską oraz Wydawnictwem Czwarta Strona przygotowaliśmy konkurs, w którym czytelnicy mają możliwość wygrać egzemplarz najnowszej książki pisarki. Mało tego! ;)
Otrzymaliście jedyną i niepowtarzalną okazję zadania swojej ulubionej autorce pytania oraz przeprowadzenia wywiadu, który zostanie opublikowany na blogu Przegląd czytelniczy.

Na Wasze propozycje pytań czekamy do niedzieli, 12 czerwca włącznie. Zamieszczajcie swoje pytanie w komentarzach pod tym postem, wraz z adresem e-mail oraz imieniem i nazwiskiem/nickiem. Tylko takie zgłoszenia będą brane pod uwagę. Wraz z autorką wybierzemy 10 najciekawszych pytań, na które odpowie Karolina Wilczyńska, a autor wybranego przez pisarkę pytania zostanie nagrodzony egzemplarzem książki "Po nitce do szczęścia" ufundowanym przez Wydawnictwo Czwarta Strona. Wywiad zostanie opublikowany w środę, 15 czerwca wraz z nazwiskiem/nickiem laureata.

Czekamy na Wasze pytania! Każdy z uczestników może zaproponować tylko jedno pytanie, więc zastanówcie się dobrze, o co chcielibyście zapytać swoją ulubioną autorkę. :) Czas start! Powodzenia!

środa, 13 kwietnia 2016

KONKURS! Wygraj egzemplarz najnowszej powieści w klubie Kobiety to Czytają, "Pozwól jej odejść"



Przegląd czytelniczy i Wydawnictwo Prószyński i S-ka zapraszają do udziału w konkursie.
Mamy dla Was 2 egzemplarze najnowszej książki w klubie Kobiety to Czytają, powieści Dawn Barker "Pozwól jej odejść".


Nadia składa swojej siostrze zaskakującą propozycję.
Zoe nie może mieć dzieci, dlatego Nadia postanawia... urodzić jej dziecko.

A Ty?
Czy zdecydowałabyś się urodzić dziecko najbliższej Ci osobie (siostrze przyjaciółce itd.), wiedząc, że to jedyny sposób, aby spełniły się jej marzenia i została matką? Dlaczego?

Na Wasze odpowiedzi czekamy do wtorku 19 kwietnia. Zgłoszenia w komentarzach pod tym postem muszą zawierać odpowiedź na pytanie konkursowe (od 5 do 10 zdań), imię i nazwisko lub nick, a także adres mailowy.
Wyniki w środę 20 kwietnia. Autorzy dwóch najciekawszych odpowiedzi zostaną nagrodzeni egzemplarzami "Pozwól jej odejść".

wtorek, 12 kwietnia 2016

Rozmowa Agnieszki Pruskiej z czytelnikami | WYNIKI KONKURSU!



Zapraszam Was do lektury niezwykłego wywiadu, który z Agnieszką Pruską, autorką powieści kryminalnych, przeprowadzili jej czytelnicy. Co sprawiło, że pisze kryminały? Dlaczego wybrała dla swojego bohatera takie nietypowe imię i nazwisko, jak Barnaba Uszkier? No, i kto wygrał główną nagrodę, czyli pakiet książek Agnieszki Pruskiej? :)


1) Polski rynek powieści kryminalnych rozwija się w zaskakującym tempie. Czy tworząc nową intrygę kryminalną nie boi się Pani, że powieli pomysł jakiegoś innego autora?
Katarzyna Kwiatkowska

            I tak i nie. Ilość kombinacji dotyczących: motywów, miejsc zbrodni, bohaterów, środowiska, czasu, sposobu morderstwa, sposobu narracji jest tak duża, że teoretycznie autor powinien być w miarę „bezpieczny” jeżeli chodzi o nieświadome nawiązanie do cudzej twórczości, bo optymistycznie zakładam, że nikt świadomie nie chce splagiatować czyjejś książki. Wiadomo jednak, że są tematy bardziej nośne, ciekawsze czy intrygujące i oczywiście może się zdarzyć, że dwie osoby napiszą książki w pewnym zarysie do siebie podobne.  Proszę się zastanowić, ile przeczytali Państwo kryminałów o, na przykład, takim samym motywie morderstwa, powiedzmy: rabunkowym. Czy były do siebie podobne? Najprawdopodobniej nie, albo tylko w pewnych aspektach. Muszę jednak przyznać, że podczas intensywnego pisania, czytam zdecydowanie mniej kryminałów właśnie dlatego, że gdzieś w podświadomości tkwi  obawa: „żeby tylko nie było podobne do cudzej książki”. Na razie nie jest :-)

2) Kryminał w Polsce to Chmielewska. Chce ją pani zdetronizować, czy wytyczyć nowy nurt?
Angel Oscuro

            Oj, zdecydowanie nie zamierzam nikogo detronizować. Owszem, chciałabym być rozpoznawalną dla większości miłośników kryminałów autorką, ale jako Agnieszka Pruska, a nie jako ta pisząca podobnie do… (tu można wstawić dowolne imię i nazwisko autora). Myśl o nowym nurcie zdecydowanie mi się podoba, piszę kryminały typowo policyjne, zwracam dużą uwagę na technikę kryminalistyczną, dużo rzeczy konsultuję ze specjalistami, mój bohater nie ma nieudanego życia osobistego i nie jest nieudacznikiem, to chyba cechy charakterystyczne moich książek.
Muszę też sprostować: w tej chwili polski kryminał, nawet ten pisany przez kobiety, to nie tylko Joanna Chmielewska, to również: Katarzyna Bonda, Joanna Opiat Bojarska, Marta Zaborowska, Anna Klejzerowicz, Izabela Żukowska, Gaja Grzegorzewska i wiele innych autorek, które od razu przepraszam, że ich nie wymieniłam.

3) Co sprawiło, że zaczęła Pani pisać właśnie kryminały? Chęć mordu, konflikt w szkole, zasługujący na tortury piekielne partner czy po prostu miłość do kryminałów albo zupełnie coś innego? :)
Kto czyta nie pyta

            Zawsze interesowałam się kryminologią i kryminalistyką, czytałam też oczywiście kryminały (obok innych książek) i to chyba połączenie tych rzeczy dało efekt w postaci napisania pierwszego kryminału.  Osobistych „kryminalnych” lub kryminalnych doświadczeń na szczęście nie mam, chociaż czasem mogłyby się okazać przydatne, bo nie musiałbym sobie czegoś wyobrażać, wczuwać się w czyjąś skórę, tylko czerpałabym z doświadczenia. Natomiast ostatecznym impulsem do napisania „Literata” była nie tyle chęć mordu, co uświadomienie sobie, że człowieka można zabić w tak wiele sposobów, że praktycznie zabójca mógłby się pokusić o niepowtarzalność. To dosyć makabryczne spostrzeżenie.

4) W aikido podobno (nie wiem, bo nie trenowałem) nie ma rzeczy zabronionych. I stąd moje pytanie: czy podąża Pani również w myśl tej zasady podczas tworzenia nowych propozycji czytelniczych dla moli książkowych?
Piotr Sobierajski

            Aikido jest dość mocno sformalizowanie i nie ma czegoś takiego jak „wszystkie chwyty dozwolone”, to dotyczy ninjitsu – tam można nawet drapać i gryźć. Oczywiście mówię o warunkach treningowych, nie o walce na ulicy. Mamy więc określony atak, technikę, kroki i  w pewnych określonych ramach można dowolnie ćwiczyć, robiąc różnego typu rzuty i kontrole. W sumie mogę porównać tworzenie postaci książkowych do technik aikido, z jednej strony mamy wytyczone założenia, z drugiej pewną dowolność, a wszystko to musi być realne, tak walce, jak i w kryminale. To samo dotyczy fabuły, motywów, wątków – powieść kryminalna to nie fantastyka, musi być w dużej części zgodna z rzeczywistością, tak żeby czytelnik mógł powiedzieć: „faktycznie, tak mogło być”.

5) Nie ma autora, który swoją prozą zauroczyłby wszystkich czytelników, a co za tym idzie, o jednej książce można przeczytać tak skrajnie różne opinie, że mętlik w głowie robi się większy niż po solidnej dawce alkoholu. Jedna osoba zarzuci książce marginalną drętwość i nijakość, po czym inna wychwali ją pod wszelkie niebiosa. Jak zatem nie zwariować w świecie tak skrajnie różnych komentarzy i wychwycić w nich to, co naprawdę ważne z punktu widzenia pisarza – wartościową, konstruktywną krytykę? 
Miłka Kołakowska
            Wiadomo, że nie ma możliwości, aby jakakolwiek książka podobała się wszystkim, to by było nierealne i nienaturalne. Ja sama nie przepadam za książkami kilku bardzo dobrych autorów, po prostu lubię inaczej pisane fabuły, innych bohaterów, czy inne tempo akcji. Nie oznacza to oczywiście, że ktoś źle pisze, po prostu wolę czytać coś napisanego inaczej i tak samo przysłowiowy Kowalski może nie lubić tego, jak ja piszę. I to nie jest nic osobistego, po prostu każdy ma prawo do odmiennych preferencji czytelniczych. Nie lubię recenzji pisanych na zasadzie „no to teraz mu/jej dokopię” i wycieczek osobistych recenzentów, a to się niestety czasem zdarza i to zarówno w odniesieniu do autorów z niewielkim dorobkiem jak i tych cieszących się ogólnie dobrą opinią. Sama piszę od czasu do czasu recenzję (aczkolwiek tylko książek zagranicznych autorów), więc jestem uczulona na bezstronne potraktowanie tekstu. To, co dla mnie jest walorem książki, komuś może się nie podobać i odwrotnie. Dobrze napisana recenzja jest cenna zarówno dla czytelników jak i autorów. Przed napisaniem „Hobbysty” przejrzałam recenzje dotyczące „Literata” właśnie po to, żeby uwzględnić dobre, merytoryczne uwagi.  Tak naprawdę, to miałam szczęście, zanim ukazała się moja pierwsza książka - „Literat” - właścicielka wydawnictwa uprzedziła mnie, jak wygląda sprawa z opiniami, czy recenzjami, że czasem są fachowe, rzetelne opinie, a czasem bywają to „wycieczki osobiste”.  Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że w „Literacie” kilka rzeczy wzbudziło zupełnie odmienne reakcję, są to: przyjaciel głównego bohatera – ksiądz (książka jest pochwałą kościoła/bardzo fajny motyw), główny bohater mający rodzinę (jakiś dziwny/o, fajnie, nareszcie ktoś normalny), przemyślenia psychopaty przed każdym rozdziałem (nudne/super), wprowadzenie motywu ciotki – bibliotekarki (pewnie moje ukryte głęboko alter ego/ ciekawa postać). Podsumowując:  rzetelne recenzje są bardzo przydatne, te wytykające różne potknięcia autora również, ale piszący recenzje musi to robić bezstronnie. Czy recenzja taka jest, widać praktycznie po kilku pierwszych zdaniach i taką recenzję czyta się zawsze (niezależnie czy dotyczy książki, którą chcę przeczytać, czy mojej własnej) z dużo większą uwagą.
6) Komisarz Barnaba Uszkier, to nie tylko zaangażowany w sprawy zawodowe policjant, ale i świetny ojciec. I w przeciwieństwie, do często spotykanych w literaturze wzorców, woli aikido od alkoholu i kobiet. Co sprawiło, że zdecydowała się Pani stworzyć postać odbiegającą od utartych wzorców? 
izabela81

            Najkrócej mówiąc: przesyt bohaterami mającymi problem ze wszystkim, z czym się tylko da. Nie chciałam, aby kryminał, który piszę, w połowie składał się z opisów przeróżnych problemów, którymi boryka się bohater. Od razu założyłam, że nie będzie alkoholikiem (jawnym czy też ukrytym), nie będzie w trakcie rozstawania się żoną lub kochanką, nie będzie cierpiał z powodu pracy w policji, ani nie będzie się zastanawiał, co zrobić z czasem wolnym, bo oprócz pracy nie ma nic.  I tak powstał „szkielet” nadkomisarza Barnaby Uszkiera. Muszę jednak bezstronnie przyznać, że bohater, który ma jakiś mocny negatywny rys jest łatwiejszą postacią z punktu widzenia autora, dużo ciekawsze dla czytelnika jest zapewne odwiedzanie przez bohatera kolejnych knajp, niż odrabianie z synami lekcji. Tak więc Uszkier musiał zyskać jakieś cechy, które by mi ułatwiły pisanie o nim, jedną z nich jest jego zamiłowania do aikido.

7) Mnie interesuje onomastyka, dlatego zapytam o głównego bohatera. Barnaba Uszkier – imię jest rzadko spotykane, nazwisko obco brzmiące, razem to dość nietypowe zestawienie, które brzmi nieco dziwacznie, przyznam szczerze. Skąd pomysł, aby tak nazwać komisarza?
martucha180

            Wiem, wiem, że to nietypowe zestawienie. Pochodzenie  imienia i nazwiska nadkomisarza jest proste i nie miałam na celu stworzenia czegoś zaskakująco dziwnego. Barnaba jest dosyć rzadko spotykanym imieniem, które mi się po prostu podoba, a nazwisko pochodzi od pierwszego członu mojego nazwiska panieńskiego. Wyszło: Barnaba Uszkier :-) Trochę dziwnie, ale nie zamieniłabym go na Adama Nowaka, ani Jana Kowalskiego. Powiem tak, Uszkier jako bohater jest nietypowy i dosyć specyficzny i właściwie to imię i nazwisko pasuje do niego. Trzeba się jednak przyzwyczaić...

8) Interesuje mnie, jakie książki prywatnie czyta Agnieszka Pruska. Czy również w tym przypadku stawia na zbrodnicze klimaty, czy woli jednak od nich odpocząć?
Asia Szarańska

            Łatwiej mi chyba odpowiedzieć, czego nie czytam :-) Nie lubię powieści obyczajowych, takich określanych ogólnym mianem „babskie”. W mojej, całkiem dużej, bibliotece można znaleźć: kryminały, sensację, fantastykę, książki historyczne, biografie, podróżnicze i popularno - naukowe z różnych dziedzin. Cały czas też kompletuję swoją biblioteczkę „kryminalną”, z której korzystam podczas pisania. W jej skład wchodzą między innymi: „Medycyna sądowa”, „Profilowanie kryminalne”, „Kryminalistyka”, „Wprowadzenie do entomologi sądowej” i książki z zakresu psychologii.

9) Ja wiem, że nie powinno się "wybrzydzać", gdy statystyki straszą wynikami, pokazującymi jak niewielu Polaków czyta książki, ale biorąc pod uwagę, że często tworzy się definicję "dobrego pisarza", chciałam zapytać, jaki według Pani powinien być "dobry czytelnik"?
Pozdrawiam!
Edyta Chmura

            Wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego jak „dobry” i „zły” czytelnik, jest po prostu czytelnik. Może nawet powiedziałabym, że „zły czytelnik”, to oksymoron? Jeżeli ktoś sięgnął po książkę, to znaczy, że jest zainteresowany czytaniem i już z tego należy się cieszyć. Jeżeli za pierwszym razem nie trafi w swój gatunek, na ulubionego autora, to istnieje szansa, że będzie szukał dalej. Bardziej podoba mi się termin „świadomy czytelnik” i tym mianem określiłabym osobę, która wie, co ją interesuje, jest na bieżąco z nowościami (ale zna też starsze tytuły), nie daje się zasugerować wszystkim „top listom” i ma wyrobione preferencje literackie.  Wiem, że czytanie nie jest najpopularniejszą rozrywką w naszym kraju i sama zawyżam statystyki, ale mam nadzieję, że coś się jednak zmieni.

10) Kim tak naprawdę jest Agnieszka Pruska?
Iza Raszka


            Żoną, matką, właścicielką golden retriverki, posiadaczką 2 dana w aikido (miesiąc temu zdałam egzamin i jeszcze mnie to ekscytuje), autorką dwóch wydanych książek („Literat” i „Hobbysta”) i planowanego na czerwiec „Żeglarza”. A także czytelniczką, miłośniczką wody, ciepłych krajów, różnego typu krótszych i dłuższych wyjazdów oraz fanką wolnego czasu, podczas którego można zajmować się jedną z wymienionych wcześniej rzeczy.

Nagrodę za pytanie "Nie ma autora, który swoją prozą zauroczyłby wszystkich czytelników, a co za tym idzie, o jednej książce można przeczytać tak skrajnie różne opinie, że mętlik w głowie robi się większy niż po solidnej dawce alkoholu. Jedna osoba zarzuci książce marginalną drętwość i nijakość, po czym inna wychwali ją pod wszelkie niebiosa. Jak zatem nie zwariować w świecie tak skrajnie różnych komentarzy i wychwycić w nich to, co naprawdę ważne z punktu widzenia pisarza – wartościową, konstruktywną krytykę?" zdobywa Miłka Kołakowska. Proszę o kontakt przez fanpage bloga lub na adres mailowy magdalenamajcher@poczta.fm :)
Gratuluję, a wszystkim pozostałym dziękuję za udział w zabawie!

czwartek, 31 marca 2016

Zadaj pytanie Agnieszce Pruskiej i wygraj "Literata" oraz "Hobbystę"




Zapraszam do udziału w konkursie zorganizowanym we współpracy z Wydawnictwem Oficynka oraz autorką, Agnieszką Pruską. Nagrodą w naszej zabawie jest pakiet powieści "Literat" oraz "Hobbysta".

Ale to nie koniec niespodzianek. Macie niepowtarzalną okazję przeprowadzić wywiad z autorką kryminałów, zadać jej pytanie i podpytać o interesujące was szczegóły z życia pisarza. 

Na Wasze propozycje pytań czekamy do niedzieli, 10 kwietnia włącznie. Zamieszczajcie swoje pytanie w komentarzach pod tym postem, wraz z adresem e-mail oraz imieniem i nazwiskiem/nickiem. Tylko takie zgłoszenia będą brane pod uwagę. Wraz z autorką wybierzemy 10 najciekawszych pytań, na które odpowie Agnieszka Pruska, a autor wybranego przez pisarkę pytania zostanie nagrodzony pakietem książek "Literat" i "Hobbysta", ufundowanym przez Wydawnictwo Oficynka. Wywiad zostanie opublikowany we wtorek, 12 kwietnia wraz z nazwiskiem/nickiem laureata.

Czekamy na Wasze pytania! Każdy z uczestników może zaproponować tylko jedno pytanie, więc zastanówcie się dobrze, o co chcielibyście zapytać autorkę. :) Czas start! Powodzenia!

środa, 30 marca 2016

Rozmowa Edyty Świętek z czytelnikami | WYNIKI KONKURSU!



Serdecznie dziękuję Magdalenie Majcher za zorganizowanie tej zabawy, a wszystkim uczestnikom za udział i postawione pytania. Przyznam szczerze, że miałam spory problem z wyborem dziesięciu spośród nich :).

   
Katarzyna Kwiatkowska: Czy kolejną książkę pisze się łatwiej niż pierwszą?

Dobre pytanie. Wydawać by się mogło, że trening czyni mistrza i z każdym następnym tekstem będzie łatwiej, ale nic bardziej mylnego. To prawda, że łatwiej jest ubierać myśli w słowa, z każdą powieścią dopracowuje się styl pisania oraz warsztat. Z drugiej jednak strony pragnieniem chyba każdego autora jest rozwój potencjału twórczego: chciałoby się, aby każda następna powieść była lepsza od poprzedniej. Czasami jest to bardzo duże wyzwanie, przy czym autor zawsze musi brać poprawkę na to, że nie sposób sprostać absolutnie wszystkim oczekiwaniom czytelników.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Podczas tworzenia pierwszego tekstu autor żyje życiem swoich bohaterów tak bardzo, że gdy zamknie oczy, niemalże widzi ich twarze. Nie ma problemu z zapamiętaniem detali dotyczących cech charakteru, wyglądu, upodobań, etc. Z reguły ta pierwsza powieść dojrzewa w głowie dość długo, zanim zostanie z niej uwolniona i przeniesiona na papier. Przy kolejnym utworze zaczynają się pojawiać prozaiczne problemy typu: jaką kawę pija główny bohater? Jaki jest ulubiony film naszej pierwszoplanowej postaci? Jaki kolor oczu i włosów mają poszczególne osoby?


Natalia Kapela: Jakie uczucia towarzyszą Pani podczas pisania książki, a jakie po napisaniu i zobaczeniu książki już gotowej na półce w księgarni?

Podczas pisania cierpliwość jest na wagę złota, gdyż prozaiczne klepanie w klawiaturę staje się na dłuższą metę monotonne i, niestety, nudne. Dobra zabawa jest podczas obmyślania fabuły oraz postaci. Sam proces zapisywania efektów wyobraźni jest o wiele bardziej żmudny i czasochłonny. Być może dlatego, gdy już stawiam kropkę po ostatnim zdaniu, czuję nieprawdopodobną ulgę i radość. To wspaniałe uczucie doprowadzić swoje zamierzenia do końca. 
Pomiędzy ową sławetną kropką, a momentem, gdy ujrzy się efekt pracy na półce w księgarni, następuje prawdziwa kumulacja emocji: oczekiwanie na okładkę, promocja, pierwsze, przedpremierowe opinie - wszystko to dostarcza nieprawdopodobnych wrażeń. 
No i w końcu przychodzi moment najbardziej upragniony: książka trafia do sprzedaży, a w następstwie w ręce czytelników. Znowu pojawia się pełne napięcia wyczekiwanie na reakcje odbiorców: spodoba się czy nie?
Najwięcej radości dostarczają sami czytelnicy. Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż spontaniczna wiadomość od osoby, która właśnie skończyła lekturę i chce podzielić się z autorem swoimi przemyśleniami. To czytelnicy dodają skrzydeł i sprawiają, że autor ma motywację do tego, aby usiąść przy komputerze.


Sylwka S.: Czym jest dla Pani czas? Ulotną chwilą, masą wspomnień, łzą a może miłością?

Dla mnie czas to bezcenne dobro, którego, niestety, nie da się pomnożyć. Nie można go także odzyskać, a szkoda. Mawia się, że jest najlepszym lekarzem. Ja twierdzę, że to okrutny tyran – wciąż pogania mnie dzwoniącym budzikiem i wiszącymi nad głową terminami. Czas jest tym skarbem, który w jak największej ilości chciałabym dzielić z bliskimi osobami.


godmyt: Skąd bierze Pani pomysły na tytuły swoich książek?

Zazwyczaj, gdy zaczynam pisanie nowego tekstu, nadaję mu jakiś tytuł roboczy, do którego raczej się nie przywiązuję. Najlepsze pomysły na ostateczny tytuł przychodzą na ogół w trakcie pisania, wynikając z treści powstającego manuskryptu. Dla mnie ważną sprawą jest, aby tytuł pasował do całości, ale nie ujawniał zbyt wiele. Dobry tytuł ma zaintrygować i kusić czytelnika. W tym miejscu mogę napomknąć, że następna powieść mojego autorstwa, jaka zostanie wydana, to „Noc Perseidów”. Ten tytuł nasunął mi się niejako sam, gdyż ostatnie rozdziały powieści tworzyłam w sierpniu. Jak wiadomo wtedy można najczęściej obserwować zjawisko spadających gwiazd. Spadające gwiazdy kojarzą się z wypowiadaniem marzeń, a właśnie o tym jest ta powieść.


izabela81: "Poczułem się nic niewarty i za stary – dziewięć lat różnicy, podziurawiona ospą gęba. Na dodatek Klaudia jest po studiach, a ja mam tylko maturę z technikum i zawód stolarza. Gdzie mi tam do niej? Mogę jedynie marzyć. Na jawie jest poza zasięgiem. Nazbyt ładna. Nazbyt młoda. Nazbyt wykształcona." Czy myśli Pani, że w dzisiejszych czasach jest miejsce na takie kompleksy niższości, różnice społeczne, czy dwie osoby, które tyle różni, mogą stworzyć udany związek? 

W mojej powieści główny bohater jest człowiekiem zakompleksionym i widzi jaskrawe różnice pomiędzy sobą a ukochaną kobietą. Próbuje ocenić realnie swoje szanse, zwłaszcza, że posiada pozornie silną konkurencję. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że wbrew pozorom pomiędzy Dawidem a Klaudią nie ma przepaści – są to ludzie, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, obydwoje niosą przez życie bagaż przykrych doświadczeń, przepełnia ich empatia – a to są kwestie, które ludzi bardziej łączą niż dzielą.
Osobiście uważam, że tym, co najbardziej dzieli ludzi nie są ani pieniądze, ani pozycja społeczna, lecz brak nici porozumienia. Ludzie, którzy potrafią za sobą rozmawiać i reprezentują zbliżony poziom intelektualny, mogą budować udany związek bez względu na pozostałe dzielące ich różnice. Według mnie podstawą udanego związku jest dialog. Związek umiera z chwilą, gdy ludzie nie mają już sobie nic do powiedzenia.


Marta Maź: Niestety nie czytałam jeszcze tej książki i w związku z tym nurtuje mnie jedno pytanie. Czy zastosowany w tytule oksymoron to celowy zabieg ? Czy, pisząc " Wszystkie kształty uczuć", chciała Pani zwrócić uwagę na wszechogarniający nas materializm? Czy był jakiś inny powód?

Bardzo długo myślałam nad tytułem tej powieści. Pragnęłam, aby jak najpełniej odzwierciedlał jej treść. Pracując nad tekstem, w dużej mierze skupiłam się na przeżyciach moich bohaterów. Dokładałam starań, aby byli oni jak najbardziej wiarygodni dla czytelników. Słowo „kształty” pojawia się tutaj nieprzypadkowo. Po pierwsze chodziło mi o zasugerowanie czytelnikom, że powieść nie jest tylko i wyłącznie romansem, gdyż uczucia mogą przybierać różną postać: od miłości aż po nienawiść. Drugim aspektem użycia słowa „kształty” jest odwołanie się do profesji jednego z głównych bohaterów powieści. Dawid jest artystą rzeźbiącym w drewnie. W swoim rękodziele daje upust emocjom, które nim targają – w tworzenie wkłada mnóstwo pasji. Można zatem stwierdzić, że rzeźbiąc, nadaje swoim uczuciom realny kształt.

Karolina Chalcarz: Na okładce Pani książki znajduje się miś - przytulanka, należący chyba do generacji starszych misiów, stąd moje pytanie: czy miała pani swojego najukochańszego, zabieranego wszędzie, najlepszego przyjaciela pluszaka? I czy przetrwał on do dziś?

Owszem, mam takiego pieszczocha, który towarzyszy mi od wielu lat. Wprawdzie już od dawna nie zabieram go ze sobą na wyjazdy, lecz stary, pluszowy misiaczek ma stałe miejsce w moim domu.



Bogdan N.: Uwielbiam czytać, ale gdy porównuję siebie z moją żoną, to wychodzi na to, że moja żona czyta i więcej, i szybciej. ;) Co Pani na to, aby wprowadzono w Polsce Dzień Kobiet  Czytających?

Oczywiście jak najbardziej popieram taką ideę. Wnioskuję także, aby z tej okazji wręczać paniom książkowe upominki 

Izabela Raszka: A ja chciałabym zapytać o to, co szykuje Pani dla nas w najbliższym czasie. Co już teraz może Pani zdradzić? :)

Moja najnowsza powieść jest zatytułowana „Noc Perseidów” i ukaże się w maju bieżącego roku. Jest to historia czwórki dzieci, które wypowiadają swoje marzenia w noc spadających gwiazd. Po latach ich marzenia zaczynają się spełniać, lecz nie do końca wygląda to tak, jakby sobie mogli tego życzyć.
Oczywiście nie jest to jedyna publikacja, którą przewiduję w najbliższym czasie, lecz na razie nie mogę jeszcze ujawniać szczegółów związanych z moimi dalszymi planami.


Szczęśliwa Mama: Bieganie, sport... Dla niektórych to jak wyprawa w kosmos. Jeszcze do niedawna sama należałam do osób, które poczynania sportowe/fizyczne podziwiały jedynie przed ekranem telewizora, ale odkąd sama zaczęłam biegać, to bardziej wierzyć w siebie i po takim wysiłku łatwiej mi potem podejmować kolejne życiowe wyzwania, Do biegania motywują mnie słowa Marca Buhla: "Biegacz to nie ten, kto szybko biega. To ten, który nie ustaje w walce". Kocham bieganie :) A jak sport jest Pani ulubionym? Który dodaje Pani siły i chęci do działania? 


Moim ulubionym sportem jest… bieganie.  Wprawdzie biegam zupełnie amatorsko, ale czerpię z tego mnóstwo radości. Pokonując kolejne kilometry, walczę z własną słabością i zasiedzeniem. Zarówno moja praca zawodowa jak i działalność literacka związane są ze spędzaniem mnóstwa czasu przed komputerem. Mogę śmiało powiedzieć, że aktywne spędzanie wolnego czasu jest tym, co mnie uszczęśliwia. Bieganie pozwala na to, abym dała wytchnienie wiecznie zmęczonym oczom, wyciszyła myśli i posłuchała ulubionej muzyki. Czasami podczas kilku czy kilkunastokilometrowych eskapad przychodzą mi do głowy jakieś sensowne pomysły, które wykorzystuję później podczas pisania. Po takim przewietrzeniu szarych komórek pracuje się zdecydowanie przyjemniej.



Nagroda za najciekawsze pytanie, egzemplarz powieści "Wszystkie kształty uczuć" trafi do Marty Maź.
Bardzo proszę o kontakt przez fanpage bloga i przesłanie adresu do wysyłki. Gratulacje!

poniedziałek, 14 marca 2016

Zadaj pytanie Edycie Świętek i wygraj egzemplarz "Wszystkich kształtów uczuć"



We współpracy z autorką powieści "Wszystkie kształty uczuć", Edytą Świętek oraz Wydawnictwem Replika przygotowaliśmy konkurs, w którym czytelnicy mają możliwość wygrać egzemplarz najnowszej książki pisarki. Mało tego! ;)
Otrzymaliście jedyną i niepowtarzalną okazję zadania swojej ulubionej autorce pytania oraz przeprowadzenia wywiadu, który zostanie opublikowany na blogu Przegląd czytelniczy.

Na Wasze propozycje pytań czekamy do niedzieli, 20 marca włącznie. Zamieszczajcie swoje pytanie w komentarzach pod tym postem, wraz z adresem e-mail oraz imieniem i nazwiskiem/nickiem. Tylko takie zgłoszenia będą brane pod uwagę. Wraz z autorką wybierzemy 10 najciekawszych pytań, na które odpowie Edyta Świętek, a autor wybranego przez pisarkę pytania zostanie nagrodzony egzemplarzem książki "Wszystkie kształty uczuć" ufundowanym przez Wydawnictwo Replika. Wywiad zostanie opublikowany w środę, 30 marca wraz z nazwiskiem/nickiem laureata.

Czekamy na Wasze pytania! Każdy z uczestników może zaproponować tylko jedno pytanie, więc zastanówcie się dobrze, o co chcielibyście zapytać swoją ulubioną autorkę. :) Czas start! Powodzenia!

czwartek, 12 listopada 2015

Rozmowa Agnieszki Olejnik z czytelnikami | Rozwiązanie konkursu


Dziękujemy za nadesłane propozycje pytań! Oto zapis niezwykłej rozmowy, jaką z pisarką przeprowadzili jej czytelnicy. O co pytali Agnieszkę Olejnik miłośnicy jej prozy i jak odpowiadała sama autorka? Zapraszamy do lektury wywiadu!

Autorki najciekawszych odpowiedzi - Martucha180 oraz Kasia zostaną nagrodzone egzemplarzami powieści "A potem przyszła wiosna". Gratulacje!

W pani powieściach postacie kobiece są niezwykle, ulotne, jakby nie z tego świata. Czy łatwiej jest wykreować postacie kobiece czy męskie? Które z nich uważa Pani za cięższy materiał do obróbki...?
Anna

Dla mnie jako pisarki trudniejsi są mężczyźni, ponieważ konstruując męskich bohaterów nigdy nie mam pewności, czy potrafiłam odpowiednio „wgryźć się” w męską psychikę. Wprawdzie od dziecka otaczali mnie się chłopcy (mam dwóch braci), zawsze miałam mnóstwo przyjaciół płci męskiej, no i jestem matką trzech synów; siłą rzeczy dobrze znam męski świat. A mimo to, jak by nie patrzeć, widzę ich z kobiecej perspektywy.
Zupełnie inną rzeczą jest, że moim zdaniem różnice między płciami są zwykle nieco wyolbrzymiane. Znam wielu mężczyzn emocjonalnych, wrażliwych i subtelnych, oraz całkiem sporo kobiet tak twardych, silnych psychicznie i stanowczych, że powinny być jakimiś przywódcami wojskowymi.

Kilka dni temu przeczytałam Pani książkę pt. "Zabłądziłam", cytuje w niej Pani piosenki Starego Dobrego Małżeństwa (osobiście uwielbiam, słucham od tego czasu bez przerwy;)) Jest to wyraz Pani prywatnych sympatii, przekazuje Pani swoim bohaterom swoje upodobania muzyczne, czytelnicze itp, czy też wyszukuje im zainteresowania w inny sposób?
Beata

Oczywiście, że swoje. Na przykład w „Dziewczynie z porcelany” Michał słucha zmysłowego, bluesowego głosu Liz Wright, a to jedna z moich ulubionych wokalistek. Również w „Dziewczynie…” bohaterowie rozmawiają o literaturze, wymieniają się ulubionymi lekturami – są to powieści, które bardzo cenię: „Córka fortuny” (przepiękna, jedna z najlepszych książek Isabel Allende) oraz „Trafny wybór” Rowling, książka niełatwa, nieprzyjemna, ale mądra i ważna. W najnowszej mojej powieści – „A potem przyszła wiosna” – główny bohater, Konrad, wspomina o „Pogodzie dla bogaczy”. To świetna książka, jedna z moich ulubionych, a trochę ostatnio zapomniana.
No a Stare Dobre Małżeństwo – to jest zespół w pewnych kręgach wręcz kultowy, i ja do tych kręgów należę.

Gdyby miała przyrównać pani swoje życie do jakiejś książki, to jaka by to była książka i dlaczego?
Bartłomiej

Nie mam pojęcia, nie czytałam nic podobnego. Musiałaby to być powieść o kimś, kto jako dziecko kompletnie w siebie nie wierzył, był wręcz do bólu nieśmiały. Poturbowany emocjonalnie przez rozwód rodziców, ten ktoś następnie twardnieje i przechodzi okres buntu – w tym czasie wielokrotnie balansuje na krawędzi, ale na szczęście udaje mu się utrzymać jaką taką równowagę. Potem nasz bohater uczy się, że marzenia są po to, żeby je spełniać, a nie biadolić, że się nie da - aż wreszcie, już jako dojrzały człowiek, doznaje objawienia: trzeba żyć tak, by pewnego dnia postawić znak równości między słowami „szczęście” i „życie”.
Znacie taką książkę? Chętnie bym przeczytała.

Czy wśród wszystkich Pani bohaterów jest taki, który wzbudził Pani szczególną sympatię i trzymała Pani mocno kciuki, żeby mu się powiodło, a może jest jakiś, który bardzo Panią denerwował, czy po prostu wszystkich Pani lubi, bo to przecież Pani bohaterowie?
Jacek

Oczywiście, że nie wszystkich lubię. Irytuje mnie Aneta, jedna z bohaterek „A potem przyszła wiosna”, choć bardzo się starałam znaleźć coś na jej usprawiedliwienie. Sama – jako czytelniczka – nie znoszę powieści, w których świat jest czarno-biały i wszystko da się łatwo rozpisać w tabelce: dobre/złe. To takie baśniowe, kompletnie nieprawdziwe. Dlatego staram się nie konstruować postaci w taki sposób. Wszyscy moi bohaterowie mają i wady, i zalety. Michał i Zuza z „Dziewczyny z porcelany” są nieporadni wobec uczucia, które ich dopadło, dają się podpuszczać, robią sobie na złość – dokładnie tak, jak to bywa w życiu. Konrad z mojej najnowszej książki jest cudowny, romantyczny i wrażliwy, ale zarazem daje się wodzić za nos swojej dziewczynie. Wiele razy chciałam nim porządnie potrząsnąć. Podobnie jak Majką z „Zabłądziłam”, która w swym nastoletnim buncie popełnia okropne błędy i nawet jeśli już wie, że postępuje głupio, duma nie pozwala jej się wycofać. Majka jest trochę podobna do mnie z okresu dojrzewania. Tylko że ja byłam jeszcze trudniejsza ;).
Bardzo lubię Polę z „A potem przyszła wiosna” oraz postaci drugoplanowe – Ulkę i pana Stefana. Pola jest krucha, subtelna, szalenie kobieca, ale jest w niej zaskakująca siła. A Ulka i pan Stefan to po prostu dobroć – nienachalna, cicha, codzienna dobroć. Obyśmy wszyscy spotykali na swojej drodze takich ludzi.

Załóżmy, że istnieje możliwość przeniesienia się na jeden dzień do świata przedstawionego w dowolnej powieści. Jaką Pani by wybrała i dlaczego? A może żadną?
Iza

Wybrałabym świat przedstawiony mojej powieści fantasy dla dzieci – „Ava i Tim. Droga na północ”. Teraz właśnie czytam ją wieczorami mojemu najmłodszemu synkowi i razem „wędrujemy” przez górzystą krainę, w której wody trzeba szukać w jaskiniach, gdzie wieczorem i rano pojawia się mgła gęsta jak śmietana, za każdą skałą mogą czyhać groźni ghornowie, rzeki roją się od zielonoskórych pławców, a mewy są szpiegami na usługach Zła. Jednocześnie zaś w tym świecie można znaleźć taką przyjaźń, o jakiej się marzy przez całe życie.

Wiosna jest porą roku, kiedy przyroda na nowo budzi się do życia, a człowiek z nową energią zapomina o mroźnej zimie. Czy według Pani, wiosna stanowi również dobry czas na początek tworzenia nowej książki?
Edyta

Zapewne, ale nie dla mnie. Ja wiosną zapadam na dziwną chorobę, która polega na kompletnym zidioceniu ogrodniczym. Dziesięć razy dziennie sprawdzam, czy tulipany wystawiły łebki, czy młodziutkie, czerwone listki na różach nie pomarzły, czy coś już kwitnie, czy coś się zieleni. Wiosnę kocham żywiołowo i trudno mi wtedy wysiedzieć w domu, a pisanie to jednak wielogodzinne zamknięcie. Nie zniosłabym tego. W marcu zakładam wysokie gumowce i rękawice robocze, i cały wolny czas spędzam babrząc się w ziemi, wdychając jej zapach. Wracam nieziemsko zmęczona, ale szczęśliwa jak świnka wietnamska. Dopiero gdy wszystko ruszy, zazieleni się i zacznie radzić sobie beze mnie, wracam do pisania. Na ogół zbiega się to w czasie z początkiem wakacji.


Zauroczyła mnie okładka powieści "A potem przyszła wiosna", stąd moje pytanie - czy jest ona Pani autorstwa, a jeżeli nie, to czy przy jej projektowaniu były brane pod uwagę Pani sugestie odnośnie jej wyglądu?
Małgorzata

W wydawnictwie Czwarta Strona panuje tak wspaniała atmosfera, że gdy autor wtyka nos w sprawę okładki, nikt go nie beszta, nie daje po łapach i w ogóle wszyscy cierpliwie słuchają, co ma do powiedzenia. Dlatego pozwalam sobie podsyłać mojej Redaktor Prowadzącej zdjęcia, które mi się podobają, a potem razem robimy selekcję. Nie pamiętam już, czy zdjęcie, które widnieje na okładce „Wiosny”, podesłałam ja, czy też otrzymałam je jako odpowiedź na moje propozycje. Tak czy owak, upierałam się, żeby jakoś połączyć je z motywem desek, ponieważ Konrad, główny męski bohater tej powieści, kocha zapach żywicy, pracę z surowym drewnem i naturalne ciepło, które ma w sobie ten materiał. I tak właśnie powstała ta okładka – klimatyczna, subtelna, po prostu piękna.

Czym jest dla Pani SŁOWO?
Martucha180

Oho, pytanie natury filozoficznej. Słowo… Jest dla mnie tworzywem. Tym, z czego stwarzam nowe światy, w czym rzeźbię swoje postaci. To jest mocne tworzywo, twarde, silne – potrafi zranić, pokaleczyć głębiej niż prawdziwe ostrze, nawet zabić. Ale może też ratować życie, goić rany, łagodzić ból i dawać radość.
Słowa są dla mnie ważne i bardzo długo je pamiętam. Zawsze traktowałam je bardzo poważnie. Jeśli ktoś mi coś obiecał, potrafiłam to pamiętać przez kilka lat, sama także bardzo poważnie traktowałam własne obietnice. To niekoniecznie dobre podejście. Ludzie często mówią coś, żeby zabić ciszę, żeby odwrócić uwagę albo chwilowo pozbyć się kłopotu. Musiałam dorosnąć, żeby zrozumieć, że nie wszystkie słowa mają jednakową wartość, i żeby nie cierpieć z tego powodu, że ludzie niekiedy mówią jedno, a robią coś zupełnie innego.

Czy lubi Pani kończyć pisać książki, czy może wręcz przeciwnie, odwleka Pani moment postawienia ostatniej kropki, bo podczas powstawania powieści związała się Pani na tyle z bohaterami, ich historiami, relacjami, uczuciami, że aż żal ich opuścić?
Kasia

Uwielbiam kończyć i zaczynać. Nie lubię natomiast pewnego etapu, który nadchodzi gdzieś w okolicach setnej strony. Jest to faza bezsilności. Zawsze mi się wtedy wydaje, że to koniec, pomysł się skończył, wystarczyło go tylko na rozpoczęcie historii, i choć wiem, jak cała sprawa się skończy, nie mam pojęcia, jak do tego finału dojść. Często w tym momencie przerywam pisanie, niekiedy zaczynam kolejną książkę. Potem, ni stąd, ni zowąd, wracam do pierwszego tekstu i po prostu ciurkiem piszę kolejne 200 stron. Dziwne, ale tak to właśnie wygląda.
Co do rozstania z bohaterami, to postawienie ostatniej kropki wcale nie oznacza takiego rozstania. Po krótkim odpoczynku do tekstu należy wrócić, czyta się go jeszcze dwa lub trzy razy, zwykle w odstępach kilku tygodni. Potem, już po negocjacjach z wydawcą, wprowadza się ewentualne poprawki – i na koniec czeka nas jeszcze korekta autorska. To jest moment, kiedy czytam własną książkę czwarty lub piąty raz, i szczerze mówiąc, mam jej serdecznie dosyć.

Jak przekonałaby Pani kogoś, kto nie lubi czytać książek, by jednak się przełamał i spróbował, zaczynając właśnie od Pani powieści?
Katarzyna

Przykro mi to stwierdzić, ale nie da się przekonać kogoś takiego. Można mu ewentualnie podsunąć naprawdę dobrą książkę i zobaczyć, czy „zaskoczy”  – ale to, co dla mnie jest dobrą książką, może nie być interesujące dla kogoś innego, i w tym szkopuł.
Po latach pracy w szkole jako polonistka wiem jedno: większość ludzi nie lubi czytać z bardzo prostego powodu: zwyczajnie nie potrafią tego robić bez wysiłku. Chodzi mi o umiejętność czytania nie na głos, lecz w myślach – z taką swobodą, z jaką oddychamy czy pijemy wodę. Niestety, jest to właśnie UMIEJĘTNOŚĆ, a to znaczy, że nauczenie się tego wymaga treningu i starań. Proszę sobie wyobrazić, że jest piękna pogoda, jesteśmy na wczasach nad jeziorem. I teraz kogoś, kto słabo pływa, zachęcamy do przepłynięcia na drugi brzeg owego jeziora. Będzie to dla niego udręka. Nawet jeśli to zrobi, będzie psioczył, że bez sensu, że to było okropne, że nigdy więcej. Ja pływam dobrze, więc rozkoszowałabym się dotykiem słońca na karku i szeptem trzcin, z przyjemnością rozgarniałabym wodę ramionami. Dokładnie tak samo jest z czytaniem książek.

wtorek, 27 października 2015

Zadaj pytanie Agnieszce Olejnik i wygraj powieść "A potem przyszła wiosna" | KONKURS



Zadaj pytanie Agnieszce Olejnik i wygraj powieść "A potem przyszła wiosna"!

Wraz z Wydawnictwem Czwarta Strona oraz autorką powieści obyczajowej "A potem przyszła wiosna" - Agnieszką Olejnik, Przegląd czytelniczy zaprasza do udziału w konkursie. Możecie wygrać jeden z dwóch egzemplarzy książki.

Propozycje pytań do autorki nadsyłajcie do niedzieli 1 listopada włącznie na adres mailowy przegladczytelniczy@interia.pl

Wraz z autorką wybierzemy 10 najciekawszych pytań, na które odpowie Agnieszka Olejnik. Wywiad zostanie opublikowany na blogu Przegląd czytelniczy we wtorek 10 listopada wraz z wynikami konkursu.
Autorzy dwóch wyróżnionych pytań zostaną nagrodzeni egzemplarzem powieści "A potem przyszła wiosna".

Czekamy na Wasze propozycje pytań! Powodzenia!