Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawdziwe historie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawdziwe historie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 czerwca 2015

Anna Herbich "Dziewczyny z Syberii" | Recenzja



Nigdy nie dowiemy się, ilu Polaków zginęło podczas zesłania na Syberię. Jedna z bohaterek najnowszej książki Anny Herbich mówi: "Gdyby Bóg zechciał wskrzesić wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji podniosłaby się ziemia". Ta wypowiedź oddaje ogrom zbrodni, jakiej dopuścili się Sowieci. Nie znamy liczby poległych, ich nazwisk, historii. Możemy natomiast oddać głos tym, którzy przeżyli zesłanie na Syberię. Wysłuchajmy opowieści dziesięciu niezwykłych kobiet, które przeszły przez piekło na ziemi. To właśnie one, bohaterki książki "Dziewczyny z Syberii", przemawiają w imieniu tych, których dzisiaj nie ma już pośród nas.

Lata komunistycznej propagandy zrobiły swoje. Nawet dzisiaj, po dwudziestu sześciu latach, od obalenia poprzedniego systemu, kiedy myślimy "II wojna światowa, obóz koncentracyjny" na myśl od razu przychodzi jedno słowo. "Niemcy". Skrzętnie ukrywana prawda ujrzała światło dzienne, ale w naszej świadomości wciąż to właśnie nazistowskie Niemcy były odpowiedzialne za największe zbrodnie wojenne. 17 września 1939 roku ze wschodu przybyli Sowieci. W 1940 roku rozpoczęły się masowe zesłania Polaków na Syberię, które nie skończyły się wraz z zakończeniem II wojny światowej. "Wrogowie ludu" byli zsyłani na Sybir jeszcze w latach 50. XX wieku. Po śmierci Stalina i nastąpieniu odwilży wielu Polaków zostało zwolnionych z łagrów. Jak wyglądało życie na zesłaniu? Jak nasze bohaterki radziły sobie z łagrową rzeczywistością? Jak przetrwały? Tego dowiecie się z lektury najnowszej książki autorki "Dziewczyn z Powstania", "Dziewczyny z Syberii".

Weronika do dziś walczy o pamięć i szacunek dla Żołnierzy Wyklętych. Zdzisława wraz z ukochanym uciekła z łagru i ruszyła w drogę przez sowiecką tajgę. Janina sama zgłosiła się jako ochotniczka na Sybir. Nie chciała zostać rozdzielona z rodziną. Alina została deportowana w wieku dziesięciu lat. Wszystkie przeszły przez piekło na ziemi. Nie poddały się. Wygrały. Dały świadectwo niesamowitej odwagi i zachowały to, co na Syberii najcenniejsze. Człowieczeństwo. Mimo poniżeń, głodu, brudu, mrozu, bicia i bólu nie pozwoliły, aby je zezwierzęcono. To niewiarygodne, ile człowiek jest w stanie przeżyć. Po zwolnieniu z łagrów przez wiele lat musiały żyć w komunistycznej Polsce. Część z nich postanowiła wyemigrować. To nie był ten kraj, który znały sprzed wybuchu II wojny światowej. Zarówno bohaterki poprzedniej książki Anny Herbich, jak i najnowszej, opowiadają zgodnie. Tamtych ludzi już nie ma. 

"Dziewczyny z Syberii" to jedna z tych książek, których nie da się ocenić. Bo jak można oceniać, podważać przeżycia kobiet, które przeżyły zesłanie? Ta opowieść aż kipi od ludzkich emocji, cierpienia, bólu, strachu. To przerażające świadectwo ludzi, którzy przeszli przez piekło. Anna Herbich dotarła do wyjątkowych kobiet. Nie tylko fakt zesłania na Syberię czyni z nich kogoś szczególnego. To niesamowita niezłomność charakteru, odwaga i wierność swoim ideałom świadczą o ich bohaterstwie. Możemy być dumni, że te kobiety są Polkami. Że nie dały się enkawudzistom, że to właśnie ich siła utkwiła w pamięci strażników łagru. Koniecznie przeczytajcie "Dziewczyny z Syberii", bo to ważna i potrzebna książka.

Dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Anna Herbich "Dziewczyny z Syberii"
Wydawnictwo Znak Horyzont, 2015
ilość stron: 304
data premiery: 20.05.2015

wtorek, 18 listopada 2014

Kamil Janicki "Damy złotego wieku" [Recenzja]




Wiek XVI w Polsce nazywany jest "złotym wiekiem". W połowie tego wieku państwo polsko-litewskie było jednym z największych państw w Europie. Szesnaste stulecie to okres, kiedy Polska stanowczo wzmocniła swoją potęgę i znaczenie na arenie międzynarodowej. Zaobserwowano rozkwit kultury, nauki i sztuki. Kobiety, które opisuje Kamil Janicki, nie tyle żyły, co brały czynny udział w tworzeniu tej epoki. Przyjrzyjmy się z bliska "Damom złotego wieku" w serii "Prawdziwe historie".

Bona Sforza, Barbara Radziwiłłówna, Anna Jagiellonka. Polacy znają te kobiety z kart historii. Kim były, jak żyły najpotężniejsze kobiety XVI wieku?
Bona Sforza przyczyniła się do rozkwitu "złotego wieku", sterując królem i całym państwem renesansowej Europy. Urodziła się w podrzędnym włoskim rodzie, urosła do rangi królowej jednego z najpotężniejszych krajów ówczesnego świata. Bona przez całe życie oddawała się intrygom, aż w końcu sama padła ofiarą spisku wymierzonego w swoją osobę. Ukochany syn, któremu za wszelką cenę starała się zagwarantować polską koronę, okazał się jednym z jej największych wrogów.
Barbara Radziwiłłówna to jedna z najbarwniejszych kobiet w polskiej historii, która stała się inspiracją wielu utworów, a także współczesnych dzieł filmowych. Kobieta, którą do szaleństwa pokochał sam król Zygmunt August i dla niej zaryzykował wszystko, co posiadał, kiedy ta nosiła w łonie nieślubne dziecko władcy. Wyrafinowana nierządnica czy zakochana do szaleństwa w królu dziewczyna?
Anna Jagiellonka - ostatnia, po śmierci króla Zygmunta Augusta, osoba z dynastii Jagiellonów, która cokolwiek znaczyła na objętym bezkrólewiem terytorium Polski. Kobieta wierna swoim ideałom, skromna i dotąd pozostająca w cieniu. Wraz z jej śmiercią, kończy się w Polsce "złoty wiek".

"Damy złotego wieku" to fantastycznie napisana, wciągająca i emocjonująca lektura. Kamil Janicki wykazuje się niezwykłą wręcz dbałością o szczegóły, przy czym jego publikacja nie jest zbiorem suchych, pozbawionych literackiego polotu faktów. Już same losy prezentowanych kobiet są gotowym materiałem na zajmującą i interesującą książkę, ale potrzeba jeszcze tego tajemniczego "czegoś", aby odpowiednio wyszlifować i wykrystalizować zebrane informacje. Kamil Janicki robi to w sposób godny mistrza. "Damy złotego wieku" okazują się literaturą historyczną, która zadowoli nie tylko pasjonatów historii, ale i osoby, które za tą dziedziną nauki raczej nie przepadają. Autor swoją opowieść snuje w idealnym rytmie, nie za szybko, nie za wolno, stopniowo wprowadzając na arenę kolejne postacie, które trzęsły polską polityką w XVI wieku. Skupiając się na trzech głównych bohaterkach - Bonie, Barbarze Radziwiłłównie oraz Annie Jagiellonce - Janicki nie pomija innych fascynujących osób, pozostaje jednak wierny pierwotnemu kształtowi powieści, poprzez co czytelnik zostaje wyposażony w pełny obraz życia "Dam złotego wieku".

Janicki trafił w dziesiątkę, dobierając bohaterki swojej najnowszej książki. Może nieco za dużo tutaj Bony, a za mało pozostałych kobiet - Barbary i Anny, ale to w zasadzie jedyny zarzut, jaki mogę skierować w stronę tej powieści, poza tym jest to zrozumiałe ze względu na bieg historii i rolę, jaką odegrała Bona w kształtowaniu się tytułowego "złotego wieku" w Polsce. Otrzymujemy doskonałe portrety psychologiczne wszystkich kobiet, chociaż w tej materii nieco pomięta powinna czuć się Anna Jagiellonka. Jej autor poświęca najmniej miejsca i odniosłam wrażenia, iż nie tylko miejsca, ale również uwagi. W mojej opinii najciekawsza jest część o Barbarze Radziwiłłównie. Ten rozdział pochłonęłam jednym tchem, pozostając pod wrażeniem nie tyle historii związku szlachcianki z Zygmuntem Augustem - wszak jest to opowieść, która urosła do rangi legendy w polskiej kulturze - co intrygującym faktom, do których dotarł Janicki i w jakie wyposażył swoją publikację.

"Damy złotego wieku" swoim rozmachem, fabułą oraz formą dorównują "Dziewczynom z Powstania" - książce, która dotychczas pozostawała moim osobistym numerem jeden w rankingu powieści wydanych w serii "Prawdziwe historie". Teraz "Dziewczyny.." muszą podzielić się zaszczytnym pierwszym miejscem z kobietami, które żyły czterysta lat wcześniej, a ich losy są nie mniej fascynujące, co koleje życia bohaterek Powstania Warszawskiego. 

Dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!

Kamil Janicki "Damy złotego wieku"
Wydawnictwo Znak Horyzont, 2014
ilość stron: 498
data premiery: 03.11.2014

niedziela, 21 września 2014

Małgorzata Czyńska "Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów" [Recenzja]




Muzy Witkacego, Salwadora Dali, Vermeera, Picasso czy Malczewskiego. Modelki Maneta, Schielego i Da Vinci. Ich wizerunki od lat są obecne w kulturze, znamy ich twarze, jednak okazuje się, że to przede wszystkim ich losy, charaktery świadczą o wyjątkowości. Nierzadko na progu szaleństwa, wywołanego przez mężczyzn znanych światu jako wielcy malarze, posłużyły Małgorzacie Czyńskiego za bohaterki powieści "Najpiękniejsze kobiety z obrazów" wydanej przez Znak Horyzont w serii "Prawdziwe historie".

Najbardziej znany, a zarazem tajemniczy kobiecy wizerunek w historii sztuki? Bez wątpienia jest nią Mona Lisa. Muza wielkiego mistrza Leonarda Da Vinci, tak jak i trzynaście innych kobiet, pojawia się na kartach powieści "Najpiękniejsze kobiety z obrazów", obalając swój mit. Uwiecznione na wieki, ku pamięci potomnym, nieśmiertelne na obrazach wielkich mistrzów. Mawiają, iż za sukcesem mężczyzny zawsze stoi kobieta, i te panie są tego najlepszym przykładem. Ich losy nierzadko bywały tragiczne, innym razem objawiają się jako kobiety szczęśliwe i spełnione. Jedno jest pewne: wyprzedzały współczesnych sobie ludzi o całą epokę. Nie tylko pozowały mężczyznom. Poznamy również fascynujące losy pań, dla których sztuka stała się sposobem na życie, a nierzadko i całym życiem. Poznajcie "Najpiękniejsze kobiety z obrazów".

Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż wielkiemu talentowi towarzyszy wielkie szaleństwo, i książka Małgorzaty Czyńskiej jest poniekąd potwierdzeniem tej teorii. Życie z artystą stawia przed kobietą szereg wyzwań i wyrzeczeń. Pierwsze uczucie, jakie towarzyszy mi po lekturze "Najpiękniejszych" to.. ulga. Ależ jestem wdzięczna za moje zwykłe, szare życie! Bo, moi mili, bycie muzą, przyjaciółką, żoną, kochanką czy konkubiną wielkiego malarza to ciężki orzech do zgryzienia. Z większości portretów, zarówno tych książkowych jak i uwiecznionych lata temu przez znanych artystów, wyłania się obraz kobiety pełnej sprzeczności, samotnej wśród ludzi, nierzadko niezrozumianej. Rodzi się pytanie: czy było warto? Czy musiały zapłacić aż tak wysoką cenę za nieśmiertelność? 

Wszystkie prezentowane portrety to historie fascynujące, intrygujące i pełne pasji. Po raz kolejny przekonuję się, iż najlepsze, najbardziej nieprawdopodobne scenariusze pisze życie. Seria "Prawdziwe historie" już jakiś czas temu zapewniła sobie stałe miejsce na mojej półce, a "Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów" tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. To powieść nie tylko dla miłośników sztuki i twórczości Da Vinci, Witkacego czy Picasso. To książka dla każdego, kto zechce zaznajomić się z porywającymi losami ludzi, których życie determinowała sztuka. Niektóre z nich są bardziej niewiarygodne, inne mniej, ale jestem przekonana, że nie przejdziecie obok żadnej z tych historii obojętnie.

Wszelkie informacje zgromadzone przez Małgorzatę Czyńską, starannie wyselekcjonowane i opisane, mają swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Rozpoczynając każdą z pojedynczych opowieści, autorka rozpoczyna od momentu kulminacyjnego w życiu kobiet, aby potem przejść do opisu ich losów. Czyńska rozbudza ciekawość, która towarzyszy nam cały czas wraz z poczuciem, że podglądamy prywatne życie artystycznej bohemy. Wbrew tytułowi, to nie jest tylko i wyłącznie książka o kobietach. Ich życie było tak mocno związane z portretującymi je mężczyznami, iż opowieść bez udziału malarzy byłaby niepełna, nierzetelna. Część z faktów jest już powszechnie znana, jednak Małgorzata Czyńska nie powiela ślepo tego, co już zostało powiedziane czy napisane. Autorka wzbogaca narrację o dodatkowe informacje, a przede wszystkim - o uczucia. Wszak to emocje najlepiej działają na czytelnika.

"Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów" to kolejny dowód na to, iż warto znać serię "Prawdziwe historie" Znaku. Przeczytałam z wielką przyjemnością tę powieść i jestem pewna, że i po następną sięgnę z ciekawością.

Dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!


Małgorzata Czyńska, "Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów"
Wydawnictwo Znak Horyzont, 2014
ilość stron: 288
data premiery: 08.09.2014

poniedziałek, 26 maja 2014

Anna Herbich "Dziewczyny z Powstania"



W siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego Znak Horyzont oddaje w nasze ręce pięknie wydane wspomnienia z tego wydarzenia widziane oczyma kobiet. Przyznaję rację autorce, która w prologu zaznacza, iż przeżyciom uczestniczek zrywu nie poświęcono tyle uwagi, na ile zasługiwały i ich obecność w tamtych dniach w Warszawie została przyćmiona przez udział mężczyzn. To właśnie panom oddano miejsce w polskiej literaturze, filmie czy kulturze. Książka "Dziewczyny z powstania" jest próbą wypełnienia luki i przedstawienia historii z punku widzenia kobiet. Kobiet, które walczyły na wiele sposobów i odniosły ostateczne zwycięstwo. Przeżyły ten koszmar.

1 sierpnia 1944 roku, godzina 17:00. Godzina "W." Warszawa zrywa się do walki z okupantem. Nadzieja i wiara wygrywają z rozumem, większość warszawiaków ufa, iż Powstanie potrwa góra dwa, trzy dni i uda się przepędzić Niemców ze stolicy. Część mieszkańców ma te poglądy za mrzonki, jednak obowiązek wobec ojczyzny nie pozwala postąpić inaczej. Wybucha największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Miała ciągnąć się maksymalnie przez kilka dni, tymczasem Warszawa walczyła do 3 października, kiedy musiała skapitulować. Bilans strat był ogromny. Dwieście tysięcy poległych, miasto doszczętnie zniszczone. 

W chwili wybuchu powstania w Warszawie znajdowało się pół miliona kobiet. Gdzie zastała ich godzina "W"? Co robiły, kiedy rozpoczęła się walka? Co czuły? Na te i inne pytania postanowiła znaleźć odpowiedź Anna Herbich, dziennikarka "Do Rzeczy". Postanowiła przybliżyć nam historię jedenastu kobiet. Jedenastu z pół miliona. Co ciekawe, jedną z bohaterek "Dziewczyn z Powstania" jest babcia autorki. 

Na kartach powieści spotykają się kobiety ze skrajnie różnych środowisk. 1 sierpnia 1944 znajdowały się w zupełnie odmiennych miejscach w życiu, część z nich chwyciła za broń, inne żegnały mężów, a jedna rodziła syna. Zróżnicowanie postaci pozwala na spojrzenie na sierpniowe wydarzenia z kilku perspektyw, co dodatkowo wzbogaca książkę, która była dla mnie szalenie interesująca już przed jej przeczytaniem. Nie zawiodłam się, dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam. Mądre, momentami wzruszające, do bólu prawdziwe świadectwo przeżyć tych wyjątkowych kobiet. "Dziewczyny z Powstania" trafią do serca każdego Polaka. Wraz z uczestniczkami narodowowyzwoleńczego zrywu przeżyjemy koszmar tamtych dni, uronimy nie jedną łzę nad zniszczoną Warszawą, przerwanymi objęciami i niewypowiedzianymi słowami. To, co uderza nas z całej siły, to emocje. Uczucia, które targały bohaterkami, kiedy starały się ocalić swoje dzieci, dowiedzieć się, gdzie są ich ukochani i czy jeszcze żyją.

Kobiety przedstawione na kartach "Dziewczyn z Powstania" żyły w czasach, kiedy miłość i śmierć stały koło siebie w parze. Dzięki heroicznym wysiłkom zachowały swoje człowieczeństwo, a również o wiele, wiele więcej. Bohaterki potrafiły kochać, płakać się i śmiać, kiedy na Warszawę spadały bomby. Umawiały się na randki, brały śluby, rodziły dzieci. Książka daje czytelnikowi niewyobrażalną lekcję życia. Nakazuje zatrzymać się, przemyśleć wszystko, co dla nas dziś wydaje się problemem i spojrzeć jeszcze raz na współczesny świat przez pryzmat sierpniowych wydarzeń z 44 roku. Jak mówi jedna z bohaterek:


"Czy twoje miasto jest bombardowane? Czy twojemu mężowi grozi śmierć od nieprzyjacielskiej kuli? Czy twoje dzieci głodują? Jeśli nie, to nie masz powodu do narzekania. Wszystko inne jest bowiem błahostką".

Pytane, czy żałują, wszystkie, jak jeden mąż, odpowiadają, że nie. Że tak było trzeba. Że innego wyjścia nie było. Dziś już nie ma takich ludzi. Najlepsi Polacy zginęli w Powstaniu Warszawskim. Jedna z kobiet ubolewa nad tym, że po wojnie ich zabrakło, a ich miejsce zostało zajęte przez szumowiny. Bo ich opowieść nie urywa się 3 października 1944 roku. Ci, którzy przeżyli, musieli zmierzyć się z nową rzeczywistością i ustrojem, który uznał uczestników powstania za zdrajców. Również bohaterki powieści spotykały liczne represje, prześladowania. Ich świat został zgładzony. Żyjąc wtedy i dzisiaj, wiedzą, że to już nie ten kraj i nie ten naród.

Wszystkie z przedstawionych historii są wyjątkowe, jednak mnie najbardziej w pamięć zapadła opowieść kobiety, która urodziła syna 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 13:00. Cztery godziny do wybuchu Powstania. Śmiertelność noworodków była w tamtych czasach bardzo wysoka, a jej syn jako jedno z nielicznych niemowląt przeżył Powstanie. Wszystko zawdzięcza heroicznym wysiłkom swojej matki, która ukrywała się z głodującym dzieckiem w piwnicach, uciekała przed bombardowaniem, a w końcu udało jej się wyjechać z płonącej Warszawy. Kobieta została sama w połogu z noworodkiem, gdyż jej mąż w chwilę po narodzinach syna wyszedł, by walczyć. Niesamowite świadectwo odwagi i miłości tej kobiety... Takie historie są najpiękniejsze i najbardziej wzruszające. Bo pisze je samo życie.

Na kartach powieści spotykamy sanitariuszki, łączniczki, kobiety, które nie wahały się wymierzyć do cywila, kiedy ten odmawiał rannemu pomocy, ale i "zwykłe" żony, matki. Bohaterki są niesamowicie mądrymi i fascynującymi kobietami, z marszu podbijają serca czytelnika. To wyjątkowe osoby z pokolenia, którego w Polsce już nie ma. Mimo iż wszystkie mają ponad 80 lat, na zawsze będą już "Dziewczynami z Powstania".


Dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont za udostępnienie recenzyjnego egzemplarza powieści!


Anna Herbich "Dziewczyny z powstania"
Wydawnictwo Znak Horyzont, 2014
ilość stron: 320
data premiery: 19.05.2014