Nigdy nie dowiemy się, ilu Polaków zginęło podczas zesłania na Syberię. Jedna z bohaterek najnowszej książki Anny Herbich mówi: "Gdyby Bóg zechciał wskrzesić wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji podniosłaby się ziemia". Ta wypowiedź oddaje ogrom zbrodni, jakiej dopuścili się Sowieci. Nie znamy liczby poległych, ich nazwisk, historii. Możemy natomiast oddać głos tym, którzy przeżyli zesłanie na Syberię. Wysłuchajmy opowieści dziesięciu niezwykłych kobiet, które przeszły przez piekło na ziemi. To właśnie one, bohaterki książki "Dziewczyny z Syberii", przemawiają w imieniu tych, których dzisiaj nie ma już pośród nas.
Lata komunistycznej propagandy zrobiły swoje. Nawet dzisiaj, po dwudziestu sześciu latach, od obalenia poprzedniego systemu, kiedy myślimy "II wojna światowa, obóz koncentracyjny" na myśl od razu przychodzi jedno słowo. "Niemcy". Skrzętnie ukrywana prawda ujrzała światło dzienne, ale w naszej świadomości wciąż to właśnie nazistowskie Niemcy były odpowiedzialne za największe zbrodnie wojenne. 17 września 1939 roku ze wschodu przybyli Sowieci. W 1940 roku rozpoczęły się masowe zesłania Polaków na Syberię, które nie skończyły się wraz z zakończeniem II wojny światowej. "Wrogowie ludu" byli zsyłani na Sybir jeszcze w latach 50. XX wieku. Po śmierci Stalina i nastąpieniu odwilży wielu Polaków zostało zwolnionych z łagrów. Jak wyglądało życie na zesłaniu? Jak nasze bohaterki radziły sobie z łagrową rzeczywistością? Jak przetrwały? Tego dowiecie się z lektury najnowszej książki autorki "Dziewczyn z Powstania", "Dziewczyny z Syberii".
Weronika do dziś walczy o pamięć i szacunek dla Żołnierzy Wyklętych. Zdzisława wraz z ukochanym uciekła z łagru i ruszyła w drogę przez sowiecką tajgę. Janina sama zgłosiła się jako ochotniczka na Sybir. Nie chciała zostać rozdzielona z rodziną. Alina została deportowana w wieku dziesięciu lat. Wszystkie przeszły przez piekło na ziemi. Nie poddały się. Wygrały. Dały świadectwo niesamowitej odwagi i zachowały to, co na Syberii najcenniejsze. Człowieczeństwo. Mimo poniżeń, głodu, brudu, mrozu, bicia i bólu nie pozwoliły, aby je zezwierzęcono. To niewiarygodne, ile człowiek jest w stanie przeżyć. Po zwolnieniu z łagrów przez wiele lat musiały żyć w komunistycznej Polsce. Część z nich postanowiła wyemigrować. To nie był ten kraj, który znały sprzed wybuchu II wojny światowej. Zarówno bohaterki poprzedniej książki Anny Herbich, jak i najnowszej, opowiadają zgodnie. Tamtych ludzi już nie ma.
"Dziewczyny z Syberii" to jedna z tych książek, których nie da się ocenić. Bo jak można oceniać, podważać przeżycia kobiet, które przeżyły zesłanie? Ta opowieść aż kipi od ludzkich emocji, cierpienia, bólu, strachu. To przerażające świadectwo ludzi, którzy przeszli przez piekło. Anna Herbich dotarła do wyjątkowych kobiet. Nie tylko fakt zesłania na Syberię czyni z nich kogoś szczególnego. To niesamowita niezłomność charakteru, odwaga i wierność swoim ideałom świadczą o ich bohaterstwie. Możemy być dumni, że te kobiety są Polkami. Że nie dały się enkawudzistom, że to właśnie ich siła utkwiła w pamięci strażników łagru. Koniecznie przeczytajcie "Dziewczyny z Syberii", bo to ważna i potrzebna książka.
Dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego!
Anna Herbich "Dziewczyny z Syberii"
Wydawnictwo Znak Horyzont, 2015
ilość stron: 304
data premiery: 20.05.2015